Impreza sylwestrowa organizowana przez tez klub zapowiadała się bardzo imponująco. Moim pierwszym rozczarowaniem jakie przeżyłem po przybyciu na miejsce imprezy było to, że sam klub był o wiele mniejszy niż myślałem, a w dodatku nigdzie nie było wolnych miejsc do siedzenia. Po podejściu do baru podczas imprezy dowiedziałem się że nie mogę zamówić piwa z beczki i że są tylko z puszki. Niezbyt zadowolony musiałem pić piwo z puszki co niezbyt dobrze wygląda na takiej imprezie. Na plus na pewno trzeba zaliczyć szybką i sprawną obsługę barmana, który był w miarę komunikatywny, a także stosunkowo niskie ceny za drinki i inne artykuły. Jedną z najbardziej irytujących rzeczy była bardzo głośna muzyka, która grała tak głośno, że nie było możliwości porozmawiania bez wyraźnego krzyczenia. To co mogło się podobać to panie cały czas dbające o porządek w lokalu mili ochroniarze oraz druga sala na której leciała całkowicie inna muzyka niż na pierwszej sali, a obie sale były na tyle dźwiękoszczelne, że na pierwszej sali nie było słychać tego co leci na drugiej. Nad cała imprezą czuwali czterej bardzo dobrzy DJ-je którzy świetnie rozkręcali imprezę.
W połowie listopada po trzykrotnym kontakcie mailowym ze sprzedawcą zelmera, p. Januszem W., ustaliłam, że jest możliwość zakupienia końcówki/nasadki ubijającej do blendera zelmer, której to potrzebowałam. Nadmienię, że musiałam pytać o to mailowo, ponieważ na stronie www, mimo że prowadzą sprzedaż wysyłkową, nie ma cennika produktów. Po tymże kontakcie i potwierdzeniu przez pana W., ceny i sposobu zamówienia interesującej mnie nasadki, wysłałam mailowo zamówienie, oraz wysłałam przelewem elektronicznym wskazaną wcześniej kwotę na konto zelmera. Towar szybko do mnie dotarł. Po rozpakowaniu (zapakowano mi tą nasadkę z jakiś karton z naklejkami firmy oriflame i naklejką poprzedniej adresatki, z pełnymi danymi) okazało się, że przysłano mi nie tą nasadkę o która mi chodziło. Dodam, że dokładnie sprawdziłam na stronie www zelmera jak interesująca mnie nasadka nazywa się (porównałam ze zdjęciem). Napisałam natychmiast maila do firmy zelmer. Pan W. oddzwonił do mnie, tłumacząc, że w wewnętrznym nazewnictwie firmy nasadka o której mowa nazywa się trzepak metalowy (skąd miałam to wiedzieć?) i że powinnam zrozumieć zaistniałą pomyłkę. Umówiliśmy się na to, że pan W. przeleje mi kwotę za produkt, oraz poniesiona przeze mnie opłatę za przesyłkę - do mnie i za wysyłkę z powrotem do nich, a ja odeślę towar kiedy będę miała pewność, że pieniążki wróciły na moje konto. Niestety umówionego z panem W. dnia pieniędzy nie otrzymałam. Próbowałam dodzwonić się wielokrotnie do zelmera, nikt nie odpowiadał. Recepcjonistka, też raczej niezorientowana nie mogła mnie przełączyć. Klika minut później zadzwonił pan W. i oznajmił, że jest problem i nie mogą mi zwrócić pieniędzy, kiedy nie maja paragonu, który zamieścili w pudełku. Umówiliśmy się więc, że odsyłam sam paragon i czekam na przelew. Pan W. przystał na to. Natomiast finalnie, zmęczona już całą sytuacją, odesłałam na swój koszt paragon oraz produkt. Znów wielokrotnie dzwoniłam do firmy, znów nikt nie odbierał. W takiej sytuacji zadzwoniłam na centralę firmy, gdzie poprosiłam o połączenie z działem reklamacji, dokładnie wyjaśniając sytuację. Recepcjonistka przełączyła mnie gdzieś, ale podczas rozmowy z pracownikiem zelmera, okazało się że przełączono mnie do serwisu, a nie do działu reklamacji. W firmie zelmer nie ma działu obsługi klienta. Pracownik z którym rozmawiałam, poproszony o nazwisko przełożonego pana W., przez 5 minut ustalał nazwisko tegoż przełożonego. Po kilku mailach do pana Janusza W., dostałam odpowiedź iż nasadka, którą wysłałam, dotarła już do nich i w poniedziałek 22 grudnia 2008 r dostanę zwrot pieniędzy. 22 grudnia pieniądze nie wpłynęły. Tym razem natychmiast, napisałam maila do prezesa firmy zelmer. Zwrot pieniędzy otrzymałam dopiero 29 grudnia, bez żadnego przy tym kontaktu pracownika zelmera. Cała sprawa trwała więc ponad miesiąc. Żadnych przeprosin nie otrzymałam.
Wielokrotnie robiłam zakupy w tym niewielkim sklepie typu "żabka". Zawsze byłam zadowolona z obsługi, z wystawionych towarów mniej. Sklep obsługują młode dziewczyny, ale bardzo uczynne, miłe i pomocne. W sklepie jest naprawdę czysto- często myta jest podłoga, towar jest ładnie wyeksponowany na półkach. Zastrzeżenie mam co do stoiska mięsnego- raz, że zawsze mam wrażenie, że liczą za dużo za wędliny, dwa, że zazwyczaj panuje tam niemiły zaduch. Raz zakupiłam mięsko mielone, które miało potworny zapach, nie dostałam informacji od sprzedawcy, że jest towar, którego data ważności mija tego dnia (stoisko nie jest samoobsługowe), sprzedawca wręcz zapewniał mnie, że mięso jest świeże i pierwszej jakości. Przy kasie zazwyczaj tworzy się kolejka, ale dziewczyny sprawnie obsługują kasę. Uwagi mam też odnośnie paragonu- nie ma tam wyszczególnionych towarów, tylko produkty są kasowane jako np. nabiał (a kupiłam mleko). Nie każdy produkt jest oklejony ceną, ciężko też raczej sprawdzić cenę na półce. Sklep jest niewielki, więc jeśli jest w nim dużo kupujących, robi się tłoczno i dyskomfortowo.
Obserwacja polegała na zakupie paliwa na stacji Shell w Słońsku.
Po przyjeździe na stację nie zobaczono żadnego pracownika który wychodzi i nalewa paliwo, po kilku minutach gdy na stację zajechał samochód na niemieckich tablicach rejestracyjnych ( wtedy od razu pojawił się obsługujący aby pomóc tamtemu kierowcy, przyjechał on samochodem dobrej marki).
Po wyciągnięciu węża automatycznie w miejscu gdzie powino pojawić się 0 (wyświetla się tam koszt paliwa które wlaśnie tankujemy), wyświetliło się 0,23 zł.
Po wejściu do budunku stacji sprzedawca nie odpowiada na słowo dzień dobry (pracownik stacji który wyszedł wcześniej również nie przywitał się) i upomina się o kwotę za zatankowane paliwo plus 0,23 zł, bo jak twierdzi to niemożliwe żeby od razu po podniesieniu węża, licznik sam naliczył kwotę pieniężną. Przy wychodzeniu pracownik podziękował i powiedział "Do widzenia".
kupowaliśmy z mężem kompakt oraz muszlę klozetową. W markecie było bardzo mało klientów, w pobliżu nas mąż zauważył sprzedawcę, który udzielił kilku wskazówek, niestety o każdą poradę musieliśmy się wręcz prosić, a sposób ich udzielania był dość szorstki i wyniosły. Sprzedawca starał się być jednak w pobliżu nas aby wydać towar. Paczka była zapakowana, nie zaglądał do niej ani sprzedawca czy kasjer, ani my. Towar okazał się był uszkodzony, co zauważyliśmy (właściwie usłyszeliśmy) podczas wkładania do auta. Mąż natychmiast poszedł do biura obsługi zgłosić reklamację zakupionego towaru. Podeszła do nas osoba z działu reklamacji i w ciągu około 10 minut towar został wymieniony na pozbawiony wad.
Chodzi o organizację imprezy sylwestrowej na wrocławskim Rynku. Byłem dziś we Wrocławiu i chciałem wejść na chwilę na Rynek, zobaczyć wystrój, przygotowania do imprezy... Okazało się, że w godzinach 16:00 - 18:00 Rynek jest całkowicie zamknięty. Wszystkie wejścia zostały zastawione barierkami i obstawione przez Straż Miejską, Policję i firmę ochroniarską. Nikogo nie wpuszczano. Ochroniarze nie byli również skłonni do wyjaśnień. Prawdopodobnie chodziło o "sprawdzenie terenu". Stałem przy bramkach kilka minut obserwując co się dzieje i w tym czasie bardzo dużo osób próbowało się dostać na Rynek. Ludzie ci byli zaskoczeni i niezadowoleni z zakazu wstępu przed 18:00. Niektórzy kłócili się z ochroniarzami, inni dość głośno i nie zawsze cenzuralnie wyrażali swoje niezadowolenie. Wnioskuję z tego, że nie tylko ja (mieszkaniec Świdnicy) byłem niedoinformowany. W regionalnych rozgłośniach radiowych reklamowano tą imprezę, jednak o zakazie wstępu nie było informacji. Krótko przed 18:00 przed bramkami wejściowymi na Rynek gromadził się już konkretny tłum. Cieszę się, że dba się o bezpieczeństwo uczestników imprez masowych, ale "pała" dla organizatorów za brak kontaktu z mieszkańcami.
Od kilku miesięcy korzystam z usług tego banku dokonując w nim wielu płatności.Personel to młode kobiety,wszystkie bardzo ładne...ale przede wszystkim znające się na swojej pracy.W zasadzie klient obsługiwany jest fachowo,szybko,a co najważniejsze nie ma w tym banku kolejek i zawsze są czynne wszystkie kasy.Do tego prowizja za usługi jest konkurencyjna,niższa nawet jak na poczcie.To wszystko skłania mnie do wystawienia wysokiej oceny za całokształt.
Chciałam tam zakupić większą ilość zabawek po niższej cenie niż w sklepach bo to przecież hurtownia. Ale to niby hurtownia. Niby, ponieważ ceny mają wyższe niż w zwykłym sklepie, poza tym nie mają hurtowych ilości. Nie ma takiej opcji żeby kupić tam 50 takich samych jakichkolwiek zabawek. Poza tym obsługa pozostawia wiele do życzenia. Zamiast zająć się klientem to panie chichoczą na boku.
Restauracja w której byłem była bardzo mała.Obsługą klientów i realizacją ich zamówień zajmowała się tylko jedna osoba, która tylko czasem była wspierana przez drugiego pracownika, który głownie zajmował się czynnościami porządkowymi. Osoba która samodzielnie obsługiwała gości bardzo dobrze wywiązywała się ze swoich obowiązków. Pracownik bardzo szybko starał się dobrze pracować i nie zapominać o żadnym szczególe. Był też bardzo uprzejmy. Cały czas w restauracji panował porządek a dania które podawano były bardzo dobre. Kiedy zamówiłem kanapkę od kasjera poprosiłem o to żeby nie przesadzał ze składnikami, gdyż widziałem że ilość składników w kanapkach jest naprawdę spora. Kasjer idealnie wywiązał się z zadania dając mi dokładnie to czego sobie zażyczyłem.
Weszłam do sklepu, wewnątrz było może ze 6ciu klientów. Pracownic było dwie, to znaczy jedna pani przy kasie, Monika, druga - zastępca kierownika sklepu, Ewelina, jak wyczytałam z identyfikatorów (bardzo wyraźnie widoczne imiona, co jest plusem)
Ani trochę nie były one zainteresowane klientami. Wyglądało na to, że przygotowują chyba sklep do remanentu? Przeglądając produkty obserwowałam co dzieje się w sklepie. Pani Monika zajęta była całą stertą ubrań rozrzuconych na ladzie, coś notowała, coś układała, sprawdzała. Pani Ewelina natomiast zajmowała się witryną sklepu, przebierała manekiny.
Oglądane przeze mnie produkty były niechlujnie porozwieszane na wieszakach - powyciągane metki na zewnątrz, nieuporządkowane, większość byle jak wisiała na tych wieszakach. Naprawdę, wyglądało to, jakbym trafiła na moment początku remanentu.
Co do czystości sali sprzedażowej i estetyki - w miarę czysta podłoga i ściany, ale nieznaczny kurz na półkach. Główne lustro na sali trochę przybrudzone. Niestety najbardziej rzuca się w oczy manekin stojący na sali, w dość opłakanym stanie - popękany, obdrapany. Stoi na tle tak samo źle wyglądającej ścianki, obdrapanej, nierównej. Naprawdę dosyć odpychający widok, a jest to widoczne zaraz po wejściu do sklepu.
Podeszłam do pani Eweliny, prosząc o pomoc w znalezieniu bluzki. Zostawiła to, czym się zajmowała i zaczęła szukać tego konkretnego fasonu dla mnie. Porozmawiałyśmy chwilę na temat produktu, jednak nie starała się mnie ani zachęcić, ani nie wypytywała o moje potrzeby, Po prostu wyjęła i pokazała. Nic więcej.
Zapytałam, czy mogę przymierzyć, bo sama mnie nie zachęciła. "Tak, oczywiście" - odpowiedziała, sprawdziła, która przymierzalnia jest wolna, nie zaniosła jednak produktów do przymierzalni, jednak podeszła przede mną i zabrała porozwieszane w przymierzalni puste wieszaki, które zauważyłam już wcześniej, będąc w pobliżu.
W przymierzalni względny porządek, jednak akurat oświetlenie nad tą przymierzalnią było uszkodzone (lampa w suficie).
Po wyjściu z przymierzalni, jak zwykle, towar musiałam odłożyć sama, więc nawet nie starałam się, niedbale rzuciłam na półkę, co nie wzbudziło niczyjego zainteresowania.
Podeszłam do kasy, do pani Moniki, pytając kiedy mają dostawę, bo chciałam trafić inny kolor bluzki. Nadal zajęta była tą sterta ubrań rozrzuconych w nieładzie na ladzie, w międzyczasie, nie odrywając się od tego zajęcia, odpowiedziała, że dostawy mają bez przerwy. Nie starała się mnie zachęcić do powrotu następnym razem. Oddaliłam się, czując, że przeszkadzam jej w tym zajęciu.
Wychodząc widziałam, jak pani Ewelina jest na witrynie sklepu i przebiera manekiny, widziałam to już praktycznie z zewnątrz - no tak nie ładnie ten manekin wyglądał w samym tym sweterku z tą tylną częścią ciała (tak dokładnie wyrzeźbioną) na wierzchu...
Dnia 22 grudnia 2008 roku odwiedziłem Salon Firmowy sieci Era mieszczący sie w Galerii Fordon w Bydgoszczy przy ulicy Skarżyńskiego 10. Na początku zostałem bardzo dobrze zauważony przez konsultantke w salonie . Została przedstawiona mi oferta oraz zostały mi przedstawione marki aparatow , ktore znajduja sie w odpowiednich taryfach operatora.Zdecydowałem się na przejście z oferty na karte Tak Tak do usługi abonamentowej sieci Era . Wystawiłem ocenę bardzo dobrą ponieważ uważam , że konsultanci i sprzedawcy bardzo dobrze podchodzą do danego klienta i jego potrzeb.
Przyszedłem do sklepu z żoną. Od razu po wejściu przytłoczył nas fakt, że kolejki sa ogromne. Ale niezrażeni tym faktem zaczelismy zakupy. Po wybraniu intersujących nas towarów staneliśmy w kolejce, która miała z 5 metrów. W sumie każda z kolejek była taka długa mimo iż wszystkie kasy były otwarte.
Po chwili żona zdecydowała ze nie bedzie stać w kolejce i pójdzie do oddalonej o 300 metrów drogerii. Ja czekałem w kasie i mimo faktu, że kasjerki uwiajały się jak w ukropie kolejka powoli sie zmniejszała. Gdy doszedłem do kasy okazało się, że kasjerka mimo nawału pracy jest wyjątkowo pogodna i miła. Jak zwykle prosiła mnie o jakies grosze co jest denerwujące, jakby sklep nie mógl miec zawsze duzej ilości drobnych. Na koniec okazało się, że moja żona zdążyła wrocić z zakupów w drogerii a ja dopiero wychodziłem ze sklepu. Ocena sklepu wynika z długości kolejek i czasu spędzonego/straconego/ stojac w nich.
Przyszedłem do banku aby założyć konto. Po wejsciu zostałem poproszony, przez panią siedzaca w swoim boxie, abym spoczal i poczekał chwilke. Po pewnym czasie podeszła ona do mnie, spytała czy brałem udział w konkursie. Po mojej odmownej odpowiedzi zaprowadziła mnie na tyly placowki i poprosiła bym tam usiadł. Po chwili przyszedł do mnie pan, podał mi rękę i zaprosił do jego stanowiska. Troche mnie to zdziwło, gdyż to były stanowiska dla klientów zamożnych, no ale od razu lepiej sie poczułem. Założenie konta przebiegło sprawnie a rozmowa z panem była przyjemna wręcz prowadzona w atosferze pół przyjacielskiej. Pan zaproponował mi, że pokaże jak działa system elektronicznej bankowości, ale były problemy z brakiem zasięgu w mojej komórce, co uniemożliwiało mi odbiór smsa z hasłem - niezbędnym do zalogowania się. Probując drugi raz udało się. W międzyczasie zostały mi wytłumaczone najważniejsze aspekty dotyczące konta i karty do niego należącej. Jedynym mankamentem był fakt, iż dopiero na końcu dowiedziałem się, że przelewy nie są tak do końca darmowe. Trzeba płacic 30 groszy za każdy sms wysłany do mnie niezbędny do przelewu. Jednak Pan pokazał mi funkcje jak moge te koszty zminimalizować co mi sie spodobało. Na koniec wizyty podał mi swój nr telefonu komórkowegom, abym mógł w każdej sprawie sie do niego zwracać. Po wszystkim podziekowalismy sobie i pożegnaliśmy.
Kolejne udane zakupy w internetowym sklepie zajmującym się dystrybucją karm i akcesoriów dla zwierząt. Zamówienie realizowane w okresie wzmożonego ruchu przedświątecznego. W ciągu dwóch dni po złożeniu zamówienia (za pobraniem) brak było informacji o realizacji wysyłki. Po moim e-mailu z prośbą o szybką wysyłkę (zależało mi na dostawie przed końcem roku) poinformowano mnie, że firma postara się zrealizować zamówienia jak najszybciej. Kilka godzin później otrzymałam telefon z zapytaniem czy chcę poczekać na skompletowanie pełnego zamówienia (brakowało kilku zamówionych towarów) czy życzę sobie otrzymać dostępny towar w ciągu dwóch dni (był piątek). Zdecydowałam się na dostawę dostępnych artykułów. Kurier z paczką pojawił się przed południem w poniedziałek. W paczce znalazłam zaległe towary z poprzedniego zamówienia (nie musiałam o nich przypominać) oraz drobny upominek. Jestem bardzo zadowolona z tempa realizacji zamówienia, jako klient czuję się poważnie traktowana i mam poczucie, że firmie zależy na dobrych kontaktach oraz zatrzymaniu klienta. Zaoferowano mi także zniżkę dla stałych klientów.
W przypadku obsługi klienta w hipermarketach to nie ma za bardzo co oceniać, ponieważ obsługa ogranicza się do słów dzień dobry oraz ile płace. Kasjerce nie zależy na sprzedanym produkcie bo nie jest to od niej wymagane, natomiast w przypadku hostess jest inaczej, ponieważ są one rozliczane ze sprzedanych produktów. Jeśli chodzi o obsługę w kasach to często bywa tak, że jest dużo ludzi a 2 kasy otwarte.
Bardzo miła obsługa pomimo kolejek pani kasjerka była bardzo miła pomimo stojącego w kolejce pana który strasznie jej ubliżał jedyny mankament to niepracujące wszystkie kasy a z pewnością wszystko szło by o wiele sprawniej
Salon w CH Manhattan, w sumie obsługiwało mnie trzech różnych Panów z salonu. Sprawa dotyczyla wyboru radia samochodowego. Jeden z panów podszedl i spytal czy moze w czyms pomoc i po uslyszeniu czego potrzebuje powiedzial ze zawola kolege, po dluzszej chwili przyszedl drugi Pan i okazalo sie ze nie jest tym ktorego mial zawolac poprzedni Pan (tamten zajał sie innymi klientami, a do mnie nikogo ostatecznie nie przysłał). Ten tez nie znal sie na radiach, na prosbe o podlaczenie radia otworzyl gablote i zaczal szukac odpowiedniej kieszeni, mial problem ze znalezieniem odpowiedniej, długo to trwało i dopiero wtedy się pojawiła osoba, która na Car Audio się znała i jej porady okazały się bardzo pomocne, co przekonało mnie do zakupu konkretnego modelu.
Zadzwoniłem na infolinie Vectry. Chciałem uzyskać informację na temat oferty handlowej, możliwości podłączenia telewizji kablowej i Internetu. Czas oczekiwania na połączenie z konsultantką to około 30 sekund. Bardzo miła, kompetentna konsultantka. Wyczerpująco i jasno objaśniła szczegóły oferty. Zaproponowała wyższy pakiet niż ten, o który pytałem, ale gdy odmówiłem nie była nachalna i nie namawiała dalej. Odpowiadała jasno na wszystkie pytania. Grzecznie się pożegnała.
Poniższy opis można też podpiąć pod kategorię "Infolinie". Ale uznałem, że ważniejsza jest oferta, niż sposób jej uzyskania dlatego wybrałem kategorię "Telekomunikacji..."
Zadzwoniłem na infolinię Multimedia. Czas oczekiwania na połączenie z konsultantem to około 6 minut. Dzwoniłem w dwóch sprawach. Po pierwsze - korekta faktury. W fakturze za styczeń naliczono mi opłatę za usługę, która została wymówiona ze skutkiem na dzień 31.12.2008 r. Konsultant szybko sprawdził podane informacje, grzecznie przeprosił za pomyłkę i obiecał szybką korektę faktury.
Sprawa druga - zamówienie usługi Internet Profit 2Mb. Według informacji ze strony multimedia.pl ceny są następujące: opłaty aktywacyjna 19,98zł, a opłaty miesięczne będą 5 groszy/mc lub 59 zł/mc przy limicie ściągniętych danych 1,5 GB. Opłata zależy od przekroczenia lub nie przekroczenia limitu danych. Korzystam z usługi Internet Multimedia od 3 lat, obecna umowa wygasa i chciałem przejść na Profit 2Mb na wyżej opisanych warunkach. Spodziewałam się, że opłaty aktywacyjnej nie będzie, gdyż mam sprzęt już aktywny Internet Multimedia w domu. Konsultant jednak objaśnił co następuje: Oferta skierowana jest tylko do nowych abonentów. Mnie zaproponował usługę Profit 2Mb na takich warunkach: 99 zł za aktywacje, opłaty miesięczne 5 zł lub 69 zł przy limicie ściągniętych danych 0,5 GB. Moja niska ocena wynika z faktu, że Multimedia tak nierówno traktuje nowych i starych abonentów. Jednych premiuje, drugich lekceważy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.