Opinie użytkownika (5)

znakomita obsługa pracownic...
znakomita obsługa pracownic InPostu w Galerii Kazimierz po prostu nie może być niezauważona. Szczególnie, że tuż po nieprzyjemnościach na Poczcie Polskiej, różnica w podejściu do klienta jest naprawdę uderzająca. Po wczorajszej wieczornej wizycie z maleńkim, ale estetycznym punkcie InPost jestem pełna podziwu przede wszystkim wobec nieustannych propozycji pomocy, wykraczającej daleko poza obowiązki pracownika takiego punktu. Po prostu - zarówno miła Pani Natalia, jak i jej nowa koleżanka, która od tygodnia wdraża się w procedury firmy są nastawione na pomoc, uśmiech i naprawdę robią wszystko, aby usprawnić proces nadawania wielu przesyłek. Bardzo dziękuję za pomoc w naklejaniu znaczków ewidencjonujących przesyłki, wypełnianiu druków i za ten uśmiech nieschodzący z twarzy obu miłych Pań. A przecież wieczorem pracownik też może być już zmęczony długim dniem i gdzie indziej w okienku pewnie zobaczyłabym tylko wyraz umęczenia i chęć pozbycia się klienta. InPost - Poczta to niebo a ziemia.

MatkaPolka

17.05.2012

InPost

Placówka

Kraków, Podgórska 34

Nie zgadzam się (6)
KFC - raczej...
KFC - raczej dla singli O obsłudze w KFC można, jak o zieleni - nieskończenie. Wiem, że wiele tu zależy od poszczególnych pracowników, i nie powinno się generalizować, obciążając całą sieć klątwą jednego pracownika, ale.... Cóż, my, klienci, zawsze chcemy być traktowani dobrze - nie tylko jak mamy dobry dzień, a już z pewnością kiedy mamy na przykład zespół napięcia przedmiesiączkowego i nasze zmysły wyjątkowo się uwrażliwiają.... Wybrałam się z latoroślą lat 13 na miły i szybki obiad w KFC. Latorośl wyrośnięta, jest pełnoprawnym partnerem do chodzenia po sklepach galerii, myślałam więc, ze w KFC też być postrzegana powinna jako pełnoprawny klient. Pomyliłam się jednak... Jak wygląda obiadowa pora w KFC chyba wszyscy wiedzą - młyn i kolejki to zwykły o tej porze widok przed stoiskiem KFC w naszej galerii Kazimierz. Odstałyśmy z córką chwilkę w kolejce, a kiedy wreszcie dobiłyśmy się do stanowiska kasowego, młode dziewczę, lat niewiele więcej niż moja wyrośnięta córka, o pięknym imieniu widniejącym na firmowej plakietce - Paulina, grzecznie zapytała czym może służyć. A ponieważ krzyczące reklamy nad smakowicie pachnącymi ladami z mięskiem zachęcały barwnie do oszczędności - w postaci gotowych pakietów, zestawów i kubełków, które zaspokoją całe stada ludzi - zdecydowałyśmy się na taki właśnie wariant dla kilku osób, w postaci kubełka classic. Dziewczyna Paulinka bez problemu przyjęła zamówienie kubełka, ale na moje pytanie dlaczego w zestawie tym nie ma napoju - a zawsze był - już nie potrafiła samodzielnie odpowiedzieć. Po szybkiej konsultacji z obecnym na stanowisku sprzedażowym kierownikiem (o dziwo naprawdę był) powiedziała, że po prostu nie ma napoju i już. Poprosiła o dopłatę 4,99 do napoju nielimitowanego, jednak na moje wybrzydzanie, że to trochę drogo jak za napój nie potrafiła mi zaproponować niż tańszego. Po krótkiej wymianie zdań nie zdecydowałam się jednak na napój za piątkę.Troszkę zniesmaczona tymi kłopotami natury monetarnej chciałam już tylko oddalić się wraz z latoroślą i kubełkiem. Zwróciłam jednak uwagę na jeszcze jeden mały szczegół - Pani Paulina do zestawu wyraźnie dla więcej niż jednej osoby przygotowała jedną serwetkę, jeden talerzyk... Zapytałam więc, czy mogę prosić o choćby drugą serwetkę - wszak latorośl wyraźnie wystawała zza lady... W tym momencie Pani Paulina była już zupełnie wytrącona z równowagi uśmiechniętej pracownicy KFC. Powywracała trochę oczkami, jednak drugiej serwetki nie dostałam. No nic pomyślałam, same się z córką obsłużymy. Na szczęście serwetki nie były limitowane. Po chwili jednak trafiłam na limitowany i deficytowy w KFC produkt.... Co nim jest - otóż na wagę złota i limitowane są w KFC kubki tekturowe do napojów... Po chwili bowiem wróciłam do kasy po ów nieszczęsny napój nielimitowany do kubełka - za całe 4,99 zł. Wróciłam do Pani Pauliny, zapłaciłam za napój do kubełka i dostałam... jeden kubek plus jedną słomkę. Ach ten mit singli... Słomkę dodatkową dla córki dostałam bez szczególnych problemów - jeśli nie liczyć tego wywracania oczami znów - ale już kubek tekturowy... nie, nie, nie! tego było dla Pani Pauliny za wiele. Widać regulamin nie przewiduje dwóch kubków dla dwóch osób konsumujących zestaw dla dwojga. W efekcie - znów po konsultacji z kierownikiem - dostałam mały, jednorazowy kubek plastykowy... Co ten kierownik im tam podpowiada?! A Pani Paulina wyraźnie nie chciała już ze mną ani rozmawiać, ani nawiązywać relacji - cóż, po szybkiej konsumpcji i wypiciu z dwóch różnych kubków Coca-Coli poszłyśmy z córką na dalsze zwiedzanie galerii. A po wizycie w KFC pozostał jednak pewien niesmak - na szczęście nie z powodu złego smaku potraw.

MatkaPolka

05.08.2011

KFC

Placówka

Kraków, Podgórska 34

Nie zgadzam się (2)
SKOK - Straszna...
SKOK - Straszna Kompromitacja Obsługi Klienta Filii parabankowej firmy SKOK Stefczyka jest w Krakowie wiele. Są zapewne przydatne, ale jednak aspirując do miana placówek bankowych, którymi w rzeczywistości nie są, powinny świecić przykładem również pod kątem obsługi klienta. Ja akurat miałam pecha - pewnie do placówki i do konkretnego pracownika, jednak dla mnie rzuciło to cień na jakość obsługi SKOK-ów w ogóle. Pierwszy raz miałam okazję wypłacać transfer pieniężny Western Union, nie bardzo wiedziałam dotąd jak to działa, byłam nieporadna w tym temacie i zdana na podpowiedzi pracownika placówki. Trafiłam do placówki SKOK Stefczyka przy ul. Stradom w Krakowie. I jakież było moje rozbawienie, gdy okazało się, że pracownik, do którego skierowała mnie Pani w recepcji (ruchem głowy nota bene, bo bardzo była zagadana przez telefon) nie tylko nie potrafił mi pomóc, ale z otwartością urzekającą odparł: "tutaj mi wyskakuje taki napis po angielsku money transfer is not avaible durration 5 hours. Wie Pani ja nie wiem co to znaczy... No urzekł mnie Pan po prostu... jak można pracując na co dzień z operacjami finansowymi w zglobalizowanym już świecie nie znać angielskiego! Ale minus postawiłam tak nieduży, bo Pan usilnie próbował mi pomóc - w sumie naprawdę był bardzo miły - i zadzwonił samodzielnie do Western Union zapytać o co chodzi. Szybko tez zrelacjonował mi czego się dowiedział w Western Union - to plus. Ale że już nie dopytał dokładnie i nie poinformował mnie o innych ciekawych przepisach Western Union - jak na przykład o tym, że powyżej 1000 zł można wypłacić jedynie w bankach, a nie w setkach ajencji Western Union. W sumie po niemal 15 minutowym postoju przed okienkiem SKOK (na szczęście pomieszczenie było klimatyzowane, bo w upale byłabym jeszcze mniej zadowolona) wyszłam niepoinformowana, niedoinformowana, ale za to żegnana szerokim uśmiechem polskojęzycznego-li-tylko pracownika SKOK.

MatkaPolka

05.08.2011

SKOK

Placówka

Kraków, Stradom

Nie zgadzam się (6)
Luksus w standardzie. Wielu...
Luksus w standardzie. Wielu uważa Almę za sklep "z wyższej półki", za miejsce zakupowe dla tej lepiej sytuowanej części społeczeństwa. i jest to prawda. Ale jest też druga prawda. Dla zwykłych szaraków z przedziału średniej krajowej jest to równie znakomite miejsce - z cenami na niektóre produkty rodem z Tesco (naprawdę), ale i z asortymentem unikalnym, właściwym tylko Almie. Ja osobiście traktuję Almę w Galerii Kazimierz w Krakowie jako sklep niemal osiedlowy - po prostu jest mi tu najbliżej, a dostępność produktów codziennego użytku oraz przystępność cen na większość z nich jest bardzo wygodna. Ale jest jednak coś co Almę odróżnia od "zwykłych" delikatesów. Obsługa jest tu już ta "z wyższej półki", dla bardziej wymagającego klienta. Pracownicy w estetycznych firmowych ubraniach nie tylko są dostępni, ale zawsze chętni do pomocy i naprawdę zawsze uśmiechnięci. Dziś jak co dzień robiłam szybkie zakupy w Almie i postanowiłam troszkę pomarudzić - pomimo dostępności wag samoobsługowych w pobliżu stoiska warzywnego postanowiłam poprosić obsługę stoiska o zważenie mi wybranych kilku jabłek. Pani obsługująca stoisko z uśmiechem wyjaśniła mi, który to jest gatunek, jaka jest jego cena, a już urzekła mnie uczynnością, gdy wyszła zza swojej lady i na stojącej wprost przede mną wadze wyklikała mi niezbędne funkcje ;) To było bardzo miłe, a takich objawów sympatii i uczynności wobec klientów mogłabym wymienić sporo z moich codziennych obserwacji. Przede wszystkim, do Almy miło jest po prostu wejść - od miłej i nieprzeszkadzającej muzyczki w tle, po rozsądnie ułożone i na bieżąco uzupełniane i poprawiane na swoich miejscach ekspozycji towary. Tu wszystko ma swoje stałe miejsce, nie dokonują zmian tak jak w innych marketach - nie błądzi się więc po alejkach szukając gdzie dziś można znaleźć np. karmę dla zwierząt. O nie, w Almie wszystko to jest na stałe na swoim miejscu. stałym. kręcące się po terenie sklepu osoby z obsługi - wszystkie w firmowych eleganckich uniformach - są zawsze chętne do pomocy, poinformowania, dopowiedzenia. Jako społeczeństwo nie to, że bogacimy się widocznie z roku na rok, ale pewnym jest, ze wygodniejemy z roku na rok. Alma nadąża za tym trendem - tu zawsze jest miło, wygodnie i luksusowo - nawet jeśli kupuje się ser żółty po 15,40 w promocji. Mam nadzieję, że ten wysoki standard obsługi widoczny jest w całej sieci Delikatesów Alma w całej Polsce, a nie tylko w mojej pobliskiej Almie w Galerii Kazimierz. polecam wszystkim wygodnym i wymagającym ;-)

MatkaPolka

01.08.2011

Alma Market

Placówka

Kraków, Podgórska 34

Nie zgadzam się (2)
W sklepie nie...
W sklepie nie uświadczyłam ani jednego pracownika obsługi Hali - chciałam zapytać o jedną z pozycji asortymentu, o miejsce gdzie jest eksponowany towar. Niestety pomimo kilkukrotnego przejścia całej hali sklepowej nie udało mi się znaleźć żadnego pracownika! A już przypieczętowaniem losu sklepu - do którego z pewnością więcej już nie zajrzę - była obsługująca jedyną czynną kasę pracownica, która na widok karty płatniczej, którą chciałam zapłacić za zakupy jęknęła tylko (cytuję) "Jezu, znowu karta". zapytałam więc grzecznie czy to stanowi jakiś problem - bo terminal przecież grzecznie leżał obok kasy. burknęła jedynie pod nosem coś, co nie brzmiało ani grzecznie, ani nawet przyjaźnie. Już dawno nie byłam tak niegrzecznie potraktowana przez kasjerkę. Mamy przecież wiek XXI i w centrum miasta można oczekiwać bezproblemowych płatności kartą. jak się okazuje nie wszędzie. Kupując w delikatesach Hala Targowa lepiej chyba jak w dawnych czasach przygotować sobie gotówkę. Nie polecam ani tego sklepu, ani obsługi, wyraźnie zblazowanej i niemiłej po godzinie 16 w piątek.

MatkaPolka

01.08.2011

Hala Targowa w Krakowie

Placówka

Kraków, Plac Hala Targowa

Nie zgadzam się (3)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi