Bardzo lubię jeździć do muzeum wsi lubelskiej kiedy są wakacje. Polska wieś, nasza historia, stare chałupki, po prostu przepiękny wiejski klimat. Historia, którą możemy 'dotknąć" uczy nas najbardziej.Dodatkowo atrakcje dla dzieci- wiejskie zwierzątka, możliwość zakupu tradycyjnego jadła i wspaniałe widoki. Polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji odwiedzić tego miejsca. A w szczególności turystom bądź gościom. rewelacja!
Szkoła przyjazna uczniom. Profesorowie otwarci, mili i bardzo bardzo kompetentni. Wykłady są bardzo ciekawe prowadzone z pasją , i uczuciem. Wykładowcy nie ukazują poczucia wyższości wobec studentów. Cennik bardzo przystepny. CO BARDZO WAŻNE MIŁE PANIE W DZIEKANACIE;) TA informacja jest chyba bardzio ważna dla każdego żaka
Po wielu nieudanych połączeniach w końcu zgodziłam się na rozmowę z konsultantem Polbanku. Wcześniejsze telefony zawsze wykonane były w godzinach popołudniowych wówczas odbierałam i mówiłam, że mogę rozmawiać po godzinie 17, niestety następnego dnia znów dzwoniono do mnie w południe. Wczoraj natomiast zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu pojawił się napis "numer nieznany" więc wiedziałam już, że jest to telefon z Polbanku. Było godzina 18 więc postanowiłam odebrać. Konsultant miło mnie przywitał i upewnił się, że ze mną rozmawia, czytając moje imię i nazwisko. Co mi się spodobało, ponieważ wcześniejsi konsultanci zwracali się do mnie tylko po nazwisku co, nie uznałam za sympatyczne i od razu też nie chciało mi się rozmawiać. Konsultant poinformował, że dzwoni z centrali z Warszawy... heh pewnie miało to na mnie zrobić wrażenie, a było wręcz przeciwnie. Spytałam się konsultanta na jaki temat mamy rozmawiać. Wówczas usłyszałam, że bank specjalnie dla mnie przygotował propozycję ubezpieczenia na życie. Oczywiście nie dałam się na to nabrać. Konsultant po krótce opowiedział mi o danym ubezpieczeniu, jednak nie pozwoliłam mu jednak zagłębiać się w szczegóły. Zapytałam się konsultanta w jaki sposób podpisywana jest umowa. Dowiedziałam się, że wszystko odbywa się przez telefon, co nie bardzo mi się podobało. Kolejne moje pytanie dotyczyło, czy jest możliwość podejścia jednak do placówki banku. Konsultant odpowiedział, że oferta jest przygotowana specjalnie dla mnie i w placówce pracownicy nie znają jej szczegółów. Pomyślałam sobie, no to trudno. Ale zapytałam się jeszcze czy jest możliwość, abym dostała na maila jakieś informacje o danym ubezpieczeniu. Konsultant odpowiedział, że na stronie www banku mogę zapoznać się ze szczegółami. Powiedziałam, że tak zrobię i ewentualnie sama zadzwonię na infolinię gdybym była zainteresowana. Myślałam, że konsultant będzie walczył i upierał się abym to z nim podpisała umowę, ale tak nie było i chwała za to. Pożegnałam się i odłożyłam telefon. A później tak się zastanowiłam, nad tym co powiedział konsultant i coś mi się nie zgadzało. Dlaczego oferta, która została przygotowana specjalne dla mnie, o której nie wiedzą nawet pracownicy w banku, znajduje się jednak na stronie www banku...?
Podoba mi się bardzo wystrój tego sklepu. Jest inny od reszty sklepów z ubraniami, bo ściany ma czarne i ogólnie jest ciemny, ale nastrojowo oświetlony. Nie uraczy się personelu chyba, że w kasie na pogaduchach. Panie są jednak pomocne, gdy się do nich podejdzie i o coś zapyta. Nie obrażają się, że przeszkadza się w ich rozmowie. Brakuje też luster. Jedyne są przy przymierzalniach i w samych kabinach. Ubrania na podestach są zwykle przemieszane, ale czasem trafia się akurat poukładane przez pracowniczki.
Do drogerii Super-Pharm często zaglądam skuszona okazjami znajdującymi się w gazetce promocyjnej. Tak było też i tym razem. Upatrzyłam sobie między innymi lakier do paznokci, który był naprawdę w korzystnej cenie. Od razu postanowiłam, że kupię sobie odcień, jaki znajduje się w gazetce ponieważ bardzo mi się spodobał. Do drogerii weszłam bez koszyka podręcznego. Było dużo klientów, a alejki między regałami są bardzo wąskie więc obawiałam się że koszykiem mogę pozwalać z półek kosmetyki, tak jak już kiedyś to się zdarzyło. Ze względu na to, że było sporo klientów nie mogłam odnaleźć danego lakieru na regałach, później już nawet nie chciałam błądzić w tym tłumie, dlatego też zdecydowałam, że poproszę o pomoc pracownika. Dostrzegłam w innej alejce ekspedientkę, podeszłam z gazetką w ręce i pokazując palcem powiedziałam że szukam tego lakieru. Odpowiedź, jaką usłyszałam brzmiała: "Nie mamy, nie mamy". Nie miałam okazji nawet spytać się o szczegóły, ponieważ pracownika, już przy mnie nie było. Chwilę zastanawiałam się czo oznacza "nie mamy", że w ogóle nie było, czy może już zostały wykupione... nie wiem. Nie ukrywam, że zawiodłam się, że nie było lakieru, który sobie upatrzyłam. Postanowiłam, chwile jeszcze się rozejrzeć. Stałam i oglądałam jakieś kosmetyki, a za mną ustawiła się trójka pań w kółeczku i sobie plotkowały. Oczywiście by mnie to nie zdziwiło gdyby to nie były pracownice. Szczerze mówiąc byłam już tak bardzo podirytowana faktem, że nie było "mojego" lakieru do paznokci, że nie mogłam dłużej przysłuchiwać się tej rozmowie, dlatego od razu wyszłam ze sklepu, oczywiście z pustymi rękoma
Chciałam bardzo pochwalić komunikację miejską w Poznaniu, bo na żadnym przystanku nie spędziłam czasu dłużej niż pięć minut. Tramwaje i autobusy były doskonale zintegrowoane i nawet na peryferiach w niedziele rano autobusy jeżdżą cztery razy na godzinę. Tabor w większości nowoczesny, zwłaszcza autobusy, bo tramwaje w połowie trafiają się stare. Nowe mają niestety wadę, bo strasznie trzeszczą te przegubowe. Duży plus naprawdę dla tego miasta za komunikację, bo bardzo szybko docierałam w wybrane miejsca. Odległości między przystankami nie są też zbyt oddalone od siebie.
Przyszłam na imprezę. Przy wejściu zaopatrzono mnie w dwa kupony na alkoholi opaskę, bo była to impreza zamknięta. Pan z szatni bardzo miły i w przeciwieństwie do innych lokali pozwalał na dostęp do kurtek i z powrotem ich oddanie, na co nie zawsze chcą się zgodzić w innych klubach. Tylko opłata wyższa. Barmani chętnie udzielali informacji o cenach konkretnych drinków, choć z ich wymienieniem mieli już problemy, gdy poprosiłam o wybór. Skończyło się na długiej przerwie po powiedzeniu dwóch. Lokal był czysty. Przy każdym stoliku były czipsy, paluszki, orzeszki. DJ niestety poległ na całej linii. Muzyka jaką puszczał była odpowiednia na dyskoteki dla dzieci z podstawówki. Całkowity brak hitów z ostatnich lat i aktualnych.
Postanowiłam zajrzeć na stronę tego centrum handlowego, by zobaczyć, czy znajdzie się tam jakiś ciekawy sklep, którego nie mam u siebie. Bardzo podobają mi się ikonki, które wysuwają się, gdy się na nie najedzie kursorem. Upewnia to, że zaznaczyło się właściwą rzecz. Sklepy ułożone są nie tylko alfabetycznie, ale i według branż. To jest to, czego brakuje mi na stronach innych centrów. Oczywiście dla osób nie zainteresowanych zakupami jest część przeznaczona na zapoznanie się ze sztuką, bo Browar to nie tylko centrum handlowe, ale i galeria sztuki. Dodatkowo, po wciśnięciu na dany sklep wychodzi nie tylko bardzo dokładny jego opis, czym się zajmuje, ale i wskazania na sklepy z tej samej branży. Doskonałe :) Jest też dużo informacji o aktualnych wydarzeniach.
Nowo otwarty Kaufland ma kilka sklepów w tzw. pasażu. Jest ich może z pięć i są bardzo małe. Wśród nich znajduje się cukiernia/piekarnia. Poszłam tam zobaczyć, co mają w ofercie. Widać było, że można sobie przysiąść po ciężkich zakupach i coś zjeść, bo mieściło się tam kilka stoliczków. Lada dobrze zatowarowana w produkty cukiernicze, czego nie można było powiedzieć o pieczywie. Dwa-trzy rodzaje chleba. Przy kasie wystawiono produkty promocyjne, które od razu można dołączyć do zakupów. Z dala od kasy znajduje się ekspres i odchodząc już z kupionym ciastkiem zobaczyłam na małej tabliczce, że oferują różne kawy. Lepiej ustawić ją przy kasie, bo jak stoi pod ścianą, jeszcze taka mała, to nie jest to żadna reklama. Dwie pracujące tam panie od razu pytały, czy czegoś sobie życzę, a zakup pakowano w rękawiczce.
Złego słowa nie mogę powiedzieć o kurierze tej firmy. Zawsze uśmiechnięty, uprzejmy, profesjonalny i umiejący udzielić informacji o ofercie firmy. Bardzo elastyczny jeśli chodzi o oczekiwania klienta. Bardzo często zdarzało mi się stosunkowo późno zamawiać. Kiedy inni kurierzy odmawiali mi zasłaniając się regulaminem Kurier UPS nigdy nie robił problemu, zawsze można było się dogadać. Mimo, że są to usługi dość drogie porównując inne dostępne na rynku, moim zdaniem warto!
Zachęcona otrzymaną ofertą produkcyjną z okazji 10 urodzin centrum handlowego ruszyłam na zakupy. Byłam przekonana, że ze względu na promocje oraz rozpoczynający się weekend będą straszne tłoki. Ku mojej zdziwieniu nie było aż tak źle. Bez problemu znalazłam miejsce parkingowe. Z pewną trudnością odnalazłam produkty, których szukałam ze względu na niewłaściwe oznaczenia (bo co papier toaletowy z promocji robi na dziale z zupami?). Po ok. 40 min. udałam się do kasy. Przede mną było 3 klientów. Starsza pani z kasy nie śpieszyła się za mocno z przekładaniem towarów. Z gazetki Auchan dowiedziałam się, że za kwotę powyżej 100 zł klientowi przysługuje bon o określonej wartości. Pamiętając o tym fakcie czekałam na wręczenie kuponu, jednak kasjerka najwyraźniej nie poczuwała się w obowiązku poinformowania mnie o tym. Dopiero kiedy sama zapytałam uzyskałam informację gdzie mogę odebrać bon. Przypuszczam, że Ci którzy się nie upomnieli z promocji nie skorzystali bo w punkcie wydawania bonów (schowanym gdzieś w kącie hali) tłumów nie było.
Apteka położona w bardzo dobrej lokalizacji blisko rynku i często uczęszczanych sklepów.Placówka jest od wielu lat prowadzona przez tych samych właścicieli i tych samych pracowników.W aptece panuje wzorowy porządek, materiały reklamowe dostępne dla każdego,ceny są nie wygórowane.Czynna jest od godz 8.00do 18.00 nie ma problemu z wykupieniem leków w przypadku gdy ktoś dość późno kończy pracę.Obsługa kulturalna, miła i fachowa.
Ponieważ szłam do koleżanki, postanowiłam wstąpić do Biedronki po drodze, aby kupić coś do chrupania i picia. Weszłam do sklepu bez koszyka, bo idąc tylko po dwie rzeczy, nie chciało mi się zajmować rąk koszykiem.Klientów było niewielu, około 30 sie naliczyłam, na półkach towar był w miarę poukładany, owoce i warzywa ładnie wyeksponowane, ogólnie nie miałam się do czego doczepić. Pan ochroniarz, rzetelnie i sumiennie chodził i patrzył na wszystkich podejrzliwie, na mnie też, bo nie miałam koszyka. Pracownicy wywozili akurat palety z towarem. Do kas, a dwie kasy były otwarte, stało po sześć osób w kolejce, jak stanęłam do jednej z nich byłam siódma. Pracownik z kasy zadzwonił po trzecią kasjerkę, więc po minucie rozładowała się ta kolejka. Kasjer, który mnie obsługiwał, to kobieta, ze specyficzną brwią, ok. 1 cm miała wydepilowany. Pracownik ten, żuł gumę w bardzo luźny sposób, nie spodobało mi się to, bo nie było to profesjonalne. Po podejściu do niego nie usłyszałam dzień dobry, jedynie na słowo do widzenia, się doczekałam.
Jak co miesiąc musiałam zgłosić się do UP, aby podpisać moją gotowość do podjęcia pracy. Ponieważ, urząd robił przemeblowanie, w miejscu gdzie dawniej wisiały ogłoszenia o pracę, postawione zostały telewizory i można w nich przeglądać oferty, niestety wiąże się to , po pierwsze z ok 15 min oczekiwaniem, aż poprzednik przeglądnie sobie interesujące ogłoszenia, po drugie, z podglądaniem osób oczekujących w kolejce. Oferty w tablicach informacyjnych, przeniesiono na korytarz, pod ofertami są krzesła, więc osoby czekające w kolejce, siedząc tam, narażone są na wieczne podeptywanie, ocieranie czy poprostu wąchanie różnych zapachów. Stojąc na korytarzu, też nie jest przyjemnie, bo cały czas, ktoś wchodzi lub wychodzi, więc znów trzeba się przesuwać lub być po porostu wiecznie popychanym. W poczekalni pobiera się bloczki i oczekuje w kolejce. Ja pobrałam bloczek i miałam napisane na bloczku, że 44 osoby przedemną również oczekują na zgłoszenie. Po jakiejś godzinie, zostałam wreszcie wywołana do stanowiska nr.6. Podeszłam do pani, której fryzura, skojarzyła mi się z nieudaną i nieuczesaną trwałą, ale jeszcze wierzyłam i łudziłam się, że może ta pani przekaże jakąś dobrą informację, odnośnie pracy. Tak jednak się nie stało, pani zapytała mnie czy sobie coś upatrzyłam, ja, że niestety nie ma nic dla mnie na tych tablicach z ofertami, pani poptrzyła w komputer i stwierdziła, że też nic nie ma i wyznacza następny termin wizyty na styczeń. Podpsałam kartę zgłoszenia i na odchodne usłyszałam, że w grudniu i styczniu najciężej jest znaleźć pracę, popatrzyłam na nią i powiedziałam, dziękuję za słowa pocieszenia i odeszłam. Cała moja wizyta u tej pani trwała 2 minuty, przy czym biorąc mój czas oczekiwania, ponad godzinę, jest to nieporozumieniem. Nie rozumiem sensu tej instytucji, skoro człowiek z wyższym wykształceniem i z dświadczeniem zawodowym, nie otrzymuje ani jednej oferty pracy. Wyszłam z tego pomieszczenia i popatrzyłam na tych biednych ludzi oczekujących nadal w kolejce na informację, że i tak nic nie ma, bo jest przecież koniec roku.
Sklep Badura bardzo duży asortyment i bardzo ładne obuwie i materiały do pielęgnacji tego obuwia. Obsługa bardzo bobra chodź jedna zmian jest troszkę milsza od drugiej ale ogólnie nie jest źle kupiłam z mężem dwie pary butów i nie mogę powiedzieć panie dawały do przymiarki kilka par i za bardzo się nie stresowały.
KFC obsługa bardzo miła, jedzenie średnie.Panie bardzo uprzejmie cierpliwe skłonne również do doradzenia, wytłumaczenia co jest co i jak wygląda, na obrazkach wszystko ładnie wygląda ale niestety kubełki odbiegają od rzeczywistości i nie bardzo zawsze są takie jak powinny, niedopieczone mięso. Obsługa bardzo dobra.
Bardzo dobra obsługa, bardzo miła, pomocna. Jestem zadowolona z zakupów. Mam nadzieje, że z towaru również będę zadowolona podczas użytkowania.
Nie było rozmiaru jednych spodni tylko, dlatego asortyment 3.
Na pewno polecam zakupy w tym sklepie. Chociaż polary nie mają wyglądu na swoją cenę dlatego ich nie kupiłam wyglądają strasznie, co innego kurtki i spodnie które kupiłam.
Idąc do sklepu poprosiłam o spodnie w rozmiarze na mnie, Pani grzecznie zapytałam jaki krój powiedziałam żeby dała mi kilka nie ma problemu powiedziała spojrzała na mnie ponieważ poprosiłam żeby dała mi odpowiedni rozmiar nie komentowała czy duży czy mały dała kilka par i spokojnie pozwoliła mi przymierzać wybrałam dwie pary , dała mi od razu odpowiedni rozmiar od razu wszystko super.
Kupując spodnie w Big Star mój mąż przymierzał a ja nie bardzo chciałam, ale namówił mnie i poprosiłam o rozmiar na mnie okazało się że mam rozmiar 29 lub 30 niestety 29 był troszkę za mały więc poprosiłam o 30 niestety szczuplutka sprzedawczyni stwierdziła ze zdziwioną miną że 30 to oni nie mają , poczułam się ogromnie gruba i już nie miałam ochoty na żadne zakupy, przesada bo 30 to przecież nie taki duży rozmiar. Na stronie internetowej zobaczyłam że jednak są 30.
Stoisko z wyrobami cukierni Primo w supermarkecie Carrefour pojawiło się dosyć niedawno. Postanowiłam tam wstąpić, aby zapoznać się z ich ofertą. Mimo dosyć późnej godziny mojej wizyty, cukiernia oferowała pełen asortyment produktów. Często zdarza się, że tuż przed zamknieciem półki w cukierniach są niemal czyste i zostaje tam tylko to co nie zeszło w ciągu dnia.
Najwyraźniej w Cukierni Prima towar jest na bieżąco uzupełniany.
Lokal cukierni jest średniej wielkości. Jest on urządzony w bardzo elegancki i miły dla oka sposób. Wszystkie produkty znajdują się w przeszklonych i dobrze oświetlonych gablotach. Na szybach gablot nie zauważyłam żadnych plam czy śladów kurzu.
W cukierni znajdowała się jedna pracownica. Miała na sobie firmowe ubranie. Kiedy weszłam do środka, kobieta powitała mnie z uśmiechem. Zapytała czy mogłaby mi w czymś pomóc. Zapytałam jej jakie ciasto by mi poleciła. Pracownica szczególnie zarekomendowała mi ciasto Delicje. Skusiłam się na zakup małej porcji i przyznam, że było warto. Za małą porcję ciasta zapłaciłam 4 zł.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.