Sklep spożywczy „blaszak”.
W pobliżu Wacława Wojewódzkiego 5
Mały sklepik ogólnospożywczy zbudowany z blachy falistej o powierzchni 20 m.kw. Popularnie nazywany „blaszakiem”. Niewątpliwie hit okolicznych bloków na łódzkim osiedlu Janów. Niewiarygodne, jak na tak małej powierzchni właścicielom udało się zapewnić naprawdę ciekawą i w miarę wszechstronną ofertę.
Z racji niewielkiej, wręcz mikroskopijnej, powierzchni handlowej, jest tu miejsce tylko na niezbędne artykuły spożywcze. Ale za to najwyższej jakości i po przystępnych cenach. W środku jest miejsce dla najwyżej dwóch klientów przy ladzie. Często więc przed sklepikiem można dostrzec przechadzających się klientów czekających na swą kolej.
Sprzedawcy (dwaj panowie w wieku 50 – 60 lat) zapewniają najlepszej jakości pieczywo, świeże warzywa i wszystko, co najniezbędniejsze do przygotowania posiłków. Towar jest starannie wyselekcjonowany i choć może wybór jest niewielki, to produkty są tylko z najwyższej półki.
Sklepik jest czynny oficjalnie od poniedziałku do soboty do godziny 18 (często dłużej), a także w niedzielę do 15. Warto dodać, że w sobotę po 14 i przez całą niedzielę ogromne osiedle Janów to pustynia handlowa i „dwaj starsi panowie” w blaszaku to często ostatnia deska ratunku dla tych, którzy nie chcą odwiedzać odległych o kilka kilometrów supermarketów i wolą spacerek do „blaszaka”.
Sprzedawcy są mili i uprzejmi. Zwłaszcza starszy, 60-letni pan. Specjalnie czekam na jego popołudniową zmianę, bo lubię u niego kupować. Doskonale pamięta klientów, wie nieomal z góry co komu podać, co kto lubi i po co zazwyczaj przychodzi, jest uprzedzająco grzeczny, miły, choć nie służalczy, jak niektórzy początkujący sprzedawcy. Można też u niego zamówić towar, którego nie ma akurat na półce. Na przykład specjalnie dla klientów sklep sprowadza rewelacyjną, czeską musztardę. Próżno takiej szukać w Polsce.
Ceny w „blaszaku” tylko minimalnie wyższe niż w okolicznych marketach typu „Biedronka”, „Netto” i „Tesco”. Ceny naprawdę świeżych warzyw porównywalne z łódzkimi targowiskami. Za to obsługa taka, że chce się tam przychodzić i kupować. Oby więcej takich osiedlowych sklepów.
Do OBI mam blisko i w awaryjnych sytuacjach, zwłaszcza w weekendy, gdy pilnie potrzeba coś naprawić, tam właśnie idę, choć pod względem cenowym jest to jeden z najdroższych marketów techniczno-budowlanych. „Castorama” ma o wiele większą ofertę, a te same artykuły są o 10 – 20 procent tańsze. Co nie zmienia faktu, że cenowo najlepiej prezentuje się oferta nie wielkich marketów, ale małych sklepików, choć w marketach wszystko jest pod jednym dachem – i chyba za to trzeba płacić.
Pod względem jakości obsługi OBI prezentuje się niezbyt ciekawie. Przykładem tego jest moja ostatnia wizyta. Odnalezienie pracownika działu z klejami trwało dobre 10 minut, do czego jako częsty klient już się jakoś przyzwyczaiłem. „Gdzieś krąży” – odpowiadali zaczepiani pracownicy w firmowych uniformach – ale z innych działów. Gdy się wreszcie zjawił, nie okazał się zbyt kompetentny. Chodziło mi o poradę odnośnie specjalnego kleju silikonowego o podwyższonej elastyczności i przyczepności w zastosowaniach motoryzacyjnych. Dowiedziałem się tylko, że „taki normalny silikon też jest dobry, albo może lepiej zastosować ośmiorniczkę”. Podziękowałem za radę i udałem się do „Castoramy”. Tam bez problemu zostałem szybko i kompetentnie obsłużony, dostałem odpowiedni silikon, a szyberdach w aucie wreszcie przestał przeciekać, do czego na pewno nie przyczyniła się wizyta w OBI. Pracownicy marketów odpowiedzialni za swe działy, nie muszą znać na wyrywki całego asortymentu sklepu, ale dobrze by było, gdyby potrafili udzielić klientowi naprawdę fachowej porady z zakresu artykułów, które mają pod swą pieczą, zwłaszcza że nie wszyscy klienci są biegli w sprawach technicznych. Pod tym względem OBI wyróżnia się, ale na niekorzyść.
Niewielki sklep branży metalowej. W ofercie przede wszystkim śruby, gwoździe, materiały ścierne, drut, siatka, narzędzia ręczne. Dwoje pracowników w średnim wieku, kobieta i mężczyzna, obsługują uprzejmie i fachowo. Zwłaszcza sprzedawczyni, choć wydaje się, że kobiety mają mniej „zmysłu technicznego” doskonale zna asortyment i podczas próby niefachowego wytłumaczenia, czego potrzebuję, od razu podała mi właściwe narzędzia. Długiego wiertła, o jakie poprosiłem, w sklepie nie było. Sprzedawca doradził mi wizytę w pobliskiej wypożyczalni sprzętu budowlanego, gdzie koszt godzinnego wypożyczenia profesjonalnej wiertarki wraz z odpowiednim wiertłem będzie może nawet niższy od zakupu samego wiertła, zwłaszcza jeśli chcę wywiercić tylko kilka otworów.
Kompetencję i uprzejmość obsługi oceniam na piątkę.
Wystrój sklepu oceniam na 3, choć trudno mówić o estetyce wnętrza w sklepie tej branży, zwłaszcza gdzie na niewielkiej powierzchni (około 50 m.kw.) znajdują się setki mało dekoracyjnych artykułów użytkowych, np. rolek siatki, blach, łańcuchów. Jednak te artykuły, które można uporządkować, a więc drobne elementy metalowe, śruby, gwoździe, ostrza, narzędzia, etc., znajdują się w estetycznych pojemnikach lub na półeczkach i regałach, a w sklepie panuje ład i porządek. Oferta handlowa jest mimo niewielkiej powierzchni sklepu bogata i zróżnicowana, a ceny bardzo przystępne. Dla porównania odwiedziłem market budowlany OBI oddalony o kilka kilometrów od sklepu „Metalzbyt”. Przykładowo ceny wkrętów do drewna są w OBI 3-krotnie wyższe (kilogram wkrętów w „Metalzbycie” kosztuje 9 zł, podczas gdy te same wkręty w OBI kosztują 27 zł za kilogram). Papier ścierny w arkuszach jest 2-krotnie tańszy, wiertła porównywalnej jakości są w „Metalzbycie” tańsze nawet pięciokrotnie.
Sklep spożywczy „IKEA FOOD” („SKLEPIK SZWEDZKI”).
Sklep z artykułami spożywczymi pochodzącymi ze Szwecji usytuowany w pobliżu wejścia do łódzkiej, ponoć największej w Polsce, IKEI.
W asortymencie słodycze, kawa, ciasta, pieczywo, dżemy, mrożonki i tzw. „szwedzkie przysmaki”, czyli specjalności kuchni skandynawskiej.
Stoisko – usytuowane naprzeciw kas IKEI i tuż obok cieszących się sporym wzięciem dań typu „fast food made in Sweden” typu hot dog albo lody za złotówkę – jest chyba najmniej popularne wśród rzeszy klientów odwiedzających market IKEA. Wybór produktów jest niewielki, zresztą wiele artykułów, przygotowanych w formie dań obiadowych, można zamówić w restauracji IKEA.
W dniu obserwacji stoisko obsługiwała jedna osoba, młody mężczyzna z plakietką informacyjną „Kuba”. Dyskretnie mnie obserwował, nie narzucawszy się z typowym, nachalnym „w czy pomóc”, etc. Po kilku minutach rozglądania się, moją uwagę zwróciła torba termoizolacyjna w promocyjnej cenie (12 zł). Torba była w ciekawej kolorystyce, znakomicie nadawała się na plażę, zarówno jako zwykła torba na rzeczy, jak i przenośna lodówka. Obok torby znajdowały się pojemniki z płynem do schładzania (jako jedyny produkt w sklepie nie miały etykiety cenowej). Przywołałem sprzedawcę i zapytałem o cenę pojemników oraz ile pojemników mieści się w torbie.
Sprzedawca był miły, nie narzucający się, uprzejmy, uśmiechnięty. Miał cechę bardzo korzystną dla ekspedienta: szybko dostosowywał się do sytuacji, a nade wszystko potwierdzał zdanie klienta, podkreślając trafność jego wyboru. Gdy cena pojemników wydała mi się wygórowana, a torbę chciałem potraktować jako plażową, przekonywał, że jest to świetne rozwiązanie, poza tym pojemniki można przecież zawsze dokupić, niekoniecznie nawet w IKEI. Poinformował też, że w ramach dzisiejszej promocji, jeśli zakupię mrożonki o wartości 50 zł, torbę wraz z jednym pojemnikiem otrzymam gratis.
Z zakupu torby zrezygnowałem, za to zainteresowałem się czekoladą gorzką, w promocyjnej cenie. Sprzedawca pochwalił mój wybór: „czekolada gorzka jest zdrowa”. Gdy zmieniłem zdanie i zdecydowałem się na czekoladę z orzechami, przyznał, że gorzka jest zdrowa, ale z orzechami wyjątkowo smaczna.
Zachowanie i kompetencje sprzedawcy oceniam na 5 w przykładowej, pięciopunktowej skali.
Wystrój sklepu również oceniam na 5. Dużo przestrzeni, przejrzysta ekspozycja produktów, ład i estetyka. Dodam, że wysoka ocena wiąże się z minimalistycznym, oszczędnym, a nawet wręcz surowym, szwedzkim stylem wystroju wnętrz. Sklep pod względem stylu i wystroju doskonale harmonizuje z całym kompleksem handlowym firmy IKEA.
Ofertę asortymentową, mimo że jak wspomniałem, jest dość skromna, także oceniam wysoko. Sklep specjalizuje się bowiem nie w artykułach ogólnospożywczych, lecz w specjalnościach kuchni szwedzkiej. Jednak z powodu cen, dość wygórowanych, stawiam "trójkę".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.