W dość zatłoczonym salonie spędziłem ponad godzinę oczekując na obsługę na stojąca, gdyż na dwóch doradców oczekiwało 12 osób, a usiąść na krzesłach mogło tylko 6 (tylko tyle krzeseł). Czas oczekiwania skutecznie zniechęca do załatwienia sprawy. Sam salon pozostawia wiele do życzenia na ścianach widać ślady użytkowania i bardzo dawnego malowania. Obsługujący mnie doradca niestety posiadał jakiś tik nerwowy, który dodatkowo wzbudzał mało zaufane relacje.
Kwiaciarnia o której mowa ulokowała się w jednym budynku z delikatesami sieci Centrum, duże i przestronne pomieszczenie ze sztucznym "stawem" na środku daje olbrzymie możliwości aranżacyjne, ale jest całkiem inaczej wchodząc wita nas półmrok i olbrzymia ściana wiązanek nagrobnych.
Jedynym przyzwoicie oświetlonym miejscem jest sama sfera obsługi.
Celem wizyty była chęć zakupu kwiatów, w sumie to trzy bukiety i tak w trakcie oglądania wystawionych już gotowych bukietów doszliśmy do wniosku, ze nic nie jest dla nas odpowiednie, bo i duże i drogie.
Córka zażyczyła sobie bukiet z tulipanów ja z róż a syn niestety nie miał nic do powiedzenia, po ustaleniu czego chcemy udaliśmy się do Pani aby zamówić sprecyzowane bukiety.
Pani w pierwszym odruchu stwierdziła "a gotowe się nie podobają", odpowiedziałem, że się podobają ale nam chodzi o inne, na co znów pytanie "a co nie można wybrać z gotowych", więc tłumaczę, że nie o takie bukiety nam chodziło, ale Pani była nieustępliwa ciągłe wskazując na gotowce.
Wizyta skończyła się bardzo szybko i bez kwiatów.
Wejście do sklepu przeraża swoją oszczędnością, tuż po minięciu drzwi mam wrażenie wejścia do sklepu sprzed czasu przemiany gospodarczej. Jest ciemno, szaro i brudnawo. Wszystko co jest umieszczone w strefie wejścia jest jakieś takie szare-bure i nijakie, w żaden sposób nie ożywiono tej powierzchni. Pierwszy odruch to myśl o tym jak tu jest nieprzyjemnie.
Tak się złożyło iż wyszło na to, że najtaniej będzie kupić parę worków ziemi i kory właśnie w sklepie "Majster" czyli dawniej "RCMB". Udałem się też z takim właśnie zamysłem do jedynego w tym mieście sklepu celem zrealizowania swojego zamysłu. Po załadowaniu w sumie kilkunastu worków na wózek stwierdziłem, że bez sensu jest jechać z tym towarem przez cały sklep bo i wózek jakiś sfatygowany a alejki w sklepie nie są z pewnością przygotowane na takie formy przewożenia towaru, udałem się do najbliższego stanowiska obsługi i pytam Pana B. o możliwość otwarcia bocznej bramy, bo samochód mam właśnie koło bramy wózek stoi tez całkiem niedaleko bramy.
Pracownik spojrzał na mniej jak na swojego największego wroga i odparł, że nie ma takiej możliwości, bo to brama załadunku towarowego a nie drobnicy, więc mu mówię iż z tym wózkiem nie da się przejechać przez sklep, a i parkin przed sklepem jak wygląda to wiedza odwiedzający ten sklep, pracownik jednak był nieugięty i ciągle twierdziła, że się nie da. Więc mówię iż widziałem wczoraj jak przez bramę towar ładował jakiś klient, a były to dwa worki ziemi, czyli że da się. I tu chyba przesadziłem bo pracownik się odwrócił i sobie poszedł, ja też udałem się czym prędzej w stronę wyjścia.
Ten sklep sieci Castorama zaskoczył mnie całkowicie swoją można by powiedzieć odmiennością. Na pierwszy rzut widocznie mniejsza ilość ludzi obsługi krzątających się po sklepie. Jednak to właśnie jakość obsługi bije inne sklepy na głowę, pracownicy znajdowali się na miejscu kiedy tylko potrzebowałem pomocy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, byli sympatyczni, pomocni ale nie nachalni.
Panowie z obsługi stoiska elektronarzędzia podczas swojej pracy (w tym przypadku układanie towaru) umilają sobie czas bardzo głośnymi rozmowami pomiędzy sobą, które bardzo często dotyczą ostatnio spędzonych chwil na imprezach lub wprost zapoznanych ostatnio Pań. Komentarze są niezbyt wybredne a język, który się posługują jest mało elegancki. Rozmowy są na tyle głośne iż bez problemu można ich wysłuchiwać nawet jeżeli nie jest się zainteresowanym ostatnimi podbojami wspomnianych Panów.
Nagminne stało się od pewnego czasu drobne oszukiwanie klientów poprzez sprytne manipulowanie cenami oferowanych towarów.
1. Cena na półce inna od ceny w systemie - Płatki Nestle, cena w systemie jest oczywiście wyższa od tej półkowej, obsługa tłumaczy się tym iż towar został właśnie wyłożony a cena została z innej dostawy.
2. Cena na półce dotyczy towaru o tej samej nazwie co wystawiony ale o innej np. pojemności - gumy Orbit, cena na stojaku dotyczą zwykłego opakowania w wyłożone jest opakowaniu podwójne, które ma inną cenę w systemie.
Lub jogurt pitny chyba "Twist", cena na półce dotyczy jogurtu 250ml, a wystawiony jest 500ml, oczywiście o innej cenie.
Aby łatwiej było ukryć ewentualne próby manipulowania cenami, na regałach ceny układa się w taki sposób aby widoczna była cena i nazwa produktu, ale bez dalszej części np. ilości produktu w opakowaniu.
Zakupy dotyczyły prozaicznie prostej rzeczy jaka miały być rolety na okienne wraz z dodatkowym zestawem do rolet, które zawierała części pozwalające na zamontowanie rolety oraz żyłki prowadzącej dolną cześć rolety.
Po godzinie 17.00 ruch w sklepie był już całkiem spory, nie przeszkadzało to jednak w swobodnym poruszaniu się po sklepie, ilość ludzi wpłynęła za to negatywnie na ilość obsługi,która jakoś nagle zmalała.
Na stoisku z roletami udało się wybrać bez problemu, dodatkowy zestaw elementów też, jednak wątpliwości budziła integralność obu zakupionych przedmiotów. Na stoisku z karniszami/roletami przebywał jeden pracownik zajęty obsługą klienta, 5 minut oczekiwania, pojawia się pracownika, która niestety przyszła "tu tylko odebrać drabinę".
Dalsze oczekiwanie, na pracownika który obsługuje klienta, w najbliższej okolicy brak innych pracowników.
Kiedy już udało się odczekać niezbędny czas obsługi drugiego klienta, zapytałem pracownika o pomoc w stwierdzeniu poprawnego doboru części, niestety zdziwienie większe od rozpaczy, ale pracownik który niejako kazał na siebie czekać dłuższą chwile z rozbrajającą mina stwierdziła, żebym podszedł na stanowisko z farbami bo tam będą bardziej zorientowani w temacie rolet.
Na stoisku z farbami wyraźnie zdziwiona i rozbawiona Pani z wielką niepewnością stwierdziła, że chyba to co mam w rekach powinno do siebie pasować.
Zakup zrealizowany, oby pasowało.
We wszystkich punktach sieci delikatesów "Centrum" pracownicy sklepu obsługujący kasy mający w czasie trwania promocji określanych przez sklep a polegających na przyznawaniu punktów za realizację zakupów w określonej wysokości, zapominają o przekazywaniu wszystkim klientom objętym promocją czyli robiącym zakupy powyżej ustalonej kwoty przyznanych im regulaminem punktów. Jednocześnie przekazuję wybranym osobom robiącym zakupy znacznie większą ilość punktów niż im przysługujące.
Punkt agenta PZU sygnowany logiem PZU (tuż obok budynku PZU), prowadzony jest przez mocno zaniedbanego w higienie osobistej pracownika punktu, który równocześnie jest okropnie pogubiony stwarzając wrażenie całkowitego braku zrozumienia stosowanych procedur. Sam punkt zaś jest starym mocno wyeksploatowanym kioskiem "RUCH", który czasy swojej świetności jak i również czasy przyzwoitego wyglądu ma już dawno za sobą.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.