Chciałąm pochwalić Vido. Spodobałą mi się tam sukienka, ale nie było mojego rozmiaru. Pani bez problemu sprowadziła mi ten rozmiar z Ostródy i zadzwoniła do mnie z informacją, że sukienka jest. Nie mogłam przyjść od razu więc sukienka została odwieszona dla mnie na kilka dni. Niestety ten rozmiar też nie pasował. Pani do końca była absolutnie miła. Super obsługa!
Kupiłam produkt, byłam z małym dzieckiem więc szybciutko przymierzyłam, niby dobry, kupiłam. Zakup raczej drogi, ok 200 zł, więc gdy kupowałam Pani właścicielka była niezmiernie miła w domu okazało się, że niestety jest troszkę za małe. Przy kasie owszem, była karta z informacją, iż zwrotów nie uwzględniają, ale pomyślałam, że spróbuję. Oczywiście Pani właścicielka zwrotu nie przyjęła (w porządku, moja wina), z tym, że była przy tym bardzo nieprzyjemna (już nie była tak miła jak w momencie gdy kupowałam), tylko twardo i hardo powiedziała mi NIE, to nie komis tylko sklep. Rozumiem. Ale nic by nie zaszkodziło, gdyby powiedziała to w inny sposób, miły i grzeczny, w ten sposób także dba się o potencjalnych klientów, aby wracali. A tak już nigdy tam nie wrócę i nie polecę znajomym. Na szczęście są inne skley Triumph w Olsztynie.
Chciałam bardzo pochwalić sklep internetowy INTIMA. Dokonałam tam zakupu stroju kąpielowego, wysyłka była błyskawiczna. Niestety odesłałam produkt (sklep oferuję możliwość zwrotu lub wymiany - w tym przypadku to był zwrot), zwrot pieniążków również był natychmiastowy, właściwie bez zbędnych pytań. Inne klepy internetowe - i nie tylko - mogą brać przykład!
Chciałabym pochwalić olsztyński sklep Vogele. W sytuacji kiedy źle naliczono mi cenę przy kasie w ramach przeprosin otrzymałam bon 20 zł do wykorzystania w sklepie. Także kiedy zakupiony towar szybko się rozpruł, bez problemów przyjęto reklamację. Generalnie bardzo miła obsługa. Przesympatyczna Pani kierownik.
Nie podobało mi się, iż sklep jest czynny do 21.00 (tak poinformowała mnie pani sprzedająca) a gdy wróciłam do sklepu o 20.48 już był zamknięty i nie wpuszczano klinetów, a ja miałam tam upatrzony wcześniej płaszcz i chciałam tylko wejść i dokonac zakupu na wyjazd na Sylwestra i byłam wściekła. Uważam, że w ciągu 12 minut można spokojnie zrobić zakupy.
18 marca wieczorem miałam w domu wizytę przedstawiciela handlowego z firmy VECTRA. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiej osoby na takim stanowisku. Wizyta trwała 1,5 godz więc tylko tak po krótce: na początek Pan totalnie nie dawał mi dojść do słowa, mówił wciąż swoje, wciąż mi przerywał, myślałam, że oszaleję. Aby zapytać o to co chcę wiedzieć lub powiedzieć to co mam do powiedzenia zastosowałam metodę "mów coraz głośniej i nie przerywaj", zatem nieomal krzyczałam w swoim domu, aby Pan pozwolił mi dojść do głosu. W trakcie wybierania elementów umowy (pakiet: internet+telefon+tv) Pan za każdym razem dawał mi do zrozumienia ile on dostanie za to jaki pakiet ja wybiorę. Tłumaczył "tak między nami", że jeśli by zaznaczył tu to i tamto to dostałby tyle a tyle, a gdyby zaznaczył tamten kwadracik to dostałby jeszcze więcej. Natomiast jeśli nie zmienię nic w umowie a tylko ją przedłużę, to on wtedy nie dostanie nic za to, że tu u mnie siedzi, nawet 10 zł. Generalnie rozmowa przebiegała w tym tonie i najistotniejsze dla przedstawiciela Vectry było to, "ile dostanie on groszy" za umowę, którą ja podpiszę. Tylko moja kultura i grzeczność powstrzymały mnie przed wypędzeniem tego człowieka z domu i zażądania spotkania z innym przedstawicielem. Najlepsze było to, kiedy na sam koniec Pan powiedział, że jemu to by w ogóle najbardziej się opłacało (że dostałby najwięcej pieniędzy wtedy), gdybym ja zrezygnowała z tej umowy a podpisała nową. Mnie rezygnacja (która jest mi absolutnie nie potrzebna) kosztowałaby paręset złotych, ale przecież to nie ważne, najważniejsze, że przedstawiciel zarobiłby wtedy najwięcej...
W trakcie prezentacji Pan posługiwał się przeterminowanymi promocjami, wszędzie były stare daty! Mało tego, kiedy w końcu zdecydowałam się podpisać umowę na 12 miesięcy, Pan wyjął i wypełnił druczek na 24 miesiące. Dobrze, że mu nie ufałam i od deski do deski czytałam umowę i w trakcie sprawdzania to odkryłam.
Na sam koniec dodam, że pogoda była okropna (deszcz ze śniegiem i błoto) a ja na sam koniec, podczas pożegnania, zauważyłam, że ten Pan wchodząc do mego mieszkania nie zdjął butów – mam biały dywan w dużym pokoju. Miałam...
Wysłano do mnie przesyłkę firmą kurierską OPEK (z Warszawy do Olsztyna). To była już 2 taka wysyłka, za pierwszym razem udało mi się złapać kuriera na klatce schodowej. Powiedział wtedy, że całe szczęście, że tak się spotkaliśmy, bo już chciał zostawić przesyłkę u kogoś innego (?!). Jakoś wtedy nie dotarły do mnie słowa kuriera. Przy następnym doręczeniu nie było mnie w domu więc kurier zostawił przesyłkę w innym mieszkaniu!!!
Doręczył przesyłkę adresowana bezpośrednio do mnie pod inny adres. Jestem nowym lokatorem, więc miałam nie lada problem z odnalezieniem przesyłki, bo osoba, która ją odebrała nie spieszyła się z oddaniem jej. Natomiast, gdy wreszcie to zrobiła, była tak niemiła i nieprzyjemna, okropna, wredna i dociekliwa, że omal nie wpadłam w szał. Paczka miała charakter bardzo pilny oraz bardzo prywatny.
No cóż…zadzwoniłam do firmy OPEK i spytałam jak wygląda u nich procedura doręczania przesyłek: czy doręczają pod adres wskazany na etykiecie, czy też pod jakikolwiek inny w pobliżu. Pani na infolinii powiedziała, że OCZYWIŚCIE, ze pod adres z etykiety. No, dla mnie to już nie takie oczywiste…Tym bardziej, że za pierwszym razem kurier coś tam mówił o zostawieniu paczki gdzie indziej, więc uważam, że zdarza się to w tej firmie nie raz. Jestem w trakcie składania reklamacji w tej sprawie.
Mam niewidomą mamę. Słowo "niewidomy" nie oznacza osoby, która 100% nie widzi, są to także osoby o silnym upośledzeniu wzroku. Moja mama porusza się sama, jednakże nie rozróżnia towarów na półce. Olsztyn jest jedynym miastem w Polsce, w którym znajduje się ośrodek mieszkalno-rehabilitacyjny dla osób niewidomych i ludzie w tym mieście powinni być wyczuleni na większą liczbę takich konsumentów.
Zatem: moja mama dziś po południu poszła do sklepu Rossman z zamiarem zakupu antyperspirantu. Jak robi to zawsze w innych sklepach, odszukała panią z zatrudnionego personelu i poprosiła o pomoc, uzasadniając swoją prośbę tym, że ma problem ze wzrokiem (pracownika rozpoznała po białym fartuszku). Zapytana Pani wskazała klientce jakieś miejsce mówiąc „tam”. Dla osoby niedowidzącej słowo „tam” nie ma większego znaczenia, co jest chyba jasne i oczywiste. Więc moja mama ponownie poprosiła, aby pracowniczka podeszła z nią do półki i podała towar do ręki, gdyż – jak podkreśliła po raz kolejny - nie widzi i nie wie gdzie jest to „tam”. Prośba ta była wyrażona w sposób grzeczny i uprzejmy. Dziewczyna odpowiedziała” nie mam czasu” i poszła sobie, zostawiając niewidoma klientkę na środku sklepu. Moim zdaniem powinna powiedzieć, przepraszam Panią, niestety nie mam czasu, ale proszę tu chwilę poczekać, przyprowadzę kogoś, kto Pani pomoże. Jednakże pracownica drogerii odeszła, nie przyprowadzając nikogo, kto bym takim czasem dysponował dla upośledzonego klienta. Moja mama wyszła zdeprymowana z autentycznym płaczem z drogerii, że nie widzi, sama nie jest w stanie zrobić zakupów i nie może także liczyć na pomoc personelu. Nie wiem, czy to dyskryminacja osób niepełnosprawnych, czy też brak kwalifikacji. Dla mnie jest to zachowanie karygodne. Zadzwoniłam do kierownika drogerii i opowiedziałam o całym wydarzeniu. Pani kierownik była zdziwiona zachowaniem swego pracownika, prosiła o dyskrecję i nierozgłaszanie tego incydentu. Obiecała, iż przeprowadzi rozmowę z zatrudnionymi tam osobami oraz, że taka sytuacja w tym sklepie więcej się nie powtórzy.
Szkoda tylko, że taka obietnica nie zrekompensuje osobie niepełnosprawnej przykrości, jaka ja spotkała...
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.