Zadzwoniłam do BAJKI w sprawie zamówienia sześciu pizz. Pan, który odebrał poinformował mnie, że będą gotowe do odbioru za godzinę. Spokojnie poczekałam godzinę i 15 minut i poszłam odebrać pizze. na miejscu okazało się, że gotowe są 4 a 2 ostatnie dopiero włożył do pieca i potrwa to jeszcze 5 minut. Wyszłam z lokalu i po 10 minutach wrócilam z nadzieją, że dostanę moje upragnione pizze. Zobaczyłam, że pan dopiero rozkłada na surowych pizzach składniki a w piecu nie ma żadnego ciasta. Zrozumiałam, ze to moje 2 pizze dopiero są przygotowywane. Zapytałam gdzie są moje pizze i usłyszałam, że jeszcze mam poczekac 15-20 minut to będą gotowe. Straciłam dwie godziny i wróciłam głodna i zła do domu aby szybko wymyslić cos do jedzenia. zrezygnowałam z tych pizz, bo ile można czekać. Niestety akurat nie było właściciela aby to wyjaśnić. Szkoda mi trochę, bo dobre pizze tam robili ale już tam nic nie zamówię.
Dotyczy tylko punktu recepcji. Miałam wezwanie do konkretnego pokoju na wyznaczoną godzinę. zjawiłam się punktualnie. Pan w recepcji (takie stanowisko tam zastałam) powiedział, że mam poczekać, bo ktos jeszcze jest w tym pokoju. Odczekałam 20 minut i pytam co sie dzieje. Usłyszałam, że mam czekać. w tym czasie pan z recepcji co chwilę gdzieś wychodził. kiedy po raz kolejny wyszedł na posterunku zjawiła się pani, która również miała wezwanie do tego samego pokoju co ja. Zapytała w okienku (oprócz rejestracji było też okienko dyżurnego) i została wpuszczona pod pokój. Miała wyznaczoną godzine spotkania po mnie. Więc gdy tylko wrócił pan z recepcji zaczęłam sie domagać wejścia pod pokój, bo tamta pani powinna poczekać i wejść po mnie. Pan z recepcji to chyba pracuje tam po znajomosci, bo innego wytłumaczenia nie ma. Niczego nie wie, nie przyklada sie do swojej pracy i nie odpowiada na pytania tylko cos mruczy. W koncu po godzinie i wywołanej awanturze udało mi się dostać do pokoju gdzie byłam umówiona. Brak jakiegokolwiek zorganizowania pracy w punkcie recepcji.
Mam otwarte konto w tym banku. Do tej pory wszystko było jak w reklamie - darmowe wypłaty itp. Opłata za kartę zawsze jest naliczana na koniec miesiąca. tak więc zaglądam na konto i widzę, że opłata została pobrana ale dwukrotnie. Jedna opłata - ta co zawsze, a druga to kara za to, że nie wpłynęły pieniądze od mojego pracodawcy z tytułu wynagrodzenia albo jakieś stypendium czy renta. Kiedy zakładałam konto nie było mowy o takiej opłacie. zreszta ani razu na to moje konto nie wpłynęło wynagrodzenie za pracę a do tej pory nie byłam za to "karana" dodatkowymi opłatami. Bank nie chce mi tego wyjaśnić tłumacząc się, że taki jest regulamin. W regulaminie, który dostałam wraz z umowa nie było ani słowa o takich opłatach. Pozostaje mi tylko zrezygnowac z nieuczciwego banku - a tak się świetnie zapowiadał i takie ma ładne i zachecające reklamy.
Odwiedziłam stacje aby zatankować samochód oraz kupić coś do picia na dalszą drogę. Wybrałam czekoladę na gorąco. Nalałam ją do kubków i udałam sie do kasy. Pan skasował i zapłaciłam. Otrzymałam paragon. Na paragonie widniało, że zakupiłam kawę latte a nie czekoladę. Jest to wazne, gdyż zbierając punkty lojalnościowe różnica między kawą a czekoladą to 100 pkt. Gdy zwróciłam uwage sprzedawcy to mi odpowiedział, że to bez różnicy co jest na paragonie, bo promocja się juz skończyła. Byłam pewna, że promocja trwa do konca miesiąca i poprosiłam o katalog z premiowanymi produktami. Usłyszałam, że nie ma (co jest bardzo dziwne, żeby na stacji zabraklo katalogów). zresztą mam nie zawracać mu głowy, bo kolejka sie juz tworzy i on musi pracować a nie dyskutować i zreszta on wie lepiej czy jest promocja czy nie na punkty. W takim razie zadzwoniłam do obsługi klienta stacji Orlen i wyjasniłam całą sprawę. Oczywiście punkty promocyjne nadal są - ale niestety ja je straciłam przez niedoinformowanego i gburowatego pracownika.
Byłam w urzędzie zgłosić zakup samochodu z zagranicy. Złożyłam dokumenty a pani dokładnie je przejrzała po czym przeprosiła i zniknęła na 15 minut. Gdy wróciła przekazała mi informację jaka opłate muszę wykonać. Skierowałam się do kasy a tam pani kasjerka wytłumaczyła grzecznie i rzeczowo co i jak wypełnić. zapłaciłam i wrócilam do okienka gdzie zostawiłam dokumenty. Tam juz czekała na mnie pani z usmiechem. Byłam mile zaskoczona tym jak mnie obslugiwano.
Na budynku warsztatu-salonu samochodowego znajduje się wielki napis "wszystkie marki i modele". W takim razie kazdy samochód naprawią? Nic bardziej mylnego. Zaprowadziłam swój samochód do naprawy. Zostawilam na wskazanym miejscu i zostawiłam swój numer telefonu w razie jakichkolwiek wiadomości. Obiecali się tym zając odrazu. Na drugi dzień zajechałam do warsztatu i patrzę mój samochód stoi dokładnie w tym samycm miejscu nie ruszony. Pytam pracownika czy juz cos sprawdzali i słysze w odpowiedzi,że nie ale chyba to i to jest zepsute. Jeszcze nic nie zobaczyli i nawet nie dotkneli samochodu a telepatycznie wiedza co jest zepsute. W takim razie pytam czy naprawią to. Usłyszałam, że nie bo nie maja sprzętu odpowiedzniego do tej marki. I cisza. Stoje z otwrtymi ustami i zastanawia mnie z czego ci ludzie utrzymuja swój zakład. Pytam czy mam zabrac swój samochód i słyszę że tak. Skoro wiedzieli wsześniej, że nic nie naprawią, to szkoda im było paru groszy aby do mnie zadzwonić? Dodam jeszcze, że kilka lat wstecz ten warsztat byl jednym z najlepszych w okolicy.
Przyjechałam na stację zatankowac samochód. Musiałam wykonać kilka manewrów aby dostać się do dystrybutora działającego. Kilka samochodów stało i czekało na odblokowanie dystrybutora. jak juz zatankowałam (sama, bo pan podjazdowy się nie zjawił) ustawiłam sie w kolejce do kasy. Z dwóch kas jedna była czynna. Z personelu obsługiwała tylko jedna osoba. druga pani zajeta była inwentaryzacja w ciagu dnia! Nie interesowało ją, że kolejka sięga drzwi. Zero aktywnej sprzedaży. Brak powitania i podziękowania. Aktualnie na stacjach Orlen sa promocję punkty naklejki. O naklejke musiałam sie upomnieć. Dzisiaj trzeba było miec mocne nerwy i dużo czasu aby tankowac na tej stacji.
Zamówiłam w pewnej firmie "coś" i wybrałam opcje dostawy przez kuriera. zgodnie z harmonogramem dostaw miałam otrzymać przesyłkę w dniu 18 września. tak więc od rana siedzę w domu i czekam. Przed 14 zadzwonił kurier i poinformował mnie, że ma dla mnie przesyłkę ale dostarczy mi ją dopiero w poniedzialek, bo niby nie mógł się do mnie dodzwonić wcześniej. na nic sie zdały moje informację, że cały czas siedzę w domu i nikt nie dzwonił na mój telefon. Pan poinformował, że już jedzie do domu i nie przywiezie mi przesyłki. Zadzwoniłam do siedziby firmy UPS z nadzieją, że mi wyjasnia dlaczego kurier tak postąpił. Jednak i tam chyba wszyscy zaczeli juz weekend i tylko zbyli mnie, że takie sa procedury i już. Nikt mi niczego nie wyjaśnił i nie rozumiem jakie procedury - że niby kurierowi się nie chce to nie dostarcza w tym dniu czy co? Pozostaje mi tylko wpisac tą firme kurierską na czarną listę, bo szkoda nerwów i czasu.
Dostałam pismo, z którego wynika, że w 2005 roku otrzymałam pakiety kursów i za nie nie zaplaciła. Niestety nic nie dostałam i nikt nie odebrał mi ich za mnie. Zadzwonilam i dowiedziałam sie, że pakiety wysłali i chca pieniądze i już. Okazało się, że wysyłają listem zwykłym bez żadneg potwierdzenia odbioru. w takim razie kto ukradł moja przesylkę (może listonosz się dokształcał)? Jak mam się bronić? Skad mam mieć pewność, że wysłali? Uważam, że chcą mnie naciagnac. ja nic nie dostałam a mam płacić. Konsultantka tylko w kólko powtarzała my wysłaliśmy i nic więcej nie potrafiła powiedzieć. Odradzam wszystkim!
Nigdy niczego nie kupię w tym składzie. Brak jakiegokolwiek zainteresowania klientem. Stałam 40 minut i nikt mnie nie obsłużył. To bylo przed zamknieciem składu więc były juz tylko 3 osoby z obsługi. Jedna pani obsługiwała caly czas klienta (tego samego), pan z magazynu tylko stał i spoglądał na zegarek aby pójśc do domu. Był też jeszcze kierownik - ale tylko przez chwilę się pokazal i zaraz wrócil na zaplecze. Tak więc zignorowali całkiem pozostałych klientów.
Stegna (miejscowośc nadmorska) nie jest dużym miastem ale jest tłumnie odwiedzana przez turystów w czasie letnim. W Biedronce zawsze jest bardzo dużo ludzi, bo ceny są przystępne a nie jak w okolicznych sklepach z wysoka marżą. Wszystkie kasy sa otwarte. Kasjerki bardzo sprawnie obsługuja klientów. Towar uzupełniany jest na bierząco. W miare jest czysto - choc trudno sprzątac gdy przechodzi taki tłum ludzi. Podziwiam tych pracowników za ich uśmiech na twarzy i cierpliwość. Od otwrcia do zamknięcia jest ciagły ruch a mimo to ludzie tam robią zakupy.
Na stacji stało już kilka samochodów - przy dystrybutorach i w kolejce. Jak się okazało czynna była tylko jedna kasa z dwóch.Pani obsługujaca robiła to bardzo powoli. Dobrze, że nikt nie chcial zatankowac gazu, bo pewnie wyszłaby tankować i wszyscy jeszcze dłużej staliby w kolejce. Nie było nigdzie widac pracownika podjazdowego. Dopiero gdy jeden klient zapłacił drugi mógł tankowac z dystrybutora. Dzisiaj w Drezdenku jest tzw. dzień targowy więc jest duzy ruch do południa w całym miescie. na stacji Orlen chyba o tym zapomnieli.
Jest to sklep, do którego udaje się w ostateczności. Zawsze jest tam bałagan w cenach i na podłogach. Między pólkami stoją wózki z pustymi kartonami, foliami po opakowaniach zbiorczych. Towar porozkładany bardzo niedbale. Ceny z metki nie zawsze zgodne są z wyświetlanymi na kasie. Czasami w ogóle nie ma cen na półce.Kasjerki bardzo powolne i jakby z łaską tam siedziały. Naprawdę ide tam gdy musze.
Wybór towaru w sklepie bardzo duży. Obsługa miła i z checia wskaże gdzie czego szukać. Problem tylko w tym, że ten sam produkt tylko w innych opakowaniach - tej samej firmy (opakowania róznią się nieznacznie kolorystyką, bo firmy czesto zmieniają szate graficzną) ma różne ceny na metce. Jednak przy kasie okazuje się że należy zapłacic ta wyższą. Już raz zwróciłam na to uwage pani kierownik i ten produkt ma tylko jedną cene. Jednak dzisiaj znalazłam kolejny produkt dwucenowy. W skrócie w piotrze i Pawle panuje bałagan cenowy.
Przyjechałam na stację paliw zatankowac samochód. Od razu kiedy wysiadłam zjawił się pracownik podjazdowy gotowy do obsługi. Kiedy skończył tankować spytałam czy na stacji jest powietrze do kół, bo chyba muszę troche dopompowac jedno koło. Pan od razu wskazał mi miejsce gdzie mam podjechać. Pojechałam tam i ten sam pan od razu zajął się fachowo pompowaniem mojego koła. Sprawdzil jakie ma być ciśnienie w kole i napompował je. Wcale go o to nie prosiłam a on po prostu rzetelnie wykonywał swoją pracę. Bardzo bylo mi miło.
Na początku kwietnia zgłosiłam na stronie Oriflame chęć zakupu kosmetyków. Skontaktowała się ze mną pewna pani i podała nr telefonu do konsultantki w mojej miejscowości. Zadzwoniłam do tej konsultantki i złożyłam zamówienie. Kiedy minął termin obowiązywania katalogu ponownie skontaktowałam się z tą konsultantką, bo mojego zamówienia nadal nie było. Powiedziała mi że nie będzie się mi tłumaczyć ale nie zamówiła bo się jej nie opłacało. Termin składania zamówień minął i zostałam z niczym. Zgłosiłam sprawę do tej pani, która poleciła mi tą "konsultantkę" i zero reakcji. Zgłosiłam tez sprawę do Oriflame i tez milczą. Skoro tak traktuja klientów to juz nic u nich nie zamówie!
Chciałam zglosic sprzedaz samochodu i jego wyrejestrowanie. w pokoju nie było petentów więc podeszłam do lady. Jeden pan wstał ze stanowiska i poszedł coś zjeśc. Pani siedziała przy komputerze i w coś grała. stałam 10 mni po czym pytam czy jest czynne i czy ktos mnie obsłuzy. usłyszałam że ktoś przyjdzie zaraz. Minęły nastepne minuty i pojawił się ten pan co jadł. Przyjął ode mnie druk i zadał pytanie. Nie zdazylam odpowiedziec, bo zadzwonil jego prywatny telefon i zaczął przez niego rozmawiać. Gdy skończył łaskawie mnie obsłuzył do końca co zajęło raptem 2 min. W urzedzie w tym pokoju spędzilam pół godziny.
Na stacjach Orlen klienci zbieraja punkty lojalnosciowe na karty. Pani obsługujaca nawet nie spytała czy zbieram punkty choc ma to w obowiązku. Sama wlozyłam karte do czytnika. Po zakonczeniu transakcji choć twierdziła że same automatycznie weszły. Jak poprosiłam o wydruk stanu punktów to "przypomniała" sobie ze jednak punkty nie weszły. Nawet nie przeprosiła za to.
W sklepie panuje zawsze bałagan w ekspozycji towaru. Pomylone ceny - w kasie okazuje się że towar ma inną cene niz na etykiecie. kasjerka tłumaczy, że to klienci poprzestawiali produkty. No coż, klienci poprzekładali całą dostwaę np. serwetek złośliwie pod inna cene!
Dzisiaj w Drezdenku jest tzw dzień targowy (obok sklepu jest targ we wtorek i piątek). W sklepie ogrom ludzi i tylko jedna kasa czynna. powolna obsługa.
W sklepie staraja się zachować porzadek, ale przy takiej ilości towaru i klientów, którzy ciagle cos przestawiają na małym obszarze ład zaprowadzic jest cieżko. jenad z kasjerek kasując zakupy znajomym nie każde wyciągac wszystkich produktów tych samych tylko zagląda do wózka. Ja musiałam wyciągnac wszystko mimo. Kasjerka robila wrażenie jakby była "wielka panią" i to dzięki niej mogłam tam kupować.
asortyment w sklepie jest duzy, ceny przystepne. Tylko ten personel nie zawsze miły szczególnie z tej zmiany, na która trafiłam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.