Poszłam wczoraj na zakupy do sklepu Orsay. Potrzebowałam nowe spodnie, nejlepiej materiałowe, "kanty". Rozejrzałam się po sklepie i mój wzrok przykuły spodnie z podniesionym stanem, po wybraniu właściwego rozmiaru - poszłam do przymierzalni. Niestety okazało się, że są za luźne w pasie i wiedziałam, że jak wezmę mniejszy rozmiar to nadal nie będą leżały na mnie idealnie. W sklepie była tylko 1 pani z obsługi, na kasie i na dodatek zajęta była metkowaniem ubrań, jednak podeszłam do niej, by dowiedzieć się czy dostanę taki model spodni z podniesionym stanem, tylko z innego materiału. Pani pokazał mi jedną parę i stwierdziła, że więcej tego typu spodni nie ma. I te okazały się źle dopasowane. Zaczęłam się znów samodzielnie rozglądać. Znalazłam kolejne 2 modele tego typu spodni, jednak i te okazały się nieodpowiednio leżeć, więc zrezygnowałam z takiego modelu. Ostatecznie wybrałam, zwykłe kanty i poszłam do kasy. Tam ku miłemu zaskoczeniu pani poinformowała mnie, że zapłacę, nie jak na metce 99,90 zł, a jedynie 29,90zł. Zostałam także poinformowana o zniżce na biżuterię i wybrałam sobie śliczne, czarne kolczyki. Ostatecznie wyszłam zadowolona, chociaż podczas samej wizyty i poszukiwania artykułów brakowało mi sprzedawcy i jego rady.
Udałam się z babcią na zakupy, chciała kupić wieszak stojący do przedpokoju, ale w specjalnym docieniu by pasował do lustra w drewnianej ramie. Poszłyśmy do TOP MEBLE. Tam po paru chwilach podeszła pani i zapytała czy może w czymś pomóc. Opowiedziałyśmy czego szukamy. Pani pokazała nam 2 modele, jednak żaden babci nie odpowiadał. Zaproponowała zatem zakup specjalnej "garderoby" wieszaka z lustrem. Obejrzałyśmy katalog z wzorami i kolorami. Ostatecznie nie mogłyśmy się z babcią zdecydować, jednak wzięłyśmy numer telefonu, gdyż pani powiedziała że możemy sobie zarezerwować, gdybyśmy się jednak zdecydowali na któryś z produktów.
Udałam się z moją mamą do salonu Skody, gdzie kupiła samochód. Pamiętam, gdy jeszcze zastanawialiśmy się nad wyborem samochodu, pracownicy byli bardzo uprzejmi, dostrezgali nas- uśmichy, "dzień dobry", "w czym mogę pomóc", "może życzy sobie pani kawy". Teraz jednak, gdy nam się zepsuł spryskiwacz, nie dość że musieliśmy czekać ponad tydzień na ustalenie terminu, to gdy się pojawiliśmy, okazało się że jest jeszcze ktoś prócz nas, sprawa "pilna". Straciłyśmy więc niemal godzinę czekając na to, by ktoś się nami zajął. Okazało się, że musimy zostawić samochód w warsztacie i będziemy mieli go za 2 dni.
Chciałam dzisiaj zjeść szybki obiad. Udałam się do Mc Donald's. Obsługa była bardzo szybka i sprawna, między innymi dlatego, iż były otwarte aż 3 kasy. Składając zamówienie, pani kasjer sama zaproponowała mi zakup zestawu, dzięki czemu zapłaciłam nieco mniej. Kanapki były ciepłe, frytki osolone, a herbata gorąca. Na stolikach panował porządek, gdy klienci odchodzili, zaraz przychodziła pani, która czyściła stół.
Zapisałam się na kurs języka angielskiego, w pierwszej wersji miał się zacząć 6-10.10, jednak przedłużyli nabór i z tej racji zmienili termin rozpoczęcia zajęć na 13-17.10, jednak dostałam ponowny telefon z zawiadomieniem, że lekcję zacznę 21.10, uważam że to nieco nieodpowiedzialne ze strony firmy, ciągłe zmiany terminu. Zapłaciłam za kurs z góry i chciałam zacząć od początku października, a tu ciągłe opóznienia, przez co sam kurs skończy się później. Jest to roczny kurs - czyli zakończenie wypadnie pod koniec czerwca, początek lipca. Będzie to już czas wakacyjny i mogłabym mieć plany urlopowe na ten czas.
Dzisiaj byłam w perfumerii Douglas. Szukałam toniku dla mojej mamy. Pani wykazała się wiedzą fachową, pokazała mi najpierw 2 główne rodzaje - toniki odżywcze i dla cery dojrzałej, o jaką mi chodziło - ujędrniające. Przedstawiła mi 3 toniki różnych firm i ich szczególne właściwości. Była bardzo miła i chętnie odpowiadała na moje pytania. Nie kupiłam jeszcze żadnego, gdyż muszę jeszcze przemyśleć bo bardzo różniły się cenami ( 80 a 160 zł).
Byłam 8.08 na zakupach. Były duże obniżki, chciałam kupić sobie jakieś T-shirty na wyjazd. Spodobała mi się bluzka, ale była za duża. Podeszłam do kasy i poprosiłam o sprawdzenie czy jest rozmiar mniejszy. Były 3 sztuki. Spytałam czy jest możliwość szybkiego ich odszukania. Pani pokazała mi jedynie ręką pół sklepu, stwierdzając, że gdzieś na sali... Nie muszę dodawać, że zmarnowałam dużo czasu a i tak nie znalazłam. Ostatecznie wyszłam ze sklepu z sukienką i kolczykami.
Jestem od 5 lat klientem banku WBK. Posiadam konto studenckie oraz oszczędnościowe. Zarządzam moim kontem w internecie. Konto jest bezpłatne - jedno i drugie. Minusy - jedynie 5 darmowych przelewów w miesiącu. Kiedy idę do placówki, zwykle muszę czekać w kolejce, dlatego wolę przelewy rozliczać w domu - za pomocą usługi on-line.
Jestem bardzo zadowolona z usług mBanku. Konto zakładam przez internet, kurier przywozi mi dokumenty do podpisu. Mam kartę do konta. Za prowadzenia konta nic nie płacę. Przelewy są bezpłatne. Poza tym system przelewów i haseł jest komfortowy i bezpieczny - potwierdzenie dostaję przez każdorazowo wysłany SMS na mój telefon. Bardzo pozytywne doświadczenia, a jestem związana z bankiem od roku.
Dzień wcześniej oglądałam golf w sklepie Orsay, ale mieszczącym się na innej ulicy. Na drugi dzień postanowiłam, że taki kupię, jednak poszłam do innego sklepu Orsay. Chodziłam po sklepie próbując go odnaleźć, poprosiłam o pomoc panią i od razu znalazła produkt, który chciałam. Była przy tym bardzo uprzejma. Widać było, że nie jest "za karę" w tej pracy.
Jestem od 5 lat klientką TP-internetu "Neostrada". Kończy mi się umowa, więc zaproponowano mi przedłużenie umowy w cenie 54 zł, przy tym samym transferze. Okazało się jednak, że w momencie przedłużania przez internet dostaję dodatkowo drukarkę. Stąd uważam, że firma postępuje nie fair, bo dzwoni do klienta i wciska gorszą opcję, a samodzielnie logując się w internecie mogę mieć lepszą ofertę.
Kupowałam w sklepie SMYK misia dla mojej chrześniaczki. Misie leżały ładnie na półkach. Gdy wybrałam odpowiedniego i udałam się do kasy, pani zaproponowała zakup opakowania na prezent do misia. Po zakupie, dała mi paragon, wydała resztę. Zachęciła do ponownych zakupów.
Byłam w niedzielę w hipermarkecie Auchan. Trwała wyprzedaż książek, od 3,99zł i więcej. Spodobała mi się jedna pozycja "Turcja. Ponad 100 przepisów." Poszłam na czytnik sprawdzić cenę, niestety ukazał mi się napis "towar nieznany". Podeszłam do pani z obsługi, ta poszła po inną panią, ogólnie czekałam koło 10 minut, ta pani wykonała telefon i poinformowała mnie, że książka kosztuje 4,29 i jak pójdę do kasy z tego kodu mi ją wbiją. Poszłam do kasy, jednak przy próbie skanu, pojawił się napis "towar nieznany", pani nie zadzwoniła nigdzie, włączyła światełko, przyjechała tzn. Pani "Wrotka", która dała jej kod, który także nie wszedł na kasę... Straciłam lekko 20 minut i ostatecznie książki nie kupiłam.
Rozmowa telefoniczna. Chciałam zorientować się, jaka jest cena kursu języka angielskiego dla studenta. Pani zapytała jaki typ kursu mnie interesuje, podała cenę, poinformowała o możliwości zniżki dla studenta oraz możliwości uczenia się za darmo drugiego języka, przy płatności z góry.
Kupowałam dzisiaj spodnie. Po moim wejściu do sklepu nikt nie zareagował. Kiedy oglądałam poszczególne modele jeansów, nikt się mną nie zainteresował. Po wyjściu z przymierzalni też nikt nie podszedł do mnie. Doszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam. Nie było mowy o podziękowaniu za zakup, słownym zaproszeniu do ponownej wizyty. Daję +1 ze względu na fakt, że wydano mi resztę i wręczono paragon.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.