Chciałam nabyć bransoletkę do wygrawerowania dla osoby chorej na epilepsję. Ekspedientka już na wstępie powiedziała że nic takiego nie mają i absolutnie żadnego grawerowania. Dodała tez że w żadnym dobrym sklepie jubilerskim takich rzeczy nie znajdę i nikt mi nic nie wygraweruje, co było nieprawdą, bo pytałam o to w innych sklepach na terenie Agory.
Weszłam do sklepu aby przyjrzeć sie promocjom. Natychmiast podeszła do mnie ekspedientka przywitała i zapytała czym może służyć. Odpowiedziałam że chciałam się rozejrzeć, więc tylko zwrócila mi uwagę na szczególne atrakcyjną obniżkę cen lakierów do paznokci i pozwoliła mi w spokoju przeglądać ofertę. Gdy zauwazyła że mam parę produktów w rece z zamiarem kupna podeszła i przyniosła mi koszyczek. Przy kasie dostałam kartę lojalnościową , ładne opakowanie i kilka próbek.
Wysłałam córkę po Iskial ( suplement diety). Niestety po jej powrocie okazało się, że pomyliła opakowania i kupiła Tran w tabletkach. Poszłam, wiec na drugi dzień prosić o wymianę. Wymagało to dosyć skomplikowanych operacji kasowych i podpisania przeze mnie kilku papierów, ale zostałam bardzo uprzejmie i sprawnie obsłużona łącznie ze zmianą ilości punktów na karcie lojalnościowej.
Przepiękna malownicza gospoda stanowiaca element kompleksu zamkowego. Odrestaurowana w zabytkowej renesansowej masztalni. Miejsce naprawdę urokliwe. Niezwykle uprzejma obsługa i bardzo smaczne jedzenie warte nieco wyższej ceny. Mankamentem jest moze czas oczekiwania na danie ( około pół godziny), ale jest to cena za jakość. Potrawy sa od samego początku przygotowywane na miejscu, W 100 % świeże. Np. wędzony ryba do wyboru : pstrag, halibut albo łosoś sa wędzone tuż przed podaniem. Smak całkowicie rekompensuje oczekiwanie tym bardziej, że otoczenie jest bardzo fascynujace i mozna oddac się jego kontemplacji. Orientacyjne ceny: wspomniana wędzona ryba +pikle -23 zł, nalesniki z łososiem w szpinaku pod beszamelam - 26 zł , placki ziemniaczane z borowikami w śmietanie - 26 zł , sałatka ze smażonym kurczakiem i grzankami - 18 zł , halibut na ostro- 30 zł , ryż z warzywami - 5zł, brokuły w masle migdałowym - 5zł, sola zapiekana ze szpinakiem i mozzarellą - 29 zł , kawa - 6 zł. Na deser dostaliśmy niespodziankę od firmy - cytrynowy sorbet z likierem miętowym.
Mój mąż postanowił kupic drukarkę. Poszliśmy do EuroADG i RTV w Agorze . Męża interesowała drukarka z możliwością wydruku na płytach CD. Była jedna tego typu zbiegiem okoliczności w promocji.Niestety okazało się, że jest to jedyny egzemplarz. Sprzedawczyni poszła zapytać czy możemy dostać jakies upusty w zwiazku ze sprzętem z ekspozycji. Okazało się ze własnie dlatego drukarka jest w promocyjnej cenie. Mąż się zdecydował na zakup i chciał skorzystac z rat 0%. Przy 40 ratach wysokość każdej byłaby bardzo niewielka. Sprzedawczyni zapytała czy skorzystamy z oferty przedłużenia gwarancji za dodatkowe 150 zł, ktore tez zostanie rozłożone na raty przedłużymy sobie gwarancje na 5 lat. Zgodziliśmy się. Poszliśmy załatwiac raty z Lukas Banku. Tu okazało się że przy rozłożeniu na 40 rat wymagane jest zaświadczenie o zarobkach i nie pomogło, że od lat korzystamy z kredytowania w tym banku i zawsze jesteśmy solidnymi klientami. Pani zaproponowała, że może rozłożymy sobie na 30 rat, bo wtedy nie trzeba zaświadczenia wystarczy jedynie ubezpieczenie wysokości 150 zł. Koszt drukarki wzrastał niepokojąco. Jednak przy 20 ratach nie ma już żadnych obwarowań, wiec przystaliśmy na tę wersję. Przy wypisywaniu odpowiednich dokumentów okazało się, że przedłużenie gwarancji obejmuję tylko dodatkowy rok co daje nie 5 a 3 lata. Tego już mój maż nie wytrzymał wstał i wyszedł.
Odwiedziłam kiosk Ruchu w Agorze w celu zakupienia gazety z programem. Jak weszłam młoda sprzedawczyni rozmawiała głośno przez telefon. Wybrałam To&owo i podeszłam do kasy. Sprzedawczyni nadal zauwazyła mnie, ale nadal rozmawiała. Uprzejmie poczekałam aż skończy jednakże po kilku długich minutach kiedy za mna ustawiły się już 3 osoby moja cierpliwośc się wyczerpała. Zostawiłam gazetę na ladzie i wyszłam.
Zaniosłam do prania dwa duże pokrowce na kanapy. Zaskoczyła mnie przystępna cena i szybkość obsługi. Bardzo miły i sympatyczny personel. Pani przyjmująca pranie zaproponowała mi dodatkowo impregnację narzut w celu zabezpieczenia przez szybkim ponownym zabrudzeniem. Ostrzegam że impregnat ma bardzo nieprzyjemny zapach, który na szczęście szybko się ulatnia. Niestety mimo zapewnienia że usługa bedzie wykonana z dnia na dzień ,musiałam czekac 2 dni. Plamy też nie zostały całkowicie usunięte.
Chciałam zasięgnąć porady w sprawie funduszu inwestycyjnego. Zadzwoniłam na infolinię i zostałam poproszona o namiary. Jeszcze w tym samym dniu oddzwonił do mnie doradca finansowy Personal Banking. Umówil się ze mna w placówce, w miłym zacisznym pokoju na piętrze z dala od zgielku sali głownej. Zaproponowano mi cos do picia. Doradca w profesjonalny a równocześnie zrozumiały sposób przedstawił mi oferte banku. Odpowiedzial na moje wątpliwości. Na zakończenie dał teczkę z materiałami do przejrzenia w domu. Miła i profesjonalna obsługa
Ogród jest niewielki ale bardzo ładnie urządzony. Mała dżungla przecinana strumykami i wodospadami. Niektóre klatki przypominają szałasy. Można wchodzi na niektóre wybiegi np. maleńkich małpek, które biegają nad głowami zwiedzających. Piękne fokarium, gdzie foki można podziwiać zarówno z góry jak i pod woda ze specjalnego tunelu. A w porze karmienia rozgrywa się prawdziwy show. Wiele wybiegów ma wspomniany tunel z ktorego można ogladac zwierzęta z zupełnie innej perspektywy np. spojrzec wilkowi prosto w oczy.Prawdziwą ozdobą
Chciałam pulsometr.Nie byłam pewna czy kupię. Potrzebowałam porady, ponieważ po operacji nie mogę nosić paska opinającego klatkę piersiową. Z internetu dowiadziałam się, że są już pulsometry bez paska. Chciałam się zorientować czy Decathlon ma takie i jaka jest ich cena. Z trudem znalazałam pracownika, który mnie skierował do odpowiedniego działu obiecując zawołanie kogoś odpowiedzialne go za ten dział. Na półkach panował straszliwy chaos i trudno było się w tym rozeznac. Na pracownika czekałam około pół godziny i przyszedł dopiero po mojej ponownej interwencji w dziale obsługi klienta. Niestety młody chłopak miał niewiele większą wiedzę w temacie niż ja sama i rozmawiał ze mną nonszalancko usiłujac jak najszybciej się mnie pozbyć i wrócić na zaplecze. W końcu sama dokładnie przejrzałam asortyment czytając instrukcje i kupiłam wodoodporny zegarek z różnymi funkcjami pomiarowymi.
Wybraam się z koleżanką na pogaduchy. W lokalu było pusto. Usiadłyśmy przy stoliku, ale po chwili zorientowałyśmy się, że nie wiemy czy mamy czekać czy tu jest samoobsługa. Wstałam i zapytałam barmana. Odpowiedział, że za chwilę koleżanka podejdzie.Zagadane nie zauważyłyśmy, że chwila była dosyć długa. W końcu podszedł barman. Zamówiłyśmy : ja sałatkę grecką, koleżanka skrzydełka i sałatkę Capresse. Barman zapytał czy chcemy coś do picia. Poprosiłam o Tymbark pomarańczowy a koleżanka podwójną colę. Barman powiedział, że Tymbark jest, ale tylko litrowy. Koleżanka w związku z tym zrezygnowała z coli i zamówiłyśmy Tymbark litrowy na spółkę. Na realizację zamówienia czekałyśmy chyba ponad 20 min. po czym zjawiła się kelnerka i przyniosla skrzydełka. Na mój komentarz co do czasu realizacji zamówienia powiedziala : "bo nas jest za mało, ale sałatki już są gotowe do podania, tylko jeszcze czekają na pieczywo czosnkowe".Zaznaczam, że w lokalu nie było nikogo oprócz nas. Za chwilę doniosła nam sok w kartonie i 2 szklanki. A po następnej chwili gigantyczne talerze sałatek ze spalonymi grzankami. Kelnerka wyglądała bardzo niechlujnie, miała na głowie tłusty kołtun, jakby dopiero co wstała z łóżka. Skrzydełka były niedosmażone , krwiste przy kości. Jedynym atutem była moja sałatka, która naprawdę mi smakowała
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.