Dzisiaj około 15 byłem w sklepie Mere poszedłem tam z ciekawości żeby zobaczyć co można kupić w sklepie rosyjskiej sieci handlowej. Sklep zajmuje jedną ze świeżo przebudowanych sal byłych Zakładów Metalowych Łucznik. Są tam tylko cztery rosyjskie produkty: ocynkowane wiadra, podpaski i jeszcze dwa. Pozostałe to polskie, ukraińskie i litewskie napoje alkoholowe, gazowane i owocowe, oraz przyprawy z pozostałych krajów. Konserwy z Meksyku i Filipin, oliwki z Włoch, słone przekąski z Ukrainy i Litwy, zabawki z Ukrainy. Jest też strega oddzielona plastikowymi pasami z niską temperaturą z masłem margaryną. Na głównej sali są dwie lady chłodnicze z pizzami. Sklep jest zorganizowany podobnie do Selgrosa produkty stoją na podłodze i regałach ułożone na paletach. Obsługa pracuje na kasach i dokładając towar. Po dwukrotnym obejściu sklepu wybrałem croisanty ukraińskiego przedsiębiorstwa MonMia. Na obsługę przy kasie czekałem około 2 min. Pracownica powiedziała "dzień dobry", odpowiedziałem "dzień dobry", podałem sprzedawczyni kupiony towar, podała mi ceną do zapłacenia po zapłaceniu zdenerwowanym gestem opuściła rękę na kasę.. Kiedy wszedłem do sklepu wszystkie 4 kasy były obsadzone, kiedy do nich podszedłem były obsadzone 3 kasy. Wszyscy pracownicy byli w czerwonych polarach z napisem Mere czarnych spodniach i butach. Kiedy wszedłem do sklepu było tam około 10 klientów potem ta liczba wzrosła do około 15.
11.03.2021 między 14 a 15 wszedłem do Żabki na ulicy Focha 14 w Radomiu. W sklepie była jedna pracownica sprawdzająca towar na półkach. Po umyciu rąk podszedłem do kasy. Pracownica już za nią była. Powiedziałem: "Dzień dobry". Pracownica odpowiedziała: "dzień dobry co dla Pana?". Odpowiedziałem: "Poproszę hot doga". Pracownica zapytała: "Czy ma być z kiełbasą czy z parówką?", odpowiedziałem z parówką". Po przygotowaniu hot doga pracownica zapytała: "Jaki ma być sos?", odpowiedziałem: "Najostrzejszy", pracownica zapytała niezbyt wyraźnym głosem czy może być "..... ketchup", odpowiedziałem tak i rzeczywiście dostałem wyjątkowo ostry. Po zapłaceniu za hot doga pracownica zaproponowała mi kawę i serwetkę, zgodziłem się na to drugie.
Wszedłem do stacji Orlen. Wchodząc przepuściłem mężczyznę w drzwiach. Potem podszedłem do regału z gazetami po lewej stronie od drzwi i wziąłem Echo Dnia. Potem zostałem przywitany przez brunetkę w wieku 20 - 30 lat w białej bluzce z napisem Orlen Verva na plecach i czarnych spodniach, która po przywitaniu zaczęła obsługiwać przy ekspresie do kawy, starszą kobietę i dwie małe dziewczynki. Następnie poszedłem do kasy po lewej stronie od drzwi po dwóch minutach podeszła do mnie pracownica z włosami w kolorze blond związanymi na czubku głowy w kitkę ubrana była również w strój firmowy. Powiedziałem: "Dzień dobry chciałem zapłacić za gazetę.". Po odliczeniu pieniędzy za gazetę pracownica burkliwym głosem powiedziała: "Dziękuję", odpowiedziałem: "Dziękuję do widzenia". Po paru minutach wróciłem i powiedziałem: "Chyba zostawiłem gazetę", pracownica powiedziała: "Proszę" i uśmiechnęła się - stała oparta o regał za kasą przy, której mnie wcześniej obsługiwała. Powiedziałem: "Dziękuję, do widzenia" schowałem gazetę do kieszeni od kurtki i wyszedłem", pracownica powiedziała: "Do widzenia"
Wczoraj zakładałem konto na stronie Orange.pl oczekiwanie na kontakt przez czat z konsultantem Orange trwało około 2 min. Konsultantka zapytała przez czat o wymagane dane dotyczące adresu email do kontaktu numeru i rodzaju posiadanej usługi i stanu konta w Orange oraz datę urodzenia. całość założenia konta trwała około 4 minut.
14.09.2021 byłem w sklepie Duet ABC. Zapytałem sklepową jakie są ceny bułek sklepowa powiedziała od 1,50 do 2,30. Sprawdzająć ile mam drobnych, poprosiłem ją o bułkę za 2 złote, sklepowa powiedziała "czy może być bułka za 1,50", odpowiedziałem "tak". Następnie następnie zapytała "czy bułka ma być z makiem, czy z budyniem?", odpowiedziałem "z budyniem". Zapłaciłem za bułkę powiedziałem: "Do widzenia" sklepowa odpowiedziała: "Do widzenia".
Zadzwoniłem dziś na infolinie do tego sklepu, żeby zamówić kalendarz astronomiczny Gazety Wyborczej. Do sklepu dodzwoniłem w ciągu około 3 min. Kobiet z obsługi w ciągu 4 minut przywitała mnie sprawdziła czy kalendarz jest dostępny oraz pobrała ode mnie dane potrzebne do dostawy oraz poinformowała mnie o sposobie i metodzie dostawy oraz płatności następnie mnie pożegnała, chociaż miała małe problemy z zapisaniem mojego nazwiska.
Tydzień temu byłem wieczorem w sklepie Jawax we Wsoli obsługiwała mnie blondynka z długimi włosami ubrana w firmowy strój na ubraniu codziennym. Po wejściu do sklepu powiedziałem "Dzień dobry" pracownica będąca w głębi sklepu podeszała do kasy i odpowiedziała: "Dzień dobry". Zapytałem o cenę ciastek i pączków znajdujących się przy kasie, sklepowa powiedziała mi jakie są. Zdecydowałem się na pączki. Potem powiedziałem: "Do widzenia", sklepowa odpowiedziała: "Do widzenia".
W zeszłym miesiącu poszedłem do Kauflandu do stoiska piekarni Batmar, zastałem tam dwie pracownice obsługujące klientów. Najpierw przyjrzałem się produktom i ich cenom. Po odebraniu zamówionego towaru przez osobę, którą była przede mną. Podszedłem i poprosiłem o ćwierć pizzy, jedna z pracownic poprosiła żebym wybrał pizzę. Kiedy wyciągnąłem katę żeby zapłacić pracownica powiedziała: "To trzeba było powiedzieć że chce Pan zapłacić kartą. a potem przyjęła zapłatę. Po upieczeniu ćwiartki pizzy sklepowa zapytała: "Jaki chce Pan sos?", poprosiłem o pikantny, pod dodaniu sosu i zapakowaniu pizzy w folię i papierowy talerzyk, powiedziała: "Proszę bardzo", odpowiedziałem: "Dziękuję bardzo, do widzenia."
21 listopada pomiędzy 15 a 16 byłem w sklepie Społem w Radomiu przy ul. Niedziałkowskiego. Kiedy wszedłem przy ladzie z pieczywem i batonami była młoda dziewczyna około 16 - 18 lat ubrana w strój firmowy z długimi włosami spiętymi w koński ogon. Nie zareagowała na to że powiedziałem: "Dzień dobry" dopiero za drugim razem powiedziała: "Dzień dobry". Potem poprosiłem o dwa batoniki, sklepowa podała mi je podała cenę potem podała cenę. Po zapłaceniu powiedziałem: "Do widzenia", odpowiedziała: "Do widzenia"
W zeszłym tygodniu byłem w Galerii Słonecznej po kupieniu jeansów poszedłem do Cukierni Orłowscy w lokalu były trzy osoby dwie kobiety i mężczyzna w wieku 20 - 30 lat, wszyscy siedzieli przy stolikach dla klientów. Przy ladzie nie było obsługi po paru minutach zjechałem ruchomymi schodami na parter zapytałem się ochrony o możliwość zrobienia zakupów w sklepie Reserved, potem wróciłem do curkierni i podszedłem do lady. Dopiero wtedy jedna z osób kobieta około 50 lat w sukience w kwiatowy wzór z włosami w kolorze śliwkowym i okularach podeszła do kasy i zaczęła mnie obsługiwać. Po zakupie ciastka poszedłem do stolika z rozmów, które pracownica prowadziła z pozostałymi osobami wynikało że rozmawiała ze znajomymi lub obsługą.
Po obejrzeniu towaru wewnątrz sklepu i na wystawach, podszedłem do sprzedawczyni i powiedziałem: "Chcę kupić pióro". Pracownica podeszła do wystawy rozsunęła stojaki otworzyła część wystawy za stojakami z piórami i poprosiła żebym do niej podszedł. Zapytała "w jakiej cenie ma być pióro? ", odpowiedziałem do 400 zł". Pracownica podała mi 2 pióra Parker i zapytała czy mają być dla mężczyzny czy dla kobiety bo ma ciemne takie jakie mi podała czy jasne i pokazała mi srebrno złote pióro z ozdobną powierzchnią, odpowiedziałem "dla mężczyzny". Na moje pytanie o różnice między piórami odpowiedziała: "Na pewno w cenie ale specjalistką nie jestem". Na pytanie czy pióra są na naboje czy napełniane atramentem z pojemnika rozkręciła jedno z piór i powiedziała wszystkie są na naboje". Powiedziałem: "To ja jeszcze przyjdę". Pracownica powiedziała: "Proszę bardzo. Do widzenia". Odpowiedziałem: "Do widzenia"
Dziś około 22.00 pojechałem na dworzec kupić bilet, po podejściu do kas zobaczyłem że kasjerka odpowiadająca również za informacje wyszła na zaplecze. Potem podszedłem do drugiego okienka, siedziała przy nim kasjerka w wieku 30 - 40 lat. Podszedłem powiedziałem dobry wieczór kasjerka odpowiedziała dobry wieczór. Poprosiłem o bilet do stacji Teresin Niepokalanów na godzinę 7.40, kiedy kasjerka zaczęła wyszukiwać połączenie i upewniła się że chodzi o stację Teresin Niepokalanów, zapytałem czy można kupić bilet weekendowy powrotny, kasjerka odpowiedziała: "Można, można też kupić bilet dobowy, powrotny koszutuje 45 zł a dobowy 41 zł , który Pan wybiera?". Odpowiedziałem dobowy. Następnie kasjerka podała ceną biletu zapytała czy zapłacę kartą czy gotówką. Odpowiedziałem: "Gotówką". Zapłaciłem, kasjerka wydała mi bilet i reszty. Powiedziałem: "Dziękuję do widzenia" i odszedłem od okienka.
W ten poniedziałek zadzwoniełem do pizzerii We Love Pizza. Telefon odebrał młody mężczyzna, który przedstawił się z imienia i nazwiska i powiedział "We Love Pizza słucham?", potem powiedziałem że chciałem zamówić dużą pizzę Vesuvio oraz podałem na jaki adres pizza ma być zamówiona, praconik zapytał: "Czy ma być to pizza rodzinna czy mniejsza?", zapytałem: "Czy pizza rodzinna to pizza duża?", pracownik odpowiedział: "Tak". Następnie zapytałem "Czy do pizzy będzie dodany sos", pracownik odpowiedział: "Standardowe" następnie podał cenę pizzy z dowozem i poinformował że pizza będzie w ciągu godziny", następnie powiedziałem: "Dziękuję do widzenia", pracownik odpowiedział: "Dziękuję dowiedzenia". Po około 40 min pizza była dostarczona.
Dzisiaj rano poszedłem do sklepu po chleb i węliny. Po zakupie chleba na stoisku Rustykalnej, podszedłem do stoiska Wędliny Żyła, powiedziałem: "Poproszę 10 plastrów wędliny", pracownica kobieta, ubrana w szary fartuch i przyłbicę antywirusową, ukroiła żądaną ilość wędliny, zapakowała ją w papier z firmowym nadrukiem, położyła na górnej części lady chłodniczej koło tacki z pieniędzmi, następnie podała cenę. Po odliczeniu pieniędzy schowałem wędlinę, powiedziałem "Dziękuję do widzenia", sklepowa odpowiedziała: "Do widzenia" w momencie kiedy byłem odwrócony do niej plecami. (opinia zmoderowana przez administratora z uwagi ba treść -- RODO)
W zeszłym tygodniu, wieczorem wszedłem do kebabu żeby kupić baklavę, przedemną był jeden klient który właśnie wyszedł z zamówioną obsługą, podszedłem do pracownicy siwej kobiety około 50 - 60 lat z długimi włosami. Powiedziałem: "Poproszę baklawę", sprzedawczyni podała mi baklawę, zapytała. Oprócz niej w kebabie był młody mężczyzna około 20 lat przygotowujący mięso do potraw, które je miały zawierać, który tylko odwracał głowę do klienta. "Czy mam podać reklamówkę", odpowiedziałem: "Nie". Zapłaciłem, powiedziałem "Do widzenia", pracownica odpowiedziała: "Do widzenia".
Niedawno poszedłem do tego sklepu. Ponieważ w sklepie nie było nikogo od razu podszedłem do pracownicy. Powiedziałem "Dzień dobry" pracownica odpowiedziała: "Dzień dobry, co dla Pana". Powiedziałem "Chciałem kupić ogórki", pracownica zapytała "Świeże czy kiszone", odpowiedziałem "Dwa kiszone", pracownica podała cenę, zapłąciłem powiedziałem: "Dziękuję do widzenia", pracownica: "Odpowiedziała do widzenia".
Wczoraj poszedłem do piekarni Rustykalna kupić chleb, kiedy wszedłem do sklepu przy w budynku przy ul. Sucha 2 sklepowa stałą przy stanowisku obsługi. Ponieważ przy stanowisku nie było nikogod od razu do niego podszedłem. Powiedziałem: "Dzień dobry", pracownica odpowiedziała: "Dzień dobry", następnie zapytałem: "Ile kosztuje chleb czosnkowy", pracownica podała cenę i zapytała "Czy chleb ma być krojony czy nie?", odpowiedziałem: "Nie krojony". Potem zapłąciłem powiedziałem: "Dziękuję do widzenia", pracownica odpowiedziała: "Do widzenia"
W zeszłym tygodniu poszedłem do zrobić zakupy, w sklepie przebywała jedna sklepowa kobieta w wieku około 50 lat z rudymi włosami w przyłbicy antywirusowej, zajęta była obsługą klienta. Na obsługę czekałem około minuty. Pracownica zapytała: "Co podać", odpowiedziałem mleko z Rolmleczu, pracownica "Zapytała chude czy tłuste?", odpowiedziałem: "Tłuste", pracownica podała mi mleko, podała cenę. Po podaniu pracownicy pieniędzy powiedziałem: "Dziękuję do widzenia", pracownica odpowiedziała: "Do widzenia"
Około 11.30 poszedłem kupić ogórki. Z ciekawości zrobiłem to w Owocniaku przy sklepie PSS Społem na ulicy Maratońskiego 86 w Radomiu. Owocniak to sieć kontenerów w których można kupić owoce i warzywa świeże lub kiszone. Przede mną była jedna kobieta w wieku około 60 lat. Druga kobieta w takim samym wieku oglądała owoce i warzywa na regale stojącym koło kontenera. Trzecia kobieta w tym samym wieku stanęła za mną w kolejce. Po około 1 min. podszedłem do okienka z kasą i terminalem płatniczym sprzedawczyni zapytała "Co podać?", odpowiedziałem "Pół kilo ogórków kiszonych" sprzedawczyni uważnie mi sie przyjrzała potem odwróciła sie do regału za kasą wyjęła ogórki obróciła się położyła na wadze, włożyła je do torebki foliowej, torebkę foliową do małej torby z uszami z tworzywa sztucznego przezroczystej. Potem powiedziała: "Cztery złote" dałem sprzedawczyni pieniądze powiedziała: "Dziękuję", odpowiedziałem: "Dziękuję do widzenia" i poszedłem.
Między 10 a 11 poszedłem do Urzędu Pocztowego nr 13 przy ulicy Martońskiej 3 w Radomiu. Żeby wysłać list polecony, kiedy wszedłem do placówki zauważyłem 1 pracownicę znajdowała się ona przy stanowisku po prawej stronie od drzwi wejściowych pracownica ta wychyliła się z krzesła w lewą stronę żeby zobaczyć kto wchodzi. Była to kobieta około 50 lat z białymi włosami. Potem poszedłem w lewo w stronę okienka w którym są wydawanie i przyjmowane przesyłki. Była tam pracownica około 30 lat brunetka o lekko smagłej cerze lekko zarumieniona, przez około minutę rozmawiała przez telefon w sprawach służbowych, kiedy skończyła zapytała co dla Pana, powiedziałem że chciałem kupić kopertę i znaczki na priorytet polecony. Pracownica zapytała: "Czy chcę od razu zaadresować list", odpowiedziałem: "Zrobię to w domu". Potem podała mi kopertę i blankiet do wpisywania danych adresata i nadawcy, powiedziała że koperta koszutuje 60 gr. Powiedziałem: Dziekuję do widzenia", pracownica powiedziała: "Dziękuję do widzenia".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.