Na początek warto zauważyć formę obsługi przez panie, które mają ok. 40 lat. Dzisiaj jedna pani obsługiwała kasę, a druga wydawała dania. Co bardzo istotne podział ten utrzymywał się przez cały czas, chociaż pani, która obsługiwała kasę w razie potrzeby pomagała w wydawaniu obiadów. Wygląd stołówki pozostawia dobre wrażenie, jednakże sama w sobie nie jest ona stołówką ekskluzywną, a wręcz przeciwnie. Stoliki poustawiane są blisko siebie, co utrudnia trochę komfortowe spożywanie posiłków. Stoły są czyszczone na bieżąco, jednak pomimo tego na niektórych znaleźć można resztki jedzenia przylegające do blatów. Wokół niektórych stołów widoczne były kawałki jedzenia, jednakże niezbyt duże i aby je zauważyć trzeba było się wysilić. Krzesła jak i stoły zrobione są z materiałów tanich, jednakże są wygodne i można spokojnie spożyć posiłek nie martwiąc się o to, że siedzisko zaraz się rozpadnie. Lokal był niedawno remontowany, co wpłynęło in plus na przyciągnięcie klientów bardziej wymagających. Widoczne to było dzisiaj, gdyż wcześniej ludzie, którzy nosili bardziej markowe rzeczy oraz ubierali się dostojniej niż zwykli przychodzić do tego lokalu, a dzisiaj tacy ludzie nie mają z tym problemów. Oczywiście należy brać również kryzys ekonomiczny pod uwagę. Na pewno łatwiej jest takim osobom żywić się w takim miejscu, gdy jest ono odnowione i ładnie się prezentuje. Proces wydawania jedzenia przebiega wedle schematu - złożenie zamówienia oraz podejście do pani wydającej posiłki z paragonem. Czasami wprowadza, to trochę zamieszania. Można by po prostu podawać taki paragon pani wydającej posiłek, lub kasę umieścić bardziej na środku. Plusem takiego systemu jest oszczędność czasu w przypadku bardzo dużego ruchu i zachowanie porządku. W przypadku, gdy wielu ludzi się tutaj stołuje wydaje się to najbardziej racjonalne rozwiązanie. Przydała by się jednak dodatkowa osoba do wydawaniu posiłków. Bardzo atrakcyjna wydaje się codzienna promocja dania dnia, które składa się z 2 części. Zupy oraz dania drugiego, najczęściej mięsnego. Atrakcyjna cena 8.50 za cały komplet powoduje, że stołówka jest oblegana. Na tej promocji można uzyskać najlepsze zyski. co do obsługi. Panie zachowują się na co dzień w sposób prosty, a czasem nawet niegrzeczny i oschły. Jest to spowodowane dużym natężeniem ruchu i zdenerwowaniem jakie towarzyszy personelowi w takich warunkach. Można by pomyśleć o jakimś małym kursie radzenia sobie ze stresem. Sposób nakładania jedzenia ma charakter masowy i to trochę odstręcza. Zdarza się, ze klient niepostrzeżenie dostaje talerz zupy z za dużą jej ilością i ta czasem wylewa się z miseczki. Jednakże wydaje się, ze dla ludzi przychodzących nie ma to większego znaczenia. Główny czynnik jest determinujący - czyli cena. Odnoszenie tacek jak w każdej stołówce spada na barki klientów. W porównaniu do innych placówek tego typu trzeba zauważyć, że talerze i tacki są na prawdę czyste i nie można się ich wyglądem zniesmaczyć. Wiedza i kompetencje personelu ograniczają się do prostych czynności, więc ocenić jest je trudno - spełniają oni wszystkie swoje zadania, jeżeli wyłączyć kontakt międzyludzki bez zarzutu. Niekiedy nie mają czau w natłoku zajęć posprzątać sali i to może być mankamentem, lecz bardziej organizacyjnym pracy. Manu jest czytelne i bardzo dobrze widoczne. Pisane na wyraźnych - wielkich tablicach z drewna. Trzeba zaznaczyć, że wachlarz oferowanych potraw jest na prawdę szeroki. Zwracając uwagę na jakość podawanych posiłków zauważono, że są one przygotowywane na bieżąco i są świeże. Zarówno ziemniaki, jak i surówka. Doskonale było widać, że te produkty były dzisiaj przyrządzane. Mięsa również wyglądały na świeże i dobrze przyprawione. Co do zupy grochowej można było mieć małe wątpliwości. Reasumując. Jest to idealne miejsce dla kogoś kto chce się najeść za małe pieniądze, a nie spożywać fast foody. Wygląd do przyjęcia - oczywiście nie posiada jakiegoś pięknego klimatu i dystyngowanego smaku, jednakże klientom tej stołówki nie o to chodzi. W konsekwencji przyznałem ocenę 4, jednak obiekt zasługuje na ocenę 3.5.
Składając zamówienie na pizze połączyłem się z panią odpowiedzialną za odbieranie telefonów. Pani nie przywitała mnie w grzeczny sposób, lecz była zdecydowanie natarczywa, a jej postawa świadczyła o ogólnym zniecierpliwieniu. Ton głosu był dość szorstki i nieprzyjemny. Zasób słownictwa niezbyt bogaty przeplatany długotrwale przeciąganym "yyyyy". Wydaje się, że błędem było również niezadawanie pytań oraz nieprzedstawienie oferty, która mogłaby zainteresować klienta. Każda firma zajmująca się sprzedażą pizzy powinna taką ofertą dysponować, ponieważ konkurencja na tym rynku jest bardzo mocna. Kolejnym mankamentem wydawało się całkowite oddanie inicjatywy rozmówcy. Rozmowy telefoniczne mają to do siebie, że z czasem jak druga osoba się nie odzywa to ma wrażenie, że nie jest już słuchana i tak było w moim przypadku. Kiedy złożyłem zamówienie pani zapytała o nr telefonu, jednakże sama z siebie nie poinformowała o czasie oczekiwania. Szablon przyjazne powitanie, zapytanie "czym można służyć", następnie wysłuchanie potrzeb klienta, zaproponowanie promocji oraz informacja o koszcie i czasie obsługi nie został dotrzymany w żadnym punkcie . Przyjęto politykę, że jak klient dzwoni, to już wiadomo, że ma określony wybór, chociaż można więcej zarobić na podstawie zapytania o dodatkach. Klient czuje się niezadowolony, gdy samemu na samym najlepiej początku informuje się jego o czasie realizacji zamówienia. Po zakończonej rozmowie pani powiedziała oschle ok to do widzenia. Okres oczekiwania sprawdził się, gdyż wynosił ok 40 minut. Pan, który dostarczał pizze nie wyglądał na człowieka szczęśliwego, ze to robi. W kontakcie z klientem - ok 40 letni mężczyzna był miły, aczkolwiek przed wejściem powinien zadbać o uczesanie i o wytarcie potu z czoła. Małe szczegóły ale jednak istotne, przecież dostawca dostarcza jedzenie. Estetyka to ważna rzecz w tym biznesie, nawet jeśli jest to mniej wysublimowana forma produktu żywieniowego jakim jest pizza. Pan bardzo się spieszył, więc brak niektórych elementów w zachowaniu jak pożegnanie z uśmiechem i życzenie smacznego można było wybaczyć, lecz powinien być to także element obowiązkowy, aczkolwiek naturalny. Sam produkt był przyrządzony w bardzo dobry sposób. Pizza na stosunkowo grubym cieście - pomimo i iż nie była podwójna. Składniki skomponowane w należyty sposób, lecz nierówno rozprowadzone, co można uznać za mały błąd. Ważniejszym jednak błędem był fakt, że pizza nie była już gorąca, a co najwyżej ciepła. Opakowanie opatrzone nr. telefonu, co jest dobrą zagrywką - mogło podobać się również przekazanie oferty wszystkich prezentowanych produktów wraz z cenami. Przygotowanie ulotek jest profesjonalne, ponieważ wszystkie pizze grupowane są w sposób czytelny oraz zależnie od preferencji klientów. 3 typy pizzy opatrzone są konkretnym graficznym znaczkiem- mięsna, ostra, morska. Ułatwia to odnalezienie się w gąszczu oferty, która liczy sobie 73 rodzaje pizzy. Oprócz pizz również dostać można dania obiadowe, które prezentowane są również na ulotce. Atrakcyjny wydaje się również dowóz gratis na samych Ratajach, co jest handycap'em dla Sky w wyścigu konkurencyjnym. To co przekonuje do zakupu pizzy do zróżnicowane jej wielkości oraz zróżnicowane ceny, które wydają się atrakcyjne zarówno dla studentów, jak i innych grup społecznych. Brakuje jednak preferencyjnej oferty studenckiej dla np. studentów z akademika z małym procentem upustowym. To na prawdę działa i poprawia studencki popyt na określoną pizze. Czy skorzystam drugi raz z tej oferty? Zapewne tak ze względu na cenę oraz dostawę gratis. Jakość pizzy mieści się również w normach, więc wydaje się jasnym, że jest to stosunkowo dobra oferta. Do poprawy obsługa telefoniczna oraz dostawców. Potrzeba też lotnych promocji.
Obserwacja dotyczyć będzie kilku miejsc uczelni. Pierwsze to dziekanat, drugie to biuro karier, trzecie to rektorat, czwarte barek, piąte siłownia. Zaczynając od dziekanatu warto podkreślić bardzo uniwersalny system porządkujący obsługę studentów w odpowiedniej kolejności. Jest to system elektroniczny, który przyporządkowuje na samym już początku studenta do konkretnego pracownika zajmującego się odpowiednim kierunkiem. Jest to o tyle praktyczne, ponieważ pozwala uniknąć zbędnego zamieszania, kolejek polegających na przepychaniu się oraz zbędnych emocji. Jeżeli chodzi o wiedzę, to jest ona ściśle biurokratyczna, co stanowi przeszkodę, jeżeli chodzi o rozwiązywanie problemów niestandardowych. Pracownicy dziekanatu bez problemu natomiast radzą sobie z sytuacjami standardowymi, które wymagają szablonowych rozwiązań. Można spotkać się jednak niekiedy, gdy przyjmowana jest nowa osoba z pewnym bałaganem organizacyjnym, co jednak jest wydaje się być naturalną konsekwencją.Panie w dziekanacie zachowują się z reguły uprzejmie, jednakże zdarza im się być niemiłym w trakcie sesji, gdy obowiązków jest więcej. Aparycja, grzeczność obsługi jest jednak na dosyć wysokim poziomie, o wiele wyższym niż na państwowej uczelni. Kadra dziekanatu nie jest jednak doskonale zorganizowana, ponieważ zdarzają się pomyłki dotyczące dokumentacji, jednakże są one rozwiązywane w szybkim okresie czasu. Zachowanie personelu począwszy od pań w barku, a skończywszy na rektoracie jest zmienne. Stąd średnia oceny 3. Panie w barku zachowują się czasem nazbyt ostentacyjnie w stosunku do studentów, prezentując postawę roszczeniową. Dzisiaj jednak takiej postawy nie zaobserwowano. Ich fartuszki są z reguły czyste, jednak pracujących na kuchni zdarzają się brudne, jak to miało dzisiaj miejsce. Przenoszenie brudnych rzeczy w takim stroju jest czymś niestosownym, a dzisiaj panowie z kuchni wykonywali taką czynność. Podawane posiłki są estetycznie ładne, aczkolwiek przeszkadzają plastikowe sztućce psując ten efekt. W barku za często panie z obsługi schodzą na zaplecze, co jest związane z dłuższym oczekiwaniem na posiłek. Biuro karier jest zorganizowane na parterze, jest to prężnie działająca instytucja, ponieważ wyszukuje pracę dla studentów oraz praktyki i w tym się sprawdza. Dzisiaj jedna z pań była jednak nie miła, aczkolwiek przeprosiła za swoje zachowanie, co się ceni. Sprawy w biurze karier mają niekiedy tendencję do "zakurzenia". Dlatego trzeba się dopytywać samodzielnie o nie. Jest to błąd komunikacyjny oraz planowy. Rektorat jest miejscem bardzo dystyngowanym, co powoduje, że przeciętny student czuje się w nim "malutki". Jednakże jest to raczej pozytywna cecha. Nie podoba się natomiast obsługa, która tam pracuje, ponieważ panie mają bardzo wysokie mniemanie o sobie i traktują zwykłych studentów w sposób często przedmiotowy. "Bije od nich wyższość i pogarda dla niższych statusowo". Siłownia jest miejscem obsługiwanym przez kompetentnych oraz dobrze przygotowanych merytorycznie trenerów fitness oraz innych sportów. Zaplecze kadrowe jest dobre. Gorzej jest z wyposażeniem. Sprzęt jest wiekowy i często się psuje. Jednakże jest to wina osób, które odpowiedzialne są za finanse. Niemniej ćwiczyć na tej siłowni, to przyjemność. Warto wspomnieć o paniach sprzątaczkach, co bardzo ciekawe pracują na okrągło, czyli są widocznym elementem krajobrazu uczelnianego. Są chętne do pomocy i miłe. Pomimo tego znalazły się 2 panie sprzątaczki, które nie znają zasad dobrego wychowania, ponieważ naśmiewają się z innych, co jest słyszalne. Jeżeli chodzi o kadrę naukową jest ona bardzo dobrze wykwalifikowana, a zajęcia prowadzone są bez zarzutu, niestety wymagania w stosunku do studentów, jeżeli chodzi o egzaminy są czasem zbyt niskie - jest to spowodowane tym , że każdy student to zysk dla uczelni. Jest to idealne miejsce dla leniów i dla wybitnych studentów. Pierwsi mało się namęczą, a drudzy mają szanse bliskiej współpracy z wykładowcami posiadającymi ogólnopolską renomę. Najgorzej mają Ci, którzy mają kłopoty z motywacją - dla nich te studia to przepustka do nieróbstwa. Wygląd sal wykładowych oraz korytarzy jest bardzo przyjazny, we wnętrzach znajduje się wiele obrazów, plakatów, organizowane są wystawy, sale są klimatyzowane i dla wszystkich studentów zawsze jest miejsce - jest to konsekwencją tego, że budynek jest nowy oraz bardzo dobrze wyposażony. Niestety sprzęt komputerów podręcznych - laptopów jest już nieco przestarzały.
Sklep Biedronka jest sklepem, który oferuje tanie produkty. Jednakże rozmieszczenie produktów w owym sklepie pozostawia dużo do życzenia - wiele z nich jest stłoczone w jednym z miejsc oraz nie posiada dostatecznej informacji o tym, gdzie dany produkt występuje. Ciekawym wydaje się fakt, że w każdym ze sklepów towar znajduje się w tym samym miejscu, jednakże przygodni klient spiesząc się ma problem ze znalezieniem odpowiedniego produktu. W ten sposób Biedronka traci wielu" przypadkowych" klientów, którzy wolą kupić jedną rzecz w sklepach osiedlowych. Co bardzo ciekawe obsługa nie za bardzo interesuje się pomocą zainteresowanych. Niepokojący wydaje się fakt częstych pomyłek, jeżeli chodzi o daty ważności. Przeprowadziłem eksperyment dla własnej ciekawości i okazało się że wiele produktów posiada daty ważności 1 czy 2 dniowe, a znajdują się one z tyłu, natomiast z datą ważności dłuższą znajdują się z przodu - jest to niedopatrzenie personelu.Wiele do życzenia pozostawia ubiór osób pracujących w Biedronce- czystość strojów również. Niestety od pracowników niekiedy po prostu śmierdzi- najbardziej rażące wydaje się to, gdy stoi się przy kasie i osoba, która nieładnie pachnie przeciąga produkty przeznaczone do spożycia. Bardzo mocno zaniedbane jest stanowisko z warzywami i owocami. Potrzebna by była osoba, która dba systematycznie i segreguje towar. Wiele może się zmarnować produktów spożywczych poprzez obcowanie z fermentującymi już warzywami, czy owocami. systematyczne szafowanie ceną też byłoby dobrym rozwiązaniem, jeżeli pozostają tzw. "ostatki". Obsługa powinna zostać przeszkolona w dziedzinie kontaktu z klientem - sklep jest bardzo tani, jednakże wiele osób o wyższym statusie społecznym mogłoby robić w tam zakupy, jeżeli kasjerki nie obsługiwałyby mechanicznie. Opieszałość w podchodzeniu do kasy kadry pracującej jest bardzo mocno widoczna. Kiedy osoba rozmieszcza dany towar nie interesuje ją już kasa, co powinno się zmienić. Każda kasjerka widząc, że stacjonuje jeszcze odpowiednia partia towaru powinna pozostawić jego dokładanie i ocenić, ze bardziej przydatne na dany moment jest otworzenie drugiej kasy. Systematycznie powtarzające się kolejki świadczą o nie pilnowaniu kwestii elastyczności decyzji. Sprawa z brakiem koszyków jest bardzo uciążliwa i powoduje zdenerwowanie wśród klientów - niestety wielu z nich decyduje nie wejść do sklepu jak nie ma koszyka, a inni wchodzą bez niego, co zwiększa ryzyko kradzieży. Koszyki najczęściej lądują koło kasy i nikt ich potem nie przenosi - kiedyś robił to ochroniarz - teraz nie wiadomo, co się z tym dzieje. Kasjerki bardzo często okazują swoje zdenerwowanie i zdegustowanie - stają się często opryskliwe. Z zalet należy wymienić dostępność wielkiej ilości towaru w bardzo niskiej cenie oraz szeroką gamę produktów innych niż spożywcze. "Okazyjna" sprzedaż nie funkcjonuje poprawnie, ponieważ brakuje o niej informacji. zastanawiać może również wychodzenie personelu na papierosy oraz nie umycie po tym rąk. Przecież dotykają oni produktów spożywczych później, a nie każdy jest palaczem. Kłopotliwe wydaje się również kaszlenie bez zasłaniania ust- niestety powszechne. Kadra powinna z większym szacunkiem odnosić się do żywności - wprawnie, aczkolwiek nie rzucając towarem powinna rozmieszczać -jego -niestety to tak się nie dzieje. Podsumowując brakuje szkoleń z dobrych zachowań sprzedawcy, asertywności, elastyczności oraz decyzyjności i zaangażowania. Prawdopodobnie niskie płace odbijają się negatywne na zachowaniach pracowników i na braku szacunku do pracy. Ogromna zaleta i największa to dostępność oraz taniość. Ostatni minus to niestety schludność - na bieżąco mało kto sprząta. Końcowa ocena to plus 2 , bo sklep przynosi dochody ze względu na asortyment i cenę
Spotkanie z przedstawicielem firmy zajmującej się doradztwem dotyczącym oszczędności, pakietów inwestycyjnych itp. Zarejestrowałem się poprzez Internet celem osiągnięcia pewnych porad dotyczących określonych funduszy emerytalnych oraz zapytaniem w co mogę zainwestować swoje pieniądze. Bardzo niemile zaskoczyłem się czasem oczekiwania na moje zlecenie. Przedstawiciel firmy odezwał się do mnie telefonicznie, cała obserwacja polegała na prowadzeniu rozmowy telefonicznej. Okazało się, że nie mógł skontaktować się ze mną wcześniej, ponieważ nie odpowiadałem na telefony, co było kłamstwem - posiadam telefon, który notuje połączenia nieodebrane. Zresztą w dzisiejszych czasach, to nie jest nowością. Owy przedstawiciel zapytał się mnie w jakim celem złożyłem kwestionariusz, odpowiedziałem, że chciałem dowiedzieć się czegoś o funduszu emerytalnym oraz o inwestycjach, w co warto inwestować. Zaznaczając, że ma być to inwestycja krótkookresowa, jeżeli chodzi o inwestycję na giełdzie. Otrzymałem szereg informacji, które mną wstrząsnęły. Już telefonicznie bez analizy mojej sytuacji majątkowej doradca odpowiedział, że najlepsza jest branża IT. Jestem pasjonatem, który nie gra aczkolwiek analizuje indeksy giełdowe i przede wszystkim uwarunkowania socjoekonomiczne i doskonale wiem, że inwestycja krótkoterminowa w danym okresie nie jest dobrym rozwiązaniem. Wykresy pokazują w jaki sposób zachowują się przedstawiciele branży IT i jest to "spacer" po równi pochyłej w dół. Oczywiście w perspektywie długoterminowej takie rozwiązanie miałoby sens, ale nie na kilka miesięcy, kiedy kryzys ekonomiczny jeszcze nie zelżał. Już na samym wstępie wytrawny klient mógł czuć się bardzo mocno niezadowolony. Zadałem pytanie jaki jest najlepszy fundusz inwestycyjny, to doradca odpowiedział mi, że ma parę na myśli, ale musi się spotkać. To podejście było już o wiele lepsze, niż za pierwszym razem, ponieważ nie można było popełnić szybko gafy. Jednakże zaraz później dodał, że ma swojego faworyta. Doradca zajmujący się finansami, nie może wyciągać wniosków hipotetycznych i na samym wstępnie nastawiać klienta pozytywnie, lub negatywnie do firm, lecz przeprowadzić sztywną kalkulację ekonomiczną. Postanowiłem ze zwykłej ciekawości sprawdzić jak taka kalkulacja wygląda. Nie chciałem płacić, więc zasięgnąłem informacji moich znajomych. Okazało się, że kalkulację bardzo często przedstawiają młodzi ludzie, którzy nie mają do czynienia z prawdziwą analizą. O zdanie zapytałem znajomego bankowca, który swojego czasu korzystał z usługi takiego doradcy. Kalkulacje ekonomiczne powinny uwzględniać zarobki, możliwości finansowe, ale oprócz tego pakiet informacji dotyczących zmieniających się sytuacji gospodarczej, czyli otoczenia makroekonomicznego. Wcześniej udało mi się dowiedzieć od pana przez telefon stosując pytanie kontrolne (udając człowieka zorientowanego i pewnego swojego zdania),że wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest teraz zaciąganie kredytu w frankach prawda? Odpowiedział, że owszem, co jest kompletną bzdurą, ponieważ kredyty frankowe okazały się dla wielu klientów ostatnimi czasy "męką", ich spłaty wzrosły średnio o 1/5. Najbardziej pożądane są kredyty w stabilnym euro, lub w złotówkach, a najlepiej zrezygnować z kredytu przez jakiś czas. wydaje się, że po drugiej stronie telefonu zaczynał pracę bardzo młody człowiek, nie posiadający wiedzy mikroekonomicznej i makroekonomicznej. Nie powinien udzielać również informacji w takim natężeniu i z takim ładunkiem emocjonalnym, który zdradzał sam w sobie jego niekompetencję. Bardzo mocno wyczuwalna była chęć zatrzymania klienta, a nie chęć faktycznej pomocy w decyzjach finansowych. Zysk musi iść w parze z dobrą obsługą, a Open Finans nie powinien pozwalać sobie na zatrudnianie takiego kogoś w swojej firmie, ponieważ kilka takich telefonów i wiele straconych klientów oraz odpowiednio kształtowana opinia. Zaczerpnięta wiedza doradcy nie była zadowalająca nawet na najniższym poziomie. Z racji prowadzonej rozmowy telefonicznej więcej informacji zdobyć się nie udało. Z opinii znajomych udało się dowiedzieć, że przedstawiciele tej firmy mają problem z kontaktem międzyludzkim. Jeżeli posiadają wiedzę w rozmowie wykazują się dużą dozą ignorancji oraz ukazują swoją wyższość. Zasada pracuję, więc służę nie funkcjonuje. Potrzeba szeregu szkoleń takich ludzi.
Jest firmą opartą o hurtowe traktowanie towaru, jak i klienta. Co w pierwszym przypadku jest zaletą, to w drugim wielką wadą. Obsługa jest bardzo opieszała, nie prezentuje się ekspercko. Wiedza jej jest bardzo pobieżna oraz widać było wielkie zniechęcenie. Na kogoś odpowiedzialnego za branżę RTV trzeba było czekać 45 min. CO najciekawsze nie było w tym okresie dużego ruchu. Pomimo miejsca, gdzie znajduje się telefon do przywoływania ludzi odpowiedzialnych za dany dział i pomimo tego, że jeden z pracowników to uczynił sprzedawca przyszedł po 35 min! Wydaje się to karygodne. Wiedza sprzedawcy była znikoma, nie znał się na rozdzielczościach i wszystkie telewizory traktował jednocześnie. Co bardzo ciekawe nie zależało mu na tym, aby sprzedać jak najlepszy i najdroższy telewizor, co często jest błędem, jednakże jak klient mówi, że cena nie gra roli, to sprzedawca musi wiedzieć, aby ukazać jak najlepsze cechy produktu najdroższego. Nieogolony pracownik, z brudną kamizelką nie powinien być odpowiedzialny za dział RTV. Zwracanie uwagi na fakt, że posiada się już końcówkę "dosyć słabej serii" jest nadmiarem szczerości. Rozplanowanie towary wydaje się sensowne, natomiast jego ekspozycja jest tragiczna. Klient ma wrażenie, że wchodzi do hurtowni, gdzie nie dba się o jakość towaru. Ilość odgrywa najważniejszą rolę i decyzja autonomiczna klienta. Nikt jemu w tym nie pomaga, nawet wtedy jak często tego chce. Zagrożeniem jest takie nastawienie, ponieważ coraz więcej ludzi zwłaszcza w dobie kryzysu potrzebuje skupienia uwagi na sobie i swoich potrzebach. Oferta RTV była niestety jak na hurtownie uboga i niewystarczająca. Czas obsługi bardzo długi. Personel nie interesuje się w ogóle klientem zajmuje się układaniem towaru, chociaż nie wiadomo, czy można tak to nazwać. Szybkość chodzenia, która jest bardzo niska świadczy, że większość pracowników pragnie dociągnąć do końca pracy, starając się jak najmniejszym kosztem energii zarobić parę groszy.
Istotnym wydaje się zachowanie personelu, który nie jest zainteresowany potrzebami klienta. Trzeba było czekać co najmniej 15 minut zanim ktokolwiek zainteresował się, co w ogóle chcę kupić. Irytujące jest udzielanie informacji w sposób zdawkowy, który nie zapoznaje z konkretnymi cechami produktu. Sposób wypowiedzi jest zdecydowanie arogancki. Kiedy klient zadaje więcej pytań odnośnie różnić produktów w przypadku obserwacji pralek obsługa ujawnia braki merytoryczne. Nie potrafi powiedzieć dlaczego w jednych pralkach stosuje się kawałki srebra, a w innych nie. Odpowiedź typu:"To kwestia producenta" wydaje się wielce niezadowalająca. Najczęściej podawanymi informacjami były te, które samemu można przeczytać na ulotce, wnioskuje się zatem, że kształcenie się poza programem pracy nie jest mocną stroną pracowników owego miejsca pracy. Pracownicy nie wyrażają zainteresowania klientami, którzy czekają w kolejce. Zwyczajna uprzejmość mogłaby wiele zmienić. Postawa, która ukazuje zniechęcenie pracą nie pomaga w wyborze produktu osobom niedecydowanym, czyli wahającym się. Młody personel używając pantomimiki w sposób niemalże naganny tzn. splatając ręce, opierając się o pralkę przekazuje cichy przekaz, ze wcale nie chce tego robić, co robi. Wytwarza to nerwową atmosferę. Zaobserwowano, że klienci sami wolą się rozglądać za produktami, niż radzić się sprzedawców, co ciekawe w takim momencie najważniejszą rolę przypisać należy wysokości cen. Rozplanowanie przestrzenne towaru, które wpływa na estetykę wydaje się trafne, jednakże przeszkadza masowe jego traktowanie, klient powinien czuć, ze jego towar jest wyjątkowy. Naganne wydaje się wystawianie towarów uszkodzonych, czy obdartych, a takowe też się zdarzają. Odnaleźć należy pozytyw w rozmieszczeniu towaru, które faktycznie jest przejrzyste - łatwość dostępu do konkretnych działów. Przyjaznym miejscem jednak dany punkt sprzedaży nie jest. Sprzedawcom brakuje uśmiechu, zaangażowania, elastyczności i umiejętności dostosowawczych do konkretnych potrzeb klienta. Brakuje pytań o same potrzeby, co wydaje się rzeczą banalną, aczkolwiek jest istotne. Zachowanie kasjerek w momencie wydawania towaru pozostawia wiele do życzenia, są to najczęściej kobiety, które nie uśmiechają się i widać, że są przemęczone pracą. Przypuszcza się, że brak tutaj polityki motywacyjnej i awansów poziomych. Ochrona nie wzbudza respektu w ogóle, są to wątli mężczyźni, często będący obiektem żartów najmłodszych klientów, bardzo istotnych z punktu widzenia zysku firmy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.