W dniu 04.02.2011 udałam się na zakupy do Tesco na ul. Ozimskiej. Bardzo lubie robić w tym markecie zakupy, ze względu na to, że nie ma tam tłoku. Niestety obsługa nie jest tam najlepsza. Chciałam kupić bibułę na dziale papierniczym, ale był dostepny tylko jeden kolor. Zapytałam pracownika wykładającego towar, czy są też inne kolory-pracownik powiedział że tak, ale nie ma czasu teraz się tym zająć, bo są na magazynie. Na dziale mięsnym kupiłam schab, pracownik zaproponiwał mi również inne mięso-golonkę w promocyjnej cenie 6,5 za kg, zapakował i nabił 8,5 za kg. Następnie zapytałam pracownicę, gdzie znajdę brzoskwinie w puszce- odpowiedziała, że nie na tym dziale, proszę iśc w drugim kierunku...Natomiast przy kasie pracownica narzekała, że klienci nie mają drobnych.
W dniu 5 grudnia udałam się z dzieckiem na zakupy do Tesco. Market odwiedził Mikołaj. Na pasażu zauważyłam mały plakat informujący o Mikołajkach w Tesco /wcześniej nie słyszałam o tym, nie widziałam żadnych plakatów ani informacji w mediach/. Dziecko się trochę wystraszyło, ponieważ jeden Mikołaj siedział na fotelu, a drugi rozdawał cukierki- więc nie było wiadomo, który Mikołaj jest 'prawdziwy'. Nikt nas jednak nie zachęcił, aby podejść z małą do Świętego. Poszłyśmy na zakupy- dzień przed Mikołajkami panował w markecie haos, towar na półkach był porozrzucany, nie można było znaleźć personelu, żeby o coś się zapytać. Zrobiłam szybkie zakupy i wróciłam do miejsca, gdzie siedział Mikołaj-bo dziecko bardzo chciało z nim porozmawiać. Dalej nikt nami się nie interesował, stałyśmy chwilę przed Mikołajem, który sidział znudzony w fotelu, Mikołajkowe rysowały coś z innymi dziećmi. Córka w końcu sama poszła sobie do Mikołaja, usiadła na kolanach i rozmawiała- zeszła z kolan pomachała mu i powiedziała że chce się pobawić z Mikołajowymi, bo M powiedział że można. Podeszła do stolika i zapytała czy można tu np pomalować buźkę, w odp usłyszała że nie...postałam z nią tam jeszcze chwile, dostała cukierka od drugiego Mikołaja...czułam się jak intruz. Wychodząc dziecko pytało czemu jedne dzieci dostają zabawkę od Mikołaja a inne nie /nie były to prezenty od rodziców tylko gażdżety tesco/, czemu Mikołajkowe bawią się tylko z wybranymi dziećmi a z nią nie chciały i czemu było dwóch Świetych. A ja się zastanawiałam czy było to spotkanie dla klientów tesco czy dla wybranych osób np tylko dla pracowników i ich znajomych /bo tak to wyglądało/
Do Przychodni w Chrząstowicach pojechałam zaszczepić dziecko- informację o szczepieniu przychodnia przysyła listownie, z podaną dokładną datą i godziną szczepienia. Nowy budynek przychodni jest przy głównej drodze, pomalowany jest na jasne słoneczne kolory, dobrze oznakowany- łatwo trafić. W środku poczekalnia podzielona jest na dwie części- dla osób chorych i zdrowych. Wnętrza niczym nie przypominają stare, nieprzyjemne i zniszczone pomieszczenia. Są bardzo przyjemne-w części dla os.zdrowych postawiony jest narożnik, krzesła, stolik i zabawki dla dzieci /podobnie w pomieszczeniu dla os chorych/. Toalety bardzo czyściutkie- dobrze oznaczone- przestronne, z podestem dla dzieci. Pacjenci mają dostęp do starannie poukładanych w stojakch prospektów informacyjnych i ulotek. Ale najważniejszy jest personel- miłe i uśmiechnięte pielęgniarki w żółtych estetycznych fartuszkach. Witają każdego pacjenta, pytają o rodzinę, dzieci, prace- panuje rodzinna atmosfera. Lekarka przyjmująca moje dziecko doskonale nawiązuje z małymi pacjentami kontakt, cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania rodziców. W tej przychodni wiem, że lekarz nie ma ograniczeń czasowych- spokojnie bada pacjenta, zadaje pytania, tłumaczy działania leków, dokonuje razem z pacjentem wyboru leku itp. Moja ocena tej przychodni jest bardzo pozytywna.
W dniu 17 listopada 2009r udałam się do ZUS w Opolu w celu uzyskania zaświadczenia. Podjechałam na parking, ale okazało się że budynek jest w remoncie i wejście dla klientów jest od drugiej strony budynku. Informacja o wejściu była bardzo jasna, duże wydruki- gdzie należy się udać aby dojść do obsługi klienta.
Na sali ogólnej bardzo wesoła Pani w rejestracji zapytała, czy w czymś może pomóc. Wiedziałam dokładnie co należy zrobić, podziękowałam, wydrukowałam numerek i czekałam na swoją kolej. Kolejka była bardzo duża. Pani z ZUS-u z pokoju obok zapytała Pani w pokoju do którego czekałam, czy moze w czymś pomóc, czy zawołac kogoś do pomocy, aby rozładować trochę kolejkę. Pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem. W tym czasie jak czekałam na swoją kolej Pani w rejestracji miło informowała klientów co mają robić, gdzie się udać i jakie druki mają wypełniać. Nawet jak podchodzili klienci ze sprawami nie dotyczącego ZUS-u Pani nie okazywała zniecierpliwienia.
W pokoju, w którym miałam sprawę do załatwienia /pok nr 11/ Pracownica ZUS dokładnie mnie poinformowała o procedurach, odpowiedziała jasno na wszystkie moje pytania, zapytała czy jest jeszcze coś co może wyjanić i z uśmiechem poprosiła następną osobę.
W pokoju było czysto, dostępne były piszące długopisy dla klientów, na biurku nie było niezbędnych dokumentów.
Pracownicy Biedronki i innych supermarketów zazwyczaj mają przyczepioną etykietę 'Jestem z Biedronki, ciężko pracuję, mało zarabiam- mam prawo mieć w nosie Klientów' Pracownik Biedronki na Wiejskiej zawsze chętnie pomaga, jest miły, pyta czy w czymś pomóc. Pracownicy Biedronki wiedzą,że w tym markecie trudno stracić klientów- bo to jedyny market w okolicy i wszystko jest bardzo tanie- więc nie starają się w obsłudze. Wykrzykują na siebie przy kasach, sa opryskliwi dla klientów. Jednak jak się trafi na zmianę dobrych sprzedawców, zakupy robi się o wiele milej. Zamiast krzyku 'Ej- nie widzisz matole że w kasach nikogo nie ma a są kolejki-zawołaj z przerwy Panią...' usłyszałam: 'Poproś Panią X żeby przerwała na chwilę, bo zrobiła się duża kolejka- dziękuję' Też jest dobrze jak Pracownik Biedronki siedzący przy kasie za każdym razem nie narzeka do klientów jak strasznie mało zarabia a jak dużo się od niego wymaga. Szybka i miła obsługa pozwala na przyjemniejsze zakupy. W tej obserwacji ocenię tylko niedzielne zakupy- kiedy była bardzo fachowa i przyjemna zmiana Pracowników.
Podczas wizyty w banku chciałam zlikwidować konto. Zostałam odesłana przez Panią o kamiennej twarzy do okienka obok. Pani w okienku obok odesłała mnie ponownie do pierwszej Pani, mówiąc 'Ale czego Pani ode mnie chce? Tamta Pani powinna pomóc a nie ja' Trzy razy zmieniałam okienko. Pracownica, która postanowiła mnie obsłużyć, wzięła mój dowód osobisty, a następnie zaczęła rozmawiać z koleżanką obok na prywatny temat. Na swoim biurku miała dokumenty innego klienta- mogłam przeczytać wszystkie dane osobowe tego klienta!!! Likwidacja konta trwała ponad 45minut. Obsługa była niemiłą, nikt nie był chetny do pomocy, panowała niemiła atmosfera. Jedynym plusem tej rozmowy było to, że podczas pobytu w placówce inna pracownica podeszła i próbowała jeszcze mnie przekonać do oferty banku. Jednak oferta dla klienta indywidualnego nie jest konkurencyjna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.