Opinie użytkownika (2)

W chłodne niedzielne...
W chłodne niedzielne popołudnie, po wizycie w Muzeum Narodowym Krakowie, postanowiliśmy z Rodzicami coś na mieście zjeść – idąc w stronę Starego Miasta przez ul. Krupniczą, pierwszym lokalem, na który się natknęliśmy był Przysmak Staropolski – nazwa zapowiadająca wiele – niestety tylko zapowiadająca. Sam lokal urządzony na styl „wiejski” (drewniane stoły i krzesła, ściany obite balami) - jednak bez dbałości o szczegóły: niedbałe wykonanie obicia ścian, obrazy na ścianach właściwie „z innej bajki”, szklana nowoczesna szafa z porcelaną, no i jeszcze zupełnie nieregionalna zastawa: kwadratowe kubki i talerze. Nie zadbano również o muzyczną oprawę miejsca – głośno puszczone radio komercyjne tworzyło nastrój raczej kultury raczej pop, niż regionalnej. Obsługa miła i bardzo uprzejma, jednak po wejściu – niemiły akcent: głośno dotarło od strony baru z ust, jak przypuszczam, kelnerki wulgarne słowo... Zamówić chcieliśmy coś niewymyślnego, nieszczególnie drogiego, ale sycącego i rozgrzewającego. No i przy okazji – staropolskiego. W menu dość sporo potraw, niekiedy o bardzo apetycznie i regionalnie brzmiących nazwach. Okazało się jednak, że tak podstawowej potrawy jak pierogi z mięsem, w lokalu nie było (choć figurowała ona w menu). Zamówiony przez nas rosół, choć – co trzeba przyznać – bardzo smaczny, był jedynie ciepły, a nie gorący, co w przypadku rosołu jest jak wiadomo dużą wadą. Na otarcie łez na szczęście żurek, przyniesiony przez kelnerkę (choć nie było zamówionego żurku z jajkiem i kiełbasą, a tylko z jajkiem i ziemniakami) był i odpowiednio ciepły, i smakowity. Drugie danie niestety przyniosło kolejny zawód: porcje nieduże (informacja o 10-ciu pierogach podana w menu zapowiadała pierogową obfitość, a tu – nic z tego) i do tego jedynie ciepłe, nawet nie parujące...Do tego herbata – tzw. „no name” - nic ze szczególnej dbałości o klienta. Kolejnym minusem porządek – toaleta przedstawiająca dużo do życzenia pd względem czystości i porządku. Niestety, Przysmak Regionalny nie zaoferował nam nic takiego, co zachęciłoby do kolejnych wizyt. A szkoda...

meritum.npm

19.10.2010

Przysmak Staropolski

Placówka

Kraków, Straszewskiego 4

Nie zgadzam się (5)
Celem naszej wyprawy...
Celem naszej wyprawy do Muzeum Narodowego była wystawa kolekcji batut dyrygenta Tadeusza Strugały, która polecona została na koncercie Filharmonii Śląskiej w Katowicach. Wystawa okazała się jedną salą w Galerii Rzemiosła Artystycznego. Do Muzeum weszliśmy za darmo - jak to w niedzielę. Galeria - choć prezentująca dość ciekawe, a momentami nawet bardzo interesujące eksponaty - pod wieloma względami mnie zawiodła. Do najciekawszych wg mnie eksponatów, prezentowanych na wystawie należą: ujmujące pamiątki po powstaniach z XIX w. i pamiątki zw. z postacią Tadeusza Kościuszki, szklane szachy z pocz. XX wieku, eksperymentalne instrumenty muzyczne, piętnastowieczne witraże z kościoła dominikanów, misternie wykonane suknie, a także kolekcja batut T. Strugały. Praktycznie rzecz biorąc przedmioty zostały "wystawione", ale nie "zaprezentowane" - wystawione przedmioty, nierzadko bardzo pięknie wykonane, nie były jednak wyeksponowane tak, aby zaciekawić gościa np. ich historią, interesującymi szczegółami związanymi z ich użytkowaniem, czy ze sposobem wykonania. Takich zaś szczegółów na wystawie rzemiosła bym się spodziewała. Podpisy do eksponatów umieszczone były na kartach, które można było wziąć do ręki, co być może ułatwiało ich przeczytanie osobom ze słabym wzrokiem, ale ponieważ karty były już dość stare, nie wyglądało atrakcyjnie. W ramach Galerii znajdował się również 1 infokiosk – jednak informacje, jakie można było na nim przeczytać, nie były ani ciekawe (choć tak się zapowiadały), ani atrakcyjnie przedstawione. Kolekcja batut umieszczona została w sali właściwie bez szerszej informacji na jej temat, oprócz jednej dłuższej notatki nt. powstania zbioru i kilku notatek od Dyrygenta. Batuty są interesujące, ale nie zostały czytelnie opisane. Nie są także – niestety – wystarczająco wyeksponowane te najciekawsze z nich – np. batuta powstała w oflagu. Gość nie będący "w temacie" nie wie również - bo i skąd - jaką wartość mają książki wzbogacające kolekcję. Wg mnie można by z niewielkim kosztem wzbogacić wystawę batut np. o szersze notatki nt. ich pochodzenia, materiałów, z których są/ były one wykonywane, czy też postaci wybranych dyrygentów. Do Muzeum pójść warto – ze względu na wartość wystawionych przedmiotów, ale przed pracownikami jeszcze wiele pracy nad uatrakcyjnieniem kolekcji...

meritum.npm

18.10.2010

Muzeum Narodowe w Krakowie

Placówka

Kraków, 3 maja 1

Nie zgadzam się (9)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi