Wczoraj nie było mnie w domu więc kurier gls nie zastał nikogo by zostawić paczkę. Zostawił awizo w skrzynce, na którym podał godzinę, o której pojawi się kolejnego dnia z paczką. Czekałam więc i faktycznie pojawił się punktualnie. Paczka w stanie nienaruszonym, kurier uprzejmy i sympatyczny. Wydał mi resztę bez problemu.
Na przystanku linii 138 byłam sporo przed czasem. Przystanek był czysty, gablota przejrzysta, rozkład jazdy wisiał na swoim miejscu. Autobus pojawił się o czasie. Był średnio zatłoczony, po kilku przystankach wiele osób wysiadło i jechało się już znacznie wygodniej. Kierowca jechał przepisowo, wnętrze pojazdu było czyste. Na przystanek końcowy dojechaliśmy mniej więcej o czasie.
Na przystanku linii 137 byłam kilka minut przed czasem. Autobus przyjechał punktualnie. Wnętrze pojazdu było czyste choć ciasne (malutki pojazd), jazda mało komfortowa bo w tych najmniejszych autobusach najbardziej rzuca na wybojach. Kierowca jechał przepisowo, na przystanek końcowy dojechaliśmy o czasie.
Bardzo lubię tę placówkę pocztową bo obsługa jest tutaj zazwyczaj ekspresowa i nawet jeśli jest kolejka to bardzo szybko znika. Dziś było zaledwie kilka osób. Na dwa okienka, oba były czynne. Obsługa była uprzejma i bardzo szybka, w kilka chwil załatwiłam wysłanie kilku listów poleconych i druk faktury.
Wstąpiłam do Carrefoura by kupić kilka przyborów szkolnych i kilka rzeczy spożywczych. Dział z artykułami szkolnymi był dobrze zaopatrzony, udało mi się znaleźć to czego potrzebowaliśmy. Dział z nabiałem wyglądał dobrze, w ofercie były różne sery, wzięłam dwa rodzaje, obsługa była uprzejma, ser bardzo fajnie pokrojony. Gorzej było na dziale z warzywami i owocami. Banany brzydkie a dość drogie, ciężko też było znaleźć sałatę, która nie byłaby zwiędnięta. W końcu się udało i poszliśmy do kasy. W kasach nie było kolejki. Obsługa nieobecna, bez "dzień dobry", bez "do widzenia" bez jakiegoś kontaktu wzrokowego, zero. Niezbyt to było przyjemne.
Wstąpiłam do reala z zamiarem zakupu trzech rzeczy: bananów, sałaty i kątomierza. Niestety żadnej z tych rzeczy nie było mi dane kupić. Kątownika nie było, ogólnie cały dział papierniczy był żałośnie zaopatrzony, ja rozumiem, że jest początek roku szkolnego i wszyscy kupowali zeszyty i przybory szkolne ale chyba to było do przewidzenia i można by ofertę uzupełniać... na dziale z warzywami smród nie do wytrzymania! Chyba zepsuły się właśnie banany bo w okolicy ich pudeł nie dało się przejść bez zatkania nosa, sałata zwiędnięta. Obraz nędzy i rozpaczy... nie spodziewałam się czegoś takiego.
Mamy wrzesień, rok szkolny a MPK postanawia zmienić rozkład i poobcinać, poprzekładać autobusy tak że w tym momencie by dostać się do lekarza, do którego jeżdżę co jakiś czas muszę się 2 razy przesiadać i jadę o wiele dłużej niż dawniej. Linia 132 w godzinach przedpołudniowych nie kursuje (tylko rano i popołudniu jeździ) w dodatku przestała z niejasnych dla mnie przyczyn jeździć w weeekendy. Z jednej strony namawia się ludzi na zrównoważony transport i ekologię a z drugiej podnosi się wciąż ceny biletów MPK i utrudnia pasażerom życie. Gratuluję pomysłu.
Na przystanku linii 138 znalazłam się przed czasem. Przystanek był czysty, rozkład jazdy wisiał na swoim miejscu w gablocie. Autobus przyjechał niemal równo o czasie. Był jednak zatłoczony i przez to jazda nim nie była wygodna. Przydałby się jeszcze jeden kurs w ciągu godziny bo 3 na tej trasie to za mało na tę ilość pasażerów. Na przystanek końcowy dojechałam o czasie, kierowca jechał przepisowo a wnętrze pojazdu było czyste.
Już od wejścia do sklepu stałam się świadkiem awantury między klientami o bezprawne parkowanie na miejscach dla inwalidów. Zdziwiło mnie to, że sklep tworzy miejsca parkingowe tego typu a nie sprawdza, czy przypadkiem nie parkują na nich osoby bez uprawnień. Wystarczy raz na jakiś czas puścić ochroniarza na obchód i takie praktyki by się skończyły. Druga kwestia, która mnie zdecydowanie zirytowała to brak konkretnych etykiet przy produktach. Chodzi mi o stoisko malutkie z parasolami. Wrzucono do 1 kosza kilka rodzai parasoli i parasolek, a ceny umieszczono na górze. Z nazw produktów na etykietach cenowych i na samych produktach nic nie wynikało, nie dało się rozszyfrować także po kodach kreskowych bo część parasoli ich nie miała. W końcu po kilku próbach zgadywania, co jest czym i sprawdzaniu w czytniku cen, udało mi się znaleźć parasol, który był w cenie, która mi odpowiadała.
Poszłam na pocztę by wysłać kilka listów. Nie sądziłam, że spędzę tam aż tak dużo czasu. Czynne były 2 okienka ale tempo obsługi było ślimacze. Gdy w końcu przyszła moja kolej obsługiwała mnie uprzejma choć niezbyt prędka osoba, która bardzo starannie, dokładnie lecz również powoli sprawdzała gabaryty każdego listu, potwierdzenia, adresy itd. W sumie spędziłam w placówce 30 minut...
Po drodze na przystanek wstąpiłam na Plac Imbramowski na stoiska warzywne by kupić nieco świeżych warzyw. Ceny na placu są zdecydowanie niższe niż w sklepach a warzywa są doskonałej jakości. Obsługiwała mnie bardzo uprzejma pani, która wybierała najładniejsze warzywa i owoce. Widać było, że nie chce sprzedać w pierwszej kolejności tych brzydszych lecz wybiera najlepsze dla klientów.
Fatalna jakość obsługi a w zasadzie jej zupełny brak. Zamówiłam w aptece Remedium żel i krem, na który potrzebowałam otrzymać paragon. Wystawienie paragonu bądź jakiegokolwiek rachunku jest obowiązkiem sprzedawcy, otrzymałam błędnie wystawiony paragon. O sytuacji powiadomiłam natychmiast aptekę, niestety mijają dni a odpowiedzi brak, paragonu również. Jestem bardzo niemile zaskoczona takim traktowaniem klientów. Co gorsza zakupiony przeze mnie krem wygląda jakby był otwierany... Również podejście apteki do wysyłek pocztowych jest rozbrajające. Zaraz po wysyłce otrzymałam wiadomość, że przedmioty wysłano ale że apteka nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wysyłkę, jej zniszczenie itd. a kto ponosi? Ja? Przesyłka została źle zabezpieczona i całe opakowanie kremu się pogięło, nie jest to kłopot bo to tylko kartonik ale jeśli chciałabym to komuś sprezentować? Zamiast umywać ręce od odpowiedzialności warto dokładniej zabezpieczać przesyłki, 2 razy sprawdzić co się nabiło na kasę i nie wysyłać kremów, które wyglądają podejrzanie...
Z Ceneo korzystam niemal zawsze gdy planuję zakupy przez internet jakiejś konkretnej rzeczy dostępnej w wielu sklepach. Dziś szukałam kremu regenerującego Avene. Znalazłam w jednej z aptek, z których często krozystam dość dobrą ofertę ale postanowiłam porównać cenę z ofertami zebranymi przez Ceneo. Niestety portal nie współpracuje ze wszystkimi sklepami internetowymi, z tego co się orientuję wiąże się to z jakimiś opłatami więc nie jest do końca miarodajny. Tym razem okazało się, że nie znalazł dla mnie lepszej oferty cenowej niż sama to zrobiłam. Mimo to lubię z niego korzystać bo często bardzo się przydaje.
Strona, na której kupimy wyroby różnych projektantów, artystów jak i zupełnych beztalenci, to charakterystyczna mieszanka dla tego typu stron, ale o gustach się nie dyskutuje. W pakamerze kupuję od czasu do czasu, tym razem prezent dla znajomych na parapetówkę. Po sklepie niezbyt wygodnie się poruszać bo kategorie są mało konkretne, można wyszukiwać np. po kolorze ale nie ma zbyt dokładnego sortowania produktów i często dużo czasu trzeba spędzić na przeczesywaniu oferty.
Sklep lokikoki.pl oferuje kosmetyki do pielęgnacji włosów oraz akcesoria. produkty są podzielone na kategorie poprzez zagadnienia problematyczne np. "wypadające włosy", dzięki temu szukając specyfików do zadań specjalnych mamy ułatwioną sytuację. Ceny są średniej wysokości, dobre kosmetyki z reguły kosztują więcej niż szampon z marketu. Ogólnie strona sklepu jest przyjemna, choć może mało zaawansowana technicznie.
Znów otrzymałam mailowo zestawienie punktów zgromadzonych na koncie i kilka nowych kuponów promocyjnych do zrealizowania u partnerów programu. Kupony punktowe dają wielkie korzyści, szczególnie, że u części partnerów programu bardzo często robię zakupy. Program w moim odczuciu działa dobrze. Nużące jest jedynie oczekiwanie na zatwierdzenie punktów przez partnerów, często trwa to wiele tygodni...
Na przystanku linii 138 znalazłam się o czasie. Przystanek był czysty, rozkład jazdy wisiał w gablocie. Autobus przyjechał z kilkuminutowym opóźnieniem. Wnętrze pojazdu było zatłoczone lecz czyste. Kierowca na długich prostych starał się nadrobić spóźnienie, jechał okropnie szybko. Na miejsce przyjechałam chwilę po czasie.
Na przystanku linii 137 było czysto, rozkład jazdy wisiał w gablocie a kosz został opróżniony, nigdzie wokół nie było porozrzucanych niedopałków, jak to bywa na przystankach. Autobus spóźnił się minutę/dwie. U kierowcy można było zakupić bilet, co też uczyniłam. Pojazd był czysty, niezbyt komfortowo się nim jechało bo tą linią chyba zawsze jeżdżą te najmniejsze autobusy, w których strasznie telepie. Kierowca jechał przepisowo, na przystanku końcowym byłam chwilę po czasie.
Pojechaliśmy do Castoramy by kupić farbę do drewna. Na miejscu okazało się, że wybór tego typu produktów jest duży ale ciężko nam było znaleźć coś w odcieniu podobnym do stolarki. Obsługa była uprzejma, podeszła do nas pracująca tam osoba, próbowała doradzić najlepsze rozwiązanie. Sklep jest bardzo przestronny, dobrze zaopatrzony, niestety kolor, który by nam odpowiadał był dostępny tylko w małych puszeczkach a potrzebowaliśmy 20 litrów :)
Wpadliśmy do Obi by zakupić impregnat/farbę do drewna. Wybór był duży, ciężko nam było się zdecydować na kolor i rodzaj farby, zapytaliśmy o radę pracownika Obi, doradził na tyle ile mógł. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na farbę w ciemnym brązie, poszliśmy do kas, nie było kolejek. Cena dość atrakcyjna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.