Jasne, pomyłka może się przydarzyć nawet najlepszym, ale jeżeli to jest ciąg pomyłek to oznacza, że ktoś tam dodaje te zwiastuny w sposób niekompetentny i bezmyślny, a ktoś inny tego nie sprawdza. Oglądam filmy korzystając z Vod w Nc+ i na przestrzeni paru dni aż dwa razy natknąłem się na pomylone zwiastuny filmów. Wcześniej pomyłki tez były ale się nasilają, więc proszę Nc+ o zajęcie się tematem.
Sytuacja wygląda tak, że w menu VOD widoczny jest film, widzimy tytuł, obsadę i opis filmu, a obok wyświetla się zwiastun, który ma zachęcić do obejrzenia filmu. Problem w tym, że jeśli nas zachęci, a później okazuje się że film jest zupełnie o czymś innym, to mamy zepsuty wieczór.
Ostatnie przykład: Do nowego filmu w kolekcji płatnej, zatytułowanego "Bez śladu" z Gerardem Butlerem, o zaginięciu latarników na szkockiej wyspie wyświetla się zwiastun filmu sensacyjnego klasy B z zupełnie inną obsadą, umiejscowionego w zupełnie innych czasach. Zbieżny jest tylko polski tytuł "Bez śladu" , ale różnią się tytuły oryginalne: pierwszy to "Keepers", drugi "Above Ground". Zwiastun może odstraszyć od oglądania, więc jeśli ktoś w Nc+ zastanawia się dlaczego tak słabo idzie sprzedaż, to jest odpowiedź.
Odwrotna sytuacja, kiedy zwiastun bardziej zachęca do oglądania niż to warte: do francuskiego filmu "Mój synek” przypięli zwiastun filmu "Mój piękny syn". Czyli na zwiastunie mamy ambitną opowieść o losach rodziny, która musi zmierzyć się z uzależnieniem dorastającego chłopaka, a film który naprawdę zobaczymy opowiada o zaginięciu dziecka w górach.
Pomieszanie z popłataniem, zupełnie inne klimaty i historie. Rozumiem, że pewnie w NC+ korzystają z jakiś wyszukiwarek, ale to naprawdę nie jest skomplikowane, aby porównywać nie tylko spolszczone tytuły, które mogą brzmieć podobnie. Wystarczy spojrzeć na jakiś dodatkowy parametr, np. tytuł oryginalny, rok albo obsadę i wtedy nie będzie pomyłki.
Odwiedziłem ten salon z materacami specjalnie po to, aby zobaczyć model Premium materaca z firmy Janpol, ponieważ w salonie Dla Spania w Bielanach usłyszałem, że tam nie mają tego modelu, ale w ich drugim salonie w centrum handlowym Giant na Brucknera go zobaczę. To drugi koniec miasta, ale wybrałem się i co się okazało? Nie mają nie tylko tego, ale żadnego z Janpol, ponieważ podobno ta firma zmienia kolekcję i będą kiedyś, może za miesiąc, półtora... Dezinformacja i strata czasu.
Po wizycie w kilku innych salonach materacami, zarówno w Domarze, w Bielanach jak i w Giant na Brucknera to właśnie tutaj znaleźliśmy najbardziej konkretne informacje i nienachalne doradztwo. Byliśmy tam z żoną 2 razy, obsługiwali nas kolejno pan oraz pani, oboje dysponujący bogatą wiedzą i dający rozsądne argumenty. Po drugiej wizycie się, że nie chcemy spać na "ciastolinie", a takich materaców jest obecnie wszędzie najwięcej, tylko kupimy solidny materac ze sprężynami kieszeniowymi i wentylowaną pianką. Tutaj wybór jest zdecydowanie mniejszy, wybraliśmy materac z MK Foam Koło model Venus Memory H2. Wcześniej rozważaliśmy model hybrydowy Tempur. Polecam ten salon. Jest na I pietrze w Domarze.
Zauważyłem, że na iperfumy ceny mogą rosnąć w zależności od tego, co sklep o was wie i raczej nie liczmy, że zapłacimy mniej za lojalność… Wręcz przeciwnie, na swoim przykładzie doświadczyłem, że, że próbują zawyżać moje ceny. Przykład: widzę na iperfumy cenę produktu biotherm homme w promocji, stara cena jest przekreślona, a nowa niższa prawie o 100 zł, czyli jednym słowem „okazja” i trzeba szybko kupować. Ale widzę, chodzi o produkt, który już kupowałem 2 miesiące temu i wtedy zapłaciłem mniej. Czyli być może przekreślenie ceny to ściema. Robi się jeszcze ciekawiej, gdy sprawdzam ten sam produkt w google i okazuje się że w Douglasie kosztuje on dokładnie tyle samo, co „okazja” na iperfumy. Ale najgorsze jest to, że na ceneo sklep iperfumy podaje cenę o 20 zł niższą, niż ta dzisiejsza cena dla mnie. Niedowierzam, dlaczego jeśli wchodzę do sklepu bezpośrednio, jako lojalny klient, to dostaję cenę o 20 zł wyższą, niż cena dla wszystkich na ceneo? Przecież gdy wchodzę bezpośrednio nie muszą ponosić kosztów reklamy, pozycjonowania, wnosić opłat na ceneo, czyli to ja powinienem mieć taniej, albo przynajmniej tak samo, a nie być naciągany na wyższą cenę! To tak, jakby pani w spożywczym zmieniała cenę bułek, w zależności od tego jakim samochodem przyjechał klient. Może to i sprytne, ale można stracić zaufanie klienta na zawsze…
Czy ktoś proponuje mi zamykanie ust klientom i ich straszenie? Dostałem spam od „biuro czyszczenie-wpisow” i zaniemówiłem. Nadawca maila twierdzi, że za pieniądze "pozbędziemy się złych ocen mających wpływ na sprzedaż Twoich usług, produktów". Jak to robią? Twierdzą, że "sprawnie i merytorycznie wchodzimy w dyskusje z internautami... przekonując ich do zaprzestania zniesławiania..." Rozumiem, że w ten sposób mogą walczyć z trollami, ale ciekawe jak chcieliby przekonać autentycznych klientów do zmiany opinii i przekonań? Może liczą, że wystarczy poważnie wyglądające pismo i trochę prawniczego żargonu, a klient ze strachu pobiegnie kasować swoje opinie? Acha, firma pisze też, że „dodajemy wpisy o pozytywnym wydźwięku" oraz jest też stawka za "jednorazowe usunięcie negatywnych wpisów w internecie". Więc mówię sprawdzam, skoro firma jest taka skuteczna, czy będziecie w stanie usunąć ten wpis? Nie dajmy się zastraszyć!
Byłem tam ostatnio kilka razy, za każdym podchodzili do mnie doradcy i pomagali w dokonaniu wyboru. Nie musiałem ich szukać, nie byli nachalni, polecam. Dziękuję miłej Pani na stoisku z płytami winylowymi, która pomogła mi w wyborze albumu Franka Sinatry oraz pokazała kilka innych propozycji w tym klimacie. Dziękuję tez panu na stoisku z golarkami męskimi.
Najgorszy obiad w życiu, a naprawdę z niejednego pieca jadłem i zdarzały się różne pomyłki. Ta jednak okazała się największa i niech nie zmyli Was spora liczba samochodów na parkingu. Ten "klucz" tutaj nie działa, szczególnie w weekendy, a to z racji tego, że jest tam również sala weselna i stąd samochody. Wstąpiłem po drodze z rodziną na obiad. Chcąc uniknąć potraw smażonych na głębokim tłuszczu zamówiliśmy pierogi, pieczeń i gulasz. Naczekaliśmy się prawie godzinę, a kiedy dostaliśmy potrawy, to... naprawdę trzeba mieć tupet i pogardę dla klienta, żeby podać coś takiego. Wszystko rozmrażane, galaretowate, bez smaku. Do tego gburowata pani obsługująca przy bufecie, gdzie zamawia się dania. Szok, że jeszcze takie rezerwaty PRL-u istnieją jeszcze w Polsce. Odradzam!
Nie wiem, czy ktoś w Peek&Cloppenburg zdaje sobie sprawę, że swoimi praktykami szkodzą zarówno sobie, jak i marce Boss?
Kupiłem w ich sklepie we Wroclavii białą koszulę z mankietami na ważną imprezę. Wybrałem markę premium, której jakość materiału i niemała cena budziły zaufanie. Niestety po jednym założeniu i pierwszym praniu wyszła wada produkcyjna, okazało się, że jeden z rękawów został źle zszyty i wyszły strzępy od łokcia do mankietu. Zdarza się, pomyślałem i zgłosiłem reklamację, żądając zwrotu pieniędzy, a że koszula mi się podobała od razu zamówiłem nową, taką samą, w sklepie internetowym Peek&Cloppenburg.
Niestety tutaj zaczęły się schody... Dostałem pokrętną odpowiedź, że nie zamierzają zwrócić mi pieniędzy, tylko proponują "grzecznościową naprawę". Nie rozumiem, o jakiej grzeczności tutaj mowa? Można mówić o grzeczności, gdybym to ja coś popsuł, ale z pewnością grzecznością nie jest unikanie odpowiedzialności za sprzedanie produktu z ukrytą wadą fabryczną.
Czy grzeczność w rozumieniu Peek&Cloppenburg ma polegać na tym, że przeszyją mi niefabrycznym ściegiem rękaw nowej koszuli u swojej krawcowej, zapewne zwężając przy tym rękaw i zmieniając parametry użytkowe koszuli? Bo jak inaczej, przecież nie da się dosztukować materiału, nie napisali, że odeślą koszuli do naprawy do firmy Boss.
Jestem zdumiony, ponieważ Peek&Cloppenburg uderza w ten sposób nie tylko we mnie, próbując mi wcisnąć bubla, ale działa również na szkodę marki Boss, która w ten sposób miałaby się nie dowiedzieć, że zdarzył się jej błąd na linii produkcyjnej, nie poszuka więc przyczyn, nie poprawi kontroli jakości i w efekcie kolejni klienci trafią na podobny problem!
Peek&Cloppenburg psuje w ten sposób zarówno swoją markę, jak i wizerunek marki Boss. Mam nadzieję, że ktoś z Boss-a dowie się o takich praktykach i ustali z Peek&Cloppenburg inne standardy obsługi klientów swoich produktów w tej sieci.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.