W tym hipermarkecie było czysto, towar wyłożony na półkach, nie widać było brakującego asortymentu. Promocje na obrzeżach regałów, łatwo było je odnaleźć. Na stoisku z mrożonkami niestety nie doczekałam się ekspedientki, która ważyła towar, w związku z tym nie zrobiłam pełnych zakupów. Kasjerka chyba nowa, bo stosunkowo wolno szło jej nabijanie towaru oraz całą obsługa klienta.
Bardzo udana wizyta w sklepie. Bardzo dobrze wyeksponowane promocje. Towar z promowanymi produktami wyłożony przy głównym przejściu, bardzo dobrze wszystko było opisane, tak że nie można było mieć jakichkolwiek wątpliwości. W sklepie było czysto, zarówno na półkach jak i na podłodze. Bardzo dużo asortymentu, kasjerka szybko i sprawnie przeprowadziła całą obsługę klienta.
Dzisiejsza wizyta z tym sklepie była wyjątkowo krótka, mimo że lista zakupów była wyjątkowo długa. Już po wejściu na korytarz prowadzący do sklepu czuć było nieprzyjemny zapach, jakby budaprenu albo kleju, którego używa szewc do klejenia butów. Im szło się w głąb sklepu, tym smród był coraz gorszy. Kiedy doszłam do pieczywa, obok którego otwarte stały drzwi na magazyn, zapach był najbardziej intensywny. Ostatecznie prawie biegiem skierowałam się do kolejki, gdzie niestety trafiłam na Panią, która byłą nowym pracownikiem i nie umiała jeszcze szybko i sprawnie kasować.
Dzisiejsza wizyta w solarium bardzo udana. Było czysto, ładnie pachniało, Pani na bieżąco sprzątała łóżka po klientach, mimo, że miała gości i cały czas zajęta byłą rozmową z nimi. Telewizor działał, jednak był bardzo cicho, przez co zamiast niego słychać było rozmowę sprzedawczyni ze znajomymi. Lampy dobre, mocne, po wyjściu z solarium czułam że się opaliłam. Dystrybutor z wodą był odpowiednio zaopatrzony.
Będą w Biedronce postanowiłam wejść do sklepu naprzeciwko, czyli PEPCO. Niestety była to moja pierwsza i ostatnia wizyta w tym sklepie. Wchodząc do sklepu w drzwiach mijałam się z jedną z ekspedientek. Druga stałą przy kasie, więcej, jak się okazało nie było. W sklepie panował dość duży ruch, dlatego zdziwiłam się, że jedna z pracownic idzie na zakupy do Biedronki. Potem, kiedy obie były w sklepie, to jedna stała za ladą, druga wykładała towar tuż obok. Oznaczało to, że na terenie całego sklepu nie było żadnego innego pracownika - nie było kogo zapytać się o towar. Przedmioty na półkach ułożone niedbale, niejednokrotnie na regałach panował bałagan. Źle oznaczone były promocje. Jedna duża tablica z ceną a pod nią kilka artykułów. Należało domyślać się, który z nich jest w promocji. Ogólnie bałagan, źle zorganizowana praca i zdaje się, że zbyt mała ilość pracowników jak na tak duży supermarket.
Biedronka bardzo duża, dzięki czemu jest w niej dużo asortymentu, który poukładany jest w poprawny sposób. Nie ma nic ściśniętego, poupychanego na siłę. Alejki między regałami są na tyle duże, że 2 wózki mogą się spokojnie minąć. Na podłogach było czysto, nie widać było nigdzie palet z towarem. Mimo, że przy kasach stało sporo osób, to ruch był bardzo szybko rozładowywany.
Umiejscowienie tego solarium jest, z jednej strony bardzo dobry, bo teoretycznie przy głównej ulicy w mieście, do tego w pobliżu Dworca PKP, ale fakt, że znajduje się ono za wieżowcem, gdzie jest już ciemno i niebezpiecznie nie zachęca do odwiedzin późną porą. W solarium kabiny zamykane są na roletę, łózko włącza się przyciskiem na ścianie. Oznacza to, że włącza się ono zanim do niego wejdziemy, co jest niebezpieczne i niewygodne zwłaszcza dla osób, które nie otwierają oczu by nie być narażonym na promieniowanie, albo korzystają z okularów. Lampy dobre, mimo że łózko było przeraźliwie zimne, to lampy szybko rozgrzały się.
Poprzez allegro zamówiłam w ramach prezentu kalendarze ścienne ze zdjęciami. W opisie wyraźnie zaznaczone było, że projekt jest GRATIS. Czekałam na jakikolwiek kontakt ponad tydzień. Ostatecznie dowiedziałam się że moje kalendarze zostały już wysłane. Nie widziałam żadnego projektu, niczego nie akceptowałam. Kalendarze wydrukowane były w fatalny sposób. Kolory rozmazane, tło które miało być pomarańczowe, miejscami było czerwone. Kartki z drugiej strony widać było, że dotykane brudnymi palcami. Absolutnie nie polecam. Wydruki zdjęć na mojej domowej drukarce są o wiele lepszej jakości niż te w kalendarzach.
Lubię robić zakupy w Tesco ze względu na liczne i ciekawe promocje. W sklepie było czysto, można było skorzystać z licznych degustacji. Towar na półkach poukładany, nie widać było większych braków. Promocje dobrze oznaczone. Ciekawe dla tego sklepu jest wystawianie nawet do 70% taniej towarów, którym kończy się data ważności. Mimo, iż były kolejki to kasjerki pracowały sprawnie, przez co nie trzeba było długo czekać.
Zawsze kurier UPS dzwonił rano, aby upewnić się, czy będe w domu, kiedy on będzie akurat na mojej ulicy. Teraz niestety nie zrobił tego. Zjawił się znienacka, dzwonił domofonem, po czym bardzo długo nie przychodził do mnie do domu. Byłam całkowicie zdezorientowana i już sama nie wiedziałam, czy on wrócił do auta po paczkę, czy zabłądził, czy też rozmyślił się. Urządzenie do podpisywania było całe mokre, przez miała spory problem ze złożeniem podpisu.
W sklepie było czysto, zarówno na podłodze jak i na półkach nie widać było kurzu. Buty ładnie poukładane, kartony równo stały w rzędach. Szkoda, że są tak wąskie alejki pomiędzy nimi, ponieważ z wózkiem dziecięcym przejść nie mogłam, a zostawić go przy wejściu do sklepu nie chciałam. Spowodowało to, że nie mogłam zobaczyć całego asortymentu.
Na sali było, jak zawsze, brudno. Musiałam sprzątać swoje siedzenie, bo było na nim pełno popcornu. Ceny jedzenia w kinie są powalające. Rozumiem, że kino chce zarobić, ale przebicie cenowe 4-ro krotne, to moim zdaniem już duża przesada. Nie dość, że sam bilet nie jest tani, to jeszcze chcąc zjeść popcorn, który jest chyba nieodłącznym elementem pobytu w kinie, trzeba naprawdę wyłożyć niemałe pieniądze. Nie ma się co dziwić, że niektórzy po kryjomu wnosili swoje napoje i jedzenie w plecakach.
Przy okazji zakupów w kerfurze wybrałam się do Grycana, który znajduje się w galerii Bielawy w Toruniu. Bardzo miłe i sympatyczne panie, czyste stoliki i krzesła. Lody jak zawsze rewelacyjne, ozdoby na nich zachęcały do zjedzenia zwłaszcza małe dzieci. Pozytywnie zaskoczył mnie kącik do zabaw dla dzieci, dzięki czemu mogliśmy spokojnie zjeść swoje lody.
Odwiedzam ten sklep bardzo często. W mojej okolicy są 3 biedronki, z których ta jest najgorsza, niestety. W sklepie było brudno. Podłoga cała pochlapana, czuć było smród, kiedy przechodziło się koło palety z jajkami. Przejazd z wózkiem dziecięcym miejscami graniczył z cudem, ponieważ w każdej alejce poustawiane były palety z towarem. Kobieta układająca towar na półkach robiła to bardzo powoli, jakby nigdzie się jej nie spieszyło. Dobrze, że chociaż ruchy pracownic przy kasach był dużo szybsze.
Czekanie na pracownika tankującego gaz zniecierpliwiło mnie i zrezygnowałam z zakupu. Moja złość była tym bardziej skumulowana, gdyż widziałam, że w sklepie klientów nie było. Ubikacja czysta, teren całej stacji również. Przy dystrybutorze z paliwem nie było dostępnych wiadra z wodą i myjki. Ogólnie pracownicy mogliby się bardziej postarać, zwłaszcza, że na stacji były pustki.
Na stacji było czysto. Dostępne były wiadra z wodą i wycieraczkami do szyb. Woda na szczęście z płynem, więc można było domyć szyby. Pracownik stał akurat koło dystrybutora z gazem, więc nie musiałam czekać, aż podejdzie. W sklepie czysto, towar na półkach poukładany, nie widać było pustych miejsc. Toaleta działała, było w niej czysto.
Kiedy mieszkałam na Bartodziejach ok 2 lata temu, bardzo często byłam klientem tej pizzeri. Zawsze dobra pizza, w dobrej cenie, a przy okazji można było obejrzeć ciekawy film na dużej plaźmie. Jednak po tym, jak byłam tam ostatnio, długo nie odwiedzę tego miejsca. Pan obsługujący nas dotykał pieniędzy i składników spożywczych tymi samymi, nieumytymi rękoma. Przy ladzie stał jego kolega i razem popijali piwko. Pan dla niepoznaki miał je w szklaneczce, a jego kolega pił bezpośrednio z butelki. W pewnym momencie oboje wyszli z lokalu, zostawiając nas kompletnie samych. Zdezorientowani nie wiedzieliśmy co się dzieje. Pizza smakowała tak jak zawsze - wyśmienicie, ale jedzona z obtłuczonych talerzy nie była jakąś rewelacją. Dostępna byłą jedynie zimna woda w toalecie. W lokalu było czysto, krzesła równo poustawiane, stoły wyczyszczone.
Nadawca zgłosił odbiór paczki ode mnie firmie DPD. Rano kurier zadzwonił, aby zapytać czy będę w domu w godzinach 11-11,30. Był punktualnie, miły i sympatyczny. Kurier ubrany był w polar firmowy, dzięki czemu wiedziałam, że na pewno jest osobą za którą się podaje. Do tego podjechał oznakowanym samochodem, więc bez obaw przekazałam mu paczkę.
Bardzo miły personel. Weszłam do sklepu w momencie, kiedy Pani już zamykała. Mimo to wpuściła mnie do środka, pozwoliła zrobić zakupy. Nie wyczuwałam abym była nieproszonym klientem. Pani nie dawała mi też do zrozumienia, że jej się spieszy, mimo iż świadoma byłam tego, że weszłam w ostatniej chwili. Pani uśmiechnięta, przy okazji jeszcze żartowała. W sklepie było czysto, towar poukładany na półkach, nie widać było braków. Promocje wyeksponowane na samym przedzie.
Zgłoszono szkodę majątkową przez telefon. Po 2 dniach rzeczoznawca był na oględzinach, po 3 dniach wypłacono odszkodowanie. Kontakt telefoniczny i meilowy jak najbardziej poprawny. Widać, że firmie zależy na prestiżu i nie zwlekają z czasem, tak jak inne ubezpieczalnie. Mam nadzieję, że tak jest również w przypadku odszkodowań opiewających na wyższe kwoty.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.