Wstąpiłam na stację w celu skorzystania z toalety a złośliwość przedmiotów martwych sprawiła że zaciął się zamek w drzwiach. Bardzo sprawnie została zorganizowana pomoc, tak że po około 25 minutach zostałam uwolniona. Zostałam przeproszona przez kierownika stacji i poczęstowana bardzo smaczną kawą.
Sprzedawca siedział za biurkiem z naburmuszoną miną. Ciężko było od niego uzyskać informacje. Nie mówiąc już o kwestii doradzenia z jego strony. Posługiwał się zwrotem typu "coś jeszcze", "jeszcze coś", bez uśmiechu i nie przyjemnym tonem głosu. Strach się było o cokolwiek pytać.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.