W markecie Simple (dawniej Elea) zakupy robię prawie każdego dnia i zawsze irytuje mnie kiepska organizacja tej placówki. Przejścia są wąskie, więc kontakt z innymi klientami zazwyczaj jest bardzo bliski. Często można też "wpaść" na panią z maszyną myjącą podłogę, której czym prędzej trzeba zejść z drogi i tu pojawia się "korek". Przy kasie niemal zawsze długie kolejki blokujące przejście innym klientom - "zator" nr 2. Przy miejscu z koszykami też zwykle zamieszanie, więc żeby wziąć lub oddać swój, trzeba się przecisnąć przez grupkę ludzi. Strefa z alkoholem, moim zdaniem, zupełnie nie przemyślana - zupełny ścisk i za każdym razem truchleję ze strachu, że strącę jakąś butelkę. Ostatnio, gdy przy kasie poprosiłam jeszczę o paczkę papierosów, kasjerka powiedziała, że ma tylko atrapy i żebym poszła do innej kasy poprosić o dane papierosy, które ona mi doliczy. Tak też zrobiłam i oczywiście przeszkodziłam drugiej kasjerce w obsłudze jej klientów, przez co spotkałam się z ich wilczym spojrzeniem. Jednak muszę przyznać, że panie przy kasie potrafią rozładować napięcie - zwykle są bardzo miłe, bezpośrednie, czasem rzucą luźny żarcik. Plus dla nich. Natomiast do szału doprowadza mnie kobieta z personelu ochrony. Zamiast stwarzać uczucie bezpieczeństwa wśród klientów, swoim wiecznie groźnym, intensywnym spojrzeniem wprowadza niepotrzebne napięcie. Niejednokrotnie już słyszałam z ust klientów uwagi na ten temat. Cóż...zawsze pozostają Żabki:)
Jestem stałą klientką sieci H&M i niestety nie mogę powiedzieć, bym była zadowolona z jakości obsługi, bo ciężko jakąkolwiek obsługę dojrzeć. Sklep ma bardzo dużą powierzchnię, więc nie łatwo jest znaleźć kogoś z personelu. A jak już się znajdzie i o coś zapyta, bądź poprosi o pomoc, ma się wrażenie, że obsługa nie jest od tego. Zdawkowe odpowiedzi i małe zainteresowanie klientem. W przymierzalni brak obsługi, więc poproszenie np.o podanie innego rozmiaru nie wchodzi w grę. Przy kasie, o ile nie trwa wyprzedaż czy inna akcja promocyjna, też wielokrotnie musiałam uzbroić się w cierpliwość zanim zostałam obsłużona. Ale i na tym finałowym etapie zakupów zero kontaktu na płaszczyźnie sprzedawca-klient. Za to do sklepów H&M z pewnością przyciąga spory, różnorodny asortyment zgodny z trendami i w przystępnych cenach oraz godziny otwarcia pozwalające na wieczorne zakupy. Dodatkowy plus również za utrzymany porządek w sklepie, co przy wspomnianej już dużej powierzchni z pewnością nie jest łatwe. Być może personel poświęcony jest właśnie temu.
Pizzeria Avanti mieści się w centrum Katowic (ul.Matejki) a jej kluczowym produktem jest "pizza największa w mieście". Zachęcona tym hasłem, postanowiłam prawdzić, jak się rzeczy mają - w końcu ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. Lokal urządzony jest całkiem przytulnie, choć nie do końca gustownie. Już od wejścia poczułam się nieswojo - niestety nie zostałam przywitana gościnnym uśmiechem personelu. Nie czekając na reakcję, sama podeszłam, by złożyć zamówienie i miałam wrażenie, że przeszkadzam grupce znajomych w bardzo żywej dyskusji ożywionej czętymi wybuchami śmiechu. Mój znajomy, z którym udałam się na ten testowy posiłek, czuł się bardzo niekomfortowo - nieco zirytowały go rzucane przez personel spojrzenia (być może spowodowane jego widoczną nadwagą) i szepty.
W tej atmosferze czekaliśmy na pizze ok 20 min, a zrekompensował nam ją nieco tym razem serdeczny uśmiech kelnerki. Pizza faktycznie była dość imponujących rozmiarów i całkiem smaczna. Jako plus z pewnością można uznać niską cenę wynikającą z jednej z promocji, jakie oferuje Avanti. W ramach tej poniedziałkowej promocji otrzymaliśmy maxi pizze w cenie mini. Przyznam, że ten ekonomiczny wątek bardzo do mnie przemówił, więc pewnie jeszcze kiedyś odwiedzę Avanti, ale pizzę z pewnością wezmę na wynos. Doradzałabym personelowi trochę więcej profesjonalizmu i dyskrecji. No i mam cichą nadzieję, że menu wzbogaci się nieco, co z pewnością sprzyspożyłoby lokalowi więcej klientów.
"Wyśmienite sushi z dostawą do domu" można przeczytać na ulotce reklamowej umami sushi take away. Slogan obronił się w 100 % - zamówione sushi było świetne i bardzo elegancko przygotowane i dobrze zabezpieczone, dzięki czemu nadawało się niemal od razu do podania. Na dowóz, mimo niewielkiej odległości, musiałam wprawdzie czekać około godziny, ale zostałam o tym uprzedzona przy składaniu zamówienia. Cena zestawu bardzo atrakcyjna w porównaniu z innymi sushi-punktami w Katowicach, a dowóz bezpłatny. Za dowóz w dzielnicach Katowic zapłacimy 8 zł, do innych miast 12. Ponadto w ofercie firmy można znaleźć: catering oraz imprezy plenerowe, ekskluzywne bankiety według światowych trendów i pokazy sushi u klienta. Z pewnością jeszcze nie raz skorzystam.
Ponieważ w opisywanej aptece zostawiłam receptę, niestety musiałam wrócić z odpisem po wykupienie pozostałym opakowań leku. W kolejce stałam niemiłosiernie długo - czynne były 2 okienka, ale PAnie mgr nie grzeszyły energią działania. Kiedy podałam obsługującej mnie mgr odpis wydrukowany na kartce A4, usłyszałam, że "to trzeba sobie w domu wyciąć do rozmiaru recepty" (o czym oczywiście nikt mnie nie poinformował przy wydawaniu owego druczku) "bo następnym razem nie będzie przyjęte". Widać miałam dobry dzień, bo tym razem się upiekło i kobieta podjęła trud machnięcia kilka razy nożyczkami. Wychodziłam z obrazem jej niezadowolonej i strudzonej miny i z pewnością, że ani z odpisem w formacie A4 ani z żadnym innym już tam nie wrócę.
W Super-Pharm zawsze można znaleźć dobre produkty w bardzo atrakcyjnych cenach. Na szczególną uwagę zasługują markowe
zapachy tańsze nawet o 70% .
Nie było więc dla mnie zaskoczeniem, że i tym razem zakupy bardzo mi się udały.
Jednak tym razem na pochwałę zasługuję obsługa. Jedna z pań poproszona przeze mnie o polecenie jakiegoś dobrego specifiku ujędrniającego skórę, zaproponowała mi nie, jak przypuszczałam, najdroższy kosmetyk jaki firma posiada w swym asortymecie, ale polski produkt w promocji 2 w cenie 1, z którego jestem zresztą bardzo zadowolona. Sprzedawczyni nie uznała swego wyboru za ostateczny i skłonna do dalszej pomocy odeszła dopiero, kiedy wyraznie zaakceptowałam polecony przez nią krem.
Przy kasie młoda dziewczyna miło się uśmiechała i w naturalny, nianachalny sposób zaproponowała produkt promocyjny, z którego chętnie skorzystałam.
Pożegnała mnie ciepłym uśmiechem, życząc miłego dnia.
Aż chce się wracać.
Do Zary zaglądam często i chętnie jedynie ze względu na jakość ubrań, jakie oferują. Jednak wygląd sklepu i obsługa zwykle pozostawia wiele do życzenia.
Tym razem szukając sukienek, które zmieniły swą lokalizację w sklepie, omieliłam się podejść po jednej z pracownic, która odpowiedziała zbywająco manifestując, że przeszkadzam w wykonywaniu jej obowiązków.
Kolejna z pań pracująca w tym czasie przy przymierzalni z groźną miną odbierała numerki i rzeczy, na które nie zdecydowały się "bezczelne" klientki.
Przy kasie też bez rewelacji - zero uśmiechu, ale może to dlatego, że kasjerka była zajęta rozmową z koleżanką ze sklepu.
Na stołach panował totalny rozgardiasz i nic nie dało się znaleźć, co sprawiało wrażenie lumpeksu a nie selektywnej marki.
Po raz pierwszy po zakupach w tym sklepie nie wyszłam zadowolona i z poczuciem wyjątkowości zakupów.
w ciągu ostatniego tygodnia Sephorę w Silesii odwiedziłam dwa razy i moje odczucia były zupełnie różne.
Za pierwszym razem poprosiłam jedną z konsultantek o polecenie niedrogiego kremu z antyoksydantami na co został mi zaprezentowany jeden z droższych specyfików, a sprzedawczyni widząc moją przerażoną minę na widok ceny nie zaproponowała żadnej alternatywy, krem więc zybko sobie odpuściłam i zakupiłam w innej drogerii. Następnie, gdy oglądałam kosmetyki do makijażu podeszła druga sporo starsza pracownica i na siłę prezentowała mi najróżniejsze bibeloty z przeceny, mimo ewidentnego braku mojego zainteresowania, kobieta pokazywala kolejne produkty. Jeden był tylko w oryginalnym opakowaniu i czekałam, aż pani znajdzie nozyczki, by rozprawić ię z pudełkiem, mimo iż wyraznie dałam do zrozumienia, że nie jestem zaintereowana i że to niepotrzebny wysiłek.
Gdy już zapłaciłam za zakupy, nieopatrznie zawiesiłam jeszcze oko na jednym z flakonów i pani zjawiła się ponownie, by pokazać mi 20 innych. Zupełnie nie pytała o moje preferencje itp. a pokazywała wszystko jak leci.
Jak dla mnie zdecydowani zbyt nahalnie!
Druga wizyta była natomiast o wiele milsza. Sprzedawczyni pojawiła się dopiero kiedy zauważyła, że interesuję się konkretnym produktem
i kiedy pomogła mi już z wyborem, odpuściła.
Kolejna pracownica przy kasie, która zjawiła się w ciągu 2 sekund, zaproponowała bardzo naturalnie i nienahalnie promocyjny kosmetyk, na który sama spojrzałam.
Było milej, kupiłam więcej i nie miałam ochoty stamtąd uciekać.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.