W poniedziałek, 09.11. 2009 towarzyszyłam znajomemu podczas wizyty reklamacyjnej w sklepie "Perfumeria" w Pile, na ul. 14-go Lutego. Kilka dni wcześniej mój znajomy kupił tam flakonik męskich perfum. Jak się wkrótce okazało, atomizer tegoż flakonika przestał działać po kilkakrotnym użyciu. Osobiście poradziłam by pójść do sklepu i poprosić o wymianę wadliwego produktu. Sam sklep mieści się w centralnej części miasta i jest placówką, w której sprzedaje się wody i perfumy rozlewane w żądanej ilości mililitrów. Lokum niewielkie, ale za to bardzo przyjemnie urządzone. Nietrudno się domyślić, iż ze względu na specyfikę sklepu, wchodządz do środka, nasze nasy zachęcane są do zrobienia tu zakupów, przeróżnymi, pięknymi zapachami. Okazało się też, że nie tylko zapachy zachęcają. Obsługa w postaci sympatycznej ekspedientki, swoją postawą, zrozumieniem problemu, z jakim się tu udaliśmy, nie pozostawia żadnych wątpliwości, co do zasadności robienia tu zakupów.
Co prawda, w pierwszej chwili, ekspedientka nie bardzo wiedziała co zrobić z naszą reklamacją ze względu na chwilowy brak podobnych buteleczek, ale kiedy podpowiedziałam, jak można to rozwiązać, okazało się, że szybciutko było po problemie i zadowoleni opuściliśmy sklep z wymienionym atomizerem, w dodatku działającym.
Szczerze polecam ten sklepik. Niewielki, ale za to dobrze zaopatrzony, cudownie pachnący i co bardzo ważne - z bardzo miłą obsługą.
Dzisiaj o godzinie 13-tej podjechałam na stację benzynową PKN Orlen w Pile, na ul. Al. Niepodległości. Trochę się spieszyłam, więc szybciutko zatankowałam paliwo i udałam się do kasy. Są tu dwie i obie były czynne, co sprawiło, że byłam bardzo szybko obsłużona. Pani stojąca za kasą sympatycznie mnie przywitała, gdy tylko przyszła moja kolej. Zanim skasowała ode mnie należność, sprawnie poleciła mi wzięcie udziału w trwającym konkursie, z odjazdowymi nagrodami (dosłownie) oraz zareklamowała odmrażacz do szyb działający do -24 stopni. Byłam pełna podziwu dla sposobu, w jaki to robiła - bez zająknięcia, ciepłym, bardzo sympatycznym głosem i wciąż naturalnie uśmiechnięta. Pan obsługujący drugą kasę nie wykazywał takiej determinacji podczas obsługi klientów, ale i On był sympatyczny, chwilami nawet uśmiechnięty. Nie zrobiłam tu dodatkowych zakupów, choćby w postaci polecanego odmrażacza, ale i tak podziękowano mi, gdy zapłaciłam rachunek za benzynę. Zawsze, kiedy muszę nalać paliwa (benzyny) do swojego auta, robię to właśnie tu. Z innymi stacjami paliw mam niestety przykre doświadczenia. Jakoś tak dziwnym zbiegiem okoliczności, moje auto po tankowaniu w innych stacjach, kiepsko jeździ...Muszę również dodać, że często podjeżdżam na tę stację tylko po to by dopompować powietrze w oponach. Klienci-mężczyźni zawsze robią to samodzielnie, ale mnie jeszcze nigdy nie odmówiono w tej materii pomocy, niezależnie od pogody, kiedy to obsługa, choćby w deszczu, musi wyjść na zewnątrz. Nigdy też nie przyjęto ode mnie za tego typu usługę pieniędzy i nigdy nie dano mi odczuć, że jestem intruzem, chociaż w tym samym czasie nie tankuję paliwa. Szczerze polecam tę stację paliw wszystkim miejscowym i przejezdnym!
W dniu dzisiejszym wybrałam się do jednego ze sklepów EKO w Pile, specjalnie po sałatkę z koperkiem, którą parę dni temu tam kupowałam, a okazała się tak dobra, że po nią wróciłam. Niestety, akurat tej sałatki nie było, więc kupiłam inne artykuły i udałam się do kasy. Przy okazji przyjrzałam się tej placówce troszkę dokładniej by stwierdzić czy coś zmieniło się od mojej ostatniej wizyty tutaj. No cóż, wygląda na to, że kierownictwu niezbyt zależy na dobrym zaopatrzeniu. Kiedy byłam tu ostatnim razem, na półkach brakowało towaru, były po nim spore luki, ale widziałam wówczas, że jedna z pań tam pracujących uwija się pomiędzy regałami i stara się znaleźć miejsce dla wykładanego towaru. Bardzo się dzisiaj zdziwiłam, kiedy zauważyłam, że na półkach wciąż jest sporo luk i to w tych samych miejscach, w których były one niespełna dwa dni temu. Różniły się tylko tym, że dzisiaj były jeszcze większe! Zastanawiam się czy to wina niewystarczającego zaopatrzenia sklepu w towar, czy zwykłe lenistwo personelu! Nie spodobały mi się też gazetki firmowe, walające się po podłodze, a także fakt, że przy kasie, którą obsługiwała sympatyczna blondynka z długimi, rozpuszczonymi włosami (kilka dni temu obsługiwała stoisko wędliniarskie, również w rozpuszczonych włosach), otóż ta właśnie blondynka zamiast zaproponować mi przynajmniej jednorazówkę, natychmiast po skasowaniu pieniążków, w pośpiechu opuściła stanowisko kasowe i pobiegła na zaplecze, być może za potrzebą fizjologiczną, ale poczułam się nieco zlekceważona. W całym sklepie, w tym momencie zostały tylko dwie osoby z obsługi - na stoisku wędliniarskim i monopolowym. Klientów też nie było za wielu, bo raptem może 5-6 osób, ale zastanawiające jest jednak, czy przy tak małym ruchu, półki z towarem mogą tak szybko pustoszeć i co w tym czasie robi reszta personelu, bo przecież wiadomo, że towaru nie donosi. Po niespełna godzince wróciłam jednak do tego sklepu, po inną sałatkę (ze szczypiorkiem). Nadal obsługiwały tylko dwie panie, na tych samych stoiskach. Na półkach również nic się nie zmieniło. Przy kasie mieszczącej się przy stoisku monopolowym, stanęłam jako siódma w kolejce. Druga kasa do samego końca była nieczynna. Kiedy przyszła moja kolej, zostałam miło przywitana, sprawnie obsłużona, a na zakończenie podziękowano mi za zrobione zakupy. Kasę obsługiwała młoda ekspedientka o ciemnych włosach, przepisowo spiętych do tyłu. Przyznam jednak, że panował tu dzisiaj przykładny porządek, było czysto nawet na podłogach. Gdyby jeszcze tylko nie było na półkach tak licznych czeluści po towarze...
Wczoraj, w godzinach wieczornych odwiedziła mnie siostra. Potrzebowała wsparcia psychicznego z mojej strony. Dwie godziny wcześniej była u lekarza i dowiedziała się, że jej cukrzyca postępuje i konieczna jest zmiana leków i ich dawek, a także, jako absolutną konieczność, zalecił codzienne mierzenie poziomu cukru. Tak, więc trzeba zakupić również glukometr. Biorąc pod uwagę powyższe uznałam, że nie ma na co czekać i zabrałam siostrę na wieczorne zakupy do Tesco. Głównym celem naszej wyprawy była oczywiście apteka. Wydaje się, że owa apteka nie posiada nazwy, ponieważ znikąd to nie wynikało, chociaż próbowałam tę nazwę odnaleźć na licznych wywieszkach. Z paragonu wynika tylko, że należy ona do firmy Vitafarma. Była godzina, 19:05 kiedy wraz z siostrą weszłyśmy do środka. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Jak na aptekę przystało, było czysto, a wręcz błyszcząco. Sporo reklam i plakatów reklamujących poszczególne specyfiki i firmy farmaceutyczne, ale nie sprawiały wrażenia nachalnych.Wręcz przeciwnie, wszystko poustawiane i rozwieszone dyskretnie.
W tym czasie, w aptece znajdowały się dwie klientki i dwie farmaceutki. Jedna z nich, choć krzątała się jeszcze na zapleczu i czasami za ladą, najwyraźniej gotowa była już do wyjścia, a mimo to, widząc w mojej dłoni plik recept, poprosiła mnie o nie i wyszukała potrzebne lekarstwa, podczas gdy druga farmaceutka obsługiwała jeszcze osobę stojącą przede mną. Kiedy skończyła, lekarstwa dla mnie były już prawie gotowe, poza jednym, co do którego trzeba było poszukać zastępczego, ponieważ tego przepisanego przez lekarza nie było. O tej porze nie było sensu szukać innej czynnej apteki. Cała operacja z wyszukaniem potrzebnych leków przebiegała bardzo sprawnie. Kiedy zaproponowano mi lek zastępczy okazało się, że jest to lek zagraniczny, więc obawiałam się, że o wiele droższy od przepisanego przez lekarza, ale kiedy farmaceutka podała mi jego cenę, okazało się jednak, że jest nawet tańszy od przepisanego leku, polskiego (jego cenę sprawdziłam wcześniej w internecie). Pani z uśmiechem zapytała czy zgadzam się na taką zamianę i uściśliła, że lek jest w swoim składzie identycznym jak ten polski. Oczywiście, zgodziłam się, a farmaceutka przystąpiła do wystawiania paragonu. Robiąc to jednak, nie mogła się skupić z powodu hałasu, jaki zrobił się za moimi plecami. Klienci stojący za mną (3 osoby) prowadzili ożywioną, dosyć głośną rozmowę. Wynikało z niej, że dawno się nie widzieli i teraz zebrało im się na wspominki i liczne pytania. Podczas naszej rozmowy z farmaceutką, chwilami musiałyśmy mówić głośno i po kilka razy powtarzać zdania by się zrozumieć, aż w końcu bardzo grzecznie poprosiła ona, by nie rozmawiano tak głośno i wciąż próbowała się skupić. Niestety, nie pomogły kilkakrotne prośby, a wręcz przeciwnie, pan stojący za mną stwierdził, że przecież nie rozmawiają już tak głośno. Nieprawda! Ich rozmowy były w dalszym ciągu zbyt głośne. Skutkiem tego był fakt, iż farmaceutka podała mi wartość leków, moim zdaniem o wiele niższą niż się spodziewałam. I rzeczywiście, nie doliczyła leków z jednej z recept. Poza tym, ja również w tym momencie przypomniałam sobie o najważniejszym, o glukometrze. Tu okazało się, że nie ma żadnego wyboru, gdyż był tylko jeden i to nie najtańszy, ale cóż było robić? Zdrowie przecież jest najważniejsze. Siostra również nie oponowała. Interesowało mnie jednak, czy w zestawie są paski, ale niestety, nie było. Farmaceutka stwierdziła, że ostatnio firmy nie dołączają tych pasków do zestawów i podała mi ich cenę, gdybym chciała je nabyć. Ponad 50 zł. Nie skorzystałyśmy, wiedząc, że siostra dostanie na nie receptę i będą kosztowały ok. 3 zł za 50 szt. Na koniec zapytałam jeszcze, czy do pozostałych leków również znalazłyby się tańsze zamienniki, ponieważ kwota 164 zł, jaką wymieniła farmaceutka, była dość wysoka. Pani odpowiedziała, że przygotowując leki, przeglądała jednocześnie w komputerze, czy takie zamienniki w tej chwili się u nich znajdują, ale niczego w zamian nie znalazła. W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego jak zapłacić i podziękować za sympatyczną obsługę, która notabene, przedłużyła się do niemal 30 minut, jednak nie z winy farmaceutki, a z winy niesfornych klientów. Farmaceutka naprawdę i tak wykazała się stoickim spokojem, biorąc pod uwagę specyfikę placówki, w której się znajdowaliśmy!
Jednym ze sklepów, w którym najczęściej robię zakupy, jest sklep Piotr i Paweł w Pile na ulicy Ogińskiego 33. Przyznam, że nie bez znaczenia jest fakt, iż posiadam kartę rabatową na zrobione w tym sklepie zakupy.
Nie są to wielkie kwoty, ale zawsze coś się zaoszczędzi, choćby na paczuszkę kawy.
Sklep położony jest w centrum miasta, a co najważniejsze, całkiem niedaleko mojego miejsca zamieszkania.
Bardzo chętnie tu kupuję również z takich powodów jak: jest tu spory parking i nigdy nie ma kłopotów z zaparkowaniem samochodu, sklep jest czynny (nawet w sobotę) do godziny 21-ej, w niedziele do 16-tej, co nie jest bez znaczenia. Znakomite oświetlenie Sali sprzedażowej i oznakowanie regałów z poszczególnym asortymentem. Sporo promocji na towary, które w tym czasie umieszczane są w szczytach wszystkich regałów, to bardzo wygodne. Często stosowane są przeceny na towar, któremu „uciekają terminy ważności”, lecz nie przeterminowany! Sklep bardzo przestronny, co pozwala poruszać się po nim swobodnie. Asortyment naprawdę imponujący, w dodatku dobrej jakości. Bardzo estetyczny wystrój, personel ubrany jednakowo, w firmowe stroje, dzięki czemu chodząc miedzy regałami, bez trudu wiadomo, kogo można poprosić o wskazanie, gdzie znajduje się szukany przez nas towar i zawsze taką informację uzyskuję. Na co dzień nie ma tu tłoku, a przy ilości 7 kas, z czego większość przeważnie jest czynna, nie ma też kolejek do nich. Pomimo, iż ceny są tu jednak nieco wyższe niż w innych tego typu marketach, lubię robić tu zakupy.
Za niecały miesiąc wezmę udział w uroczystościach ślubnych kogoś z mojej rodziny, dlatego też od kilku dni, tak przy okazji, rozglądam się za odpowiednim prezentem. Przyznam, że przy wyborze prezentu muszę kierować się tym, by wydatek nie nadwerężył zbytnio mojego skromnego budżetu, ale jednocześnie nie chciałabym, by był to kolejny, nietrafiony prezent, do niczego nieprzydatny młodej parze.
Jak zwykle w sobotę, staram się zrobić w mieście większe zakupy, ponieważ ciągu tygodnia nie bardzo mam na to czas. Właściwie miałam już wszystko i kiedy wracałam do samochodu ulicą Bydgoską w Pile, zwróciłam uwagę na sporych rozmiarów okna wystawowe, przez które, wewnątrz sklepu można było dostrzec sprzęt TV i AGD. Prawdopodobnie, gdyby nie fakt, iż właśnie takiego asortymentu poszukuję (w związku ze zbliżającym się ślubem moich krewniaków), w ogóle bym tego sklepu nie zauważyła! Okna wystawowe, choć naprawdę pokaźnych rozmiarów, w żaden zachęcający sposób nie reklamują znajdującego się w nim towaru, nie krzyczą: „jestem tu”, „to mnie szukasz”, „wcale nie jestem drogi – wejdź przekonaj się”. No, może poza kilkoma nieciekawymi plakatami. W sklepie, owszem, mnóstwo wspaniałego towaru, często w ciekawych, promocyjnych cenach, ale to przecież właśnie wystawy i to już z daleka powinny nas o tym informować. Tymczasem okna w przeważającej części pozastawiane są wysokimi regałami z towarem odwróconym tyłem. Wiem jednak, że nie tylko w tym sklepie stosuje się takie praktyki i już od dawna zastanawiam się, czemu to ma służyć. Przyglądając się tym oknom uważniej, nie dało się nie zauważyć sporej ilości nieżywych much, po stronie wewnętrznej sklepu. Same okna również były jakieś poszarzałe. Dopiero z opisów na drzwiach wejściowych dowiedziałam się, że jest to sklep sieci Mix Electronics. Z uwagi na to, iż sklep był czynny do godziny 14-tej, a była już 13:40, przyspieszyłam kroku i weszłam do środka. Poza mną w sklepie znajdował się jeszcze jeden klient w części sklepu ze sprzętem TV oraz dwie osoby z obsługi.
Kiedy weszłam, ekspedientka natychmiast zwróciła na mnie uwagę i sympatycznie mnie przywitała, po czym dała mi dwie minutki na rozejrzenie się po sklepie i podeszła do mnie pytając „czy może mi w czymś pomóc?”. Oczywiście chętnie skorzystałam z tej pomocy i opowiedziałam, w czym rzecz, na co natychmiast polecono mi jedną z pralek marki Samsung, na której widniała cena 1399 zł. Ekspedientka poinformowała mnie jednak, że jeśli kupiłabym tę pralkę jeszcze dzisiaj, to zapłacę tylko 999 zł, ponieważ cena znajdująca się na niej, będzie obowiązywała dopiero od poniedziałku. Kiedy stwierdziłam, że dzisiaj nie jestem na to przygotowana, a przecież jest już bardzo późno i sklep zostanie za chwile zamknięty, usłyszałam, że jeśli przyjdę w poniedziałek, to na pewno dostanę jakiś rabat na tę pralkę. Odpowiedziałam, że oczywiście wezmę to pod uwagę i przeszłyśmy do oglądania innych pralek.
Sprzedawczyni potrafiła o każdej z nich powiedzieć wiele dobrego i wskazać na różnice w ich działaniu.
Po chwili oddaliła się, a ja dalej rozglądałam się wśród sprzętu AGD. Zauważyłam miedzy innymi, wywieszkę informującą o wyprzedaży drobnego sprzętu, mieszczącego się na dwóch półkach. Kiedy ekspedientka znowu do mnie podeszła, zapytałam, na czym ta wyprzedaż polega i poinformowano mnie, iż towar jest przeceniony, w niektórych wypadkach nawet o 50 zł. Muszę przyznać, że na każde pytanie otrzymywałam wyczerpujące i zrozumiałe odpowiedzi. W ogóle, moja rozmówczyni to osoba bardzo miła, uśmiechnięta i życzliwa. Było już po 14-tej, kiedy przeszłam do części sklepu ze sprzętem RTV. Interesowały mnie ceny telewizorów. Tu jednak dało się już wyczuć malutki pośpiech ze strony obsługi, a kiedy przeprosiłam, że wciąż jestem w sklepie, choć jest już po 14-tej, nadal bardzo miła sprzedawczyni, z uśmiechem wyjaśniła mi, że oboje są spoza Piły i spieszą się na pociąg. Oczywiście rozumiałam to, podziękowałam za miłą obsługę, pożegnałam się i opuściłam sklep (była 14:04). Oczywiście znalazłam tu to, czego szukałam i prawdopodobnie dalej nie będę szukać, ale mam pewne zastrzeżenia, poza tymi, o których napisałam wcześniej. Niestety, nie tylko czystość okien i parapetów pozostawiała wiele do życzenia. Większość półek w sklepie była szklana, lecz nie pierwszej „przejrzystości”. To samo dotyczy gablot i przeszklonych lad, w których znajdował się najdrobniejszy sprzęt. Powierzchnia pralek, lodówek i innego sprzętu tego typu, były nieco zakurzone, choć gołym okiem nie było tego widać. Była pora zamykania sklepu, a na podłodze wyraźnie wyczuwało się piasek. Być może sprząta się tu dopiero po wyjściu ostatniego klienta, ale moim zdaniem, obsługa sklepu była już gotowa do wyjścia. Jednakże ogólne wrażenie odnosi się dobre. Sklep przestronny, towar poustawiany w rządkach, asortymentowo, w sposób nie tarasujący przejść. Bardzo duży wybór towaru i w naprawdę przystępnych cenach. Sklep dobrze oświetlony. Są tu też ciekawe wystawki reklamowe poszczególnych marek. Sprzedawcy mili, posiadający wiedzę, ubrani elegancko, w kolorach czarno białych.
Z całą pewnością jeszcze tu wrócę i będę polecać ten sklep.
Szanowna Pani Mario.
Dziękujemy za pozytywna ocenę naszej pracy.
Zapraszamy do skorzystania z oferty Mix Electronics!
Jestem posiadaczką dość...
Jestem posiadaczką dość wiekowego samochodu, który muszę ponownie ubezpieczyć. Piszę „ponownie muszę ubezpieczyć”, ponieważ poprzednie ubezpieczenie było ważne do maja tego roku. Nie przedłużyłam ubezpieczenia, gdyż moje auto z powodu pewnego defektu technicznego nie przeszło pomyślnie przeglądu, a pan ze stacji diagnostycznej zapowiedział, iż naprawa z pewnością przekroczy wartość auta. Tak, więc postanowiłam je sprzedać (może komuś przyda się jeszcze na części lub ktoś będzie mógł naprawić je sobie we własnym zakresie, nie ponosząc wysokich kosztów naprawy).
Jako, że nie byłam pewna, a właściwie nic nie wiedziałam o obowiązującej w takim wypadku procedurze, poszperałam w internecie. W ten sposób trafiłam na stronę internetową PZU.
Muszę przyznać, że strona skonstruowana jest w bardzo przejrzysty i estetyczny sposób. W poszczególnych odnośnikach zawarte są nazwy wszystkich rodzajów ubezpieczeń, jakie PZU oferuje.
Są tu też informacje na temat oddziałów i placówek tej firmy, jak również informacje o sieci naprawczej, z którą firma PZU współpracuje, a także informacje na temat obsługi klienta i wiele innych,
przydatnych wskazówek. Przejrzałam stronę i znalazłam interesujące mnie zagadnienia, ale moja sprawa była trochę nietypowa, więc potrzebowałam więcej informacji i w tym celu skorzystałam z infolinii tej firmy, którą z łatwością odnalazłam w odnośniku „Kontakt”. Po uzyskaniu połączenia wybrałam odpowiednią opcję i niemal natychmiast usłyszałam w słuchawce miły głos Pana, który przywitał się ze mną, podając również bardzo wyraźnie swoje imię i nazwisko, po czym uprzejmie zapytał; „w czym może mi pomóc”. Szczegółowo przedstawiłam swój problem. Głównie chodziło o niewielki brak ciągłości ubezpieczenia. Zostałam poinformowana, że to właściwie żaden problem, a potrzebna jest tylko polisa lub zaświadczenie od poprzedniego ubezpieczyciela. Dowiedziałam się również, jaka przysługuje mi zniżka z powodu bezwypadkowej jazdy. Mój rozmówca dodał, iż jeśli zdecyduję się na ubezpieczenie pojazdu w PZU, to mogę już na starcie otrzymać dodatkową zniżkę za kontynuację ubezpieczenia. Obiecano mi również, w przypadku jazdy samochodem bez szkód w przeciągu ostatnich 12 m-cy, promocyjną, 20-procentową zniżkę, jeśli składka będzie opłacona od razu na cały rok. Przyznam, że poczułam się bardzo zachęcona, w związku, z czym poprosiłam o wyliczenie ewentualnej składki za OC na mój samochód. Przesympatyczny Pan zadał mi najpierw kilka pytań odnośnie mojego auta, po czym przepraszającym tonem poprosił o pół minutki cierpliwości. To rzeczywiście trwało tylko kilkanaście sekund, wówczas podziękował mi za cierpliwość i przedstawił kwotę w dwóch wariantach: jednorazową i płatną w dwóch ratach. Zostałam również poinformowana, iż w ramach tego ubezpieczenia otrzymam zieloną kartę oraz autopomoc. Oczywiście ciekawiło mnie, co owa autopomoc obejmuje i tu również uzyskałam bardzo szczegółowe informacje. Na koniec zadałam jeszcze kilka pytań na temat autocasco i ubezpieczenia NNW. Od razu przedstawiono mi dwie wersje tych ubezpieczeń: autocasco i minicasco oraz NNW i NNW/max. Bardzo dokładnie opisano mi różnice pomiędzy tymi ubezpieczeniami, przy czym dowiedziałam się, że w przypadku mojego auta nie mogę skorzystać ani z autocasco ani też z minicasco. No cóż…staruszek to moje autko. Właściwie wiedziałam już wszystko, ale zapytałam mojego rozmówcę, czy możliwe jest, by przesłał te wszystkie informacje na mój adres e-mail i tu również potraktowano mnie z największym szacunkiem, obiecano zając się tym natychmiast i rzeczywiście już o 13:15 miałam to w swojej poczcie.
Na pożegnanie Konsultant PZU zachęcił mnie do skorzystania z ubezpieczenia w Ich firmie i podziękował za rozmowę, a ja przeprosiłam, że zajęłam Mu aż tyle czasu (nasz rozmowa trwała 43 minuty), po czy poprosiłam by przełączył mnie do następnego konsultanta w sprawie ubezpieczenia mieszkania i również podziękowałam za rozmowę. Przyznam, że przez dłuższą chwilę byłam pod ogromnym wrażeniem w związku z właśnie odbytą rozmową. Niesamowita kompetencja, szacunek do klienta, brak jakiegokolwiek zniecierpliwienia na moją dociekliwość. Po prostu odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku!
W sprawie ubezpieczenia mieszkania rozmawiałam z Panią, która również na samym wstępie serdecznie mnie powitała i przedstawiła się imieniem i nazwiskiem, po czym zapytała, jak może mi pomóc.
Tym razem szybciutko przedstawiłam sprawę, w której chodziło mi o ubezpieczenie właśnie wyremontowanego mieszkania. Zostałam w związku z tym poproszona o kilka informacji odnośnie mojego mieszkania i równie szczegółowo jak poprzednio, przedstawiono mi ofertę ubezpieczenia, łącznie z orientacyjną składką. Zaproponowano mi też umówienie z przedstawicielem firmy w miejscu wybranym przeze mnie. Tak samo jak wcześniej, poprosiłam o przesłanie oferty na mój adres e-mail. Tutaj również obiecano mi to z ochotą i słowa dotrzymano. Obie przesyłki otrzymałam niemal jednocześnie.
Podsumowując: nie wychodząc z domu otrzymałam wszystkie informacje, jakich potrzebowałam odnośnie obu ubezpieczeń. Dowiedziałam się o wielu dodatkowych, atrakcyjnych możliwościach. Traktowano mnie z największą uwagą i szacunkiem, czasami nawet po przyjacielsku! Sama oferta PZU może nie jest najkorzystniejsza, ale też nie jest najdroższa biorąc pod uwagę oferty innych firm ubezpieczeniowych. W świetle powyższego z przyjemnością mogę polecić usługi tej firmy!
W poniedziałek, 24 sierpnia wybrałam się na zakupy do Galerii Kasztanowej w Pile. Postanowiłam kupić stanik. W tym celu skierowałam się do sklepu Triumph, mieszczącego się na parterze Galerii. Punkt piętnasta stanęłam przed oknem wystawowym tegoż sklepu i trochę się zdziwiłam. Koniec sezonu, a tu (na wystawie) stroje kąpielowe. Czyżby desperacja kierownictwa sklepu? Kto wie, może dzięki temu uda się jeszcze coś z tego asortymentu w tym roku sprzedać? Poza tym faktem, wystawa bardzo estetyczna, dość dobrze oświetlona, brak zakurzeń na jakimkolwiek elemencie, wiszący tam plakat - bez najmniejszej skazy. Gdyby nie te stroje, pierwsze wrażenie całkiem pozytywne. Wchodząc do środka nie dało się nie zauważyć koszulek nocnych, zbiorowo wiszących na stojącym wieszaku. Trzeba przyznać, że wieszak ustawiono bardzo sprytnie, niemal na wprost wejścia, a jednak tak by tego wejścia nie tarasował.
Zaczęłam przeglądać staniki i majtki równiutko wiszące na wieszaczkach, rząd pod rządkiem. W tym czasie w sklepie znajdowały się dwie ekspedientki i pan z nimi rozmawiający. Szybko zorientowałam się, iż nie był to klient, a raczej znajomy jednej z ekspedientek. Wszyscy troje stali przy stanowisku kasowym. Jak już pisałam, byli zajęci rozmową, co personelowi sklepu nie przeszkodziło bardzo mile odpowiedzieć na moje "dzień dobry". Po trzech minutach Pan wyszedł ze sklepu a jedna z ekspedientek podeszła do mnie i zapytała czy może mi w czymś pomóc. Na moje pytanie : czy bielizna, którą oglądam to komplety, czy też można ją kupić osobno, pani bardzo uprzejmie, z uśmiechem, wyjaśniła, że bielizna tak została przygotowana by można było ją skompletować, ale wcale nie trzeba kupować i majtek i stanika jeśli się tego nie chce.Pani zapytała mnie również czy szukam czegoś konkretnego i czy znam swój rozmiar. Nie znałam. Ostatnio troszkę przytyłam i mogłam podać tylko rozmiar, jaki do tej pory kupowałam. W tej sytuacji poproszono mnie do stanowiska kasowego w celu dokonania "pomiarów". Wszystko działo się błyskawicznie, bardzo sprawnie. Okazało się, że i w moim rozmiarze są piękne staniki! Wyłożono przede mną 8 różnych sztuk. Co jeden to ładniejszy. O cenach na razie nie rozmawiałyśmy. Zaproponowano mi przymierzenie tych wszystkich staników i zostałam zaprowadzona do przymierzalni. W tym czasie do sklepu weszła następna klientka i obie ekspedientki się nią zajęły. Spośród tej masy staników do gustu szczególnie przypadł mi jeden, choć jeszcze dwa kolejne całkiem miło wyglądały. Pewną trudność miałam z podjęciem decyzji co do koloru, ale kiedy wróciłam do lady, sprzedawczyni najpierw bardzo sympatycznie i z uśmiechem (wcale nie był sztuczny) wyjaśniła mi zalety każdego z wybranych staników, jak również rozwiała moje wątpliwości co do koloru. Uświadomiła mi na przykład, że stanik w kolorze cielistym nie będzie za bardzo rzucał się w oczy gdy ubiorę białą bluzkę. Trudno się z tym nie zgodzić. Moim faworytem był jednak piękny, koronkowy, biały stanik. Niestety, jego cena na tę chwilę, nie była na moją kieszeń - ponad 160 zł. Ekspedientka natychmiast zauważyła w czym rzecz i ochoczo, acz nie nachalnie, przedstawiła mi zalety dwóch pozostałych staników, jakie brałam pod uwagę. I tu niespodzianka. Oba staniki w bardzo przystępnej cenie, 46 i 49 zł. Wyjaśniono mi, że tak tanio ponieważ oba pochodzą z kończącej się serii i są w przecenie. Wyjaśniono mi również zalety potrójnego zapięcia i szerszych ramiączek jednego ze staników, co już prawie sprawiło, że się zdecydowałam, gdyby nie... No właśnie... wciąż nie dawał mi spokoju stanik, który podobał mi się najbardziej, a był bardzo drogi. I tak, ostatecznie postanowiłam się jeszcze zastanowić, nie kupując żadnego z nich. Pani mnie obsługująca w żaden sposób nie okazała mi niezadowolenia z takiego obrotu sprawy, informując mnie w dodatku, że preferowany przeze mnie stanik jest w ciągłej sprzedaży, więc nie muszę się martwić, że nie dostanę go, kiedy przyjdę tu następnym razem. W miedzy czasie, w sklepie pojawili się kolejni klienci, a druga z ekspedientek już dawno skończyła swoja zmianę i wyszła ze sklepu. Doskonale rozumiałam, jak absorbującą byłam klientką, ale nie pozostawiono mnie aż do chwili, kiedy sama powiedziałam, że już sobie poradzę i nie mam nic przeciwko temu by pani zajęła się innymi klientami. Na moje "do widzenia", ekspedientka na moment przerwała rozmowę z innym klientem i z przemiłym uśmiechem również odpowiedziała "do widzenia". Z taką obsługą już dawno się nie spotkałam. W całym sklepie panował wzorowy porządek, nigdzie nie było żadnych pudeł, kartonów porozrzucanych rzeczy, również w szatni (tu brakowało tylko żarówki). Jednym słowem: placówka wzorcowa! Szczerze polecam robienie tam zakupów!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.