Opinia użytkownika: JerzyKatowice
Dotycząca firmy: Kaufland
Treść opinii: Zacznę może od najbardziej newralgicznego punktu każdej instytucji publicznej. Toaleta: Zarówno męska jak i damska bez możliwości pełnego zamknięcia drzwi zewnętrznych(popsute) Do tego obdrapane i wyglądające jak w bardzo niskiej kategorii barze z piwem. Dalej wcale nie lepiej. Ubikacja zamknięta i zaklejona niekoniecznie pierwszej świeżości kartką. Jedyny czynny pisuar miał na górnej powierzchni naprawdę dużo kurzu wraz z włosami łonowymi( nie opiszę jaki odruch we mnie ten widok wzbudził) Posadzka pod pisuarem mokra( nie pytam jaki to rodzaj cieczy) ale woda w pisuarze nie spłukiwała! W sumie ogólny brud>ale karta według wymogów unijnych podpisana dokładnie co do godziny. Wszystkie kontrole przeprowadzone i potwierdzone podpisem(niestety nieczytelnym) Wspomnę jeszcze tylko , że nawet ta karta kontroli też była w stanie mocno odbiegającym od czystości. Na sklepie jeden wielki rozgardiasz. Pełno palet z towarami, pudeł pozostałych po wyłożeniu towaru i ogólne wrażenie przebywania bardziej w magazynie lub hali produkcyjnej niż na sali sprzedażowej. Nie wiem kim byli ludzie zajmujący się tym wykładaniem ale żaden z nich nie miał na sobie ubrania firmowego. Tylko co niektóre osoby miały odręcznie wypisane imiona na identyfikatorach. Pani która wykładała odżywki dziecięce Nestle nie miała zupełnie pojęcia o rotacji terminowej. Skrzętnie i szybko upychała towar poprzedniej dostawy pozostały na górnej półce w kąt i sam tył półki niższej.Po czym zadowolona wstawiła pełne opakowania zbiorcze handlowe z nową datą na przód pólek. Mistrzynią była pani zajmująca się mrożonkami która na środku sklepu towar wymagający minimum temperatury -20 stopni z wolna spokojnie przekładała sobie pudełka z palety na paletę w temperaturze ok.+20 stopni. Dosłownie na każdym kroku był bałagan, pomieszane towary na półkach, cała masa towarów pozostawionych przez klientów ot tak byle gdzie bo może z niego zrezygnowali w środku zakupów. Myślę że te towary nie wracają na swoje miejsca już od dłuższego czasu ponieważ było ich naprawdę dużo. Pan mający się zajmować wykładaniem napoi stał w dużym rozgardiaszu, który uniemożliwiał przejście, swobodnie rozmawiając sobie ze znajomym. Całości dopełniła pani w kasie, która oczywiście również nie miała na sobie żadnego ubrania firmowego(zastanawiam się skąd byli ci ludzie?) Obsobaczyła mnie niby pod nosem ale tak żeby do mnie dotarło!Ponieważ grejpfrut który kupiłem nie był zważony i musiała dosłownie przejść 7 kroków aby to wykonać. Po skasowaniu należności resztę od niechcenia rzuciła mi na blat kasy i z ponurą miną zajęła się kolejnymi klientami. O życzeniach miłego dnia i zaproszeniu na kolejne zakupy nawet nie można było marzyć. Na koniec dodam iż stoisko z warzywami i owocami było ładne dobrze oświetlone oraz był naprawdę duży wybór i szeroki asortyment dużo przewyższający większe markowe hipermarkety. Pozdrawiam Jurek z Katowic