Sklep Classic znajduje się w galerii sklepu Auchan, sprzedaje odzież ekskluzywną, markową damską i męską. Wystrój sklepu jest bardzo elegancki i wyszukany, jednak miłe jest to jedynie dla oka, bo już pierwsza próba bliższego przyjrzenia się ubraniom prowadzi nieraz do wytężania wzroku (wieszaki umieszczone w ciemnych zaułkach). Ubrania metkowane, jednak bez cen. Ułożone na półkach i wieszakach raczej od niechcenia, ewentualnie wg jakiegoś wyszukanego i "cudownego" stylu, niezrozumiałego dla przeciętnego człowieka. Dziś weszłam do tego sklepu z chłopakiem, chcieliśmy pooglądać garnitury. W sklepie były dwie panie sprzedawczyni, młode, ok. 30 lat, ładnie, czysto ubrane. Jednak żadna nie raczyła nam nawet odpowiedzieć "dzień dobry", a przywitaliśmy się przy wejściu dosyć głośno. Obie nie podniosły nawet wzroku znad gazetki Auchan ( bardziej interesowało je, że winogrona są w promocji). Po dłuższej chwili, kiedy oglądałam z chłopakiem garnitury, w dalszym ciągu sprzedawczynie nawet nie spojrzały na nas, jakby nikogo w sklepie nie było. Ponieważ cen nie było na metkach, chciałam się spytać po ile są garnitury, odwróciłam się i chwilę czekałam, aż któraś sprzedawczyni łaskawie spojrzy na mnie. Nie doczekałam się. Staliśmy jeszcze chwilę, chrząknęłam znacząco - dalej nic. Sprzedawczynie przeglądały gazetkę Auchan i wyszukiwały, co ciekawego jest w promocji. Wyszliśmy z tego sklepu i nigdy już tam nie wejdziemy.
Miałam problem z wysłaniem odpowiedzi na pewną ofertę pracy, ponieważ podany e-mail był nieprawidłowy. Zgłosiłam do adminów strony ten fakt i dosłownie po 10 minutach otrzymałam maila zwrotnego, abym wysłała swoją aplikację na adres tej osoby z portalu, odpowiedzialnej za sprawy techniczne. Ona zaś przekazała moją aplikację bezpośrednio do pracodawcy.
W promocji były rowerki rehabilitacyjne, więc postanowiłam jeden z nich kupić. Po wybraniu odpowiedniego z ekspozycji, potrzebowałam sprzedawcę, który znajdzie mi ten rowerek złożony w pudle, tak abym mogła go kupić. Rozejrzałam się po stoisku sportowym - nie było nikogo, po stoisku, które jest obok zabawkowym - nikogo, po stoisku z ubraniami - nikogo. W końcu podeszłam do przebieralni i poprosiłam o zawołanie kogoś na dział sportowy. Tam otrzymałam informację, że tak, ktoś na pewno przyjdzie. Czekam, mija 5 minut, w końcu idzie sprzedawca, ale mnie mija bez słowa, zaczepiam go, a on odpowiada, że on nie jest z tego działu, ale zaraz kogoś zawoła. Mija znowu czas, sytuacja się powtarza - następny pracownik odpowiada,że on nie jest z tego działu. W końcu od stania i czekania zaczynają mnie boleć nogi. W sumie chyba po 20 minutach pojawia się pracownik, idąc nieśpiesznie na dział sportowy. Okazuje się, że sprzedawca z tego działu zupełnie nie wie gdzie są jakie towary, a winę zgania na magazynierów, którzy to oni układali m.in. rowerki zapakowane w pudła. W końcu poradziłam sobie sama, kupiłam rowerek inny niż chciałam, ten który był akurat zapakowany w pudło.
Chciałam kupić paczkę płytek ściennych, chodziłam dosyć długo po dziale nie mogąc się zdecydować na konkretne - w tym czasie nie podszedł do mnie żaden sprzedawca spytać się czy mi nie pomóc. Było to jednak być może usprawiedliwione, ponieważ na dziale było wyjątkowo dużo klientów, a sprzedawcy albo obsługiwali innych, albo "coś" robili, co sprawiało wrażenie, że rzeczywiście są zajęci. Gdy już wybrałam płytki poprosiłam pana sprzedawcę o pomoc, ten był zajęty, ale zapewnił, że zaraz ktoś do mnie podejdzie. Rzeczywiście - nie minęły 3 minuty, podszedł do mnie miły pan sprzedawca, grzeczny, uśmiechnięty, podał płytki które chciałam, doradził klej, dodatkowo mocniej skleił pudełko taśmą klejącą, żeby się przypadkiem nie rozpadło i załadował mi na koszyk.
Weszłam do biura podróży (Szczawno Zdrój) z ciekawości - chciałam się dowiedzieć na temat ofert dot. sylwestra w innym kraju. Na początku wszystko ok - pani pozwoliła usiąść przy biurku na przeciw niej, a sama rozmawiała przez telefon. Rozmowa trwała ponad 5 minut i jak wynikało z kontekstu była prowadzona ze znajomą bądź z kimś z rodziny. Nie była to rozmowa służbowa.
W końcu łaskawie mnie zaczęła obsługiwać, jednak po chwili stwierdziła, że biuro podróży ma swoją stronę internetową i mogę sobie sama w domu wyszukać jaki wyjazd mnie interesuje. Podziękowałam i poszłam.
Ponad rok temu byłam przypadkiem w pobliżu salonu fiata. Postanowiłam zajrzeć, tak z ciekawości, jakie są nowe modele samochodów. Grzecznie mnie powitano, po moim krótkim zainteresowaniu fiatem pandą podszedł do mnie sprzedawca i zaczął opowiadać o tym modelu. Był miły i fachowy, zachowywał się tak jakbym miała go zaraz kupić. Dodam, że nie wyglądałam na osobę majętną, miałam 23 lata i raczej skromny wygląd a mimo to zostałam obsłużona jak biznesmen mający torbę pieniędzy.
Kiedyś byłam zainteresowana nauką języka w tej szkole, więc poprzez stronę internetową zarejestrowałam się aby uzyskać więcej informacji. Potem dzwoniono do mnie raz w tygodniu pytając się czy już się zdecydowałam na jakiś kurs ( rejestracja nie była równoznaczna z chęcią podjęcia jakiegokolwiek kursu !)po moich odmowach telefony się skończyły. Następnie po jakimś miesiącu znów to samo - tym razem jednak pewien pan po mojej kolejnej odmowie, naskoczył na mnie, dlaczego ja nie chcę się uczyć języków, przecież to podstawa itd. W końcu grzecznie i stanowczo powiedziałam, że już straciłam ochotę na szkołę Empik właśnie z takich powodów. Dziś mija miesiąc i na razie nikt już mnie nie 'gnębi' telefonami.
Kupowałam z rodzicami kuchenkę. Nie wiedzieliśmy dokładnie czy wybrać gazową, elektryczną, mieszaną. Doradził nam sprzedawca - bardzo miły i kompetentny. Kupiliśmy kuchenkę, za parę dni przywieziono ją i wniesiono. Potem przyszedł instalator gazownik, aby ją podłączyć ( koszt jego usługi to 70zł, wybór tego pana został narzucony przez sklep). Po rozmowie z owym instalatorem dowiedziałam się, że mogliśmy skorzystać z usług każdego innego instalatora, który wziąłby ok 25zł za taką usługę. Sklep nie poinformował nas o tym, narażając na koszty. 70zł wynikało z faktu, że owy pan instalator musiał przyjechać z miejscowości oddalonej o ok 60km. (w moim mieście jest kilkanaście takich osób, nie mówiąc już o Wałbrzychu - miejscu zakupu kuchenki.)
Kupowałam farbę do ścian. Początkowo, nikt do mnie nie podszedł spytać się czy w czymś pomóc, niestety już się z tym spotkałam w tym markecie. Gdy już wybrałam farbę na ściany, poszłam po farbę na sufit. Wybrałam, już odchodziłam do kas, gdy zaczepił mnie sprzedawca i powiedział, że do tej farby wybrałam zły grunt. Doradził jaki mam wybrać, w końcu zrezygnowałam z wybranej farby i wybrałam inną, do której pasują wszystkie grunty. Było to miłe i zaoszczędziłam sobie przykrych niespodzianek, jednak sprzedawca obsłużył mnie przypadkiem, choć wielu z nich chodziło wokół regałów - żaden z nich nie podszedł do mnie.
Jako jedna z niewielu przychodni ma bardzo miłą i kompetentną obsługę w rejestracji. Panie są miłe i chętne do pomocy, na prawdę jest to ewenement wśród przychodni, nie ważne czy prywatnych czy państwowych.
Na dziale z farbami dosyć długo stałam przed półką, ponieważ nie wiedziałam dokładnie, jaki rodzaj farby potrzebuję. Obok mnie był punkt info działu, gdzie stało dwóch pracowników, jednak zajęci byli rozmową między sobą ( na temat inny niż praca), żaden nawet nie zwrócił uwagi, że już dłuższy czas stoję i się zastanawiam.
Kupowałam na dziale metalowym kilka elementów. Miałam problem ze znalezieniem czegoś, podszedł sprzedawca i pomógł znaleźć. Ponadto zauważył, że coś, co mam w koszyku mogę o wiele taniej kupić ( śruby na wagę zamiast w opakowaniu), doradził tak, że zaoszczędziłam ponad 20 zł. Był przy tym miły, chętny do pomocy pomimo, że miał inne zajęcie (wykładanie towaru).
Ogólnie obsługa w tym markecie zasługuje na wielki minus, tym bardziej, jeżeli potrzebuje się od nich pomocy: chciałam porady w sprawie odkurzaczy. Najpierw nie mogłam się doprosić, aby ktoś łaskawie podszedł do działu, po dłuższym oczekiwaniu podszedł sprzedawca, który na moje pytanie na temat odkurzaczy stwierdził, że on nie jest z tego działu i zaraz kogoś zawoła. To "zaraz" trwało ok. 10 minut. Wreszcie podeszła pani, sprzedająca na tym dziale, początkowo miła, dopóki nie zadałam pytania np. o worki, części zamienne, moc silnika itp. - na to stwierdziła, że ona nie wie takich rzeczy, że wszystko napisane jest w instrukcji. Na moją uwagę w jaki sposób ma pomagać klientom w wyborze, z oburzeniem stwierdziła, że nie jest wszechwiedząca i jak nie chcę to nie muszę kupować odkurzacza.
Dzwoniłam na infolinię, aby zapytać się o bieżący stan mojej umowy. Oczywiście czekałam na połączenie z konsultantem ok. 10 minut. Gdy się zgłosił, po wysłuchaniu mojego zapytania kazał mi zadzwonić na inną infolinię. Dzwonię pod ten drugi numer, czekam znowu ok. 10 minut, w końcu zgłasza się konsultant. Po wysłuchaniu mnie stwierdził, że to nie ta infolinia, że skąd ja mam taki numer (podał mi go poprzednio konsultant z pierwszej infolinii). W końcu dodzwoniłam się na trzeci numer infolinii, znów po ok. 10 minutach zgłosił się konsultant i po wysłuchaniu mnie stwierdził, że w tej sprawie oddzwonią do mnie w ciągu tygodnia.
Szukałam pewnego kleju do gwintów. Nie mogąc znaleźć go na działach metalowym i samochodowym udałam się do działu farb. Stałam chwilę przed półką z klejami, zastanawiałam się i kątem oka widząc sprzedawczynię, czekałam na jej podejście. Nie doczekałam się. Sprzedająca dziewczyna, wraz z drugą koleżanką z działu, bawiły się pędzlami, drapiąc się nimi po gołych plecach. Z klientów nic sobie nie robiły, bawiąc się w najlepsze.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.