Wybrałem się do Obi przy okazji wizyty w Lublinie w poszukiwaniu nafty do piecyka. Nie znając sklepu skierowałem się do informacji, spotkałem tam pracownika rozmawiającego z jakimiś ludźmi, podejrzewam, po charakterze rozmowy że również byli pracownikami tego sklepu, żaden z nich jednak nie miał ubranego stroju firmowego. Po chwili którą spędziłem przysłuchując się ich rozmowie zostałem wreszcie zauważony. Po tym jak zapytałem gdzie znajdę naftę otrzymałem dość chaotyczną odpowiedź z której wynikało jedynie to, że produkt jest w sklepie. Po chwili do rozmowy wtrącili się, w dość chamski sposób koledzy pracownika informacji. Subtelnie mówiąc zaczęli się nabijać ze swojego kolegi oraz „zasugerowali” aby zaprowadził mnie do miejsca gdzie znajdę naftę. Ten zdecydował się to zrobić. Już przy samym produkcie odbyliśmy krótką rozmowę na temat zwrotów opakowań ale zbyt wiele z niej nie wynikało. Po tym jak podziękowałem za pokazanie mi gdzie jest produkt, pracownik odwrócił się na pięcie i bez słowa oddalił się – prawdopodobnie kontynuować rozmowę z kolegami. Przy kasie nie było już żadnych dziwnych zachowań, miłe „dzień dobry” pytanie o fakturę, sprawna obsługa, tak jak to naprawdę powinno wyglądać…
Trafiłem do Cleopatry na obiadokolację z dziewczyną. W środku jak można było się spodziewać było zajętych dość dużo stolików(piątkowy wieczór) ale bez problemu znaleźliśmy wolne miejsce. W dosłownie chwilę po tym jak usiedliśmy podeszła do nas Pani, rozłożyła menu i zapytała czy podać od razu coś do picia. Stwierdziłem żeby dano nam chwilę na wybranie czegoś. Po około 5 minutach wróciła ta sama kobieta i zapytała czy już coś wybraliśmy. Złożyłem zamówienie które zostało dość szybko zrealizowane. Shaorma smakowała tak jak powinna. Muszę przyznać że jeszcze w wakacje były w tym lokalu problemy z obsługą, była niemiła a realizacja zamówienia trwała naprawdę długo. Jeżeli chodzi o moją ostatnią wizytę, to jedyna rzecz do której mogę się przyczepić jest kolczyk pod wargą kelnerki ale to kwestia gustu. Obsługa jest miła, gorąco polecam.
Wybrałem się zmienić opony. Po przyjeździe okazało się że chwilę przede mną wjechało na serwis auto i trzeba będzie poczekać. Poinformował mnie o tym pracownik w sposób jakby odpowiadał na to pytanie dziesiątki razy a godzina była raczej wczesna. Posiedziałem w samochodzie około 20 minut i zostałem „poproszony” – jeżeli w ogóle można tak nazwać nerwowe ruchy rękami – o wjechanie na serwis. Wjechałem do środka, zostawiłem zgodnie z poleceniem samochód na luzie i wysiadłem. Po wyciagnięciu opon z bagażnika dowiedziałem się że mam strasznie słabe opony i tak naprawdę do niczego się nie nadają (widocznie fora internetowe kłamią). Po jakiś 5 minutach narzekania pracownicy wzięli się do pracy, we trzech sprawnie ściągnęli koła, wymienili opony, letnie zapakowali do worków. Po zapakowaniu opon do samochodu zostałem poproszony słowami „tam se podejdziesz do biura i se zapłacisz za to”. Przestawiłem samochód i udałem się do „biura”. Biuro składa się z lady i mnóstwa półek z różnymi rzeczami na za ladą. Tu już wszystko sprawnie i miło.
Podsumowując, pracownicy robią swoją robotę dobrze ale niektóre komentarze są zbędne, kultura osobista na dość niskim poziomie. Wygląd tak pracowników jak i warsztatu – stosunkowo dobry jak na warunki atmosferyczne. Ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia.
Rzadko wysyłam jakiekolwiek rzeczy. Tym razem chciałem wysłać listy polecone, zamiast na pocztę udałem się do placówki InPost chcąc zobaczyć jak to funkcjonuje. Po wejściu do pomieszczenia byłem lekko zszokowany, wystrój wnętrza – jeżeli można w ogóle o czymś takim mówić był raczej biedny. Tuż przy wejściu stało biurko z rozrzuconymi na nim papierami ale żadnej osoby przy nim. Rzuciłem w pustkę głośne „dzień dobry” i po chwili pojawił się Pan który zapewne tam pracował – nie byłem do końca o tym przekonany ponieważ nie miał żadnego identyfikatora a jego strój na nic nie wskazywał. Wydawał się odrobinę niezadowolony faktem że ktoś przyszedł, najwyraźniej przerwałem jakąś ważną czynność, sądząc po zapachu było to parzenie kawy. Ogarnął bałagan jaki był na biurku rzucając papiery na parapet który był przy biurku i zaczął się mi przyglądać o nic nie pytając. Zapytałem „czy można nadać tu list?” uzyskałem odpowiedź że oczywiście można ale nie do wszystkich miejscowości, okazało się że z listów które miałem przy sobie można nadać tylko jeden – do Lublina, pozostałe miejscowości nie są obsługiwane. Postanowiłem nadać ten list, po zważeniu go okazało się że jest za lekki ponieważ „poczta ma monopol do 2013 roku na przesyłki do 50 gram”. Wyjściem z tej sytuacji okazał się zakup koperty która sama w sobie waży około 50 gram. Przepakowałem dokumenty do nowej koperty, zaadresowałem, wypełniłem potwierdzenie nadania -wszystko na stojąco – ciekawe czy gdyby jakiś starszy człowiek miał tak zrobić z 5 listami to byłby zadowolony. Za wszystko zapłaciłem 3,34 z czego 24 grosze to koszt nowej koperty. Wychodząc nie usłyszałem żadnego „dowidzenia” ani „pocałuj mnie w d..”. Osobiście uważam że powinno się tam popracować na kulturą osobistą i nad wizerunkiem. Jak się później okazało oferta cenowa jest konkurencyjna nawet po zakupie koperty na list.
Z usług telepizzy skorzystałem 3 razy, za każdym razem pizza była zamawiana. Za pierwszym razem w dwa dni po otwarciu na pizzę czekałem godzinę. Przywiozła ją osoba która nie była ubrana w firmowy strój a w pierwszych słowach oznajmiła że skończył się sos czosnkowy. Przy drugim zamówieniu czekałem krócej, natomiast komuś pomyliły się sosy i otrzymałem pomidorowy. Ostatnio zostałem dłużej w pracy i stwierdziłem że zamówię sobie pizzę, dzwoniąc zwróciłem uwagę Panu że poprzednim razem nie wszystko było tak jak trzeba, zapewnił mnie że tym razem będzie wszystko tak jak trzeba... niestety nie było... Z pizzą przyjechał bardzo mlody człowiek, nie miał pieniędzy do wydawania reszty i oczywiście nie przywiózł żadnego sosu... Tłumaczenie doreczyciela: "zapomniałem bo dopiero zaczynam zmianę". Wsiadł w samochód i juz po 15 minutach miałem sos i resztę... oraz zimną pizzę... Po tym zadzwoniłem na infolinię, za trzecim razem połączyłem się z Panem który oczywiście mnie wysłuchał, powiedział że coś zrobi, ale zapomniał przeprosić... Jedyny plus jest taki że faktycznie pizza przyjeżdza gorąca...
Posiadam auto na gaz więc napiszę jak to wygląda na tej stacji. W tygodniu pracuje tu sympatyczny Pan który doskonale sobie radzi z tankowaniem LPG. Niestety miałem okazję być tam w niedzielę. Do tankowania samochodu zabrała się sympatyczna kobieta która najpierw nie mogła odkręcić korka od gazu dzięki czemu musiałem przerwać robienie zakupów na stacji. Następnie przykręciła „przejściówkę” do holenderskich instalacji w ten sposób że po podłączeniu węża zaczął uciekać gaz z butli… Oczywiście po chwili dokręciła końcówkę odrobinę mocniej. Przy kasie nie było już żadnych problemów – obsługiwała mnie druga kobieta, zgodnie z prośbą wystawiła fakturę, wszystko było tak jak trzeba.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.