Siostra udała się do kina na film 3D. Chciała wcześniej zarezerwować bilety, ale nie było takiej możliwości. Było mnóstwo ludzi, ale obsługa szła szybko, bo otwartych było dużo kas. Zapytała o coś do dziesięciu złotych i obsługujący chłopak wymienił produkty do tej ceny. Wzięła średni popcorn. Sprawdzanie biletów szło szybko, ale wpuszczono ich na dwie minuty przed seansem, choć dużo ludzi wchodziło. Nie można też skorzystać z toalety bez spawdzenia biletu. W środku rozdawano okulary 3D. Były nieuszkodzone i odpowiedniego rozmiaru. Nie zauważyła też, by ludzie chodzili je wymieniać. Wokół siedzeń było czysto. Nigdzie nie był resztek popcornu czy rzuconych butelek. Klimatyzacja nie była za mocna. Ogólnie z seansu była zadowolona.
Bywam czasem w Krajowym Rejestrze Sądownictwa, by zajrzeć do akt. Wpierw trzeba przyjść zapisać się na konkretny termin. Czasem czeka się nawet półtorej tygodnia. Dopiero wtedy można przyjść i zajrzeć do akt. Niekiedy muszę pokazać dowód tożsamości. Obok jest stolik na maksymalnie pięć osób, dlatego robi się limit. Akta można fotografować, ale już nie kserować. Nie wiem, jaka to różnica. Pracuje tam chyba pięć pań. Nie wiem dokładnie, bo za każdym razem widzę inną osobę. Część jest bardzo przyjaźnie nastawiona, a inne z kolei patrzą groźnie i aż strach zapytać o cokolwiek. Podczas moich wizyt przychodzili też ludzie pytając o inne pomieszczenia sądu lub o miejsca, gdzie można dostać lub zostawić konkretne dokumenty. Panie dokładnie instruowały, gdzie należy się udać lub co trzeba wziąć ze sobą.
Firma "Zott" posiada swoje zakłady produkcyjne w Opolu i to co wychodzi w wadliwym opakowaniu, zawiera inny smak niż mówi etykietka lub kończy się jego ważność ląduje w przyzakładowym sklepiku, do którego zawsze ciągną tlumy smakoszy jogurtów. Ceny są mocno obniżone i zawsze zdarzy się też kilka promocji, o których informacja wisi na drzwiach. Można przebierać w paletach, ale też kupić jogurty po cenie ze zwykłego sklepu. Wejście jest limitowane i o tym decyduje ochroniarz, który przy okazji otwiera drzwi ludziom obładowanym paletami. Sklepik jest bardzo mały, dlatego nie można robić w nim zamieszania. Ludzie często rzucają się na promocje bez opamiętania. Są dwie kasy. Jedna dla klientów ze secjalną kartą, druga dla reszty. Panie są nastawione neutralnie, ani miłe, ani niemile. Chętnie udzielają informacji o produktach lub ich cenie (bo ta nie zawsze wisi) i spakują też drobniejsze kubeczki czy luźne butelki. Robiąc zakupy jogurtów tutaj oszczędzam nie mało, a i lodówkę mam zapakowaną na dwa tygodnie z góry. Czekanie w długiej kolejce z pewnością się opłaca.
Sklep EKO przy ul. Gałczyńskiego jest miejscem bardzo często odwiedzanym przez klientów, nie tylko dlatego ze znajduje się obok dwóch dużych osiedli. Ceny proponowane klientom są niestety nieco wyższe, aniżeli w innych marketach. Aczkolwiek o wiele niższe niż w Lidlu czy Aldiku. Asortyment na stanowiskach z mięsem, pieczywem czy nabiałem jest świeży, a produkty mają aktualne terminy. Najwięcej zastrzeżeń można mieć do stosika z owocami/warzywami gdzie nierzadko jest brudno a towar nieświeży. Dzisiaj było nawet bardzo fajnie i Panie postarały się. Obsługa niestety na sklepie fatalna. Mimo, że po sklepie było trochę osób, to Panie postanowiły zrobić sobie zakupy oraz zjeść śniadanie. Myślę, że mogłyby to zrobić w nieco innym terminie. Poproszone o pomoc odpowiadają zdawkowo i wracają do swojej pracy, którą przerwały. Ogółem polecam, ale jeśli chcą utrzymać klientów przydałaby się większa dbałość o szkolenia dla pracownic i dalsze podnoszenie jakości obsługi oraz wyglądu sklepu.
Świetny sklep internetowy dla rodziców. Moje zakupy w tym sklepie ograniczają się zazwyczaj do produktów spożywczych dla niemowląt. Bardzo dobre ceny i duży asortyment szczególnie marki Hipp. Dostawa na terenie Trójmiasta przy zakupach powyżej 100 zł jest gratis. Bardzo uprzejmy i kompetentny właściciel sklepu oraz jego pracownicy. Zakupy są zawsze bardzo dobrze zapakowane.
Jestem mile zaskoczona profesjonalnością i jakością rozmowy z telekonsultantem sieci Play. Ponieważ mam w Playu telefon na kartę, co jakiś czas dzwonią do mnie telekonsultanci z propozycją lepszego rozwiązania. Dzisiaj miałam przyjemność rozmawiać z bardzo miłą i kompetentną osobą. Pani Ania, bo tak się przedstawiła, w celu zweryfikowania mnie jako właściciela numeru, poprosiła o kwotę ostatniego doładowania, ja, niestety nie pamiętałam, więc nie odpowiedziałam, pani zadała mi kolejne pytanie, o numer puk, ponieważ znów nie znałam odpowiedzi, pani zapytała się, czy będe mogła się dowiedzieć o ten numer i czy będzie mogła przedzwonić do mnie w innym terminie i tu poprosiła, abym wskazała, kiedy może to zrobić. Zaraz potem poinformowała mnie, gdzie mogę znaleźć swój numer puk. Spodobało mi się w tej rozmowie to, że po pierwsze pani nie była osobą nachalną, oraz nie usłyszałam z jej strony zniechęcenia czy zlekceważenia mnie, kiedy nie mogłam udzielić podstawowych odpowiedzi na zadawane mi pytania. Dzisiaj wieczorem jestem umówiona na rozmowę z tą panią i mam nadzieję, że będzie ona równie przyjemna oraz korzystna.
Na szczególną uwagę zasługuje alma24.pl Bardzo dobrze zaopatrzone delikatesy internetowe. Dostawy są terminowe. Kurierzy mili i kompetentni. System jest bardzo przyjazny dla użytkownika, nawet osoba sporadycznie korzystająca z komputera sobie poradzi. Spory wybór świeżych warzyw i owoców sprawia, że jest to doskonała alternatywa dla tradycyjnych zakupów, tylko bez dźwigania:)
Kiedyś uczestniczyłam w programie lojalnościowym PayBack i wydawał mi się on dosyć atrakcyjny - za zakupy na Allegro albo doładowywanie telefonów komórkowych przez Internet otrzymywałam punkty i odebrałam 2 (drobne, najmniej punktowane wtedy) nagrody. Potem wprowadzono zmiany i zrezygnowałam z uczestnictwa. Jednak na początku października tego roku na nowo się zarejestrowałam, widząc, że jednak kupuję sporo na Allegro i punkty "uciekają mi sprzed nosa", z nadzieją, że może "przy okazji" uda mi się zebrać większą ich liczbę. Jednak jak się okazało punktów nie zbiera się tak sprawnie i szybko. Od razu po rejestracji można już zbierać punkty na Allegro, natomiast na kartę (umożliwiającą zakupy w realnych miejscach trzeba trochę poczekać). Ja na przesyłkę czekałam miesiąc. W kopercie były 2 karty (jedna dla drugiej osoby, która może dla mnie zbierać punkty) oraz kupony promocyjne. Jeden z nich dotyczył Allegro i była to oferta uzyskania dodatkowych punktów za zakup na Allegro 6 miesięcy po rejestracji w programie PayBack (jeśli dobrze to zrozumiałam) - dla mnie więc de facto zostały 2 tygodnie na wykorzystanie tego kuponu, bo przesyłka szła do mnie miesiąc. Niektóre pozostałe kupony mi się przydały/przydadzą, można je wykorzystać do końca tego roku (a kilka dni po otrzymaniu kart znów dostałam list z nowymi kuponami). Niestety PayBack nie ma wielu partnerów jak na razie, a w mojej okolicy nie przedstawia się to szczególnie dobrze - np. hipermarket Real jest tylko jeden i stacja BP tak samo, do tego oddalone od mojego domu ok. 20 km, więc nie robię tam zakupów na co dzień, tylko czasami. Punkty zbierane u różnych partnerów pojawiają się z pewnym opóźnieniem, co nie przeszkadza, bo jest to np. jeden dzień. Problemem może być fakt, że punkty są długo zablokowane i nie można z nich od razu skorzystać, choć się je ma (jak na razie z tego co widzę odblokowywane są po ok. miesiącu). Do tego przedawniają się - na szczęście dopiero po upływie 36 miesięcy od daty ich otrzymania. Portal szumnie ogłasza, że nagrody należą się już od 500 pkt, co brzmi bardzo ładnie, bo 500 pkt dość łatwo zebrać - wystarczy zrobić np. zakupy na Allegro za 1500 zł (albo na jeszcze mniejszą kwotę, jeśli skorzysta się z kuponów promocyjnych). Jednak jak się okazuje za te 500 pkt wcale nie można odebrać żadnej nagrody. "Najtańszą" nagrodą jest w tej chwili bilet do kina, do którego odebrania potrzebujemy niespełna 2500 pkt. Za 500 pkt możemy odebrać różne rzeczy, ale trzeba do nich dopłacać (i w tym momencie PayBack przypomina mi sklep, bo te dopłaty nie są wcale atrakcyjne cenowo). Przykładowa nagroda - miś pluszowy: potrzeba na niego prawie 5000 pkt (czyli np. 15000 zł wydanych na Allegro), albo można go nabyć za 500 pkt (1500 zł wydanych na Allegro) + dopłacić 45 zł. Żadna z tych cen nie jest moim zdaniem atrakcyjna, zapewne w sklepie podobnego/takiego samego misia można kupić za te ok. 45 zł, jak nie taniej... to po co zbierać te punkty? Czytałam ostatnio ciekawą notkę na blogu poświęconym finansom (nie będę tu robić reklamy) właśnie na temat programu PayBack i były tam podobne wyliczenia, a także porównanie polskiego PayBack z wersją niemiecką - gdzie nagrody można nabyć za znacznie mniejszą ilość pkt. W polskim PayBack nagrody są "drogie" punktowo i ciężko się czegoś dorobić, chyba że ktoś naprawdę robi ogromne zakupy i zdąży nazbierać odpowiednia ilość punktów, zanim pierwsze zebrane na koncie zaczną mu wygasać. Nagrody mają chyba przede wszystkim role kuszenia, zachęcania do dalszych zakupów... Jak w tej opowieści, gdzie osioł podąża za marchewką, ale nie może jej nigdy dosięgnąć. Plus za sprawnie działającą infolinię - kiedy miałam pytanie, bez problemu się dodzwoniłam, a pani po drugiej stronie szczegółowo mi odpowiedziała.
Można zaryzykować tezę iż jest to najpopularniejszy Fast Food w Garwolinie.
Zlokalizowany w doskonałym punkcie tuż przy dworcu PKS, mający dość pokaźny wybór menu. To tam właśnie jadłam najlepsze kebaby .Po nie waż by nie być monotematyczną, dziś postanawiam skusić się na Hot- Doga.
Okaże się iż nie był to wybór trafny.
Bułka z sezamem była gumowata, parówka „na ciepło ” mdła. Na plus bardzo duża ilość dodatków, tak duża iż trzeba do zjedzenia pomóc sobie widelcem. Sałata na dole plus na górze kapusta biała i czerwona, ogórek konserwowy i świeży, papryka pomidor, parę plasterków rzodkiewki, prażona cebula oraz keczup. Nie tylko mi to bogactwo uciekało. Wokół budki i w jej pobliżu na ziemi leżało ich sporo. Widać pracownicy się tym nie przejmują i nikt nie kontroluje porządku w okuł punktu.
Panie obsługujące były dwie. Gdy zostałam zauważona w pobliżu okienka powiedziano proszę, odpowiedziano na moje dzień dobry i przyjęto zamówienie. W czasie gdy na nie czekałam proszę jeszcze o puszkę i- gine i dwie lemoniady Horteksu w kartoniku. Panie mają na sobie ciemno bordowe fartuch wiązane na szyj. Jedna z nich górną część ma opuszczoną na dolną i jest tylko tym fartuchem przewiązana w pasie. Wszystkie dodatki są po segregowane w małych srebrnych miseczkach ustawionych na blacie tuż za szybą po lewej stronie. Na szybie od wewnętrznej strony żuta dużo formatowa kartka z ofertą i cenami, które są niskie. Mój hot- dog kosztował 5 zł a kebaby są po 7 zł i w cienkim cieście i chlebie Pita. Po prawej wyeksponowane są soki i napoje. Na zewnątrz stoi wysoka lodówka Coca Coli dziś zamknięta i zasłonięta panelem ochronnym.
10 listopada, przed Świętem Niepodległości, postanowiłem wieczorem zrobić szybkie zakupy w Biedronce. Na wejściu czekała mnie... paleta pełna towaru (nie zwróciłem uwagi co to) jako osoba szczupła nie miałem problemu z wejściem. Dalej już było wszystko w porządku. Zrobiłem zakupy i szybko do kasy - kasjerka sprawnie policzyła (oczywiście nie zapominając zapytać czy reklamówkę też). Zapłaciłem i tutaj kolejny minus, otóż są przy wyjściu kartony na większe zakupy, które są pozostałością po towarze. Wszystko fajnie ale dlaczego one są tak niechlujnie porozrzucane? Klienci tego niestety nie poukładają.
Pani sprzedawczyni za każdym razem próbuje wcisnąć coś dodatkowo (ciasteczko, batonik) gdy ja odmawiam ona przeprasza i mówi że tak jej kazali. Na innych stacjach potrafią jakoś spokojniej zapytać. Nie lubię tam tankować. Klient według mnie na stacji kupuje to co chce, to przecież nie jest sklep z fachowym doradztwem tylko zwykły CPN.
obsługa sklepu ma czas, klient dla niej się nie liczy szczególnie na stoisku m mięsnym kolejka na pół sklepu a panie spacerują jedna obsługuje a dwie maja inne zajęcia w ty czasie na przykład muszą wykładać wędliny albo łażą tam i z powrotem i żadna nie weźmie się do pracy kasy 3 do dyspozycji na sklepie i jedna na monopolu a pracuje tylko jedna czasami dwie i nie ważne czy kolejki czy nie porażka nie polecam tego sklepu nikomu.
Na stronie cenneopinie.pl zarejestrowałam się (jak teraz przychodzi mi na myśl - niepotrzebnie), bo na pewnym forum wyczytałam, że ktoś wypełniał ankiety raz na jakiś czas i po pewnym czasie, kiedy uzbierała się mu odpowiednia kwota na koncie (bodajże 50 zł), dostał te pieniądze. Kwota ta nie jest co prawda duża, ale wykorzystuję różne sposoby na zdobycie paru groszy i razem dają większą sumę. Ankiety wydają się być dobrze opłacane (np. 4 zł za ankietę - a spodziewałam się jakichś groszy), ale na tym kończą się plusy. Po rejestracji rzadko otrzymuję propozycje wypełnienia ankiet, więc nie wiem, czy uda mi się kiedykolwiek zebrać te 50 zł. Kiedy już coś dostanę, to w zdecydowanej większości przypadków po kliknięciu w link pojawia się komunikat typu: "Dziękujemy Państwu za zainteresowanie udziałem w naszej ankiecie. Ze względu na ogromne zainteresowanie ankietą, zgromadziliśmy już ilość odpowiedzi wymaganą przez klienta w tym badaniu. Ankieta została już zamknięta." Taki komunikat pojawia się nawet, jak mail jest świeży (często sprawdzam pocztę!), więc nie wiem, czy to jakiś błąd, czy rzeczywiście mają aż tylu ludzi? W inne linki klikałam i pojawiały się jakieś błędy. Raz zdenerwowana kolejnym błędem napisałam do administracji informację, że nie mogę wypełnić ankiety, ale nie doczekałam się żadnej odpowiedzi. Do kolejnej grupy badań się nie kwalifikowałam, bo nie pasowałam do określonego profilu (mogłam co prawda kłamać, że np. pracuję w firmie telekomunikacyjnej albo wypijam alkohol częściej niż raz na dzień czy jakoś tak, ale nie lubię tego robić i mam jakiś szacunek do klientów tych Cennych Opinii - kimkolwiek oni są, choć zdaję sobie sprawę, że pewnie wiele osób zaznacza nieprawdziwe informacje żeby tylko zakwalifikować się do badań, a patrząc na ogólne niechlujstwo - o którym zaraz napiszę - przypuszczam, że prawdziwość informacji w ankietach nie jest przez nikogo sprawdzana, wszystko robione jest "na odczepnego" i do końcowych klientów trafiają błędne wyniki). Zdarzyło się też kilka ankiet, które udało mi się wypełnić, bo akurat siedziałam przed komputerem, miałam włączony program pocztowy i klikałam w podane linki w kilka sekund po otrzymaniu e-maila od Cennych Opinii. Może ze dwie z nich były jasne i klarowne, a także dość ciekawe (podobnie jak mini-ankietki, które dostaje się na koniec i są tam pytanie typu: czy ankieta była zrozumiała, czy cena jest adekwatna itp.), reszta natomiast była tragiczna. Nie wiem co one mają badać i jak wyglądają wyniki dla klienta - czy w ogóle są użyteczne? "Mniej rozgarnięci" ludzie na pewno nie rozumieją tych ankiet i prawdopodobnie się w nie nie wczytują tylko zaznaczają byle co. Pytania i odpowiedzi nie zgadzały się ze sobą (teraz nie pamiętam dokładnie ich brzmienia, ale było to coś w rodzaju pytań otwartych, a odpowiedzi jak do pytania zamkniętego - kilka do wyboru i nie było tej, którą się chce zaznaczyć), pytania często niejasne i niepoprawne gramatycznie - jakby przetłumaczone translatorem na język polski. Ankiety są długie, bywają monotonne i męczące. Nad jedną siedziałam ok 20-25 minut, a pod koniec dowiedziałam się, że niestety zgromadzono już odpowiednią ilość wyników, dziękujemy i przepraszamy, bla bla bla (jestem przekonana, że to tylko taki chwyt i moje odpowiedzi sobie zapisali, a w ten sposób uniknęli naliczenia kwoty za wypełnienie ankiety na moje konto). Nie spodobał mi się też brak możliwości poprawiania swoich odpowiedzi - w jednym z badań trzeba było wybierać jeden z trzech produktów (ten najlepszy). Omyłkowo zaznaczyłam ten, który moim zdaniem jest najgorszy i nie można było tego cofnąć ani przystąpić do ankiety od początku. Teraz już od dawna nie dostawałam żadnych propozycji, poza jedną, którą ostatnimi czasy dostawałam już któryś raz z rzędu (ale w odstępach kilkudniowych), nie zliczę ile razy, bo czyszczę regularnie pocztę, ale podchodziło mi to pod spam. Była to ankieta dla pracowników specjalistycznych (chyba branży IT o ile dobrze pamiętam), z czym nie mam nic wspólnego i inni chyba też tej ankiety nie wypełniali, dlatego ludzie z Cennych Opinii w kółko wysyłali ja do respondentów, aby uzyskać jakiekolwiek wyniki. Nie wiem co dalej z moją przyszłością na tej stronie - wypisać się nie wypiszę, bo jednak trochę minut (godzin?) swojego życia tam utopiłam i jakaś drobna sumka leży na tamtejszym koncie (patrzę teraz... jest 13 zł za 3 wypełnione ankiety) i może po kilku latach uda mi się uzbierać sumę, którą można będzie wypłacić czy zamienić na bon...
Na portalu (głównie dla kobiet) Wizaż jestem zarejestrowana od niespełna 4 lat, dużo czytam, natomiast sama się prawie nie udzielam. Wbrew nazwie portal nie dotyczy tylko wizażu/dbania o urodę (choć głównie tego i taki był, jak się domyślam, pierwotny zamysł - na tematy modowe/urodowe jest naprawdę dużo informacji i jeśli ktoś się tym interesuje to powinien zajrzeć... Katalog z recenzjami kosmetyków jest bardzo mocnym punktem portalu - kosmetyków w bazie oraz ich recenzji jest bardzo dużo, każdy użytkownik może dodać recenzję). Mnie do portalu przyciągnęło jednak głównie coś innego, a mianowicie obszerne forum z wieloma działami i tematami na praktycznie każdy temat (kiedy czegoś szukam i wpisuję to w google, to często właśnie w wynikach pojawia mi się forum.wizaz.pl, bo naprawdę jest tam poruszane wiele tematów i podane wiele odpowiedzi na różne pytania i problemy). Oprócz licznych działów modowych i urodowych są miejsca na rozmowy o zdrowiu, motoryzacji, pracy oraz ogólnie na każdy temat - o życiu, a także można pokazać swoje własnoręcznie wykonane prace czy powymieniać się z innymi osobami ubraniami/kosmetykami/książkami itp. Podoba mi się wysoki poziom kultury wypowiedzi na forum, co jest dopilnowane przez moderatorów (choć zdarzają się oczywiście kłótnie i zgrzyty, w co jednak nie wnikam), a także polityka nieusuwania starych tematów - pozornie niepotrzebnych. Zdarza się, że przyda mi się do czegoś informacja umieszczona przez kogoś np. kilka lat temu (a na niektórych forach takie rzeczy idą do "śmietnika"). Poza tym akceptowane są raczej wszystkie tematy, które nie są spamowaniem ani nie naruszają regulaminu i to mi się podoba - że nie ma takiej nadgorliwości w wyrzucaniu wątków... Ostatnio np. umieściłam na forum link do ankiety do mojej pracy dyplomowej (jak robi tam wiele osób), która dotyczy pracy konsultantek (a na forum dużo ich widziałam), zdobyłam w krótkim czasie ponad 70 wyników). Z tego co obserwuje prawie zawsze można tam liczyć na pomoc, głównie dlatego, że jest to chętnie odwiedzane miejsce, ma wiele użytkowniczek (natomiast użytkowników - panów trochę mniej), dzięki czemu ciągle tętni życiem i jest bogate w treść, a jednocześnie uporządkowane - nie ma bałaganu pomimo tak wielu zarejestrowanych ludzi. Jest to jedna z moich ulubionych stron, którą co dzień odwiedzam.
Będąc we wrześniu na pewnych targach w Częstochowie w ręce wpadła mi ulotka zachęcająca do odwiedzenia Galerii Jurajskiej. Była na tyle atrakcyjna, że kiedy po całym dniu pracy moi współtowarzysze poszli spać, postanowiłam się tam wybrać, żeby pooglądać sklepy i zjeść kolację (a przy okazji wstąpiłam do kina na film Incepcja). Galerię oceniam jako bardzo atrakcyjną wizualnie (wewnątrz i na zewnątrz), z bogatą "ofertą" sklepów - na pewno jedna z lepszych galerii, jaką odwiedziłam. Powierzchnia jest duża (z tego co udało mi się zobaczyć wychodząc z kina - bo kiedy seans filmowy się skończył wychodziło się bokiem - centrum handlowe było już zamknięte - miejsc parkingowych też jest dużo), nie zdążyłam obejść wszystkich sklepów. Kolację zjadłam w Burger King. Tego wieczoru było bardzo dużo klientów, ale stolików była na tyle duża ilość, że miejsca dla mnie nie zabrakło. Nie spodobało mi się zachowanie pani pracującej w jednym z lokali (nie jestem pewna dokładnie w którym - stoliki były wspólne dla kilku restauracji). Siedziałam sama przy stoliku, jadłam i czytałam gazetę. Choć obok mnie było kilka pustych stolików, które można było uprzątnąć po poprzednich klientach, pani chodząca ze ścierką podeszła akurat do mojego i zaczęła go czyścić (choć jeszcze nie skończyłam jeść). Musiałam przerwać czytanie i podnieść w powietrze moją gazetę, a następnie czekać, aż pani wypucuje stolik (trwało to ok. minutę) - nie wiem, po co to robiła, nie był on brudny, poza tym sprząta się chyba jak klient już sobie pójdzie, choćby dlatego, że mogłam za chwilę nakruszyć i znów trzeba by było pucować. Spojrzałam na panią, ale ona wcale na mnie nie patrzyła ani nie powiedziała "przepraszam", tylko energicznie czyściła ten stolik. Moim zdaniem to było nie na miejscu, tak jakby mi dawano znać, że muszę się już zbierać do wyjścia. Natomiast seans filmowy fajnie się oglądało (choć nieco się opóźnił), a całą galerię oceniam ogólnie pozytywnie.
W galerii Cuprum Arena byłam 2 razy ze znajomą osobą (głównie "z ciekawości" i żeby się przejechać, bo jest kawałek drogi)... Po dwóch wizytach stwierdziłyśmy, że raczej już tam nie będziemy jeździć, bo centrum handlowe nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych nam znanych (z terenów Dolnego Śląska), jakimś trafem wracałyśmy z niego z pustymi rękami, bo nie znajdowałyśmy nic szczególnego. Dla mieszkańców Lubina Cuprum Arena na pewno jest atrakcyjnym miejscem, bo w najbliższej odległości nie ma innej galerii. Bardzo ładnie zaprojektowana jest powierzchnia z restauracjami. Przyjemnie spożywa się posiłki w takim miejscu. Miejsc parkingowych jest sporo. nieco dziwny jest wyjazd z parkingu, bo będąc na najniższym poziomie parkingu trzeba wjechać na wyższy poziom, żeby w ogóle z galerii wyjechać (poza tym parking jest płatny po pierwszej godzinie, którą się raczej przekroczy, jeśli chce się obejść całe centrum handlowe - sklepów jest sporo).
Galeria Piastów jest moim zdaniem najatrakcyjniejszym centrum handlowym w Legnicy - zwłaszcza po rozbudowie zakończonej w zeszłym roku, kiedy to dorobiła się m.in. wielu nowych sklepów, kina oraz kilku poziomów parkingu (po pierwszej godzinie korzystania niestety trzeba za niego zapłacić). Do tej pory cała powierzchnia centrum handlowego nie jest zagospodarowana i widać te "braki" najemców lokali spacerując po galerii. Jednak mimo wszystko oferty sklepów są zróżnicowane i można tu znaleźć prawie wszystko (choć oczywiście nie wszystkie dostępne marki). Wizualnie galeria mi się podoba, toalety są raczej czyste, siedziska na korytarzach wygodne, ale jest och dość mało, przez co nie ma za bardzo gdzie na chwilę usiąść (zwłaszcza gdy na siedziskach przesiaduje dużo młodzieży wracającej ze szkół i zatrzymującej się w drodze powrotnej w galerii). Dwa sklepy (H&M i New Yorker) odłączone są od reszty galerii, trzeba wyjść na dwór i widać je po drugiej stronie deptaka (zostały otwarte jeszcze przed rozbudową galerii). W ciepłe, suche dni nie ma żadnego problemu, ale kiedy pada śnieg lub deszcz może być to uciążliwe, bo idąc z jednego sklepu do drugiego można się przemoczyć, a z parasolką (jak jest duża) niewygodnie jest chodzić po galerii.
Bywam tam czasami. Tym razem wybrałam się, by pooglądać nowości i jak zawsze znalazłam coś ciekawego.
W sklepie panuje miła i sympatyczna atmosfera, a sprzedawcy są pozytywnie nastawieni do klientów, co sprawia, że chce się tam kupować.
W salonie tym było czysto i pachnąco. Obsługa przy kasie szybka i rzetelna. Polecam.
Jest to mój ulubiony sklep tej sieci. Tylko tu Panie nie są obrażone, nadęte czy zdegustowane. Jest to sklep średniej wielkości, wygodnie rozplanowany. Duży asortyment, luksusowe marki. Dobrze funkcjonuje ich program lojalnościowy. Daje on zniżki 10% na kolejne zakupy. Cyklicznie są również organizowane różnego rodzaju promocje, o których klienci dowiadują się przez sms. Polecam wszystkim
Często odwiedzam tę galerię. Wybór sklepów nie jest może imponujący (galeria ma ograniczoną powierzchnię), ale lubię tam robić zakupy odzieżowe, bo jest tam kilka sklepów z dużym wyborem i niewygórowanymi cenami. Oprócz ubrań można także coś zjeść, zrobić zakupy w dyskoncie spożywczym i w kilku innych sklepach. Galeria jest moim zdaniem atrakcyjna wizualnie zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Toalety są zadbane i czyste. Na dwóch zadaszonych parkingach (na ostatnich piętrach) było czasem bardzo ciasno... Przyznam, że sama parkingu nadużywałam, bo był darmowy i kiedy pracowałam w Legnicy na część etatu, zostawiałam tam auto na cały dzień, żeby nie płacić za miejski parking i szłam do pracy poza galerią (z tego co widziałam robiło tak więcej ludzi). Takie praktyki zostały ukrócone, bo wprowadzono opłaty za parking. Dwie pierwsze godziny są darmowe (to moim zdaniem atrakcyjny czas), a za kolejne się płaci. Od tego momentu na parkingach jest jakby "luźniej", choć przed świętami wolę się tam nie wybierać, bo miejsc parkingowych jest jednak ogólnie mało.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.