Wyjeżdżałam na obóz aikido, musiałam wykupić ubezpieczenie NNW. Aikido nie jest sportem, wpisane jest do rekreacji - osoba obsługująca jednak najpierw nie wiedziała, do jakiej rubryki dopasować dyscyplinę, potem uparła się, że będzie to rubryka sporty walki, razem z boksem, a więc najwyższa stawka ubezpieczenia - wyniosłoby to ok. 100 zł. Ja się upierałam, że to nie sport - aikido nie jest dyscypliną sportową, a wiem z doświadczenia, że istnieje także zapis "sztuki walki", który obejmuje takie dyscypliny jak tai -chi czy aikido właśnie. Pani obsługująca stwierdziła jednak, że nie ma czegoś takiego, poproszona o sprawdzenie powiedziała, że nie ma sensu, chociaż byłam jedyna osobą w punkcie i mogła poświęcić mi więcej czasu. Zrezygnowałam, udałam się do punktu Hestii, gdzie ubezpieczono mnie na udział w "obozie rekreacyjnym sztuk walki", za kwotę 47 zł.
Odniosłam wrażenie, że pani w PZU przeszkadzam i w ogóle jej nie zależy na zdobyciu klienta. Nawet nie chciało jej się podnieść słuchawki telefonu, żeby sprawdzić czy ma rację albo zapytać kogoś bardziej kompetentnego.
W sobotnie popołudnie w hipermarkecie panuje chaos, bo wszyscy robią zakupy. Załoga zdecydowanie nie nadąża z uzupełnianiem towaru, a wózki z ładunkiem utrudniają poruszanie się po przestrzeni sklepu. Na stoisku z warzywami brakowało toreb do pakowania, osoba obsługująca wagę choć potrafiła odpowiedzieć, czy towar sprzedaje się na sztuki czy wagę nie potrafiła podać ceny towaru, nie wykazała też żadnej chęci aby tą cenę sprawdzić. Ważąc owoce dodatkowo wstukała kod innego towaru, zawyżając cenę.
Obsługa przy kasach sprawna, ale wszyscy zdecydowanie zmęczeni, bez śladów uśmiechu.
Duży, czysty market w Galerii Kazimierz. Pieczywo pieczone na bieżąco, uprzejmi sprzedawcy na stoiskach, nawet osoby roznoszące towar na półki służą pomocą. Duży wybór towarów, szczególnie delikatesowych, np. wędliny z Hiszpanii czy sery. Jedyny minus kolejki przy kasach, ale to godziny szczytu. Kasjerki bez uśmiechu, wyraźnie zmęczone, ale obsługa mimo wszystko sprawna i szybka.
Wybór towarów w Żabce jest niewielki, sklep czysty i jasno oświetlony. choć dookoła sklepu można się zawsze natknąć na osoby będące pod wpływem alkoholu. Największe zastrzeżenia budzi obsługa. Tym razem starsza pracownica chyba przyuczała nową osobę, bo stały za ladą we dwie. Przyuczanie plegało jednak na tym, że ekspedientka stała i wstukiwała sms-y w telefon, mówiąc tylko młodszej "skasuj". Młodsza dziewczyna miała minę raczej przerażoną niż ponurą, ale starsza burczała na nią gburowato i dosyć głośno "nie z taką miną! To ostatni raz!".
Dodatkowo po kasowaniu zakupów nie zaproponowano żadnej siatki, nawet do kupienia, choć zakupów miałam sporo, a zaraz po skasowaniu należności kasjerka odwróciła się tyłem i straciła zainteresowanie. Obie ekspedientki wyglądały bardzo niechlujnie i nieprzyjemnie, starsza miała tłuste włosy i powyciągany podkoszulek, młodsza brudne paznikcie.
Modny, hałaśliwy pub. Miejsca mało, spotkanie grupy liczącej ponad 6 osób jest kłopotliwe, bo nie ma ani dużych stołów, ani możliwości łączenia małych. Przy dużej ilości osób duszno i gorąco, lokal ma fatalna klimatyzację. Toalety pod względem czystości przy dużym natłoku ludzi pozostawiają wiele do życzenia - po kilku godzinach podłogę pokrywają papiery i ręczniki, rozlana woda.
Barmanki nieuważne - rozlewają alkohol nalewany do szklanek, w momentach największego tłoku zdarzało się, że jedna z nich, zamiast obsługiwać klientów wychodziła na zaplecze. Żadna sie nie usmiechnęła.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.