Obsługę na tej placówce moge opisać nie inaczej jak : horror. Od czasu gdy przeprowadziłem się do Pruszcza Gdańskiego a było to w sierpniu bierzącego roku, każda wizyta w tym miejscu to dla mnie koszmar. Zrezygnowałem z zakupów przez internet u sprzedawców wysyłających towar pocztąpolską tylko po to aby się nie pojawiać w tej placówce która obsługuje mój region.
Z każdorazową wizytą na poczcie trzeba się liczyć z ogromną kolejką która zaczyna się jeszcze przed otwarciem. W urzędzie 3 okienka, z czego w nich jak dobrze się składa siedzą 2 Panie, które ewidętnie mają olewcze podejście do wykonywanej pracy i wogóle nie przejmują się kilometrową kolejką, matkami z dziećmi, kobietami w ciąży i ludźmi starszymi. Czasami mam wrażenie że swoją prace wykonują w sposób taki żeby jak najdłużej zajmować się jedną osobą.
Wstyd że operator który ma monopol na lekkie przesyłki listowe tak podchodzi do klientów
Kaliszczak to cukiernia z wyrobioną już renomą w moim mieście. Cukiernia w centrum miasta mimo że mała jest miejsce na stoliki. Mimo że kawiarnia jest bardzo popularna a wyroby przepyszne, wystrój kawiarni jest bardzo ubogi i denny. Obsługa jest że tak powiem "automatyczna" jednak miła, wprawiona i szybka. Zawsze w kawiarni jest tłok. Wypieki są donoszone na bieżąco. W kawiarni można wypić kaw, herbatę, zjeść deser lodowy ale tylko w sezonie. Poza sezonem letnim w kawiarni nie ma lodów. Cukiernia oferuje bułki, chleby różnego rodzaju, hot dogi i pizzerki z keczupem. Mam swoje ulubione ciasteczka i gdy jestem w pobliżu zawsze wstąpię po coś słodkiego. Cukiernia oferuje torty na zamówienie; śmietanowe to moje ulubione. Ceny są adekwatne do jakości i smaku. Wprost przepyszne ciasteczka rozpływają się a bogaty wybór smaków ściągają mieszkańców z całego miasta. Polecam tą cukiernię.
Gołdyn Szyk położony w niniejszej galerii - auchan jest sklepem dosyć przestronnym. Już po wejściu do sklepu zostałam mile powitana przez obsługę i zapytana czy można mi w czymś pomóc. Z pomocy oczywiście skorzystałam, gdyż trudno było mi się poruszać po sklepie, w którym byłam pierwszy raz.
Towar był należycie wyeksponowany. Nadmienić należy, iż w sklepie tym można nabyć elegancką i modną odzież.
Ceny są raczej wysokie, ale w stosunku do jakości, to uważam , że warto. Oferta oczywiście bogata.
Sprzedawca był schludnie ubrany. Czas obsługi błyskawiczny, sklep posprzątany i pachnący, a z głośników dobywała się nienachalna muzyka. Warto.
Apteka dbam o zdrowie położona w tej galerii handlowej jest przeze mnie często odwiedzana. Sprzedający chętnie pomagają w doborze leków bądź kosmetyków i doradzają w kwestii zamienników leków, które są w wysokich cenach.
Sklep/apteka jest bardzo zadbana, jest tam zawsze czysto, witryny są wyczyszczone.
Asortyment jest bogaty i to w bardzo korzystnych cenach, często występują tez promocje. Czas obsługi był szybki. Jestem zadowolona z zakupów tam poczynionych.
Na zakupy do Intermarsche wybrałam się pod koniec dnia. Sklep zamykano o 21, a ja weszłam około 20:30. Skierowałam się od razu do działu z różnymi rzeczami, niestety nie można inaczej tego działu nazwać ponieważ znajdowała się tam sztuczna choinka, rower dziecięcy, znicze, jakieś zniszczone przyrządy ogrodnicze i inne dziwne rzeczy. Interesowały mnie doniczki. Znalazłam kilka na regale pokrytych kurzem. Przyjrzałam się jednej z nich. Jeśli chodzi o rozmiar był odpowiedni jednak dostrzegłam, że ma pęknięty podstawek. Wzięłam jeszcze jedną, ale niestety była obita. Otrzepałam ręce z kurzu i stwierdziłam, że już nie ma sensu oglądać kolejnych. W ogóle były poukładane na regale w taki sposób, że nie bałam się że zaraz coś stłukę. Mając jeszcze czas do zamknięcia sklepu postanowiłam porozglądać się i przy okazji zrobić drobne zakupy. Stojąc w jednej alejce zauważyłam, że gdzieś dalej zgasło światło, później po kolei gasły jeszcze inne żarówki. W sklepie zapanował półmrok. Rozejrzałam się dookoła, jeszcze sporo było klientów, na zegarku 5 min do 21 więc jeszcze spojrzałam na artykuły które oglądałam i podejmowałam decyzję który wybrać. Nagle usłyszałam jakiś męski głos za plecami "proszę się już kasować" Nie było to ani uprzejme, ani grzeczne. Szczerze nawet trochę się przestraszyłam. Podeszłam więc do kasy, aby przypadkiem nie narazić się chyba szefowi.
Supermarket Tesco jest położony w bardzo dobrej lokalizacji, zaraz przy ruchliwym rondzie. Łatwo do niego trafić, sklep posiada także pakowny parking. Z zewnątrz jest zadbany, jest ochrona.
Wewnątrz marketu także jest czysto, schludnie, panujemiła atmosfera. Widać obsługę sprzątającą, która sumiennie wykonuje swoje obowiązki.
Na hali obsługi często można spotkać pracowników, którzy w razie potrzeby pomagają klientom ( nie zawsze z uśmiechem ), ale to jednostkowe przypadki.
Towar jest należycie wyeksponowany, świeży i ogólnie jest tam bogaty asortyment.
Ceny na przyzwoitym poziomie. Jedynym minusem są kolejki przy kasach i fakt, że nie wszystkie kasy pracują jednocześnie. Ogólnie jednak jest ok.
Do kwiaciarni weszłam po doniczkę, której szukałam. Wchodząc nikogo nie zauważyłam, dopiero po dalej dostrzegłam pracownika. Przywitałam się z ekspedientką. Nie wiem dlaczego, ale odniosłam wrażenie, że jest wystraszona. Odpowiedziała mi. Kontynuowałam dalej rozmowę, ponieważ ekspedientka nic się nie spytała. Powiedziałam, że szukam dużej doniczki. Pracownica wskazała przed siebie, gdzie na regale stało zaledwie kilka doniczek. Wybrałam jedną z nich, która zała się być odpowiednią i spytałam się o cenę. Niestety cena okazała się wysoka. Kwiaciarka pokazała mi jeszcze jedną jednak była za mała i źle odczytała mi cenę. Spytałam się raz jeszcze mówiąc że obok jest identyczna w zupełnie innej cenie. Wówczas Pani przeprosiła i powiedziała, że cena musiała się przykleić z innej doniczki. Podziękowałam i powiedziałam, że jednak będę musiała jeszcze poszukać. Wówczas kwiaciarka powiedziała, abym zobaczyła w realu, bo raczej już w innym miejscu w Galaxy nie będzie. Zachowanie kwiaciarki okazała się więc miłe i sympatyczne. Kwiaciarnia była bogato zaopatrzona w różnego rodzaju kwiaty cięte i doniczkowe, jednak doniczek to raczej się tam nie kupi.
w dniu dzisiejszym udałam się do hipermarketu położonego w Bydgoskim Fordonie. Trzeba przyznać, że lokalizacja tego marketu nie jest zbyt szczęśliwa ponieważ jest to market oddalony od centrum Bydgoszczy o kilka kilometrów.
Jeśli chodzi o samo wnętrze auchan, to jest to market duży i przestronny. Jest dobrze oświetlony, zawsze jest czysto i często widać przejeżdżającą służbę sprzątającą.
Towaru na płókach jest mnóstwo więc można stwierdzić, że asortyment jest bogaty. Dostępność jego także.
Muszę także zwrócić uwagę na obsługę w hipermarkecie, otóż jest jej dużo, są pomocni i uprzejmi. Jak szukałam działu z chemią, to szybko i bezbłędnie wskazano mi szukany towar. Ubrani byli czysto i jednolicie.
Wiedzę i kompetencję personelu oceniam wysoko, także jego zachowanie. Ceny towaru kształtują się na rozsądnym poziomie, często występują promocje.
Czas obsługi przy kasach jest długi, nie wszystkie kasy pracują jednocześnie.
Ogólnie jestem zadowolona z zakupów tam i polecam.
Wpadliśmy na obiad rodzinny. Każdy jadł zupę (doskonała cebulowa z grzanką, grzybowa, ceny około 10-12 zł), danie główne i deser.
W pamięć zapadła mi wspaniała kaczka (ok. 40 zł) - pół kaczki, i to dużej, dużo pysznego soczystego mięsa ukrytego pod chrupiącą, złocistą skórką. Do tego jabłka, duszona czerwona kapusta i pieczone ziemniaki - tradycyjnie i bardzo smacznie.
Oprócz tego warto polecić polędwiczki wieprzowe (35 zł) oraz rybę (nie pamiętam jaką) na szpinaku. Wszystko bardzo dobre.
Desery - nic ciekawego, kawa niestety również.
Ale za to fachowa i miła obsługa :)
Ze względu na nieszczególny wystrój miejsce nie nadaje się w ogóle na szczególne okazje, ale można tam naprawdę dobrze zjeść - więc polecam!
Będąc w Manufakturze zajrzałam do sklepu Bershka, ponieważ zainteresowały mnie przedstawione na wystawia ubrania. Cała wystawa była pięknie zrobiona, ładne komplety ubrań pasowały z wybranymi dodatkami. W środku czysto, w tle słychać było fajną muzykę co uważam za miłe urozmaicenie zakupów. Sklep zajmuje sporą powierzchnie, przedzielony jest na część damską i męską. Asortyment jest raczej dla ludzi młodych, jednak ceny w porównaniu do jakości są zniewalające. Mam parę bluzek z Bershki i po kilku praniach strasznie się rozciągnęły. Więc patrząc na jakość ubrań nie polecam tego sklepu. Personel w porównaniu z innymi tego typu sklepami nie narzuca się, gdy widzi że szukamy jakiegoś rozmiaru podchodzi i pomaga w poszukiwaniach. Pracują tu osoby miłe i uśmiechnięte. Widać, że lubią się nawzajem i praca sprawia im przyjemność. Przymierzalni jest dużo i nie trzeba stać w kolejce aby coś przymierzyć. Brak również kolejek w kasie, gdzie zakup odbywa się bardzo szybko.
Do wizyty w Confashion Sport skłoniły nas dwa czynniki. Po pierwsze bardzo udana wizyta w siostrzanym Confashion, a po drugie zdecydowana zmiana cen w korzystnym kierunku, czyli w dół.
Jako że był to środek tygodnia po południu, na miejscu było pustawo, więc bez wcześniejszej rezerwacji zostaliśmy usadzeni w ok. 4-5 osobowej loży z ogromnym telewizorem. W telewizorze włączony został mecz, który chcieliśmy obejrzeć i to by było tyle z mojej strony, jeżeli chodzi o część "SPORT" w nazwie. Więcej o sporcie niech może jakiś fan sportu napisze, a ja się skoncentruję na wrażeniach kulinarnych.
Na dobry początek: ceny. Za dwa hamburgery, 1 smoothie i 1 drinka zapłaciliśmy 81 zł - a więc cena nieco lepsza niż w HRC czy TGI.
Hamburgery na pewno duże i na pewno smaczne, ale w porównaniu z HRC czy TGI Fridays miały dużo bardziej "domowy" charakter.
Gdybym miała do dyspozycji wołowinę, sałatę, pomidory, majonez, buły i sery to pewnie właśnie coś takiego stworzyłabym we własnej kuchni. (Co w niczym nie zmienia faktu, że były bardzo dobre). Za to dodatki do hamburgerów były super - grubaśne, cięte z ziemniaków frytki i bardzo dobry coleslaw.
Najbardziej entuzjastycznie oceniam napoje, shake na bazie (odtłuszczonego) jogurtu był świetny, drink Pimms nr 1 również baaardzo godny polecenia.
Bez zapychania lodem, za to z dużą ilością świeżych owoców.
Po przejrzeniu karty menu na pewno chcę tam wrócić na zestawy przekąsek dla kibiców, które są niedrogie i brzmią bardzo zachęcająco.
Należy wspomnieć także o bardzo profesjonalnej i przyjaźnie nastawionej obsłudze.
Podsumowując: Confashion Sport spełnia warunki miejsca, w którym można obejrzeć w miłym otoczeniu, towarzystwie, na dużym ekranie mecz i (od niedawna) nie wyczyścić jednocześnie portfela.
Do tej pory omijałam confashion, ponieważ kojarzyło mi się z miejscem, w którym zapłacę ciężkie pieniądze za nadętą atmosferę i niewygodne kanapy. Jednak parę dni temu wylądowałam tam trochę mimowolnie i muszę stwierdzić, że na pewno będę wracać.
Miejsce jest owszem eleganckie, ale jednocześnie w środku jest całkiem sympatycznie, a świetna obsługa sprawia, że nie czuje się sztucznego nadęcia i atmosfery "ę ą".
Absolutnie zachwycająca jest karta drinków. Już sam wybór był potwornie trudny, a i tak każdy z czterech wybranych przeze mnie okazał się świetny. Jest mnóstwo drinków nietypowych, a i te typowe są podawane z ciekawym "twistem" - np. Bloody Mary serwowana jest z chrzanem.
Mój wybór padł na:
XXX - drink z truskawkami, który dzięki dodatkowi octu balsamicznego jest smaczny i odświeżający;
Strawberry cheesecake - naprawdę smakuje jak ciacho, dlatego jest znośny tylko w niewielkich ilościach i to jako deser;
Tokio Icetea - wariacja na temat Long Island Ice Tea, dosyć mocny i baaardzo smaczny.
Passion Chilli & Cucumber Collins - drink, jak sama nazwa wskazuje zawiera ogórka, dzięki czemu jest bardzo odświeżający i chilli, które pozostawia lekkie pieczenie na języku, bardzo zaskakujący i bardzo dobry.
Towarzyszący mi koledzy zamówili zestaw Fruit Shots - są dosyć delikatne, zdecydowanie bardziej polecam je paniom.
Na pewno wrócę do tego miejsca, żeby dalej eksplorować kartę drinków.
Ceny - standardowe warszawskie, moje drinki oscylowały pomiędzy 21 a 27 zł. Podczas happy hour 2 w cenie jednego - wtedy robi się już bardzo korzystnie finansowo.
W sobotni wieczór wybraliśmy się na spacer po Krakowskim Przedmieściu. Podziwiając świąteczne dekoracjc(w listopadzie)e zmarzliśmy trochę i postanowiliśmy wstąpić na herbatę i ciastko. Tutaj muszę napisać, że moje serce było przepełnione radością, kiedy okazało się, że aby zdobyć wolny stolik w kawiarni, piwiarni, czy restauracji trzeba odstać swoje w kolejce. Ktoś powie i z czego tu się cieszyć?! Otóż z tego, że nareszcie przestajemy spędzać wolny czas przed telewizorem, czy na zakupach, ale w inny bardziej normalny sposób. Batida, Przekąski Zakąski, wszędzie zajęte, w końcu udało się nam znaleźć wolny stolik w Skwerze. Tutaj też muszę napisać, że tłum mi nie przeszkadzał, bo w dobrej kawiarni musi pachnieć kawą i musi być gwarno, muszą toczyć się żywe dyskusje. W Skwerze byli chyba wszyscy: całe rodziny z dziećmi, zakochani, znajomi, naukowcy, turyści itd. Kelnerki miały naprawdę dużo pracy, ale i tak dawały sobie radę. Były miłe, uprzejme, potrafiły doradzić. Wystrój dość prosty, nawet można znaleźć betonowe płyty. Jednak duże szyby powodują, że goście czują się jakby byli bezpośrednio na Krakowskim Przedmieściu, które w okresie przedświątecznym jest bardzo piękne. Karta menu jeśli chodzi o dania może nie jest długa, ale to miejsce raczej na piwo, kawę, gorącą czekoladę, czy ciastko. Do piwa można zamówić np. kanapki. My skusiliśmy się na herbatę, 7 PLN za czajniczek, mus truskawkowy za 13 PLN, sernik 13 PLN i tartoletki za 10 PLN trzy sztuki. Mus truskawkowy obsypany wiórkami białej czekolady z kawałkami truskawek na szczycie i cząstką świeżej figi. Tartoletki z mandarynkami, kiwi i borówką. Nie wiem, czy w lokalu jest zakaz palenia papierosów, ale nigdzie nie widziałem popielniczek. Nikt też nie palił, a stoliki i krzesła nie pachniały dymem tytoniowym. Ceny przystępne, obsługa dobra. Można śmiało wracać do tego miejsca.
Decydując się na kolację w 99, warto nastawić się na towarzystwo panów w garniturach, głownie obcojęzycznych, którzy zapewne zamieszkują okoliczne hotele. I tak naprawdę ten lokal chyba dla takiej grupy został stworzony. Przestrzennie, wygodnie, dla małych grup i trochę większych, ale też sporo małych stolików dla podróżujących i jadających samotnie. Wystrój OK, dobrze zaopatrzony bar, świetna obsługa! Co do jedzenia, tutaj już zdecydowanie słabiej. Zupa krem z pomidorów to zwykła pomidorówka, słabo przyprawiona i tylko lekko ciepła. Na główne wybrałam stek z tuńczyka: spora porcja, dobrze przygotowany (rare, tak jak prosiłam), tylko ponownie: prawie zimny... Ceny dość wysokie za taką jakość. Polecam więc raczej na drinka lub biznesowy lekki lunch, niż na miłą kolację.
Uwielbiam robić zakupy w Auchan! Naprawdę za każdym razem jestem pod wrażeniem obsługi, która zawsze jest bardzo miła i uczynna. Czystości, która zachowana jest na każdym stanowisku oraz szerokim asortymentem. Tym razem było podobnie. Na dziale tekstylnym poprosiłam o pomoc, ponieważ nie mogłam znaleźć ceny jednego z artykułów. Pracownik z uśmiechem na twarzy mi pomógł, ponieważ cena rzeczywiście gdzieś się zagubiła, a kod kreskowy był odklejony. Pracownik jednak szybko sobie z tym poradził. Przy stanowisku z pieczywem długo stałam i zastanawiałam się jakie pieczywo kupić ponieważ było dostępnych wiele rodzajów. Z zakupów owoców i warzyw również byłam zadowolona, ponieważ ceny okazały się naprawdę niskie, a produkty wyglądały na świeże i apetycznie. Na dziale z nabiałem i serami kupiłam wiele produktów, które nie są dostępne w innych sklepach i hipermarketach, tak więc z pełnym wózkiem podeszłam do kasy. W kolejce czekałam ok. 4 minut, ponieważ wiele osób zrobiło dość duże zakupy. Kasjerka była bardzo miła i kulturalna. Szybko i sprawnie skasowała wszystkie moje rzeczy, również zapakowała je do torebek foliowych oddzielając produkty spożywcze od chemii i tekstyli. Po zapłaceniu kasjerka miło mnie pożegnała i podziękowała za zakupy. Takie zakupy to sama przyjemność!
Do Krokiecika warto wybrać się, kiedy jesteśmy w centrum i mamy chęć na obiad/kolację/przekąskę w niewygórowanej cenie.
My jedliśmy krokiety:
- szpinakowy z sosem rokpolowym (7 PLN)
- pieczarkowy (6 zł)
- hortobagy z mięsem i sosem (7 PLN)
- wegetariański z sosem pomidorowym i bazylią (7 PLN).
Do tego wzięliśmy dwie mrożone kawy (z bitą śmietaną ze spray'u, czego nie będę komentować, ale też nie powiem, żebym spodziewała się ubijania jej na zapleczu specjalnie dla nas) po 6 PLN.
Krokiety odgrzewane, ale smaczne. Podane z surówką z kapusty "w cenie" (chociaż nie widziałam nigdzie informacji o tym). Szpinakowy polany ogromną ilością serowego sosu, który był trochę bez charakteru, ale ponieważ uwielbiam szpinak, nie miało to znaczenia. Pieczarkowy był nieco zbyt spieczony, ale do zaakceptowania. Krokiety hortobagy i wegetariański jadł mąż i nie narzekał :) - nawet więcej - ja bym dała Krokiecikowi za jedzenie dwie gwiazdki, on jest za trzema. I właściwie, czemu nie?
Obsługa trochę znudzona, zamawialiśmy dwa zestawy po dwa krokiety i trwało to dużo dłużej niż powinno, bo Pani, takie odniosłam wrażenie, była trochę nieobecna duchem.
Ale - co bardzo ważne - w lokalu czysto, w toalecie też. Było też mydło i papierowe ręczniki do wytarcia rąk, czego czasem brakuje w niektórych lokalach, gdzie ceny są wyższe niż w Krokieciku.
Zachęcił mnie wystrój, więc weszłam...
Wybrałam się tam na wieczornego drinka ii na tego typu spotkanie lokal się sprawdził, ale nie wyobrażam sobie jeść tam niedzielny obiad.
Menu... Musisz spróbować beligijskie frytki! Same frytki może nie są szczególne, ale po prostu ręcznie robione, a te z pewnością lepiej smakują niż mrożone z fabryki. Sekretem są sosy! Możliwości jest wiele - polecam PestoMayo i CarryKetchup.
Jak już wspominałam Sketch to dla mnie lokal na przekąski, drinka i kawę i te mogę polecić z czystym sumieniem.
Ceny... Bliskość Nowego Świata daje się we znaki.
Obsługa... Niestety nie mogę powiedzieć, że bez zarzutu. Nie wydarzyło się nic specjalnego, ale obsługa sprawiła, że czułam się tam jak intruz.
Konwencja lokalu skierowana jest do ludzi młodych.
Polecam na wypad na drinka ze znajomymi, ale nic ponad to.
Z wizyty i zakupów w sklepie Orsay jestem bardzo zadowolona. Po rozejrzeniu się po sklepie podeszła do mnie jedna z Pań z pytaniem czy może mi w czymś pomóc. Powiedziałam, że rozglądam się za płaszczem. Spytała się jakiego rodzaju szukam, czy mam jakieś preferencje, następnie ekspedientka poleciła mi kilka rodzajów, mówiąc z czego są wykonane i o dodatkowych zaletach, np. ten jest domieszka wełny, ten ma kaptur, jeśli Pani lubi. Następnie ekspedientka wskazała mi ręką gdzie są przymierzalnie i powiedziała: "proszę, tam są przymierzalnie, można przymierzyć". W przymierzalni miło przywitała mnie kolejna z Pań. Płaszcze przymierzałam przy dużym lustrze, ekspedientka doradzała mi, mówiła jak leży dany płaszcz, jeden z nich zupełnie mi odradziła. Po dłuższym zastanowieniu, które trwało ponad pół godziny w końcu się zdecydowałam. Przez ten cały czas ekspedientka mi doradzała a na końcu zapewniła o podjęciu trafnej decyzji. Przy kasie pani była również miła i kompetentna. Spytała się czy posiadam kartę clubu Orsay, a następnie poleciła jej założenie, na co przystałam. Za zakup zostały naliczone mi punkty. Dowiedziałam się również, że w razie gdybym zmieniła zdanie mogę zwrócić płaszcz i zostaną zwrócone mi pieniądze. Po tym wszystkim wiem, że na pewno tu wrócę.
Po wieczorne zakupy wybrałam się do Tesco, nie jest to mój ulubiony hipermarket jednak z racji, że był blisko postanowiłam do niego zajrzeć. Już przy samym wejściu zauważyłam tłum ludzi w sklepie, co uniemożliwiało zrobienia zakupów w spokoju. Między alejkami trzeba się przepychać, a żeby znaleźć interesujące nas produkty musimy szukać po całym sklepie, ponieważ panuje tu nieporządek. Brak cen na niektóre produkty. Towary są wymieszane, często są duże braki w asortymencie. Niektóre paczki były porozrywane co w szczególności mi się nie podobało. Obsługa akurat z czasie gdy jest największy ruch postanowiła rozkładać produkty na półkach, co tym bardziej uniemożliwiało przemieszczanie się. Jednym z plusów są dość niskie ceny w porównaniu z innymi hipermarketami. Sklep dostaje również wyższą notę dzięki miłej pani przy kasie, która mimo gigantycznej kolejki była miła i uprzejma.
Niestety zdążyłam zauważyć, że obsługa w tym sklepie raczej nie jest zainteresowana klientami. Bywając w C.H. Turzyn często wchodzę do tego sklepu alby się rozejrzeć, niestety za każdym razem obsługa nie interesuje się klientami. Tak było i też tym razem. W sklepie przebywałam ponad 10 minut. Chodziłam i przyglądałam się rzeczą. Nie było wielu klientów, zdarzało się nawet że byłam sama, jednak nikt z obsługi nie podszedł do mnie aby się spytać czy może w czymś pomóc. Dwie ekspedientki stały przy kasie i rozmawiały, jednak z nich wypełniała jakieś dokumenty. W końcu podeszłam i spytałam się czy mogłabym prosić o ściągnięcie z górnego wieszaka bluzki ponieważ nie mogę jej dosięgnąć. Jaka była reakcja pracownic? Spojrzały się na siebie i na chwilę zamarły. Jakby mówiły do siebie w myślach: "Idź ty, nie ty, ja poprzednim razem pomagałam". Po tych "ustaleniach" jedna z Pań powiedziała, że zaraz mi pomoże. Wzięła stojący obok "przyrząd" do pomocy i podała mi bluzkę w dwóch rozmiarach ponieważ o to poprosiła. Przymierzając wychodziłam z przymierzalni, aby zobaczyć się w dużym lustrze. Pracownica wróciła do rozmowy, nawet się nie zapytała czy podać może inny rozmiar, inny kolor. Zupełny brak zainteresowania. Wychodząc położyłam bluzki na ladzie, ponieważ, nie było wieszaka na przymierzane rzeczy, aby odwiesić i podziękowałam. Robiąc sama zakupy lubię, aby ktoś mi doradził więc na pewno nie pogardziłabym opinia pracownicy, jednak nie chciałam tez przeszkadzać w rozmowie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.