Wraz z Żoną udaliśmy się na zakupy do C.H. Alfa w Olsztynie. Naszym celem był zakup butów zimowych dla Żony. Trafiliśmy ostatecznie do sklepu Ryłko, w którym Żona znalazła odpowiednie buty dla siebie. Zapytaliśmy sprzedawcę o numer buta, jaki potrzebowaliśmy. Sprzedawca zareagował pozytywnie i poszedł sprawdzić na zaplecze. Przyniósł odpowiedni rozmiar i dał do przymierzenia mojej Żonie. Po chwili zapytała konkretnie podając opis, jakich szuka butów (chciała zapytać o inne, może lepsze propozycje). Sprzedawca niestety do końca nie zrozumiał oczekiwań mojej Żony, zaproponował 2 modele obuwia i powrócił do zachwalania akurat tych butów, które sama Żona wybrała. Po zastanowieniu się, zdecydowaliśmy się kupić wybrane przez Żonę buty. Maiły dość wysoką cenę, więc zapytaliśmy o rabat bądź jakiś gratis. Sprzedawca w ogóle nie chciał słyszeć o czymś takim i jedynie zaproponował pastę do tego obuwia za 12zł (buty kosztowały 359zł). Sprzedawca moim zdaniem niechętny do negocjacji, jakichkolwiek rozmów. Nie miał ochoty nawet wytłumaczyć się, dlaczego nie może np. wręczyć tej pasty gratis.
Byłem umówiony na spotkanie informacyjne z konsultantem szkoły językowej Speak Up. Dzień wcześniej osoba z Warszawy umówiła mnie na godz. 9:30 i poprosiła o punktualne przybycie. Byłem dokładnie o 9:30 i zostałem poproszony o poczekanie do ok 25 min.
Sama rozmowa z Konsultantem przebiegła dość sprawnie. Konsultant nie przedstawił się i nie przywitał się. Od razu zaczął pytać o powody, dla których chcę się uczyć języka oraz jak dowiedziałem się o tej szkole.
Później przystąpił do prezentacji oferty (dość sprawnie i jasno).
Na zakończenie zostałem zapytany o termin kontaktu, w których miałbym dać odpowiedź czy decyduję się na podpisanie umowy i przystąpienie do nauki.
Chciałem otrzymać konkretną informację nt. najlepszej i najszybszej opcji Internetu. Konsultant już na początku rozmowy wyjął specjalną kartkę do notatek i zaczął pisać to, czego ja oczekuję. Później wypytał mnie, czy zależy mi na Internecie mobilnym, czy stacjonarnym, czy posiadam w domu telefon stacjonarny. Zdobył informacje nt. moich oczekiwać i przystąpił do przedstawiania oferty. Wyjaśnił jasno wszystkie zalety mobilnego Internetu, zaproponował rozwiązanie z laptopem. Bardzo dokładnie wyjaśnił na czym polega transfer miesięczny, jakie są warianty umów z laptopem oraz bez, jaki zasięg ma Orange, jaka jest prędkość Internetu itp. Jeżeli wspomniałem o konkurencji, Konsultant doskonale orientował się, jakie są oferty i konkurencji i ładnie mnie zaczął przekonywać, że Orange jest liderem na rynku pod względem telefonii komórkowej jak i mobilnego Internetu. Podczas rozmowy panowała miła atmosfera, Konsultant był bardzo uprzejmy i starał się sprostać wszystkim moim pytaniom wyjaśnić wszystkie wątpliwości.
Odwiedziłem mKiosk mBanku w Centrum Handlowym ALFA w Olsztynie. Chciałrm zweryfikować informacje o kartach kredytowych jakie wcześniej uzyskałem w innym mKiosku. Na początku osoba nie kojarzyła o jaką kartę mi chodzi (pytałem o kartę kredytową, która jest przyznawana na podstawie historii kredytów), dopiero jak wspomniałem, że karta ta jest kartą partnerską z różnymi sklepami (rabaty itp.) mój partner w rozmowie wiedział już co mam na myśli. Osoba rozmawiała ze mną trochę niechętnie, jakby chciała mnie jak najszybciej zbyć. Nie proponowała mi żadnych innych rozwiązań, tylko to o co ja pytałem. Podczas rozmowy, pracownik zapytał mnie, czy może odebrać telefon (zgodziłem się). Kiedy podeszli inni Klienci, jasno było widać, że pracownik chce zakończyć ze mną rozmowę.
Do banku przyszedłem w sprawie informacji nt. kart kredytowych. Kolejka była nie wielka, było miejsce siedzące. Po kilku minutach Pani z obsługi kredytów wstała i poprosiła mnie do swojego stanowiska. Szybko wyjaśniłem, że chodzi mi o uzyskanie karty kredytowe na podstawie historii wcześniejszych kredytów (konta w Lukas Banku nie posiadam). Bez zbędnych pytań, Pani poprosiła mnie o dowód. Po potwierdzeniu moich danych, miejsca zatrudnienia oraz dochodów zaproponowała mi limit. Szybko również wyjaśniła zasady korzystania z karty kredytowej, jakie są opłaty, jakie plusy i minusy. Poz 5 minutach miałem już wydrukowaną umowę którą podpisałem. Sprawa została załatwiona szybko i w bardzo miłej atmosferze.
Odwiedziłem kiosk mBanku w centrum handlowym Carrefour. Moim celem było pozyskanie informacji o karcie kredytowej. Pracownik mBanku wytłumaczył mi dokładnie na czym polega "darmowa" karta kredytowa. Poinformował mnie, że nie jest do końca darmowa i trzeba zapewnić określony obrót miesięczny na koncie, aby nie płacić za kartę kredytową. Jasno i przejrzyście pracownik wytłumaczył mi zasady otrzymania karty, warunki jakie należy wypełnić oraz minimum jakie trzeba spełnić. Otrzymałem dodatkowo ulotki z informacją o kartach. Całej wizycie towarzyszyły uprzejmość i uśmiech.
Poprosiłem Panią o duplikat karty SIM. Pani powiedziała, że nie ma problemu i zaczęła całą procedurę. Niestety bez uśmiechu, raczej po wyrazie twarzy, była zmęczona. Później zacząłem pytać no i niestety zrobiły się ogromne schody. Poinformowałem Panią, że chcę przejść na "abonament", Pani mnie zapytała "Czy już sobie wybrałem ofertę". Później zapytałem o telefon, jaki mi poleci, pokazała 3 z pierwszej ulotki i powiedziała, że te, bo są za złotówkę (nie zaznaczałem, że musi być tani). Z wielką łaską, pokazała i mi Sony Erricsona i go włączyła. Gdy go oglądałem, Pani wyszła w ogóle na zaplecze aby porozmawiać z koleżanką. Nie mogłem wtedy o nic zapytać. Na koniec okazało się, że najpierw musi moja karta aktywować się i wtedy dopiero będę mógł podpisać umowę.
Pani błędnie mnie poinformowała, że za duplikat będę musiał zapłacić 30zł - nie jest to prawda.
Poprosiłem Panią o duplikat karty SIM. Pani powiedziała, że nie ma problemu i zaczęła całą procedurę. Niestety bez uśmiechu, raczej po wyrazie twarzy, była zmęczona. Później zacząłem pytać no i niestety zrobiły się ogromne schody. Poinformowałem Panią, że chcę przejść na "abonament", Pani mnie zapytała "Czy już sobie wybrałem ofertę". Później zapytałem o telefon, jaki mi poleci, pokazała 3 z pierwszej ulotki i powiedziała, że te, bo są za złotówkę (nie zaznaczałem, że musi być tani). Z wielką łaską, pokazała i mi Sony Erricsona i go włączyła. Gdy go oglądałem, Pani wyszła w ogóle na zaplecze aby porozmawiać z koleżanką. Nie mogłem wtedy o nic zapytać. Na koniec okazało się, że najpierw musi moja karta aktywować się i wtedy dopiero będę mógł podpisać umowę.
Pani błędnie mnie poinformowała, że za duplikat będę musiał zapłacić 30zł - nie jest to prawda.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.