Chciałam się rozejrzeć w tym sklepie na dziale AGD, a dokładnie chodziło o lodówkę. Dość długo czekałam na osobę pracującą na tym dziale, postanowiłam sama znaleźć ta osobę. Zostałam odesłana do innej osoby, która znowu dalej mnie do innej odesłała... W końcu przyszedł do mnie jakiś pracownik, który nie za wiele wiedział na temat lodówek, a mianowicie tylko tyle, ile udało mu się odczytać z informacji naklejonych na każdą lodówkę... Pracownik nic nie potrafił mnie do żadnej przekonać, jego zdaniem powinnam sama już wiedzieć czego chce. Jeśli tak, to po co w ogole w sklepach tego tylu każdy dział ma swoich pracowników?????
Zabrakło mi paliwa kilkaset metrów przed stacją, wiec z karnisterkiem pomaszerowałam na najbliższa stację: padło na LOTOS. Pracownik na dystrybutorach bardzo miło mnie powitał i od razu zaproponował mi pomoc. Udałam się do kasy aby zapłacić, jedna z osób za lada była wolna, ale usłyszałam " do następnej". Nie zrozumiałam, i zapytałam do czego następnego? niee usłyszałam odpowiedzi. Ustawiłam się do drugiej kasy..Pan zamiast mnie skasować ,zaczął sobie przeze mnie odbierać pocztę od listonosza, potem jak już listonosz odszedł ,jakiś inny klient" wetknął się w kolejkę", i sprzedawca z zadowolona miną go obsłużył. Nie za bardzo rozumiałam o co chodzi. Nie lubię stacji Lotos, gdyby nie fakt, ze zabrakło mi benzyny na pewno na nią bym nie zajechała.. Dawne negatywne wrażenie znowu się powtórzyło.
W sklepie chciałam kupić fluid, nie znałam zbyt "topografii sklepu", pierwszy napotkany pracownik, pomógł mi znaleźć poszukiwany produkt, ucieszyłam się, ze szybko się udało wyjść ze sklepu. W domu moje zadowolenie zniknęło, gdy zobaczyłam, ze produkt był do połowy zużyty i spora część była rozlana w zakrętce tubki.....Szkoda pieniędzy.
Po zatankowaniu paliwa na stacji Shell, poszłam zapłacić. W środku było 2 panie, tyle że jedna faktycznie obsługiwała kolejkę, a druga (p.Agata) zajęła się układaniem batoników....Nie byłoby może w tym nic złego gdyby nie fakt, ze kolejka była spora i stale się powiększała....w rozzłoszczonych klientów.
Zaszłam dziś do sopockiego oddziału Nordea Bank. W życiu nikt w takim tempie nie zajął się mną-klientem. Nie zdążyłam nawet wejść i otworzyć do końca drzwi, a już słyszałam skierowane do mnie " w czym mogę służyć"?
Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Dość często jestem...
Dość często jestem klientem na tej stacji, czasem tankuje,a czasem kupuje po prostu kilka rzeczy,no z artykułów spożywczych. Dziś wpadłam na stację po kilka drobnych rzeczy.Zazwyczaj są 2 osoby obsługujące klientów za kasą.Dziś był tylko jeden pracownik,a więc co za tym idzie - spora kolejka.Postanowiłam się jeszcze rozejrzeć i poczekać aż przyjdzie druga osoba z obsługi lub kolejka się zmniejszy.Gdy zdecydowałam stanąć w tej długiej -niezmniejszającej się kolejce przyszła wyczekiwana 2 osoba.Gdy podeszłam żeby zapłacić kobieta zapytała mnie "A pani co"? Troszkę mnie to zaskoczyło. Podałam to co chciałam kupić, i kolejny raz wyszłam z tej stacji lekko zdziwiona podejściem personelu do klientów.
Wybrałam się z koleżanką do poleconego salonu optycznego w Galerii Bałtyckiej, aby wybrać dla niej nowe oprawki.Słyszałyśmy bardzo dobre opinie na temat salonu.Faktycznie, wybór oprawek był dość spory,ceny zaskakująco niewygórowane....ale jakość obsługi pozostawała wiele do życzenie.W salonie w tym samym czasie znajdowało się około 4 klientów,którzy również oglądali asortyment. Czekałyśmy około 20 minut zanim ktokolwiek z obsługi się nami zainteresował do tego stopnia by podejść i nam pomóc przy wyborze, by nam doradzić.Gdy już się doczekałyśmy, pani sprzedawczyni potraktowała nas dość opieszale, i bardzo szybko zajęła si już innym klientem. Byłyśmy zdane na siebie.
Wsiadając do autobusu linii 122 na jednym z sopockich przystanków ( trasa w kierunku PKP Wrzeszcz), kupowałam bilet dla siebie oraz dla córki. Wiem, ze kierowcy bardzo lubią gdy pasażerowie w takich przypadkach maja wyliczone kwoty, wiec troszkę się zmartwiłam- gdyż ja właśnie jej nie miałam. Kierowca okazał sie bardzo miły i uprzejmy, od razu nawiązał kontakt z moją córką.To jej wręczył bilety, "dorzucając gratis uśmiech".
Wybierając się w piątkowy wieczór na kolację do gdyńskiego Sioux miałam nadzieję, ze zastanę jakiś stolik wolny- bez wcześniejszej rezerwacji. Bardzo się zdziwiłam,w sumie było tam prawie pusto. Kelner przywitał nas już przy drzwiach, tzn. "szedł za nami" do wybranego stolika, by od razu-zanim jeszcze usiedliśmy - wręczyć menu. Inny kelner który nas w dalszej części "wyjścia" obsługiwał miał uśmiech przyklejony do twarzy, była bardzo miły i kontaktowy. Na zamówienie czekaliśmy około 30 minut. Warto było, jedzenie było wyśmienite. Ceny całkiem rozsądne. Zastanawiające było tylko to, ze przez cały czas pobytu w lokalu, kelnerzy którzy "się nudzili" dość niedyskretnie przyglądali naszemu stolikowi. Ogólnie miła atmosfera, szkoda tylko ,że górna część lokalu była zamknięta- znowu.
Wybrałam się z przyjacielem na kolacje do restauracji Sioux w Sopocie. Ledwo zdążyliśmy wejść i usiąść się przy wybranym stoliku pojawił się koło nas już uśmiechnięty kelner. W sposób bardzo miły i życzliwy podał nam menu, dając czas na przemyślenie zamówienia. Nasze zamówienie zostało bardzo szybko zrealizowane, nasze podniebienia były w siódmym niebie.Kolacja wyśmienita. Po prośbie o rachunek,czekaliśmy na niego bardzo krótko. Toaleta w restauracji bardzo miła i przyjazna. Kelner pożegnał się z nami bardzo uprzejmie i zaporsił ponownie do odwiedzenia lokalu.
W piątkowe południe zajechałam na stacje benzynową aby zatankować. W kolejce wpadło mi w oko jeszcze kilka innych rzeczy,przy kasie okazało się jednak ,ze nie mam przy sobie karty,aby uiścić zapłaty.Kasjer był zupełnie bezradny,nie wiedział co ma w takiej sytuacji zrobić. Na plakietce nie widniało "praktykant",wiec tym bardziej byłam zaskoczona.Przez około 2 minuty trwało zastanawianie się "co dalej", w końcu zaproponowałam,ze za 20 minut będę już z powrotem z karta na stacji ( stacja położona dość blisko mojego miejsca zamieszkania) Kasjer zgodził się bez zastanowienia, nie oczekiwał ode mnie żadnego zabezpieczenia,danych,niczego. oczywiście wróciłam na stację za 20 minut,sfinalizowano transakcję i odjechałam.
Wybrałam się do salonu samochodowego Forda w Gdańsku celem zbadania jakości usług.Byłam zainteresowana zakupem samochodu o wartości około 50 tys zł.Ubrana byłam nieadekwatnie do sytuacji (specjalnie). Mimo iż znam się doskonale na samochodach udawałam osobę, która wie tylko " gdzie znajduje się kierownica,i jak się jeździ". Aby nie było łatwo, zdecydowałam się kupić samochód w kolorze,w którym jest dość rzadko dostępny. Byłam zaskoczona wielką uprzejmością i znajomością tematu motoryzacyjnego przez handlowca, nawet zaczął mi opowiadać anegdoty samochodowe:)Uważam,że to była jedna z najmilszych "wizyt ".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.