Nie jest to sklep obok którego można przejść obojętnie – przekonałam się o tym 10.06. Dzień po tym jak kupiłam w nim sukienkę znów zdarzyło mi się do niego wstąpić, tym razem w innej galerii handlowej. Temperatura w sklepie była bardzo przyjemna (na zewnątrz panowały natomiast warunki wręcz tropikalne), również muzyka sprzyjała zakupom. W zasadzie zamierzałam tylko sprawdzić czy w tym sklepie nie ma odpowiedniego rozmiaru ubrania, które widziałam w butiku tej sieci w Galerii Kazimierz. Przypadkiem znalazłam na wieszaku bardzo ładną sukienkę. Przymierzyłam ją i pasowała idealnie. Okazało się jednak, że miała mały defekt (była zaciągnięta w jednym miejscu), a był to jedyny taki rozmiar. Gdy pokazałam to kasjerce zaproponowała obniżkę ceny o 5 zł stwierdzając, że nie ma możliwości udzielenia większego rabatu. Była to dosyć śmieszna propozycja, zważywszy na cenę sukienki (130 zł) oraz fakt, że zwroty od rzeczy przecenionych w związku z różnego rodzaju wadami nie przysługują. Pani (niska, szczupła blondynka) była jednak bardzo uprzejma i zadzwoniła do innych sklepów tej sieci, by sprawdzić czy mają niezniszczoną sukienkę w takim rozmiarze. Okazało się, że w jednym z butików została ostatnia sztuka. Kasjerka zarezerwowała ją więc na moje nazwisko do następnego dnia. Załatwiła to szybko, z uśmiechem na twarzy i dużym zaangażowaniem. Widać było, że zależy jej na tym, by pomóc klientowi. Dobrą pracę obsługi widać było w całym sklepie – ubrania z przymierzalni były natychmiast odwieszane na miejsce, a na całej sali panował porządek. Gdy któraś z klientek poprosiła o znalezienie konkretnej rzeczy, bardzo szybko została jej ona wskazana. Warto dodać, że wybór ubrań jak na tak niewielką powierzchnie sklepu jest bardzo duży. Ceny oczywiście jak zwykle przystępne. Polecam zaglądanie i do tego Orsay’a.
Sieć sklepów Reserved należy do jednej z moich ulubionych. Można tam znaleźć ładne i dobrej jakości ubrania zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn w przystępnych cenach. Dzisiejsza moja wizyta w Reserved w Bonarce utwierdziła mnie w tym przekonaniu. W sklepie było czysto, na półkach i wieszakach panował porządek, grała przyjemna muzyka. Zakup męskiego podkoszulka nie sprawił mi najmniejszego problemu (pomimo braku „modela”), gdyż rozmiary w Reserved są zawsze takie same (jeśli by spojrzeć na męską część asortymentu). Miła obsługa i brak kolejek przy przymierzalni to kolejne plusy mojej wizyty w tym sklepie. Niestety przy obu przymierzalniach (męskiej i damskiej) był dosyć spory bałagan. Klient, który przymierzył ubranie i nie przypadło mu ono do gustu, odwiesza je na specjalny wieszak przy wyjściu z przymierzalni. Niestety w sieci sklepów Reserved dosyć często zdarza się, że te ubrania nie są zbyt prędko odkładane przez pracowników na właściwe miejsca. Tak było i tym razem – przy męskiej przymierzalni leżała po prostu sterta różnego rodzaju części garderoby. Drugim minusem jest brak darmowych siatek. Jeśli nie mamy do czego włożyć naszych zakupów musimy kupić papierową torbę i tym samym wesprzeć ochronę fok. Cel szczytny, ale siatki niepraktyczne – jedyne co z nimi można później zrobić to oddać na makulaturę, a zużywanie dużych ilości papierowych toreb z pewnością ochronie środowiska (dla której jak sądzę zostały wprowadzone) nie sprzyja. Jednak moja ocena dzisiejszej wizyty w Reserved jest pozytywna, tym bardziej, że przy kasie zostałam obsłużona szybko i z uśmiechem.
„Gdzie po ciekawą sukienkę jeśli nie tu?” – pomyślałam i weszłam do sklepu. Intuicja mnie nie zawiodła. Oferta sukienek w Orsay’u jest bardzo szeroka – od eleganckich, klasycznych po lekkie, zwiewne, do noszenia na co dzień. Wybrałam kilka i ruszyłam do przymierzalni. Bardzo miło zaskoczył mnie panujący tam porządek. Nie było tam żadnych ubrań i było bardzo czysto. Dokonania dobrego wyboru nie ułatwiało duże lustro wyszczuplające – na szczęście mniejsze lustra, znajdujące się w poszczególnych kabinach ukazywały całą prawdę (w żaden sposób nie zniekształcały). Dla osób, które nie przyszły same dokonywać przymiarek, przewidziano mały stolik z dwoma wygodnymi pufami, gdzie „doradca” mógł odpocząć czekając na kolejne odsłony „pokazu mody”. Wybrałam jedną z sukienek, a pozostałe, które mierzyłam odwiesiłam na specjalny wieszak przy przymierzalni. Ekspedientka natychmiast zabrała te rzeczy, by odłożyć je na właściwe miejsce. Obsługa działała tego dnia naprawdę wyjątkowo szybko. Również moja wizyta przy kasie przebiegła błyskawicznie. Kasjerka zapytała o kartę stałego klienta, a gdy odpowiedziałam, że jej nie posiadam zaproponowała mi jej założenie. Gdy podziękowałam włożyła moją nową sukienkę wraz z paragonem do siatki i z uśmiechem na twarzy odpowiedziała na moje „do widzenia”. Szybka i miła obsługa, dbająca o porządek na sali i pomocna dla klienta – tak powinno być w każdym sklepie!:) Ponadto zakupy umila spokojna muzyka, a ceny są konkurencyjne. Czegóż więcej chcieć?
Wraz z koleżanką wstąpiłyśmy dziś do C&A w poszukiwaniu ciekawych ubrań. Nieśmiało podążył za nami nasz kolega, znudzony czekaniem przed sklepem. Oferta C&A jest moim zdaniem bardzo bogata i każdy może znaleźć tam coś dla siebie, bez względu na to jaki styl preferuje. Pochłonięte oglądaniem kolejnych bluzeczek, spódnic i sukienek nie zauważyłyśmy, że po chwili kolega nagle zniknął. Nasze zdziwienie było ogromne gdy okazało się, że z uśmiechem na twarzy wybiera sobie właśnie spodnie. Otóż odzież męska jest w tym sklepie zlokalizowana w jednym miejscu, jednak płynnie przechodzi w kolekcje mody damskiej, dzięki czemu panowie (także Ci, którzy nie mają w zwyczaju chodzić na tego typu zakupy sami) chętniej oglądają towar przeznaczony dla nich. Osobne sale z reguły temu nie sprzyjają. Sklep C&A zlokalizowany w krakowskiej Bonarce jest dwupoziomowy. Chcieliśmy pojechać na wyższe piętro, żeby przejrzeć kolekcję młodzieżową, postanowiliśmy więc zostawić dotychczas wybrane rzeczy przy kasie – nie było z tym żadnego problemu, kasjerka z uśmiechem odłożyła je na bok. Obsługa była miła i pomocna. Na obu piętrach sklepu było czysto, z głośników rozbrzmiewała przyjemna muzyka. Ilość przebieralni była wystarczająca, by nie tworzyły się w nich kolejki. Jedynym minusem był drobny nieporządek przy kasach – leżało tam kilka porozrzucanych ubrań. Poza tym nie mam najmniejszych zastrzeżeń do sklepu. Oferuje stroje dla dzieci, młodzieży, a także dorosłych – kobiet (również duże rozmiary) i mężczyzn. Ceny są bardzo atrakcyjne. Polecam!
Poszukiwań sukienki na wesele ciąg dalszy. Zajrzałam więc do sklepu Cora – jest to butik oferujący ubrania eleganckie, również w dużych rozmiarach, odpowiednie dla pań w średnim i starszym wieku, choć moim zdaniem również młoda osoba może znaleźć w nim coś dla siebie. Powierzchnia sklepu nie jest duża, przez co gdy było w nim więcej klientów, oglądanie ubrań było dosyć utrudnione. Ekspedientki pomagały jednak w znalezieniu odpowiedniej rzeczy, były bardzo kulturalne i miłe. Lustro w przymierzalni nie należy do serii tych wyszczuplających, dzięki czemu można przekonać się czy dana część garderoby rzeczywiście dobrze na nas leży. Dokonanie zakupu uniemożliwił mi niestety brak odpowiedniego rozmiaru sukienki, która mi się spodobała. Mimo to, polecam ten sklep wszystkim paniom, które szukają ubrań eleganckich. Zresztą już sama wystawa zachęca, by wstąpić do tego butiku. Ceny w sklepie są na średnim poziomie – moim zdaniem są w pełni adekwatne do jakości oferowanych rzeczy. Ponadto można w nim kupić różne dodatki, dzięki czemu skompletowanie stroju nie wymaga odwiedzania kolejnych sklepów. Do minusów można zaliczyć średnią czystość w sklepie – na podłodze było dosyć brudno, a przy przymierzalni wisiała pajęczyna.
Sezon wesel wkrótce się zacznie, w związku z czym poszukuję odpowiedniej sukienki. Przechodziłam dziś obok sklepu Elegantka i postanowiłam sprawdzić czy nie znajdę tam czegoś dla siebie. Sama wystawa wyglądała co prawda jakby nie była zmieniana od ładnych kilku lat, a litery nazwy sklepu były słabo widoczne (również z racji wieku) ale pomyślałam, że skoro sklep ten działa już tak długo, to jego oferta musi być jednak atrakcyjna. Otóż nic bardziej mylnego. Już przy wejściu starsza pani (ekspedientka) przywitała mnie wręcz nienawistnym wzrokiem i ledwie przeszło jej przez gardło „dzień dobry”. Wstała ze swojego małego krzesełka i zaczęła za mną chodzić po sklepie jak cień, nie mówiąc do mnie ani słowa. Zaczęłam oglądanie sukienek. Można śmiało powiedzieć, że w większości były to ubrania z innej epoki. Największym szokiem były jednak ceny. Na metkach widniały kwoty oscylujące w granicach 400 zł, podczas gdy sukienki te nie były moim zdaniem warte nawet połowy tej kwoty. Przeszukałam jednak wszystkie wieszaki (swoją drogą ustawione dosyć niedbale), w nadziei na znalezienie czegoś oryginalnego. Moje nadzieje okazały się jednak płonne. Opuściłam więc sklep odprowadzona podejrzliwym wzrokiem ekspedientki, która nie odpowiedziała na moje „do widzenia”. Obiektywnie trzeba przyznać, że w sklepie było czysto. Nie słychać w nim było jednak żadnej muzyki, co nie sprzyjało zakupom. Po przejrzeniu oferty sklepu można stwierdzić, że jest ona adresowana raczej do starszych pań lub kobiet, których nie interesuje podążanie za nowymi trendami w modzie. Warto jednak zaznaczyć, że dostępne są tam ubrania (sukienki, spódnice, spodnie, bluzki, żakiety) także w dużych rozmiarach, nieczęsto spotykanych w innych butikach. Jednak moim zdaniem zbyt wysokie ceny, mało różnorodna oferta oraz brak zainteresowania klientem sprawiają, że nie warto kupować w tym miejscu.
Arged to typowy supermarket – ceny są w nim niższe niż w małych, osiedlowych sklepikach, ale wyższe niż w większości hipermarketów. Dziś robiłam w nim drobne zakupy spożywcze. Na polu (na dworze;) ) było bardzo gorąco i już przy wejściu do sklepu przywitał mnie przyjemny chłód. Temperatura wewnątrz była wręcz idealna. Kasjerka przywitała mnie uśmiechem i serdecznym „dzień dobry”. Wzięłam do ręki koszyk (choć w sklepie dostępne są również te na kółkach) i ruszyłam na salę. Sklep jest dosyć duży, półki ustawione są odpowiednio szeroko, dzięki czemu przy większej ilości klientów wciąż można swobodnie robić zakupy. W dodatku regały nie są zbyt wysokie, dzięki czemu nawet dzieci w wieku szkolnym mają dostęp do produktów, co ułatwia im dokonywanie pierwszych samodzielnych zakupów. Towary dobrze poukładane, na każdym znajduje się cena (niestety na samych półkach ceny nie są pokazane, przez co aby je sprawdzić trzeba sięgnąć po dany produkt). W sklepie jest duży wybór produktów, nie tylko spożywczych, ale także artykułów gospodarstwa domowego, kosmetyków, porcelany i szkła. Można w nim kupić także alkohol (zakaz sprzedaży alkoholu osobom nietrzeźwym lub niepełnoletnim jest tam naprawdę przestrzegany – niejednokrotnie mogłam to zauważyć). Na sali jest bardzo czysto, a pracownicy są uprzejmi i pomocni. Są widoczni w sklepie, nie trzeba ich długo szukać gdy chcemy o coś zapytać. Do minusów można zaliczyć to, że jedna z pań krojących wędliny i sery robi to bardzo niedbale. Dzisiejsza obsługa była jednak szybka i miła. Sklep oferuje kartę stałego klienta, zapewniającą 5% zniżki. Przy supermarkecie znajduje się dosyć duży parking. Polecam robienie zakupów w tym miejscu:)
Dziś rano kupowałam wodę mineralną w Lewiatanie i byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji. Otwarta była tylko jedna z dwóch kas, a jako, że kasjerka wyraźnie się nie spieszyła, dosyć szybko powstała spora kolejka. W pewnym momencie pan w wieku ok. 50 lat stojący w kolejce, zdenerwowany wszedł z powrotem na salę i poprosił (bardzo grzecznie) o otwarcie drugiej kasy. W kolejce było wówczas 12 osób. Po chwili wymiany zdań pomiędzy ekspedientkami (jedna wysyłała drugą) w końcu otwarto drugą kasę, do której przeszła część osób z kolejki (w tym ja). Ta kasjerka pracowała znacznie szybciej, choć wyraźnie nie była zadowolona z tego, że jeden z panów poprosił ją o kasowanie towarów. W pewnym momencie druga z kasjerek zaczęła krzyczeć na klienta. Gdy podała mu paragon ten stwierdził, że cena bananów nie zgadza się z tą podaną obok owoców na sali. Okazało się, że część owoców była na promocji a część nie. Kasjerka (ok. 45 lat, farbowane blond włosy) bardzo głośno krzyczała, że klient powinien ją wcześniej uprzedzić o tym, że te owoce są w cenie promocyjnej, bo „narobił jej kłopotu”. Kazała mu (nie poprosiła) czekać aż ona obsłuży innych, ponieważ tamtej operacji na kasie nie da się cofnąć, a kolejka która powstała jest jego winą. Warto dodać, że produkty tego mężczyzny owa krzykliwa pani kasowała ok. 7 minut, choć wcale nie było ich wiele. Nie dosyć, że pracowała o wiele za wolno, to w dodatku była niegrzeczna w stosunku do jednego z klientów, a na pozostałych patrzyła jak na wrogów. Wysokiej kultury nie można też przypisać kasjerce która mnie obsługiwała – na moje „dzień dobry” i „do widzenia” nie uzyskałam odpowiedzi. Do plusów można zaliczyć to, że w sklepie było czysto, nie brakowało koszyków, towary na półkach były ładnie poukładane, a samo ich rozmieszczenie bardzo sensowne (kanapki, przekąski i napoje ustawione są blisko kasy – dzięki temu nie trzeba ich szukać w całym sklepie jeśli chcemy kupić coś do jedzenia i picia). W dodatku ceny, jak na sklep w centrum miasta, są bardzo atrakcyjne.
Musiałam doładować dwie Krakowskie Karty Miejskie (KKM), ponieważ dziś kończył się ich termin ważności. Postanowiłam więc skorzystać z automatu do sprzedaży biletów znajdującego się na przystanku „Powstańców Wielkopolskich”. Pierwsze moje „wrażenia” nie były zbyt dobre. Automat był brudny (zarówno jego obudowa jak i sam ekran dotykowy), a wiadomości na ekranie nieczytelne, ponieważ był on ustawiony pod słońce. W końcu udało mi się spojrzeć na niego pod odpowiednim kątem, zasłoniłam część ekranu dłonią i rozpoczęłam doładowanie kart. Obsługa automatu jest prosta, bardzo intuicyjna, można w nim znaleźć informacje w języku polskim i angielskim. Wybrałam odpowiednią datę i rodzaj biletu (przycisk „Przedłużenie” jest w tym względzie dużym ułatwieniem) i przystąpiłam do zapłaty. Automat dopiero za drugim razem przyjął mój banknot, ale transakcja się powiodła. Przy drugiej KKM pojawił się problem. Banknot został zaakceptowany dopiero za 3 razem, natomiast na wrzucone monety automat nie zareagował i po chwili zwrócił banknot oraz bilon, myląc się o 20 gr. Spróbowałam wiec doładować kartę po raz drugi i dopiero wówczas zakończyło się to sukcesem (owe 20 gr. zostało mi odliczone, więc rachunek się zgadzał). Automaty KKM to duże ułatwienie, gdyż pomagają uniknąć kolejki i można z nich skorzystać w dowolnym dniu o każdej porze, jednak zdarzają się problemy z przyjęciem monet czy banknotów, nie we wszystkich istnieje także możliwość zapłaty kartą płatniczą.
Postanowiliśmy wraz z kolegą zjeść obiad w restauracji Gruzińskie Chaczapuri przy ul. Św. Anny. Zajęliśmy miejsca w sali znajdującej się w piwnicy i od razu podszedł do nas kelner ubrany firmową koszulkę, przywitał się i podał nam karty dań. Nie była to nasza pierwsza wizyta w tym lokalu, więc wiedzieliśmy, że do godziny 16:00 obowiązują promocyjne ceny na część dań. Była godzina 15:50 gdy zapytaliśmy kelnera czy wciąż możemy skorzystać z owej promocji – odpowiedział, że jeśli złożymy zamówienie do godziny 16:00 to oczywiście tak. Zamówiliśmy więc posiłek i podziękowaliśmy. Na podłodze i stolikach było czysto, jednak przy dekoracjach na ścianie i przy suficie można było dostrzec pajęczynę, grała muzyka (bardzo dobrze ustawiono głośność – nie przeszkadzała, lecz umilała czas). Niestety nie zapalono nam świeczki stojącej na stoliku, a w pomieszczeniu, z racji braku okien nie było wcale zbyt jasno. Po około 15 minutach kelner przyniósł nasze zamówienie. Zapomniał co prawda o sosie do sałatki, jednak szybko to zauważył i go przyniósł, przepraszając i tłumacząc, że to jeden z jego pierwszych dni w pracy. Sałatka z kurczakiem i sosem winegret była właśnie moim zamówieniem. Danie było świeże, ładnie podane i smaczne (dopóki nie dodałam sosu, który miał mocny posmak groszku i octu). Porcja była duża i sycąca. Gdy tylko skończyliśmy posiłek puste talerze zostały nam zabrane, a rachunek otrzymaliśmy natychmiast po tym jak o niego poprosiliśmy. Zniżka rzeczywiście została uwzględniona, mimo, że złożyliśmy zamówienie na ok. 3 minuty przed godziną 16:00. Poziom i kulturę obsługi oceniam bardzo wysoko, choć na „do widzenia” nikt nam nie odpowiedział (prawdopodobnie kelner go nie usłyszał). Ceny w restauracji są na średnim poziomie, minusem jest wybór mięs - restauracja oferuje jedynie drób oraz wieprzowinę.
Wczoraj tankowałam na jednej ze stacji BP Express. Dystrybutor z którego skorzystałam (numer 6) był czysty i działał prawidłowo (licznik był wyzerowany, nie było kłopotu z wlewaniem benzyny). Obok znajdował się kosz na śmieci i wiaderko z czystą wodą i myjką do szyb. Po zatankowaniu udałam się do kasy. W sklepie panował porządek, otwarte były 2 kasy. Przy jednej z nich znajdowały się 2 osoby, natomiast przy drugiej nie było żadnych klientów. Ekspedientka stojąca przy pustej kasie (niska blondynka, średniej długości włosy), spojrzała na mnie, jednak nie zaprosiła mnie do kasy. Jako, że była to kasa z logiem „Wild Bean Cafe” nie byłam pewna czy można tam zapłacić za benzynę. Postanowiłam to jednak sprawdzić, gdyż bardzo mi się spieszyło i nie chciałam czekać w kolejce. Okazało się, że można tam płacić za tankowanie. Ekspedientka obsłużyła mnie z dosyć niezadowoloną miną, była jednak grzeczna. Zapytała czy posiadam kartę stałego klienta i czy potrzebuję fakturę. Gdy odpowiedziałam, że nie wydała mi resztę i wręczyła paragon. Zostałam obsłużona szybko, a na ladzie było czysto. Jedynym minusem całej mojej „wizyty” na stacji był fakt nie zaproszenia do kasy, który mógł wydłużyć mój zakup.
Potrzebowałam prezentu na dzień matki. Weszłam do sklepu żeby zobaczyć czy nie znajdę czegoś odpowiedniego. Ekspedientka poproszona o radę w kwestii wyboru odpowiedniej kawy bardzo rzeczowo i z uśmiechem na twarzy przedstawiła mi wiele jej rodzajów, opisując ich pochodzenie, smak i prezentując zapach. Zaproponowała mi również zakup herbaty. Spędziłam w sklepie ok. 15 minut, wybierając produkty (wybór był bardzo duży). Było w nim czysto i przyjemnie. Zachęcona przez sprzedawcę (była to młoda dziewczyna o ciemnych włosach), kupiłam 2 rodzaje kawy i 2 rodzaje herbaty (choć przed wejściem do sklepu nie byłam pewna czy w ogóle cokolwiek tam kupię). Dzięki krótkiej rozmowie na temat upodobań smakowych i dobrej radzie w kwestii wyboru kaw i herbat prezent okazał się strzałem w 10. Oby więcej ludzi, którzy potrafią tak dobrze doradzić klientowi!:)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.