W poszukiwaniu jeansów weszłam do sklepu Reserved w Galerii Sfera w Bielsku-Białej. Wcześniej zrobiłam rozeznanie na stronie internetowej sklepu odnośnie proponowanego przez nich asortymentu i znalazłam odpowiadające mi dwie pary spodni (które powinny być dostępne Galerii Sfera). Po wejściu do sklepu najpierw przeglądnęłam wieszaki ze spodniami z przeceny - bardzo niewygodnie się je oglądało, gdyż były ciasno powieszone, a dodatkowo na górę wieszaków rzuconych było kilka par spodni. Później przeszłam do działu z jeansami i wyszukałam dwa rodzaje spodni do przymiarki. Niestety nie było w sklepie jeansów, które znalazłam na stronie internetowej Reserved. W przymierzalni, do której chciałam wejść, były nieuprzątnięte ubrania, przeszłam więc do kolejnej. Podłoga w przymierzalniach była brudna więc mierzenie spodni w samych skarpetkach nie należało do najprzyjemniejszych. Po ok. 20 minutach przymiarki zdecydowałam się na zakup i podeszłam do kasy. Tam się okazało, że sklep ma awarię i można płacić jedynie gotówką. Informacja taka moim zdaniem powinna być umieszczana przed przymierzalniami a nie tylko przy kasie. Po ok. 5-10 minutach wróciłam z gotówką i - trochę zniesmaczona - dokonałam zakupu.
Po zakupach w centrum handlowym Sfera w Bielsku-Białej postanowiłam zatrzymać się na lodach w kawiarni Lodomania. Jest to kawiarnia oferująca szeroki wybór kaw i deserów. Wśród lodów gałkowych był spory wybór smaków, dostępne były także oryginalne lody na patyku, własnej produkcji, z którymi spotkałam się po raz pierwszy. Wybrałam dla siebie dwa rodzaje smaków lodów "gałkowych". Obsługa sprawna i sympatyczna. Zarówno stoliki jak i stoisko kasowe były uporządkowane i czyste. Lody okazały się bardzo smaczne.
W poszukiwaniu czegoś do ubrania (bluzka lub/i sweterek) weszłam do sklepu H&M w Bielsku. Sklep przestronny, uporządkowany i czysty. Obsługa widoczna jedynie przy kasie. W trakcie mojej wizyty było niewielu klientów. Mimo dużego wyboru produktów, nie znalazłam dla siebie nic odpowiedniego. Kilka rzeczy, które mnie zainteresowały, miało moim zdaniem zbyt wysoką cenę.
Będąc na zakupach w centrum handlowym weszłam m.in. do sklepu Orsay - szukając sweterka i/lub bluzki. W sklepie panował umiarkowany ruch. W oczy "rzucała się" pani z obsługi sklepu, która wykładała/porządkowała towar. Nie przeszkadzało to jednak w przeglądaniu ubrań. Wybrałam kilka rzeczy i poszłam mierzyć. Niestety po raz kolejny przekonałam się o bardzo niekomfortowych, małych przymierzalniach sieci sklepów Orsay - ledwo mogłam się obrócić. Na zewnątrz (żeby mieć większą odległość do lustra) też raczej nie można było wyjść, gdyż tuż obok przymierzalni stały wieszaki z ubraniami, które oglądali inni klienci. Zdecydowałam się na zakup trzech produktów i podeszłam do kasy. Obsługa w kasie bezproblemowa i sympatyczna. Przy stoisku kasowym wyłożone były świeżo rozpakowane produkty z kartonów. Podsumowując mogę stwierdzić, że choć asortyment sklepu był interesujący, to trzeba niestety wytrwałości aby coś znaleźć i przymierzyć - zarówno przymierzalnie jak i cały sklep należą do dość "ciasnych", gdyż również pomiędzy wieszakami jest zbyt mało przestrzeni na swobodny "rekonesans".
Weszłam do sklepu w poszukiwaniu bluzki lub/i sweterka. W sklepie nie było zbyt wielu klientów, był więc swobodny dostęp do ubrań. W trakcie "poszukiwań" podeszła pani z obsługi i zapytała, czy może w czymś pomóc i czy szukam jakiegoś konkretnego rozmiaru (bluzki, którą akurat oglądałam). Podziękowałam za pomoc, pani z uśmiechem się oddaliła, nie narzucała się. W trakcie przymierzania również podeszła - zapytała, czy donieść może inny kolor i zachwalała produkt. Zdecydowałam się na zakup i podeszłam do kasy (pani zaproponowała pasującą biżuterię, na którą się także zdecydowałam). Obsługa bardzo sympatyczna, w sklepie było czysto, ubrania były uporządkowane i poukładane.
W poszukiwaniu materiałów wykończeniowych do mieszkania udaliśmy się do Leroy Merlin w Mikołowie. Niestety zarówno na dziale "łazienkowym", jak i działem z panelami i drewnem nikt nie zainteresował się potencjalnym klientem. Nie tyle, że nikt nie podszedł i nie zapytał w czym można pomóc, ale nie można było nawet znaleźć kogoś, kto udzieliłby nam jakichkolwiek informacji na temat produktu. W związku z powyższym zmuszeni byliśmy opuścić sklep i zrobić zakupy u konkurencji, mimo ciekawej oferty asortymentowej, jak i cenowej w Leroy. Szkoda.
W celu zakupu paneli wybrałam się z mężem do tyskiego OBI. Panele zostały przez nas wybrane już wcześniej. Gdy już udało nam się "złapać" rozchwytywanego pracownika działu drewna, towarzyszył już nam do samej kasy. Bardzo sprawnie potwierdził, że mają na stanie taka ilość paneli, jaka nas interesuje i zlokalizował, w którym miejscu towar się znajduje. Panele na poczekaniu zostały nam ściągnięte wózkiem widłowym, a podczas ich załadunku Pan doradzał nam odnośnie doboru niezbędnych "dodatków" - pomógł m.in. wybrać listwy przypodłogowe. Największym zaskoczeniem był jednak dla nas rabat, jaki uzyskaliśmy wówczas, gdy okazało się, że nie zakupimy podkładu pod panele z powodu dużo korzystniejszej ceny u konkurencji. Pan poprosił, abyśmy poczekali i poszedł porozmawiać z kierownikiem działu. Troszkę wprawdzie to trwało, ale w rezultacie kupiliśmy towar po konkurencyjnej cenie. Doradzający nam pracownik pomógł nam jeszcze przewieźć zakupione materiały do kasy.
Obsługa w kasie także bez zarzutu - panie uśmiechnięte, sympatyczne. Nie było nawet problemu z wydrukowaniem po raz drugi faktury, gdy okazało się, że zawiera błędne dane. Zachowanie personelu naprawdę na duży plus.
W poszukiwaniu paneli podłogowych udałam się do katowickiego OBI. Spodobały mi się panele x i postanowiłam zapytać o ich dostępność. Pracownik działu zapytał jaka ilość mnie interesuje i sprawdził w bazie ile paczek pozostało. Przekazał informację, że niestety została tylko końcówka tych paneli, ale w zamian zaproponował inne - bardzo podobne, natomiast lepsze gatunkowo (choć trochę droższe). Przekazywane przez tego pracownika informacje były rzeczowe i zachęcające do zakupu. Poza samymi panelami Pan zaproponował nam także podkład i wytłumaczył na czym polegają różnice pomiędzy poszczególnymi produktami. Obsługa sprawna i kompetentna.
Kolejny sklep z serii: wchodzisz - żadnych klientów, 3 panie w charakterze sprzedawcy prowadzą między sobą gorącą dyskusję i udają, że Cię nie zauważyły, a że szukasz jeansów i sam ich sobie na półeczkach nie znajdziesz, to rozglądasz się po sklepie i czekasz, czekasz... zainteresuje się któraś czy będzie liczyła że klient wyjdzie... no i oczywiście trafiło mi się na Panie, które zdecydowanie na dany dzień się już przepracowały i stwierdziły chyba, że nie mają już ochoty powalczyć o klienta. Straszne, że w czasach, kiedy przejmujemy tyle rzeczy z Zachodu, podejścia do klienta i uśmiechu na twarzy sprzedawcy nie da się ludziom wpoić (a może nikomu się nie chce?)
Zarząd Spółdzielni żyje jeszcze czasami PRL-u, ewidentnie wyznają zasadę "czy się stoi czy się leży tysiąc złotych się należy". Obsługa interesantów (jeżeli Ci nie przysparzają pracownikom Spółdzielni żadnej pracy) jak najbardziej w porządku. Można by z pozoru sądzić, że to fajni, otwarci na innych ludzie. Inaczej jednak sprawa wygląda, gdy ten szary, uzależniony poniekąd od nich człowiek, próbuje coś w Spółdzielni załatwić, a nie daj Boże wiąże się to z dodatkową pracą, którą Pan Prezes musi wykonać (np. napisanie 2-zdaniowego Oświadczenia o niezaleganiu w opłatach...). Brak dobrej woli i rzetelności, niechęć do współpracy i udzielania wszelkich informacji (które mieszkaniec ma prawo znać) rozłożyła mnie po prostu na łopatki. Mocno przeliczyłam się myśląc, iż to w interesie Spółdzielni powinno być wyciągnięcie ręki do mieszkańca i udzielanie mu wszelkich potrzebnych informacji. Jednym słowem po raz kolejny w starciu szary człowiek : Urząd, wynik 0 : 1 :( A przecież Ci ludzie pracują tam dla nas!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.