Udałem się do przychodni BHMed w celu odbycia badań okresowych, które mi zlecono w pracy. Byłem chwilę po 6 , a już ustawiła się pewna kolejka. Przy rejestracji panie ustaliły nam kolejność gabinetów, jakie mamy odwiedzić. Pierwszy odwiedziliśmy błyskawicznie. Na kolejne musieliśmy trochę czekać. Jednak nie z powodu długiej kolejki - a braku lekarzy. Zanim dotarli minęło 40 minut i dopiero zaczęli przyjmować. Nie wiem czy pani laryngolog chciała nadrobić czas, ale aż poganiała pacjentów. Ciężko tu też mówić o rzetelnym badaniu. Na czwarty gabinet - neurologa - też przyszło nam czekać. Tu przynajmniej czekanie umilała nam transmisja meczu Polska-USA (choć początkowo raczono nas bajkami - choć nie było dzieci w poczekalni). Mimo wszystko nie straciliśmy całego dnia na badania - ale z drugiej strony sporo czasu na czekanie straciliśmy. Same badania nie trwały nawet 1/4 czasu oczekiwania....
Na koniec dnia udałem się pojeździć na łyżwach. W tej chwili we Wrocławiu są otwarte dwa lodowiska - oba Spartana. Ja udałem się na Spiską. Pamiętam ten obiekt sprzed kilku lat i jedną z fajniejszych jego zalet, było to - że jeździło się pod gołym niebem. Niestety teraz lodowisko jest obudowane blaszanym barakiem i dla mnie traci trochę uroku. Po 20 lód już był mocno rozjeżdżony - choć czyszczenie lodu było tu 19-19:30. Panował tez spory ruch i ciężko było swobodnie jeździć, szczególnie, że było sporo pseudozawodowców, którzy jeździli bardzo szybko i bardzo niebezpiecznie. Szkoda też trochę, że nie ma możliwości jeżdżenia we wcześniejszych godzinach w tygodniu.
Wybrałem się do Aquaparku wieczorową porą. Nie było w ogóle kolejek do kasy o tej godzinie ( co wróżyło też więcej wolnego miejsca w środku). Szybko się przebrałem i udałem do kompleksu basenowego. Liczba ludzi w kompleksie jednak mnie zaskoczyła. Było ich całkiem sporo - wszystkie jakuzzi były mocno oblegane, sporo ludzi bawiło się też na sztucznej fali. Co ciekawe nawet na zewnątrz był spory ruch. Szczególnie w basenie solankowym. Temperatura wody wspaniale kontrastowała z temperaturą powietrza.
W basenie rekreacyjnym nie było za dużo miejsca do pływania, więc udałem się na zjeżdżalnie. Tu była zdecydowanie najniższa frekwencja - brak kolejek, które były zmorą jeszcze wczesną jesienią.
W celach relaksacyjno-zdrowotnych odwiedziłem grotę solną. Zarezerwowałem wcześniej miejsce, aby mieć pewność - że zostanę wpuszczony. Czasem zdarza się, że jest komplet i wtedy nie będzie możliwości wejścia na określoną godzinę.
Na kartę Benefit Systems Multisport można wejść bez dodatkowych opłat (raz dziennie) i grota prowadzi tez pewien system motywacyjny. Po 10 wejściach otrzymujemy świecznik solny, a po 20 lampę (lub ich równowartość można wymienić na inne produkty).
Sama grota jest dość spora - podłużna, ale wąska. Stanowi to pewien problem, gdy ktoś chce skorzystać z toalety, która znajduje się na końcu i musi przeciskać się pomiędzy leżakami (gdy ludzie się położą, przejście robi się węższe). Po rozpoczęciu seansu światła przygasają (w przypadku seansów bez dzieci gasną niemalże zupełnie) i z głośników płynie muzyka relaksacyjna. Jest możliwym nawet sobie pospać - przy okazji się inhalując. Każde nowe osoby są dokładnie poinstruowane o właściwości soli, rozkładaniu leżaków, przeciwwskazaniach...
Postanowiłem zatankować wracając z pracy. Pech chciał, że byłem po 23 i już czynna była kasa nocna. Teoretycznie nie wpuszczano do środka. Teoretycznie obsługiwały dwie osoby - korpulentny chłopak i ciemnowłosa dziewczyna. W praktyce to chłopak obsługiwał - czasem dziewczyna mu coś przynosiła. Odstałem chwilę w kolejce i powiedziałem, że chcę tankować do pełna. Chłopak wziął ode mnie dowód rejestracyjny i poszedłem do dystrybutora. Gdy kończyłem tankowanie, podjechała spora grupa aut na stacje. To kibice wracali z meczu Śląsk-Wisła. Kolejka nagle się wydłużyła bardzo pokaźnie. Podszedłem jednak do okienka, gdyż obsługa mojej osoby już się rozpoczęła. Niestety okazało się, że muszę znowu odstać swoje. Nie zrozumiałe to dla mnie zupełnie. Podczas czekania w kolejce zauważyłem, że jednak do środka są wpuszczani ludzie. Znajomi pracujących w środku - aby nie marzli na zewnątrz i mogli sobie porozmawiać. W tym czasie dziewczyna już praktycznie nie pomagała koledze i obsługa była ślamazarna. Odczekałem swoje i zapłaciłem - ale nieprędko wrócę tam zatankować.
Ponieważ cierpię na drobną alergię - na roztocza - w celach zdrowotnych chodzę na grotę solną. Dzięki karcie Benefit System Multisport do groty Solana mogę chodzić za darmo. Jedynym ograniczeniem jest jeden seans na dzień. Sama grota jest dość mała - jednocześnie może korzystać z niej około 20 osób. Jednak z uwagi na to, że sama grota jest wąska, a leżaki ustawione z obu stron alejki czasem robi się niekomfortowo. Gdy osoby z obu stron alejki rozłożą się na leżakach - nie ma w zasadzie już przejścia. Czasem nawet leżaki uderzają o siebie. Podczas seansu można skorzystać z łazienki, do której wejście znajduję się w przeciwległym końcu groty od wejścia głównego. Może to i jest ułatwienie, ale dla mnie jest to raczej dyskomfort. Ludzie, którzy chcą skorzystać z owej łazienki w czasie seansu, przeszkadzają w relaksie innym.
Ceny seansów dla osób, które nie posiadają Multisporta, są przystępne i chodzi sporo ludzi bez tej karty. Jednak chyba przeważają użytkownicy tej karty. Szczególnie, że grota premiuje regularne chodzenie. Za 10 wejść w ciągu 2 miesięcy otrzymamy świecznik solny, a za 20 lampę solną.
Długi czas nie zaglądałem do tego lokalu, ale zewsząd spływały do mnie opinie, że się tam poprawiło. W końcu udałem się tam i trochę żałuję.
Zajęliśmy stolik na zewnątrz i nie można było się doczekać na obsługę. Poszedłem więc po karty do środka lokalu, po czym zostałem upomniany - żebym wracał do stolika, bo zaraz ktoś podejdzie. Wziąłem jednak karty, abyśmy mogli spokojnie coś wybrać. Po kilku minutach rzeczywiście zjawiła się kelnera. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy, umilając sobie ten czas rozmową. Napoje przyszły dość szybko, jednak na jedzenie czekałem bardzo długo (około 45 minut). Za długo - patrząc na ilość gości w lokalu(dwie pary w środku, trzy osoby za zewnątrz - na dodatek one siedziały tylko przy napojach).
Samo mięso było w porządku - choć dla mnie trochę zimne. Bukiet surówek był za to fatalny - nieświeży. Nie chciałem sobie psuć humoru i zostawiać mojego towarzystwa w celu reklamacji - więc dałem sobie spokój i zostawiłem to po prostu. Moim zdaniem to miejsce jest mocno przereklamowane.
Kilka miesięcy temu, na jednym z portali zakupów grupowych, zakupiłem parę voucherów do wykorzystania w Kinie 5D Extreme. Postanowiłem je wykorzystać wreszcie i udałem się z koleżanką na seans. Złożyłem rezerwację na godzinę 18 i przed godziną seansu udaliśmy się do kina. Według mojego zegarka - który jest ustawiony wg radia, była godzina 17:55, według zegara w kinie - 17:59. Dlatego nie zostaliśmy wpuszczeni, gdyż trzeba być 2 minuty przed seansem. W takiej sytuacji zdecydowaliśmy się iść na seans o godzinie 19. Tym razem byliśmy zdecydowanie przed czasem i zostaliśmy wpuszczeni na film. Byliśmy jednak jedynymi osobami na danym seansie (do tego kina maksymalnie wchodzi 25 osób). Sam film ("Klopsiki i inne zjawiska pogodowe") mnie mocno rozczarował. Owszem - wiedziałem, że te filmy są mocno skrócone (10-15 minut) - jednak liczyłem, że będą lepiej przygotowane. Efektów 3D było mało, dialogi kiepsko zrobione (wersja angielska mocno słyszalna i dodatkowo czasem polski dubbing), ruszające się fotele niezbyt dopasowane do aktualnej sceny, a zapachy....w zasadzie jeden suchy i nieprzyjemny zapach. Akurat do tego filmu zupełnie nie pasujący. Byłem rozczarowany.
Spacerując przez Galerię Handlową "Magnolia" zauważyliśmy kawiarnie, w której serwowano m.in. gofry. Daliśmy się skusić i zamówiliśmy sobie po gofrze z polewą i bitą śmietaną. Ciasto gofrowe nie było zbyt dobre, a bita śmietana trochę oklapła - taka typowa gotowa bita śmietana wyciśnięta z puszki. Także nie byłem zadowolony z otrzymanego produktu i to był chyba ostatni raz, gdy skusiłem się na gofra w tej kawiarni. Co do samego miejsca to kawiarnia też nie prezentuje się rewelacyjnie. Parę stolików na środku galerii, brak chusteczek na stolikach. Gdyby nie chęć na gofra, to minąłbym ją szerokim łukiem.
Jedno z kont bankowych posiadam w ING Banku Śląskim. Bank oferuje swoim klientom bardzo funkcjonalną opcję. Są to wpłatomaty, mieszczące się zwykle przy siedzibach banku. Jest to bardzo przydatna rzecz, gdy nie trzyma się wszystkich pieniedzy na koncie, lub dostaje większą gotówkę do ręki. Ja akurat potrzebowałem wykonać duży przelew. Pieniądze zwykle rozdzielam na kilka rachunków bankowych - tak, aby być bardziej elastyczny w przypadku awarii systemu w jednym z moich banków. Dzięki wpłatomatowi mogłem szybko wpłacić pieniądze potrzebne na przelew - kwota błyskawicznie była zaksięgowana na moim koncie i nie miałem problemów z wykonaniem przelewu.
Odwiedziłem sklep Takko Fasion w Świdnicy w poszukiwaniu drobiazgu dla żony. Sklep miał dość sporą ofertę - również po obniżonych cenach. Poruszanie się po sklepie jest łatwe tylko, gdy nie podchodzi się do stojaków z ubraniami. Stojaki te są bardzo ciasno ustawione i tam poruszanie się jest trudniejsze. Pod względem przebieralni wszystko wygląda prawidłowo. Jest ich sporo i są one dość obszerne. Ceny ubiorów są przystępne na każdą kieszeń.
Szukałem drobiazgu na Mikołajki dla mojej żony. Celowałem w skórzane rękawiczki, jakiś szal, nietypową bluzkę. Dodatkowo chciałem się rozejrzeć za szalem dla siebie. Męskich szali nie mogłem znaleźć w asortymencie - co w okresie zimowym dziwiło. Generalnie kolekcja męska była dość uboga. Szale damskie były wyeksponowane zaraz przy wejściu - jednak ciężko było je dobrze obejrzeć. Były poprzywiązywane do wieszaków i ciężko się je rozplątywało. Wiele z nich nosiło ślady przymierzania i upadku na brudną, mokrą posadzkę - były poplamione. Sporo z nich było także potarganych. Obdługa sklepu nie była zainteresowana klientami w sklepie, bardziej rozmową ze sobą.
Udałem się do Tesco, gdyż o tej godzinie tylko tam można było zrobić zakupy. Nie było dużo klientów i poruszanie się po sklepie było łatwe. Zobaczyłem na owoce, jednak były mocno przebrane - niektórych produktów w ogóle nie było. Potem obejrzałem nabiał i tu było już lepiej. Nie miałem problemu z wyborem kefirów i jogurtów. Następnie poszedłem na pieczywo. O tej porze można było wybierać tylko z produktów pakowanych. Gdy spojrzałem na jedną z półek, skutecznie odstraszyło mnie to od zakupu. Chleb ( a w zasadzie dwa bochenki ) były spleśniałe. Spojrzałem na datę użyteczności do spożycia - był to 18.11 - czyli 9 dni wcześniej.
Alma to sklep z artykułami zielarskimi. Udałem się tam po herbatki ekologiczne dla wujka. Gdy podszedłem do stoiska, stała już tam starsza pani. Chciała kupić maść nagietkową. Czujna sprzedawczyni zapytała, na co potrzebna jest ta maść. Okazało się, że nie była ona dobra na daną dolegliwość. Sprzedawczyni wytłumaczyła aspekty stosowania żądanej maści, a także innej maści - która była odpowiednia. Poleciła też udać się do lekarza. Widać było, że ma wiedzę i ma na celu zdrowie klientów. Gdy przyszła moja kolej to zostałem "obdarowany" dyskusją na temat artykułów zielarskich, zmian w prawie. Po nabyciu herbatek obejrzałem dokładnie opakowania i okazało się, że pani pomyliła się i źle nabiła cenę(dwa razy jedną z herbatek) - a akurat jedna z nich miała inną cenę. Gdy zwróciłem na to uwagę, to pani przeprosiła i oddała mi różnicę.
Wracając do domu wszedłem na małe zakupy. Wchodząc do sklepu skorzystałem ze stojącego tam bankomatu. To duża funkcjonalność w sieci Biedronka - gdyż nie ma tu możliwości płacenia kartą. W pierwszej alejce niemal wpadłem na skupisko pustych kartonów. Dobrze, że były ustawione tylko na jednej palecie. Inne alejki były czyste. Stoiska warzywne i owocowe były dobrze ułożone, a produkty nie były zepsute. Część owoców była nawet niedojrzała. W kasach poszło sprawnie i bez zbędnego czekania.
Podczas zakupów w Netto, chciałem kupić chleb. Często kupuję w Furtaku, gdyż jest duży wybór pieczywa - i całkiem smacznego. Można je kupić na sztuki lub na kromki. Pracowały dwie panie - jedna obsługiwała, a druga kroiła chleb na kromki. Pani wzięła bochenek dla mnie przez worek foliowy i dała na krajalnicę. Po wszystkim spakowała zręcznie chleb do worka. Druga pani gołymi dłońmi brała bochny chleba, kroiła i gołymi dłońmi rozkładała. Nie było to prawidłowe zachowanie.
Stoisko mięsne Sobkowiak mieści się w świdnickim Netto. Bardzo pożyteczną rzeczą na czas oczekiwania w kolejce jest półeczka na zakupy, która ciągnie się przez całe stoisko. W tamtej chwili pracowały dwie panie, dość sprawnie. Co najważniejsze, sprawnie używały foliowych woreczków, tak aby nie mieć kontaktu z wędlinami. Wędliny wyglądały bardzo apetycznie, gorzej było z mięsem. Planowałem kupić schab, jednak wyglądał na dość stary. Piersi z kurczaka były też lekko podsuszone.
Chciałem zrobić zakupy przed 11 listopada, gdy sklepy będą zamknięte. Wiele osób wpadło na ten pomysł, dlatego ruch był dość spory, gdyż Tesco było jedynym sklepem czynnym o tej porze. Stoiska z warzywami i owocami były dość opustoszałe. Za to artykułów, które się nie psują wypakowywano sporo. W niektórych alejkach były przez to problemy z przechodzeniem. Największe problemy były na kasach. Nie był to problem tylko ilości otwartych kas, także jakości pracy kasjerów. Przy "mojej" kasie kasjerka była zajęta rozmową z koleżanką, która oczekiwała w kolejce. Rozmowa ta trwała okres kasowania zakupów jednego klienta, owej koleżanki i także kasowania moich zakupów. Nie do przyjęcia były komentarze kasjerki, że ludzie chyba zgłupieli - bo to tylko jeden dzień będzie nieczynne.
Tesco zorganizowało akcję - "zabawki nocą taniej". W godzinach nocnych 22-6 miała być 20% zniżka na wszystkie zabawki. Ponieważ kończyłem pracę po 22, postanowiłem skorzystać z tej oferty. Gdy zajechałem do sklepu zobaczyłem tłumy na kasach. Kolejki do poszczególnych kas liczyły po kilkanaście osób. Na samym sklepie także były tłumy, w których trudno było znaleźć pracownika Tesco - w razie jakichkolwiek pytań. Udało mi się tylko zaczepić pracowników tymczasowych, ale oni nie posiadali żadnej wiedzy. O godzinie 23:30 Tesco nadało komunikat, że kasy będą nieczynne pomiędzy północą, a w pół do pierwszej. Spowodowało to, że wiele osób tłumnie ruszyło do kas - aby zdążyć przed zamknięciem. Dobrze, że w ogóle nadano taki komunikat - jednak tego typu akcje powinny być jeszcze wcześniej zapowiedziane. Można też lepiej zorganizować obsługę kas - przewidzieć, że będzie więcej ludzi w sklepie.
Udałem się do apteki w celu zakupienia suplementów diety i witamin. Było kilka osób przede mną, ale dwa czynne okienka szybko rozładowywały kolejkę - mimo iż czasem panie aptekarki musiały doradzać klientom. Gdy przyszła moja kolej, ja również otrzymałem fachowe porady.
Dodatkowym atutem apteki jest program lojalnościowy. Na kartę kliencką można otrzymać rabat na leki nierefundowane, jak i zbierać punkty, które można wymieniać na nagrody - często bardzo ciekawe.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.