Opinie użytkownika (49)

Zadzwonił mój telefon...
Zadzwonił mój telefon komórkowy. Jednak nie wyświetlił się numer dzwoniącego, tylko enigmatyczne słowa "numer prywatny". Odbieram zatem przedstawiając się automatycznie swoim drugim imieniem. I tu głos kobiecy w słuchawce raz jedyny zawiesił się na ułamek sekundy. po czym dopytał o imię i nazwisko. Potem już z siłą wodospadu, albo raczej jak serię z karabinu maszynowego wyrzucił dla mnie jedyną, okazjonalną, bardzo interesującą ofertę.... zaraz, zaraz....ofertę czego? Pani nieprzerwanie dąży do celu zachęcając mnie do tej jakże wyjątkowej oferty, prosząc mnie tylko o weryfikację danych. Przerywam tę jej tyralierę słowną i uprzejmie acz stanowczo pytam -"ofertę czego?". Głos z lekka niepocieszony odpowiada mi - ofertę pożyczki! I to koniec naszej rozmowy. Uprzedzam głos w słuchawce, że nie jestem zainteresowana, otrzymuję więc na koniec zapewnienie, że gdy tylko będę potrzebowała pieniędzy wystarczy się zgłosić do najbliższego oddziału Citibanku. Dziękuję. Cała rozmowa trwała może minutę, może półtorej. Całe szczęście, że zdążyłam zabrać głos. Specjaliści od marketingu próbują coraz śmielszych metod omamienia nas i wciągnięcia w pułapkę. Tym razem zdążyłam.

Maria_186

07.04.2010

Citi Handlowy

Placówka

Nie zgadzam się (21)
Jako osoba bezrobotna...
Jako osoba bezrobotna udałam się do UP w celu złożenia wniosku o skierowanie na szkolenie z ABC przedsiębiorczości, konieczne do starania się o dotacje unijne na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Od początku roku czekałam na tę możliwość, lecz prace nad zmianami procedur na rok 2010 opóźniały się. Brak nadal wytycznych i regulaminów na temat dotacji, ale wiadomo już iż szkolenie z ABC jest warunkiem koniecznym do jej uzyskania. W urzędzie jak zwykle gigantyczne kolejki do rejestracji. lecz ja kieruję się prosto do działu szkoleń. Tam jest jedynie kilka osób w kolejce. Po kilkunastominutowym oczekiwaniu, dostaję się do środka. W pokoju z czterema stanowiskami są tylko dwie urzędniczki. jedna z nich zaprasza mnie do swojego stanowiska. Po wysłuchaniu mnie, udziela kilka rzeczowych informacji, ostrzega o zaostrzeniu procedur, w uprzejmy sposób przygotowuje mnie raczej na odmowę, uzasadniając to tym, iż urząd już raz wydał na mnie pieniądze ( szkolenie indywidualne) a pracy nadal nie mam. Mimo to decyduję się złożyć wniosek, przedstawiam dokument do weryfikacji. Urzędniczka przyjmuje go i sprawdza, obdarowując mnie na koniec pokrzepiającym uśmiechem.

Maria_186

07.04.2010

Urząd pracy w Warszawie

Placówka

Warszawa, Ciołka 10a

Nie zgadzam się (17)
Kilka tygodni temu...
Kilka tygodni temu mój mąż otrzymał listownie bono nominale 50 zł na zakupy w Selgrosie. Bon ten postanowiliśmy zrealizować przy okazji świątecznych zakupów. Udaliśmy się zatem do najbliższej placówki. Wspomniany bon okazaliśmy w Punkcie Obsługi Klienta. Kasjerka uprzejmie poprosiła nas o kartę Selgros , po czym bez słowa kserowała, wycinała, przeklejała, zszywała i stemplowała te papiery. Po 10-ciu minutach skierowała nas z dokumentami do Kasy zwrotów celem weryfikacji, tam jeszcze 3-4 minuty i jesteśmy wolni. Możemy zacząć zakupy. Rozkład sklepu znamy całkiem dobrze. Zręcznie omijamy strefy świąteczne pełne różnorodnych towarów o niekoniecznie atrakcyjnych cenach, bokiem przechodzimy obok całej strefy przemysłowej. Do koszyka wkładamy artykuły wg. listy sporządzonej naprędce. Po 35 minutach z pełnym koszykiem, udajemy się do kasy, a tam niespodzianka. Po zeskanowaniu karty i okazaniu bonu na 50 zł okazuje się, iż ponownie musimy udać się do Punktu Obsługi Klienta. Kasjerka tłumaczy, że POK musi coś tam klepnąć w komputerze. Procedura" klepnięcia" trwa znowu kilka chwil, wracamy do kas i już możemy finalizować zakupy. Całość zakupów zajęła nam trochę ponad godzinę, z czego połowę czasu straciliśmy na procedurę weryfikacji bonu. Należałoby życzyć sobie uproszczenia tych formalności lub chociaż skupienia tych działań w jednym okienku.

Maria_186

04.04.2010

Selgros

Placówka

Warszawa, Połczyńska 103

Nie zgadzam się (33)
O tym miejscu...
O tym miejscu wiele słyszałam. Zawsze ilekroć ktoś znajomy przejeżdżał gdzieś koło Tomaszowa lub Piotrkowa zatrzymywał się w Złotym Młynie i nie mógł się nachwalić. A to że tanio, że smacznie, że porcje ogromne. I zawsze wydawało mi się, że nic mnie nie zaskoczy. Ale myliłam się. Właśnie kilka dni temu pojechałam z mężem do Wrocławia, w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Złotym Młynie. Oberża na pierwszy rzut oka przyjemna w stylu dworkowo-wiejskim. we wnętrzu pomieszanie z poplątaniem: na drewnianych ławach plastikowe serwetniki, nad barem menu podświetlane kłóci się stylistycznie z belkami drewnianymi, a do tego napis ogromny, rażący o możliwości składania zażaleń i uwag wyłącznie przez SMS. Ot nowoczesna książka skarg i wniosków. Ale do rzeczy. Przy kontuarze zamawiamy zgodnie z sugestią męża jeden zestaw: zupę gulaszową oraz schabowego z ziemniakami, buraczki i kapustę zasmażaną. Płacimy bagatela 27 złoty!!! a w zamian otrzymujemy numerek z pleksi. Wybieramy stolik, czekamy kilka i oto przed moimi oczami ukazał się schabowy wielkości dużego półmiska, niemal kilogram ziemniaków z wody i dwa półmiski buraczków i kapusty.Wszystko smaczne a zwłaszcza zupa. Nikt nie przesadzał podkreślając ogrom tutejszych porcji. Po dziś dzień jestem pod wrażeniem. Razem z mężem najedliśmy się do syta za niewielkie pieniądze, próbowaliśmy domówić herbatę lecz kelnerka ciągle znikała. Zrezygnowaliśmy z braku czasu zwłaszcza, że mieliśmy napoje w samochodzie. Odjechaliśmy najedzeni do syta.

Maria_186

02.04.2010

Oberża "Złoty Młyn"

Placówka

Naratów, Majków Duży 6a

Nie zgadzam się (24)
Dwa dni temu...
Dwa dni temu miałam okazję na chwilę wyrwać się do Wrocławia. Po killkugodzinnej podróży samochodem z Warszawy i szybkim załatwieniu sprawy służbowej w samym centrum, postanowiłam coś zjeść. Na tradycyjny obiad było zbyt wcześnie, fast foody nie interesowały mnie, padła nazwa "Chatka przy jatkach". Blisko rynku, dosłownie kilka kroków. Szybko tam trafiłam. Z zewnątrz miejsce wydało się interesujące, zachęcało do wejścia. W środku jeszcze ciekawiej: swojsko, przaśnie, naturalnie.Kilka stolików było zajętych, atmosfera raczej biesiadna. Zamówienie zgodnie z sugestią złożyłam przy barze. Ot placki ziemniaczane z trzema sosami plus herbata. Ledwie zdążyłam się rozejrzeć, skorzystać z toalety (bardzo czystej) a już podano mi herbatę a chwilę później placki. Placki złociste, chrupiące, palce lizać zwłaszcza po dodaniu sosu czosnkowego. Inne sosy nie powalały oryginalnością: majonezowo-keczupowy zbyt mdły, a bodaj chiński zupełnie nie pasował. I to jedyny minus w tym miejscu. Obsługa uśmiechnięta, przyjaźnie nastawiona, ceny powalająco niskie. Zjadłam smacznie, szybko a do tego tanio. Gorąco polecam.

Maria_186

31.03.2010

Chatka przy Jatkach

Placówka

Wrocław, ul. Odrzańska 7

Nie zgadzam się (23)
Centrum handlowe, piątkowe...
Centrum handlowe, piątkowe popołudnie. Na parkingu sporo wolnych miejsc, miejsca inwalidzkie wolne. Centrum handlowe dobrze oświetlone, wejście główne zachęca schludnością, czystością, czytelnymi godzinami otwarcia. Dodatkowo w przejściu wisi plakat o godzinach otwarcia w okresie przedświątecznym i w czasie świąt. Plakat ten posiada elementy świąteczne i to cała już dekoracja wielkanocna centrum handlowego. Poza tym jednym plakatem, nie ma żadnego elementu nawiązującego do nadchodzących świąt. Może z wyjątkiem sklepu outletowego z meblami, na którego szybach straszą jeszcze choinki, śnieżynki i mikołąj. Pięknie doprawdy. Personel w butikach raczej znużony, często stoją grupki sprzedawców z różnych sklepów. Ale najgorsze jednak jest to, że co drugi sklep jest zamknięty, kraty są zasunięte i nie wiadomo jaka jest tego przyczyna . Dopiero gdy się przyjrzałam zobaczyłam, że boksy te świecą pustkami. Nie ma tu dobrej atmosfery handlowej, jest brzydko, pusto, nie kontynuuję zakupów. Uciekam stąd. Przenoszę się gdzie indziej, gdzie handlowcy znają swoje abc, gdzie przynajmniej w takim trudnym przedświątecznym okresie uprzyjemnią mi zakupy, zasugerują coś, podpowiedzą jak zrobić mazurka, czym udekorować stół.

Maria_186

27.03.2010

Fort Wola

Placówka

Warszawa, Połczyńska 4

Nie zgadzam się (36)
W zeszłym tygodniu...
W zeszłym tygodniu wraz z szesnastoletnia córką odwiedziłam Przychodnię Zdrowia. Ponieważ nie udało mi się zarezerwować wizyty przez telefon z powodu braku "numerków", za radą recepcjonistki zwróciłam się z prośbą o badanie córki bezpośrednio do lekarza pediatry. Dr G. O. z rozbrajającym uśmiechem zgodziła się prosząc jedynie o powiadomienie o tym recepcji. Po kilkunastu minutach oczekiwania zostałam poproszona wraz z córką do gabinetu, karta zdrowia mojej córki w międzyczasie została dostarczona. Po krótkim wywiadzie , Pani doktor poprosiła mnie o opuszczenie gabinetu chcąc prowadzić badanie córki. Zrobiłam to bez wahania, przecież to już nastolatka. W oczekiwaniu na koniec wizyty rozejrzałam się przychodni. Skromność wystroju, niemal sterylna czystość, szafki na odzież wierzchnią to wizytówka tej przychodni. Po kilkunastu minutach zostałam poproszona do gabinetu. Lekarka wręczyła mi recepty, skierowanie na badania córki informując jednocześnie gdzie mogę je zrobić bezpłatnie, uspokoiła mnie co do stanu zdrowia córki i zaprosiła na konsultację wraz z wynikami. Oto przykład profesjonalizmu! Gratulacje.

Maria_186

25.03.2010

Poradnia dziecięca

Placówka

Warszawa, Płocka 49

Nie zgadzam się (15)
Jesienią ubiegłego roku...
Jesienią ubiegłego roku sprzedałam swój samochód, zgłosiłam ten fakt w wydziale komunikacji i zapomniałam o sprawie. Do przedwczoraj, kiedy to otrzymałam list z III Inspektoratu PZU SA, Wydziału Obsługi Sprzedaży. List był datowany na 04.03.2010, a ja otrzymałam go 3 tygodnie póżniej - ale, to przecież opieszałość poczty. Ale do meritum. List jest rzeczowy, przypomina mi o niedopilnowanym obowiązku zgłoszenia zbycia pojazdu, rzeczowo powołując się na stosowne ustawy . W miłym tonie jestem proszona o sfinalizowanie sprawy, do wyboru mam trzy sposoby: osobiste zgłoszenie do najbliższego, oddziału- to już ukłon w stronę klienta, przesłanie faksem lub przez e-mail dokumentu potwierdzającego sprzedaż.To naprawdę wielkie udogodnienie. W dalszych słowach jestem zapewniona o wysiłkach firmy by usługi Grupy PZU były na jak najwyższym poziomie, są podane kontakty do placówki nadawczej oraz numery infolinii. To naprawdę profesjonalne podejście, oszczędzanie czasu klientów i zachęta do dalszej współpracy.A zaległą sprawę załatwiłam niemalże jednym kliknięciem.

Maria_186

25.03.2010

PZU

Placówka

Warszawa, Kochanowskiego 45a

Nie zgadzam się (31)
Sklep zachęca do...
Sklep zachęca do zakupów nie tylko wolnymi miejscami na parkingu, wózkami zakupowymi bez żetonów, bezpłatnymi torebkami plastikowymi, dobrze wyeksponowanymi towarami wraz z cenami, ale przede wszystkim atmosferą zbliżających się Świąt Wielkanocnych. Aleja główna kusi słodyczami, ozdobami do dekoracji stołu, kwiatami żywymi i sztucznymi. Aż trudno oprzeć się pokusie kupowania! Ale ja zmierzam po zakupy spożywcze - wybieram świetne pieczywo, kupuję świeży drób (w kolejce tylko 3 osoby), dorzucam owoce i warzywa, różnorodne napoje, trochę chemii, jedzenie dla psa - słaby wybór dużych opakowań. Wszystko szybko, sprawnie, przyjemnie...więc udaję się do kasy. Oczywiście na całej linii kas tylko co druga jest czynna, ale za to są dobrze oznakowane. Wybieram najkrótszą kolejkę, młoda kasjerka sprawnie skanuje towar. Są uśmiechy, pytania o kartę Clubcard, sprawna transakcja kartą płatniczą i cóż spostrzegam na paragonie? O zgrozo! Ananas - szt za 10.99. Mówię kasjerce, że to mały ananas za 3.75, a ona z rozbrajającym uśmiechem, że ona nie ma takiego kodu. Zatem idę do Punktu Obsługi Klienta, tłumaczę, czekam. Kasjerka szuka rady u starszej koleżanki, za radą tamtej idzie osobiście na dział owoców, uznaje w końcu reklamację. Nie zgadzam się na oddanie paragonu, rachunek mój opiewa na ponad 400 złotych, zatem chcę go zatrzymać do ew. weryfikacji w domu. Muszę więc poczekać jeszcze parę chwil na kserokopię - nota bene w kilku miejscach nieczytelną, upomnieć się o zniżkę na paliwo - 5 gr i już koniec zakupów. w sumie 1,5 godz zakupów i 10 minut reklamacji w POK. Niby wszystko skończyło się dobrze, tylko dlaczego ani razu nie usłyszałam słowa przepraszam?

Maria_186

23.03.2010

Tesco

Placówka

Warszawa, Połczyńska 121

Nie zgadzam się (27)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi