Świat spinek to stoisko zlokalizowane na poziomie pierwszym przy schodach w Pasażu Grunwaldzkim. Można tutaj znaleźć różnorodne spinki, gumki do włosów, opaski, sztuczną biżuterię i inne akcesoria. Asortyment poukładany estetycznie i tematycznie. Ceny są dość widoczne. Pracownica nie narzucała się, dyskretnie obserwowała klientów, doradzając tym, którzy potrzebowali pomocy.
Biżuterię Kruka bardzo lubię. Ostatnio wypadło mi oczko z pierścionka, który kupiłam tu pół roku temu. Udałam się z paragonem i uszkodzonym pierścionkiem. Udało mi się bez problemu oddać do reklamacji uszkodzony pierścionek, Zostałam poinformowana, o przybliżonej dacie odbioru pierścionka. Pierścionek został naprawiony i wyczyszczony.
Do Aparta wybrałam się, żeby pooglądać pierścionki i kolczyki złote. Biżuteria była ładnie wyeksponowana. Szklane gabloty lśniły czystością. Przywitały mnie dwie panie pracujące w sklepie. Jedna z pracownic od razu zapytała w czym może pomóc. Była dość nachalna. Krępowała mnie swoją natarczywością i chęcią sprzedaży czegokolwiek.
Do Biedronki wstąpiłam, żeby dokupić brakujące rzeczy. Zazwyczaj sklep w strefie wejściowej jest czysty. Tym razem okazało się, że podłoga w strefie wejściowej jest dość brudna. Udałam się do stoiska z warzywami. Jak zwykle na stoisku były świeże produkty. Foliówki również były dostępne. Warzywa i owoce ładnie poukładane. Pracownice uwijały się na sali sprzedaży zwinnie. Nie mogłam znaleźć jajek, przeoczyłam je przemierzając alejki. Poprosiłam o pomoc pracownicę sklepu. Pracownica bardzo uczynna zaprowadziła mnie do regału i podała jajka mówiąc ich cenę. Przy kasie nie było dużej kolejki, byłam 3 klientem. Pani zaproponowała reklamówkę. Szybko i sprawnie, ale bez pośpiechu zostałam obsłużona. Polecam sklep.
Pojechałam na zakupy do Carrefour’a. W tym czasie prawdopodobnie były wykonywane jakieś prządki na sali sprzedaży. Do części regałów nie było dostępu, zastawiały je palety z artykułami. Pracownicy uzupełniali towar na półkach regałowych. W sklepie był umiarkowany ruch. Na niektórych półkach były pustki. Wybrałam interesujące mnie produkty i umieściłam w pojemniku, który zamierzałam kupić. Podeszłam do pustej kasy. Wypakowałam część przedmiotów, a część pozostawiłam w pojemniku. Kasjerka wyjątkowo znudzona albo zmęczona zapytała czy nie zamierzam wypakować reszty zakupów. Odparłam, że nie, ponieważ i tak kupuję pudełko więc nie ma chyba różnicy czy pani będzie wyciągać poszczególne rzeczy z niego, na końcu kasując je. Chyba uraziłam tymi słowami kasjerkę ponieważ ostentacyjnie wysypała produkty na taśmę. Sprawnie skasowała rzeczy.
Kwiaciarnia Cisek zlokalizowana jest nieopodal dworca PKP. Udałam się tam, aby kupić kwiaty dla koleżanki. Kolejka przede mną była nieduża - około 3 osób. Pracownica kwiaciarni uwijała się bardzo sprawnie komponując bukiety z ciętych kwiatów. Kiedy była moja kolej obsłużyła mnie należycie. Kwiaciarka upięła bukiet za kwotę jaką wyznaczyłam. Kwiaty były świeże. Kwiaciarnia była czysta.
Do Piotra i Pawła podjechałam po tacki do grilla. Na półkach było czysto, produkty były ładnie poukładane, towary objęte promocją zostały ładnie wyeksponowane. ceny produktów były czytelne. Mile zaskoczona zostałam na dziale, na którym znalazłam bardzo fajne zestawy sztućców, kubeczków i tacek jednorazowych. Przy kasie zostałam kulturalnie obsłużona.
Po zakończonej grze w kręgle udaliśmy się do baru w OK Parku. Opryskliwy barman niezbyt grzecznie nas obsługiwał. poprosiliśmy o przygotowanie stolika dla 8 osób, jednakże pan obsługujący salę nie kwapił się do pomocy. Krzesła i stół musieliśmy ustawiać sami mimo wcześniejszej rezerwacji. Nieuprzejmy barman rozmawiał z koleżanką głośno żaląc się na nas, mówiąc przy tym, że wrócił z urlopu i ma w nosie, że jakieś rezerwacje były. Nie polecam. Obsługa pozostawia wiele do życzenia.
To nie moja pierwsza wizyta w OK Parku. Postanowiliśmy ze znajomymi skorzystać z oferty kręgielni jedynej w Głogowie. Byliśmy w 8, zarezerwowaliśmy tory na konkretną godzinę. Okazało się, że nie są wolne, musieliśmy czekać około 20 minut. Odmówiono nam przedłużenia o 20 minut z uwagi na kolejną grupę ludzi chcących korzystać z torów. Mechanizm do podnoszenia nie strąconych kręgli co chwilę się psuł i konieczna była interwencja obsługi zresztą niezbyt życzliwej.
Lubię facebook’a chociaż, coraz częściej ingeruje w moją prywatność, co osobiście mi się nie podoba. Szereg natarczywych aplikacji oczekujących tylko potwierdzenia. Denerwujące jest to, że portal ciągle wykazuje chęć podłączenia się z moją pocztą i ściągnięcia kontaktów. Fajne w facebook’u jest to, że można nawiązać kontakt z osobami, z którymi dawno się nie rozmawiało.
Poczta GMAIL jest najczęściej użytkowaną przeze mnie pocztą. Korzystam z niej od kilku lat. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość powiązania kilku kont z różnych serwerów i ściąganie z nich maili. Interesujący jest również czat, który jest dostępny w panelu użytkownika. Pocztę można również wizualnie zindywidualizować. Układ strony jest dla mnie czytelny. Polecam
Jysk to sklep dla mnie bardzo intrygujący. Przyzwyczajona do tego, że sklepy wielko powierzchniowe są czynne długo i w niedziele pojechałam do Jyska, jak się okazało, chwilę po jego zamknięciu. Ponownie udałam się następnego dnia w godzinach otwarcia. Stojąc w kolejce do kasy przez około 15 minut rozglądałam się po okolicy. Sklep w strefie wejściowej był czysty, produkty wyeksponowane. W koszach znajdowały się drobne rzeczy z gazetki promocyjnej. Gdy przyszło do płacenia, okazało się, że terminal jest zepsuty. Szkoda, że nie wywieszono takiej informacji na zewnątrz sklepu. Zaoszczędziłoby to klientom czasu. Ogólnie obsługa sympatyczna. Finalnie udało mi się zakupić szafkę. Pracownik sklepu włożył mi ją do samochodu.
Na stację Statoil zawitałam w nocy. W sklepie znajdowało się dwóch pracowników i 3 klientów. Z jednym z nich rozmawiał zaciekle mężczyzna topiący za kasą. Wybrałam produkty, które mnie interesowały i podeszłam do kasy. Kasjer za bardzo był zajęty rozmową. Upomniany, skasował i obsłużył mnie rutynowo. Na sali sprzedaży było czysto.
Do Luxa na Alei Wolności wybrałam się w nocy. Dwie sprzedawczynie stały za ladami. Żeby dostać się do lodówki z napojami trzeba było się przeciskać, gdyż zastawione były regałami, a droga zapewniająca zazwyczaj swobodne dojście była zamknięta dla klientów tego całodobowego sklepu. Pracownica dość szybko i sprawnie mnie obsłużyła. Polecam sklep jako nocną alternatywę dla Tesco.
Euro Kebab na Alei Wolności jest jednym z nielicznych miejsc gdzie można zjeść w nocy coś ciepłego. Kolejki głodnych klientów ustawiają się tutaj czasem dość długie. Tego dnia odwiedzając punkt gastronomiczny zauważyłam, że nie ma cennika na zewnątrz – w późnych godzinach nocnych lokal jest czynny, ale drzwi są zamknięte, panie obsługują klientów przez okno. Dość szybko zostaliśmy obsłużeni. Sprzedawczyni była mocno skupiona na wykonywanej czynności. Ceny są przystępne. Jakość wykonania posiłku średnia. Smak taki sobie.
Do Jaqb’a wybraliśmy się ze znajomymi na obiad. Przywitała nas jak zwykle kelnerka – bardzo milo. Zamówiliśmy dania, młoda kelnerka nie potrafiła odpowiedzieć na nasze pytania, więc odpowiedziała, że zawoła koleżankę i ta nam udzieli odpowiedzi. Tak też się stało. Kelnerka rzeczowo odpowiadała na nasze pytania. Ponadto jedzenie przyszło szybko. Za obiad dla 4 osób wraz z napojami zapłaciliśmy nie zbyt dużo – około 80 zł. Jedzenie dość smaczne.
Do sklepu Eko na Gwiaździstej wstąpiłam żeby dokupić brakujące do potrawy obiadowej składniki. Sklep w środku czysty. Przed wejściem stał proszący o pieniądze na piwo mężczyzna. W środku nie było wielu kupujących. Pani sprzedawczyni ze stoiska z serami ukroiła kawałek sera i pokroiła go tak jak prosiłam. Przy kasie również zostałam dobrze obsłużona.
Pojechałam do Tesco zrobić zakupy przed spotkaniem ze znajomymi. Ptaszek, który wleciał do środka i miotał się po hali sprzedaży siadając na wyższe elementy konstrukcyjne strącał kurz w związku z powyższym sypało się na głowy przechodzącym klientom sklepu. W sklepie było dość tłoczno, głównie na stoisku z piwem. Przy kasie stały dwie panie, które rozmawiały na temat pieluch i kupowania ich w promocji. Pomimo ich rozmowy zostałam szybko obsłużona.
Do Biedronki na Gwiaździstej wybrałam się żeby dokupić produkty, których niewystarczającą ilość kupiłam w innym sklepie. Na parkingu było bardzo dużo aut. Następny dzień był dniem wolnym od pracy. Brudny przedsionek wprowadzał na salę sprzedaży. W sklepie było dość tłoczno. Działały dwie kasy, przede mną stało 7 osób, w kasie obok podobna ilość kupujących. Kasjerka machinalnie przerzucała skasowane zakupy, nie poczekała nawet, aż poprzedni klient spakuje swoje rzeczy. Podała kwotę do zapłaty.
Do Biedronki na Polnej wybrałam się po wino. Kiedyś ze znajomymi kupiliśmy wino, które mi posmakowało. Przed sklepem było dość brudno – na ziemi leżały gałęzie i liście, niedopałki papierosów. Gałęzie również znajdowały się w sklepie na macie. Ruch w tym dniu był spory w sklepie z uwagi na to, że następny dzień był dniem wolnym od pracy. Mimo to były czynne dwie kasy bardzo sprawnie działające i szybo rozładowujące kolejkę. Przy kasie zostałam miło obsłużona, jak zwykle zresztą w tym sklepie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.