Do lokalu wybrałam się z 3-letnim synkiem. Dotychczas chodziłam do Montenegro na ul. Boboli (jeden z moich ulubionych lokali), niedawno otworzono filię na Łaziennej, więc byłam ciekawa, czy czymś się różni.Nie rozczarowałam się - obsługa miła, jedzenie w porządku, szybko i starannie podane. Nasz ulubiony sos czosnkowy taki sama jak na ul. Boboli. Pan robiący pizzę oprowadził mojego synka po kuchni i pokazał mu, jak się robi ciasto - Mały był zachwycony. Kiedy wspomniałam, że synek lubi sos czosnkowy, dostaliśmy dodatkowe porcje za darmo - do wzięcia do domu. Brawo za klasę!
Często chodzę tu na lody - są przepyszne i ogromne. Uważam, że to najlepsze lody w Toruniu, nie jest to zresztą tylko moje zdanie. Jedynym problemem jest wybór smaku - jest tyle fantastycznych smaków, że trudno jest się zdecydować na jeden konkretny. Ostatnio zachwycił mnie słony karmel. W kawiarni serwują przepyszne koktajle - połączenie kefiru z lodami. Pycha, zwłaszcza smak kiwi!
Uważam, że lokal jest przereklamowany. Sałatka była przeciętna, za tę samą cenę w "Manekinie" czy "Montenegro" dostanę dużo lepszą. Niechlujnie przybrana, nic specjalnego. Koleżanka na swoje danie czekała bardzo długo, mam wrażenie, że kelnerka o niej zapomniała. Danie otrzymała dopiero po dwukrotnym upomnieniu się, kiedy ja i pozostałe osoby zjedliśmy.
Sklep ładny, dobrze zaopatrzony...i na tym kończą się jego zalety. Właściciele robią wszystko, żeby popsuć opinię innym, konkurencyjnym sklepom, opowiadając, że tylko u nich jest dobry towar, a w innych placówkach - "odpady" albo "podróby". Są tak zaślepieni nienawiścią, że nie dostrzegają, że w ten sposób wystawiają sobie najgorszą ocenę i zrażają klientów. Proponuję właścicielom trochę pokory i rozsądku, bo w końcu zrazicie Państwo do siebie wszystkich. Ja się już zraziłam.P.S. Nie jestem konkurencją, a próbowałam zrobić u Państwa zakupy, jednak po usłyszeniu bardzo niegrzecznych słów, zrezygnowałam.
Do Manekina na Rynku Staromiejskim chodzę często, ponieważ jedzenie jest niedrogie i znakomicie przyrządzone. Moje dziecko jest zachwycone naleśnikiem z budyniem i malinami, a mi bardzo przypadła do gustu sałatka balsamico. Widać, że osoba, która przyrządza jedzenie, zna się na tym, czego nie można powiedzieć o wielu innych polskich jadłodajniach. Minusem jest to, że lokal mało dba o najmłodszych gości ( za każdym razem muszę prosić o małe sztućce, ponieważ obsługa zawsze przynosi te normalne, brak talerzyków dla dzieci), a także żebracy, którzy często zaczepiają gości lokalu.
Wybrałam się do sklepu w poszukiwaniu szelek dla dziecka. Ekspedientka poproszona przeze mnie o pomoc pokazała mi kilka modeli. Wybrałam najdroższy i jestem z niego zadowolona. Asortyment sklepu jest spory, ceny umiarkowane, obok towarów o dobrej jakości jest też "chińszczyzna". Obsługa w porządku, pomocna, sporo niedrogich, dobrych jakościowo towarów polskiej produkcji.
Do naleśnikarni "Manekin" na Starym Rynku udałam się z 3-letnim synkiem. Zamówiliśmy dwa naleśniki. Dla synka - na słodko, z budyniem, dla mnie - ze szpinakiem i jajkiem. Oba były smaczne i niedrogie, chociaż ten ze szpinakiem zbyt słony. Naleśnik z budyniem i malinami był wyjątkowo smaczny i estetycznie podany, dziecko zjadło je z ogromnym apetytem. Obsługa miła, mimo dużego ruchu w lokalu sprawna. Zabrakło mi jedynie tego, z czym spotkałam się w innych lokalach, czyli kącika przeznaczonego dla dzieci lub gestów wykonanych w innych stronę - kolorowanka, kredki czy choćby naleśnik podany na kolorowym talerzyku. Niemiłym akcentem pobytu był podchodzący do gości mężczyzna proszący o wsparcie- z tego, co się orientuję jest to stały już element wizyty w "Manekinie", lokal ten szczególnie upodobali sobie żebracy, osoby zaczepiające gości itp.
Z przychodni "Przy Belmie" korzystałam przez kilka lat, mieszkając w Bydgoszczy. Dojeżdżałam do niej z drugiego końca miasta, ponieważ byłam bardzo zadowolona z usług większości lekarzy: m.in. jednej z najlepszych pediatrów w Bydgoszczy, pani Błażejewskiej. Przychodnia jest pięknie urządzona, bardzo czysta, ściany są pomalowane na urocze kolory, w poczekalni znajdują się atrakcje dla dzieci, komputery, telewizory, co umila oczekiwanie na wizytę. Plusem jest możliwość przyjścia na wizytę do pediatry lub lekarza poz bez konieczności rejestrowania się. Kolejki nie są zbyt długie dzięki temu, że nierzadko dwóch lekarzy rodzinnych przyjmuje równocześnie. Zarówno powyższy fakt, stosunkowo krótkie oczekiwanie na rejestrację do specjalistów, jak i wygląd zewnętrzny przychodni czynią tę placówkę wyjątkową na tle innych w województwie. Jak każda placówka i ta ma minusy: kilka osób z personelu nie grzeszy uprzejmością, są tu także lekarze, którzy niezbyt przykładają się do pracy, ale są oni w zdecydowanej mniejszości.
Restauracja jest malutka, ale przyciąga nazwą i pięknym wystrojem - gość ma wrażenie, że przeniósł się na francuską wieś. Asortyment jest ciekawy, chociaż ceny dość wysokie w stosunku do wielkości porcji i kosztu składników. Potrawy są smaczne, subtelnie przyprawione, zachwycił mnie zwłaszcza delikatny sos, którym polana była sałata. Obsługa jest przyzwoita, chociaż nie zrobiła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Z ciekawostek: rozmawiałam kiedyś z pisarką M. Musierowicz, która zdradziła mi, że odwiedza do miejsce, kiedy przyjeżdża do Torunia.
Do lokalu wybrałam się, ponieważ postanowiłam zjeść obiad " na mieście". W restauracji nie było klientów, więc zostałam obsłużona szybko i sprawnie. Obsługująca mnie pani była uprzejma i życzliwa nawiązała kontakt z moim małym synkiem. Lokal znajduje się w atrakcyjnym miejscu - koło muzeum etnograficznego, wystrojem i architekturą nawiązuje do tej placówki, obok znajduje się plac zabaw dla dzieci. Zamówione potrawy okazały się przeciętne. Sądziłam, że w takim miejscu będą one rzeczywiście wyśmienite i rozczarowałam się. Miałam ochotę na coś naturalnego i tradycyjnego, ale ani placki ziemniaczane, ani kluski z twarogiem nie sprawiały takiego wrażenia. Kluski smakowały nie wiele lepiej niż gotowe danie z mrożonki, a placki były zbyt tłuste. Plusem była przystępna cena. Jeśli chodzi o datę mojej wizyty w lokalu, to nie pamiętam dokładnej, więc wpisałam przybliżoną.
Do lokalu wybrałam się, ponieważ postanowiłam zjeść obiad " na mieście". W restauracji nie było klientów, więc zostałam obsłużona szybko i sprawnie. Obsługująca mnie pani była uprzejma i życzliwa nawiązała kontakt z moim małym synkiem. Lokal znajduje się w atrakcyjnym miejscu - koło muzeum etnograficznego, wystrojem i architekturą nawiązuje do tej placówki, obok znajduje się plac zabaw dla dzieci. Zamówione potrawy okazały się przeciętne. Sądziłam, że w takim miejscu będą one rzeczywiście wyśmienite i rozczarowałam się. Miałam ochotę na coś naturalnego i tradycyjnego, ale ani placki ziemniaczane, ani kluski z twarogiem nie sprawiały takiego wrażenia. Kluski smakowały nie wiele lepiej niż gotowe danie z mrożonki, a placki były zbyt tłuste. Plusem była przystępna cena. Jeśli chodzi o datę mojej wizyty w lokalu, to nie pamiętam dokładnej, więc wpisałam przybliżoną.
Pierogarnia jest niewielka, ale ładnie i estetycznie urządzona.
Odwiedziłam ją z moim 3 -letnim synkiem ( była to nasza druga wizyta w tym miejscu). Mimo, że lokal był pełen gości, kelnerka powitała nas z uśmiechem, na moje pytania odpowiadała uprzejmie i cierpliwie. Ponieważ nie byłam zdecydowana co do potraw, doradziła mi wybór. Równie sprawnie obsługiwała innych gości w salce - każdego z uśmiechem i jednocześnie bez narzucania się. Potrawy pojawiły się szybko, poza zamówioną sałatką, pierogami i napojami otrzymaliśmy chleb, smalec, ogórki kiszone, a synek - kolorowankę i kredki. Salka wyglądała przyjemnie i nastrojowo, pomyślano o krzesełkach dla dzieci i miejscach na wózki. Pierogi z powidłami okazały się bardzo smaczne ( synek zjadł wszystkie), smalec, ogórki, sok i sałatka również. Wszystko zostało podane w sposób estetyczny. Mam jedynie zastrzeżenia do chleba podanego na przystawkę - kruszył się, ciężko było go posmarować smalcem, było go trochę mało jak na dwie osoby. Natomiast podane do sałatki grzanki były idealne. Niespecjalnie przypadły mi do gustu zaserwowane do sałatki sosy. Jasny był zbyt rzadki, o nieokreślonym smaku, drugi sos, mimo, że miał interesujący kolor (fiolet?) był gorzki i niezbyt pasował do sałatki, ale to moje subiektywne zdanie, ponieważ jestem przyzwyczajona do aromatycznego i gęstego sosu czosnkowego. Myślę, że skorzystam jeszcze z bogatej oferty dań tej pierogarni - w menu znalazłam wiele interesująco brzmiących pozycji, które chciałabym wypróbować.
Była to moja pierwsza i niestety także ostatnia wizyta w tym miejscu. Piszę "niestety", bo obsługujące panie były naprawdę miłe i przyjaźnie nastawione do mnie i mojego dziecka, przyniesiono nam nawet obiad i sztućce (błyskawicznie) do stolika. Niestety, z umiejętnością gotowania jest znacznie gorzej, a może kucharki miały zły dzień? Zamówiłam kaszę gryczaną, sos grzybowy, kotlety jajeczne i surówkę z marchwi. Jedynie kotlet okazał się jadalny. Kasza była wodnista, rozgotowana, sos rozwarstwiał się, były w nim nieapetyczne elementy, przypominające smalec. Surówka z kolei doprawiona obficie kwaskiem cytrynowym, źle przyprawiona ( nie rozumiem, jak można nie umieć zrobić tak prostej potrawy??). Liczyłam na zdrowy i smaczny obiad, a dostałam naszpikowane tłuszczem i chemią paskudztwo. Wygląd lokalu - skromny, średnio czysto, personel w typowych dla tego typu lokali strojach. PLusem jest szybka obsługa i niskie ceny, chociaż to ostatnie idzie w parze z jakością (niestety), więc nie wiem, czy jest zaletą.
Zamówiłam tort urodzinowy dla synka w "Sowie" z kilkudniowym wyprzedzeniem. W dniu realizacji zamówienia ekspedientka próbowała pośpiesznie zapakować tort, więc tknięta złym przeczuciem poprosiłam o jego pokazanie. Okazało się, że tort jest uszkodzony, w dodatku znajdował się na nim spory włos, na co pani beztrosko odpowiedziała, że włos nie jest jej, lecz pewnie z pędzla. Zasugerowałam obniżkę, zaproponowano mi ... 2 zł ( z 50 zł). Ekspedientki w ogóle nie przejęły się tym, że firma nawaliła, bo bo przecież to " nie ich wina", obsługiwały inne osoby, powiedziały, że mogę wybrać sobie jakiś inny tort, ale nie wykazywały zainteresowania moją sytuacją. Byłam bliska płaczu, bo tort został wybrany przez moje 3-letnie dziecko i nie chciałam wymiany na inny. Kiedy poprosiłam o numer telefony do szefa, panie sprzedawczynie odmówiły " bo jest ochrona danych osobowych (!)". Opadły mi ręce. Dopiero kiedy ostatecznie puściły mi nerwy i zażądałam podniesionym głosem numeru telefonu szefa, raczyły mi go dać. Pan Sowa zachował się profesjonalnie, przeprosił mnie i zlecił przyniesienie takiego samego tortu z innej cukierni sieci, przyznał mi też uczciwy rabat (15 %), a nie proponowane przez panie śmieszne 2 zł. Szkoda tylko, że pracownicom tak renomowanej firmy brak jest elementarnej wiedzy na temat obsługi klienta i uczciwości, wciskanie klientowi uszkodzonego tortu urodzinowego z włosem uważam za skandaliczne - cieszę się tylko, że przez nieuwagę nie podałam go gościom, bo chyba wytoczyłabym tym paniom proces sądowy. Na szczęście tort okazał się smaczny, ale moja noga na pewno nie postanie już w "Sowie" w PDT w Toruniu.
W komisie bywam często, oddaję ubranka i zabawki po moim dziecku, czasami kupuję jakiś drobiazg. Sklep ma bardzo duży asortyment towarów w różnych cenach - od drobnych zabawek za grosze do markowych wózków czy butów. Rzeczy są schludne i starannie poukładane. Właścicielka sklepu uprzejma, pomocna, sprawnie obsługuje klientów, jest dobrze zorganizowana.
W komisie bywam często, oddaję ubranka i zabawki po moim dziecku, czasami kupuję jakiś drobiazg. Sklep ma bardzo duży asortyment towarów w różnych cenach - od drobnych zabawek za grosze do markowych wózków czy butów. Rzeczy są schludne i starannie poukładane. Właścicielka sklepu uprzejma, pomocna, sprawnie obsługuje klientów, jest dobrze zorganizowana.
Chętnie robię tu zakupy. Personel miły, sprawny, uśmiechnięty, pomocny, towar poukładany na półkach, dobre ceny, duży wybór, w miarę czysto. Nigdy nie zdarzyło mi się kupić przeterminowanego produktu ani złożyć reklamacji, nie zdarzyło się też, bym zapłaciła przy kasie więcej niż wynikało to z ceny na półce ( co zdarza się nagminnie w innych sklepach).
Nie znoszę tego sklepu! Za każdym razem ekspedientki kompletnie nie interesowały się moją osobą, czasami były wręcz odwrócone tyłem, mimo, że ruchu zbyt dużego nie było. Ostatni raz byłam z dzieckiem, próbowałam znaleźć dla niego buty, nie mogłam jednak znaleźć odpowiedniego rozmiaru, co nawet głośno powiedziałam. Żadna ze sprzedawczyń nie ruszyła się. Nigdy więcej nie pójdę do tego sklepu!
Asortyment jest może ciekawy, a przeceny kuszące, ale kompetencje, zachowanie personelu i obsługa, a raczej jej brak sprawiają, że więcej już tam nie wstąpię. Ciasnota wnętrza także działa przygnębiająco.
W lokalu byłam kilka razy w latach 2006-2007, niestety ostatnia moja wizyta była koszmarem, dostałam inny towar niż zamawiałam, kelner na uwagę zareagował arogancko, nie widział problemu, nie przeprosił. Omijam ten lokal szerokim łukiem. Poza arogancją i niekompetencją oraz niesympatyczną prezencją tamtego kelnera oferta, ceny, organizacja pracy oraz wygląd lokalu wydają mi się przeciętne.
To moja ulubiona pizzeria. Personel przyjazny, pamięta klientów i ich upodobania, co jest bardzo miłe. Doceniam gesty jak darmowy sok czy kolorowanka dla dziecka. Potrawy są smaczne, pizza pyszna i robiona przy kliencie, niestety ostatnio dania mocno podrożały. Dobre sosy i świetne sandwiche. Lokal prezentuje się miło i jest popularny wśród mieszkańców osiedla, co jest sukcesem zważywszy na to, że wcześniej w tym średnio atrakcyjnym miejscu żadna firma nie utrzymała się zbyt długo.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.