Duża przestronna bardzo ładna apteka. Wbudowana w ciąg sklepów na pasażu handlowym Centrum M1.
Mimo bardzo dużych rozmiarów po wejściu poczucie ciepła i miłej atmosfery.
Potrzebowałem tylko paczkę waty. Przy głównym stanowisku kolejka.
W bocznej części pani w nienagannie czystym i wyprasowanym fartuchu wykładała towar na półki.
Podszedłem i poprosiłem o potrzebną mi watę.
Pani bez sekundy zawahania zajęła się obsługą mojej osoby. Spytała o rodzaj waty i po chwili przyniosła z zaplecza odpowiednią paczkę.
Niestety nie miałem drobnych pieniędzy przy sobie a raptem rachunek wyniósł 2,50.
I znowu miło zaskoczyła mnie obsługa.
Pani szybko i sprawnie rozmieniła pieniądze w czynnej kasie i wydała mi resztę.Zapakowała zakupioną paczkę i wręczyła wraz z rachunkiem.
Profesjonalizm podejścia do klienta, miła atmosfera, czystość oraz wystrój są po prostu w 100% godne pochwały i postawienia jako wzór do naśladowania.
Apteka jest usytuowana bezpośrednio przy wejściu do pasażu.Nie ma żadnych schodów oraz innych ograniczeń co daje dodatkowy plus dla osób z ograniczeniami ruchowymi.
Drzwi wejściowe również odpowiedniej wielkości pozwalającej na swobodne korzystanie zarówno matkom z wózkiem dziecinnym jak i osobom poruszającym się korzystając z urządzeń pomocniczych.
Wczoraj po raz kolejny spotkała mnie niemiła niespodzianka jaką zgotowała mi Poczta Polska.
Moja przesyłka po prostu zniknęła!!!
Ale ona nie zaginęła, ona została samowolnie przywłaszczona.
Pozwalam sobie na tak mocną i zdecydowaną ocenę ponieważ nie jest to przypadek odosobniony lecz wręcz NORMA!
Na pewno każdy kto korzysta częściej z portalu Allegro niejednokrotnie spotkał się z taką samą opinią, że przesyłki GINĄ.
Wszyscy o tym wiedzą i przyjmują biernie do wiadomości.
Ja postanowiłem głośno powiedzieć o tym niedopuszczalnym procederze.
Cieszę się, że jest takie miejsce w którym można dokonać rzetelnej oceny.
Oczywiście taki zakorzeniony monopolista za nic ma moją ocenę ale mam chociaż satysfakcję, że wypowiedziałem się otwarcie na temat który większość polaków pomija i uważa za normę a to przecież zwykłe złodziejstwo.
Wszedłem wczoraj aby z ciekawości sprawdzić czy moja poprzednia ocena była obiektywna.
Zacząłem jak poprzednio od toaletyi. Zmieniło się tylko tyle, że tym razem była czynna ubikacja a nieczynny pisuar.
Pani z brudną szmatą w ręku i równie brudnymi innymi narzędziami na wózeczku była bardzo zdziwiona gdy fotografowałem kolejną kartę w którą skrzętnie wpisywała swe bazgroły nie robiąc nic poza tym.
Na sklepie muszę przyznać tym razem było trochę lepiej.
Też bałagan i poustawiane palety z towarem ale tym razem porządniej i w takich miejscach które nie były dużym uciążeniem.
Pozostawiane towary przez rozmyślonych klientów nadal walają się po całym sklepie co uwieczniłem tym razem na zdjęciach.
Na dobre tym razem wyszły ubiory pań w kasach, każda była w firmowym fartuchu i każda miała identyfikator.
Jedynie panna w informacji nie podpisuje się pod ogółem i paraduje w prywatnym ubranku.
Zacznę może od najbardziej newralgicznego punktu każdej instytucji publicznej.
Toaleta:
Zarówno męska jak i damska bez możliwości pełnego zamknięcia drzwi zewnętrznych(popsute)
Do tego obdrapane i wyglądające jak w bardzo niskiej kategorii barze z piwem. Dalej wcale nie lepiej. Ubikacja zamknięta i zaklejona niekoniecznie pierwszej świeżości kartką.
Jedyny czynny pisuar miał na górnej powierzchni naprawdę dużo kurzu wraz z włosami łonowymi( nie opiszę jaki odruch we mnie ten widok wzbudził) Posadzka pod pisuarem mokra( nie pytam jaki to rodzaj cieczy) ale woda w pisuarze nie spłukiwała! W sumie ogólny brud>ale karta według wymogów unijnych podpisana dokładnie co do godziny.
Wszystkie kontrole przeprowadzone i potwierdzone podpisem(niestety nieczytelnym) Wspomnę jeszcze tylko , że nawet ta karta kontroli też była w stanie mocno odbiegającym od czystości.
Na sklepie jeden wielki rozgardiasz.
Pełno palet z towarami, pudeł pozostałych po wyłożeniu towaru i ogólne wrażenie przebywania bardziej w magazynie lub hali produkcyjnej niż na sali sprzedażowej.
Nie wiem kim byli ludzie zajmujący się tym wykładaniem ale żaden z nich nie miał na sobie ubrania firmowego. Tylko co niektóre osoby miały odręcznie wypisane imiona na identyfikatorach.
Pani która wykładała odżywki dziecięce Nestle nie miała zupełnie pojęcia o rotacji terminowej.
Skrzętnie i szybko upychała towar poprzedniej dostawy pozostały na górnej półce w kąt i sam tył półki niższej.Po czym zadowolona wstawiła pełne opakowania zbiorcze handlowe z nową datą na przód pólek. Mistrzynią była pani zajmująca się mrożonkami która na środku sklepu towar wymagający minimum temperatury -20 stopni z wolna spokojnie przekładała sobie pudełka z palety na paletę w temperaturze ok.+20 stopni. Dosłownie na każdym kroku był bałagan, pomieszane towary na półkach, cała masa towarów pozostawionych przez klientów ot tak byle gdzie bo może z niego zrezygnowali w środku zakupów. Myślę że te towary nie wracają na swoje miejsca już od dłuższego czasu ponieważ było ich naprawdę dużo. Pan mający się zajmować wykładaniem napoi stał w dużym rozgardiaszu, który uniemożliwiał przejście, swobodnie rozmawiając sobie ze znajomym.
Całości dopełniła pani w kasie, która oczywiście również nie miała na sobie żadnego ubrania firmowego(zastanawiam się skąd byli ci ludzie?) Obsobaczyła mnie niby pod nosem ale tak żeby do mnie dotarło!Ponieważ grejpfrut który kupiłem nie był zważony i musiała dosłownie przejść 7 kroków aby to wykonać.
Po skasowaniu należności resztę od niechcenia rzuciła mi na blat kasy i z ponurą miną zajęła się kolejnymi klientami. O życzeniach miłego dnia i zaproszeniu na kolejne zakupy nawet nie można było marzyć.
Na koniec dodam iż stoisko z warzywami i owocami było ładne dobrze oświetlone oraz był naprawdę duży wybór i szeroki asortyment dużo przewyższający większe markowe hipermarkety.
Pozdrawiam Jurek z Katowic
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.