Plan był krótki - szybkie zakupy i powrót na miejsce zakwaterowania. Sklep jest całkiem przestrzenny - wszystko jest ułożone zgodnie z działami, wszędzie widoczne ceny. Miła obsługa - wyjaśni gdzie, co leży. Produkty świeże, zwłaszcza metka tatarska. Obsługa na stanowisku kasowym sympatyczna, szybka i sprawna. W sam raz na szybkie zakupy.
Kiedy tylko moja koleżanka dostrzegła szyld sklepu New Yorker wiedziałam, że będziemy zmuszone tam zajść. W sklepie panowała komfortowa temperatura oraz unosił się przyjemny zapach. Rzeczy ułożone były tematycznie i łatwo można było odnaleźć swój rozmiar. Nie mniej jednak ktoś z obsługi zawsze był na sali sprzedaży do dyspozycji klientów. Mały nieład panował tylko w części z damską bielizną i strojami kąpielowymi - rzeczy były poprzewieszane lub leżały na podłodze. Mimo, iż tą część sklepu wielokrotnie mijał pan z ochrony nie podniósł żadnej z rzeczy, ani nie zawiadomił obsługi sklepu.
Wraz z koleżankami udałyśmy się na kawę do La Cawa. Zamówiłam latte macchiato oraz ciasto czekoladowo-serowe, jedna z koleżanek wybrała zwykłą małą czarną, a druga latte i jakiś torcik. Niestety nasz stolik nie należał do najczystszych, jednak był schudniejszy od pozostałych. Pani obsługująca nas przy kasie nie sprzątała stolików - zajmowała się prywatną rozmową. Byłyśmy pewne, że zamówienie zostanie nam przyniesione do stolika - jednak pani krzyknęła tylko na nas "2 kawy i ciasto" - zdziwiło nas to zachowanie, zwłaszcza, że musiała krzyknąć pod nosem - koleżanka przyniosła nam nasze zamówienie, ponieważ właśnie kończyła składać swoje. Nie mniej jednak przystąpiłyśmy do konsumpcji - kawa przeciętna, za to moje ciasto okazało się bardzo smaczne. Koleżanka powiedziała, że jej wybór słodkości jej nie zachwycił - ciasto okazało się mdłe. Jako turystka stwierdzam, że nie warto wstępować tam na cokolwiek, zwłaszcza na tak przeciętną kawę.
Korzystając z okazji i przechodząc się po C.H. Alfa w Olsztynie zauważyłam sklep z kosmetykami firmy Inglot. Jako, że bardzo cenię tą markę postanowiłam zajrzeć i zobaczyć, co ciekawego mają w ofercie. Wewnątrz panował ład i porządek - wszystkie ekspozytory były schludne, bez zanieczyszczeń kosmetyków. W środku sklepu były dwie pracownice ubrane w firmowe stroje. Zajęła się mną blondynka, która od razu podeszła, gdy zauważyła, że przyglądam się cieniom do powiek. Poprosiłam ją o pomoc w skompletowaniu paletki cieni w wersji FreeSystem. Pokazała mi najnowsze odcienie, jakie są modne w sezonie wiosna-lato 2012 - wszystkie kosmetyki kolorowe są ułożone kolorystycznie. Razem dobrałyśmy cienie, które pasują kolorystycznie do mnie, a następnie doszło do finalizacji zakupu. Dodatkowo w prezencie otrzymałam 3 aplikatory do cieni. Obsługa bardzo kompetentna i potrafiąca doradzić. Polecam.
Do Drogerii Natura chciała wejść moja koleżanka, żeby kupić sobie upatrzony kosmetyk, a ja miałam jej tylko towarzyszyć. Jednak jak wiadomo jakie są kobiety również musiałam coś sobie kupić, a właściwie na prezent dla kogoś. Sklep jest naprawdę duży i przestronny, z tematycznie ułożonymi kosmetykami. Obsługa pomocna i miła. Pani sama do mnie podeszła i zaproponowała pomoc - powiedziałam jej czego szukam i od razu zostałam skierowana do odpowiedniego działu, gdzie również mogłam liczyć na pomoc. Na półkach nie było znać kurzu, ani innych zanieczyszczeń. Również obsługa przy kasie była sprawna i szybka. Warto również zwracać uwagę na promocje, które są w widoczny sposób oznaczone.
Dziękujemy za zgłoszenie obserwacji. Jest nam niezmiernie miło usłyszeć tak pozytywną opinię o naszym sklepie.
Do Antykwariatu trafiłyśmy...
Do Antykwariatu trafiłyśmy z koleżanką zupełnie przypadkowo - wracając z C.H. Plaza i szukając miejsca, aby coś zjeść i wypić jakąś kawę. Zatrzymałyśmy się przy Insomnii, a pod nią, w podpiwniczeniu kamienicy znajduje się Antykwariat. Postanowiłyśmy zajrzeć. Lokal składa się z baru oraz dwóch dodatkowych sal. Spodobała mi się możliwość czytania książek znajdujących się na lokalowych półkach. Wnętrze dość starannie urządzone. Kelnerki miłe. Minusem okazało się jedzenie - sos czosnkowy do frytek był...mało czosnkowy i bardzo płynny, niemal sam jogurt, frytki - jak frytki, jednak na starym oleju. Biała czekolada była natomiast wyśmienita. Czego nie dało się powiedzieć o cieście czekoladowym z musem malinowym - zwykły kakaowy biszkopt, więc bez szału. Ceny? Hmm... znam lepsze miejsca z cenami bardziej adekwatnymi do oferowanych potraw.
Wybrałam się na wizytę z Groupona za 49zł na skaling, piaskowanie i fluoryzację do Centrum Ortodoncji i Stomatologii. Udało mi się dość szybko umówić wizytę. Sam lokal usytuowany jest ok. 6 minut spacerkiem od ul. Zana, ale jeśli ktoś nie zna okolicy może się zgubić. Jednak dobrze widoczny jest szyld. Recepcja bardzo schludna, czysta, jasna z przemiłą panią recepcjonistką, z którą udało mi się sympatycznie porozmawiać w trakcie oczekiwania na wizytę. Sala zabiegowa przestronna, w jasnych barwach, czysta. Pani dentystka ubrana estetycznie, miła i spokojnie tłumaczyła każdy etap zabiegu. Skaling, piaskowanie oraz fluoryzacja wykonane bardzo starannie (byłam ponad godzinę). Atmosfera panująca w gabinecie bardzo przyjemna.
W sumie już od dawna kiedy tylko zajdzie potrzeba szybkiego dojazdu wybieram Ale Taxi, jedną z lubelskich korporacji taksówkarskich. Podoba mi się to, że nie tylko szybko można się połączyć z dyspozytornią, ale również można wysłać SMSa z adres pod który ma się zjawić taksówka. Dodatkowo można zamówić taxi na dany dzień i godzinę z opcją budzenia. Taksówki są zawsze czyste, kierowcy mili, a na hasło "student" cena za km spada. Nigdy jeszcze mi się nie nie zdarzyło bym mogła narzekać na tą firmę.Ostatnio podczas korzystania z usług, otrzymałam od pana taksówkarza zaproszenie dla 2 osób na bezpłatną kawę do restauracji "Szkatuła" - bardzo sympatyczna opcja.
O restauracji Szkatuła pewnie mało kto słyszał zwłaszcza, że znajduje się trochę na uboczu centrum. W sumie też bym o niej nie słyszała, gdyby nie miły pan taksówkarz, który podarował mi do niej zaproszenie dla 2 osób na bezpłatną kawę i zniżkę na posiłek w wysokości 20%. Postanowiłam, więc w wolnej chwili skorzystać z okazji. Wybrałam się tam z koleżanką. Zamówiłyśmy po cafe latte, a do tego wybrałam polędwiczkę wieprzową z opiekanymi ziemniaczkami i mixem warzywnym, moja koleżanka wybrała naleśnik z bakaliami, na deser obie skusiłyśmy się na szarlotkę na gorąco z lodami i bitą śmietaną. Na jedzenie nie czekałyśmy długo, ładnie podane, cudownie pachnące i gorące. A smak? Poezja! Byłam zachwycona moją polędwiczką - zewnątrz ładnie przyrumieniona, w środku soczysta, sos kurkowy również bardzo smaczny, tylko mało kurek, ale w końcu to nie szczyt sezonu. Mojej koleżance smakowały naleśniki, jednak zwróciła uwagę na jeden ich mankament - ser był mało słodki. Kawa przednia. Deser? Miód malina! Rewelacyjna szarlotka i wyśmienite lody - chyba whisky. Odnośnie samego lokalu - znajduje się on w podpiwniczeniu kamienicy, składa się z dwóch sal. Ładne obszerne stoły, ładnie zastawione, w sali restauracyjnej znajduje się kominek, który akurat podczas naszej wizyty się nie palił, a szkoda. Restauracja zapewnia intymność, spokój, nie przytłacza swoim wystrojem - cieszy oczy. Gustownie urządzona. W tle leciała polska muzyka, nie zagłuszając rozmowy. Obsługa grzeczna i taktowna. Bardzo sprawna. Na koniec otrzymałyśmy karty stałego klienta ze stałym rabatem -20%, ale nawet gdyby nie to, to i tak byśmy tam wróciły. Klimat i jedzenie mnie oczarowały...
W sumie już od dawna nie jadłam owoców morza, więc przechodząc wraz z koleżankami koło pubu Rodos-Grolsch postanowiłyśmy zajrzeć i zobaczyć, co ciekawego mają w ofercie. Lokal jest w miarę przestronny z salą, gdzie mieści się prawdziwie (wg zapewnień) grecka kuchnia oraz sali z barem, a także drugiej z miejscem dla palących. Postanowiłyśmy zamówić po talerzu kalmarów oraz dodatkowo karafkę 0,5l białego wina w cenie 10zł. Zamówienie przyjmowała młoda dziewczyna, której wyraz twarzy i ton głosu powodował, że nie bardzo chętnie by się tam zjadło. Była powolna, sama nie wiedziała co jest w ofercie, miała problemy z liczeniem należności. Jednak przechodząc do samego jedzenia - świeże kalmary, porcie naprawdę duże, sporo surówek, smaczne wino. Następnym mankamentem był wydobywający się z kuchni zapach przyrządzanych tam potraw, może nie o sam zapach też chodzi, ale o dym z kuchni dostający się na salę. Stoliki są małe, taborety również. Dużym plusem był palący się wolnostojący kominek. Ogólnie wrażenia pozytywne, gdyby nie obsługa, np: kucharz popijał sobie piwko przy przyrządzaniu potraw - fajna praca.
Każdy student wie, jak drogie jest życie, a w szczególności usługi xero i wydruki. A gdyby tak można było xerować za przysłowiowego grosza? Czy jest to w ogóle możliwe? Cóż zmierzając w kierunku Archiwum zauważyłam plakat, który przykuł moją uwagę - XERO ZA 1 GROSZ. Myślę sobie - prima aprilis, jak nic. Ale postanowiłam to sprawdzić. Owe xero, które oferuje tą szaloną usługę mieści się tam, gdzie Groszek, czyli w piwnicy kamienicy. Zapytałam o co chodzi z tym jednym groszem i czy to prawda, czy tylko chcą przyciągnąć klienta. Prawda - odpowiedziały mi panie. Jednak jest haczyk - dziennie max. 30 stron. Ponieważ miałam kilka stron do sxerowania postanowiłam wykorzystać okazję. I tu kolejny szok - na drugiej stronie jest kolorowy zadruk z reklamami, a właściwie reklamami-kuponami. Można sobie kupon wyciąć i skorzystać z promocji u reklamującej się firmy. Dwa w jednym - tanio, bo za 1 grosz i do tego rabaty! Czego chcieć więcej?
Odkąd ostatni raz na basenie w Lublinie byłam prawie 4 lata temu, tutejszy MOSiR przeszedł naprawdę wielkie zmiany - powstał odremontowany nowy basen ze strefą relaksu w postaci jacuzzi, sauny suchej i basenu dla dzieci. Aby przyciągnąć ludzi stworzono tzw. happy hours od poniedziałku do piątku w godzinach 8 - 15 można pływać i korzystać ze strefy H2O (strefa relaksu) za jedyne...6zł. Kusi i to bardzo, więc już 3 raz byłam na basenie. Na wstępie otrzymujemy zegarek, którym otworzymy swoją szafkę, a dodatkowo jest na nim kodowany nasz czas pobytu na basenie. Od początku - szatnia damska czysta, prysznice sprawne, basen spory i w godzinach porannych można spokojnie popływać, w saunie czasami panuje tłok, ale można przeczekać, jacuzzi - dwa miejsca niestety popsute - jak dzisiaj skomentowało dziecko - bąbelków brak. Odnośnie obsługi - pani na wejściu (od zegarków i pobieraniu pieniędzy za wejście) rozmawiała z jakimś mężczyzną w swojej kabinie, raczej o prywatnych rzeczach, ratownicy na basenie patrzyli co jakiś czas czy ktoś się nie topi znad gazety, pani od szatni upominała, że trzeba przynosić swoje reklamówki na obuwie pozostawiane w szatni. Jednak basen jest ekstra i warto tam zajrzeć, szczególnie za taką cenę.
Czy można sobie wyobrazić sycące spagetti za 5,60zł? Można! Ale tylko w Lublinie. Korzystając z nowej promocji xero za 1 grosz, zobaczyłam na drugiej stronie reklamę firmy Don Vito Spagetti, gdzie owe włoskie danie jest w cenie 5,60zł za 350 gramową porcję. Pytanie tylko czy niższa cena oznacza również niższą jakość - postanowiłam się przekonać i zamówiłam porcję spagetti con piselli i do tego dwie po 100 g sałatki - z tuńczyka i grecką, moja koleżanka zdecydowała się na spagetti carbonara i również dwie sałatki - grecką i serową. Cała uczta wyniosła nas 25,20zł, a na dania czekałyśmy 40 minut. Muszę przyznać... że naprawdę nam smakowało. Makaron ugotowany al dente, mój sos zgodnie z zapewnieniami - pikantny, z dużą ilością zielonego groszku. Sałatki - grecka z dużą ilością fety i czarnych oliwek, z tuńczyka z ładnymi kawałkami ananasa, dużą ilością tuńczyka i kukurydzy. Smacznie, tanio i fajnie. Do zestawów dostałyśmy również plastikowe sztućce oraz serwetki, wszystko ładnie spakowane, a gorące dania owinięte dodatkowo folią aluminiową z opisem na górze. Jeśli chodzi o kontakt telefoniczny, to pan odbierający telefon był bardzo miły i sympatyczny, odpowiadał na wszystkie pytania, poinformował o czasie dostawy i pełnej kwocie zamówienia.
Czasami zwyczajnie nie chce się robić samemu obiadu dla jednej osoby lub ma się remont w domu i gotowanie w takich warunkach woła o pomstę do nieba. Wtedy z pomocą przychodzą wyroby garmażeryjne. Oczywiście większość można kupić w dowolnym supermarkecie, jednak te prawdziwe, domowe dostaniemy tylko w garmażerce. Właśnie taką ofertę ma Garmażerka Cioci Zosi ulokowana przy ul. Popiełuszki w Lublinie. Wszystko świeże - max. 24 h od przyrządzenia jest w sprzedaży - zapewniają informacje wewnątrz lokalu. Sam lokal jest malutki, a w nim dwie lodówki chłodnicze i lada chłodnicza, zamrażarka z lodami (Grycan - moje ulubione) i mrożonkami. Wewnątrz czysto, trochę chłodno. Sprzedawczyni i właścicielka w jednej osobie - kobieta bardzo miła, umie doradzić, jak ktoś głodny i niezdecydowany. W ofercie są również dania wegetariańskie i pyszne surówki. Skusiłam się tylko na stek i surówkę z czerwonej kapusty, żałowałam tylko, że nie było ryżu z warzywami.Jedynym mankamentem wydał mi się fakt zmiany cen - kiedyś płaciło się za sztukę, teraz płaci się za kilogram i ceny niestety poszły w górę.
Postanowiłam wraz z koleżanką zadbać o kondycję fizyczną i w tym celu od dłuższego czasu poszukiwałyśmy siłowni z dobrym sprzętem oraz trenerem w rozsądnej cenie. Przeglądając strony internetowe natknęłyśmy się na nowo otwartą siłownie przy ul. Głowackiego o wdzięcznej nazwie "Fabryka Formy i Zdrowia". Okazało się, że w dniach 3 - 10 luty mieli promocję - 25% na karnety. Postanowiłyśmy skorzystać i zakupiłyśmy karnet ze zniżką. Już w dniu zakupu testowałyśmy sprzęt. Siłownia składa się z trzech sal - sali cardio ze stepperami (2 szt.), bieżnią i rowerkiem oraz urządzenie do rollmasażu (do wykupienia oddzielnie) oraz 2 sal z urządzeniami typowo siłowymi - na pierwszej są hantle, a na drugiej sprzęt do ćwiczeń, m.in. modlitewnik, atlas, ławeczki, itp.Wszystko utrzymane w ładnej seledynowej tonacji. Uwagę przyciągają ściany w ciepłych, pozytywnych kolorach oraz bardzo ładne i estetyczne połączenie koloru seledynowego z szarością, na których zawieszone są lustra. Obsługa na recepcji miła i kompetentna, jednak... właśnie brakuje panów. Na recepcji są panie, czym oczywiście nie czynię zarzutu, jednak pan by się przydał, np: by zdjąć obciążenie, wyregulować sprzęt, itp. Uświadczyć trenera, by ułożył plan treningowy też nie sposób - do dnia dzisiejszego na cztery razy nie było go ani razu. Jednak na plus należy dodać utrzymywanie czystości w całej siłowni, także w damskiej szatni. Ogromnym plusem jest prysznic w łazience (jeszcze nie używany, ale być może się przyda).
Widząc, że ucieka mi autobus postanowiłam, iż zanim przyjedzie następny kupie sobie coś do jedzenie, a że pora akurat obiadowa postanowiłam zajrzeć do baru Apetito usytuowanego na parterze wieżowca przy ul. T.Zana. Chodziłam tamtędy prawie codziennie, jednak ciągle nie miałam czasu by tam zajrzeć. W końcu mi się udało. W lokalu znajduje się kilka stolików z krzesełkami do siedzenia. Bar, niby samoobsługowy, jednak pracownicy nakładają to, czego życzą sobie klienci. Podchodząc do obsługi zapytałam, czy jest możliwość zakupu obiadu na wynos. Pani mnie obsługująca odpowiedziała, że oczywiście i zapytała, co ma podać - zaraz przyniosła styropianowe opakowanie. Wybrałam ostatni zestaw, czyli IV, a właściwie 5, ponieważ do wyboru jest 5 różnych zestawów obiadowych, z czego zestaw 0 jest zawsze wegetariański. W skład mojego zestawu wchodził: Ragout z polędwiczki wieprzowej, ryż oraz surówka. Zrezygnowałam z zupy. Cena również bardzo przyzwoita - 16 zł. W lokalu jest czysto i schludnie, pracownicy ubrani w bordowe koszulki, chętnie pomagają w wyborze. Dopiero w domu udało mi się ocenić jakość serwowanych potraw - bardzo dobre, rewelacyjnie doprawione mięso, smaczny ryż oraz delikatna surówka. Pycha! Nie wiem dlaczego dopiero teraz tam zajrzałam...
Zostałam zaproszona na imieninową kolację do restauracji "Palce lizać" - nazwa skądinąd smakowicie brzmi i jednocześnie od razu stawia wysoko poprzeczkę. Lokal jest dość spory - posiada 3 sale, a właściwie 2, jedna jest przejściowa. Zajęłam z moim kochaniem wolny stolik. Od razu podeszła do nas kelnerka podając menu. Wystrój jest przyjemny dla oka, kilka lokalnych zdjęć zdobi ściany oraz nastrojowa cicho lecąca w tle muzyka - czego chcieć więcej? Obsługa bardzo miła i sympatyczna, uśmiechnięta. Zamówiłam pierś z kurczaka z ananasem i żurawiną, do tego ziemniaki opiekane i warzywa z wody - rewelacja! Mój luby wybrał karkówkę z grilla, również ziemniaki opiekane oraz sałatkę - tak mu smakowało, że nie chciał się dzielić. Do picia wybraliśmy karafkę wina, a na deser po szarlotce na gorąco z lodami i bitą śmietaną. Wszystko było - palce lizać! Zarówno stolik, jak i zastawa, czy sam lokal były czyste i nie budziły zastrzeżeń. Ceny równie bardzo przystępne. Obsługa kompetentna i pytająca czy smakowało. Na pewno jeszcze raz tam wrócę - może wtedy spróbuję tatara na przystawkę, a jako danie główne wybiorę sałatkę? Porcje są obfite, świeże i smaczne, więc główne danie i deser w zupełności zaspokoją nawet największego głodomora:)
Umówiłam się z koleżanką na kawę. Tym razem ona wybrała lokal. Jej wybór padł na Cafe Brama. Jest to kawiarnio-restauracja bardzo blisko centrum. Niestety jest duży problem ze znalezieniem miejsca, aby zaparkować. Co do samego lokalu, to jest spory - składa się z trzech sal. Dwóch na parterze i jednej na pierwszym piętrze. Wewnątrz jest czysto i schludnie, w kącie znajduje się niewielki kominek, w którym palił się ogień. Ogólnie urocza sceneria. Od zajęcia miejsca do podania menu nie minęło więcej niż 2 minuty. Kelnerka po kilku minutach przyszła, aby przyjąć zamówienie. Zdecydowałyśmy się na szarlotkę na gorąco z bitą śmietaną i lodami, a także kawę tiramisu, moja koleżanka wybrała również szarlotkę a do tego kawę latte. Muzyka w lokalu jest miła dla ucha, nie zagłusza rozmowy. Obsługa sympatyczna i sprawna. Z pewnością znowu tam wrócę na kawę i ciasto. Zwłaszcza, że była smaczna.
Trochę niepokojące było dla mnie, iż obsługa (kucharz) wnosi przez salę na kuchnię olej - niby nic dziwnego, ale nie olej z pobliskiej Biedronki:/ Sałatki tam raczej nie zamówię szczególnie, że podnieśli ceny, nawet do 19 zł. Ciekawe czy tylko olej jest z Biedronki?
Biorąc pod uwagę ofertę sklepu Mix Electronics dostępną na ich stronie internetowej zdecydowałam się udać do ich sklepu stacjonarnego w Siedlcach przy ul. Sokołowskiej 60 A celem sprawdzenia, czy jest dostępny interesujący mnie egzemplarz ekspresu do kawy. Sklep jest mały, absolutnie nieprzestronny, z mierną ilością asortymentu do wyboru. Obsługiwał tylko jeden sprzedawca, na którego i tak musiałam czekać z 10 minut, aż zakończy "obsługę" innego klienta (nie wiem czy stanie obok można nazwać obsługą). Kiedy w końcu zainteresował się mną powiedziałam mu czego szukam - chodziło mi o ekspres do kawy Zelmer Piano, który był w bardzo atrakcyjnej cenie na stronie internetowej ME. Na miejscu okazało się, że cena jest wyższa o prawie 80 zł, inne modele, które sprzedawca mógł mi zamówić różniły się od cen ze strony www o 90 -120zł. Sytuacja jest dla mnie dziwna. Dodatkowo sprzedawca naciskał na mnie, żebym zamówiła towar za jego pośrednictwem, ponieważ będę go miała na dzień następny, a zamówienia składane poprzez BOK są realizowane po kilku dniach, a nie w ciągu 24 h. Zdziwiło mnie to, gdyż informacja na stronie www ME głosiła coś innego. Podziękowałam jednak Panu sprzedawcy i wyszłam. Sprzedawca był wręcz natarczywy, nie słuchał klienta, jako "idealny" wskazywał towar, który "akurat" ma na magazynie i to w ilości 1 ostatniej już sztuki. Niestety nie zachęcił mnie swoim zachowaniem do zakupu.
Miałam ostatni dzień na opłacenie ważnego rachunku, więc postanowiłam dokonać wpłaty w banku wierzyciela, a mianowicie BGŻ S.A. W Internecie znalazłam lokalizację ich placówek - wybrałam najbliższą mi, czyli przy ul. Chopina 18. Czas pracy placówki oscyluje w godzinach 9.00 - 17.00. Na miejscu pojawiłam się przed 17. Od samego wejścia zostałam powitana przez pracownicę banku, której stanowisko mieściło się najbliżej drzwi. Powiedziałam, że chciałabym dokonać wpłaty na konto klienta ich banku oraz czy jest to jeszcze możliwe ze względu na porę. Pani odpowiedziała, że oczywiście i pokierowała mnie do kasy. Na całe szczęście nie było kolejki, chyba z uwagi na fakt, iż byłam tam tuż przed zamknięciem oddziału. Przeprosiłam Panią kasjerkę, że zawracam jej głowę, ale muszę dokonać wpłaty. Kasjerka odparła z uśmiechem, że to żaden problem i poprosiła mnie o numer konta i kwotę do wpłaty. Dokładnie sprawdziła wszystkie dane oraz przyjęła deklarowaną kwotę pieniędzy. W ciągu 3 minut załatwiłam wszystkie sprawy. Pracownicy są bardzo mili i serdeczni w stosunku do klienta. A sama powierzchnia banku czysta i schludna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.