W jednym z czasopism wnętrzarskich zauważyłam lampę, ktoa bardzo mi się spodobała. Wrzucając jej nazwę w wyszukiwarkę znalazłam adres sklepu crazyshop.pl Bardzo często tam zaglądałam, podziwiałam, ale nigdy nie byłam klientem. Niestety przy mojej wymarzonej lampie była informacja, iż artykuł jest w tej chwili niedostęny. Nic to, postanowiłam napisać emaila do obsługi sklepu. Jakież było moje zdziwenie gdy po 5 minutach na moją skrzynkę wpłynęła informacja zwrotna. Miła Pani poinformowała mnie, że owszem w tej chwili nie posiadają tego asortymentu ale w dniach ... spodziewają się kolejnej dostawy z Wlk. Brytanii i zaprasza ponownie od odwiedzeni strony www. właśnie w tym terminie.
Sympatyczny, sprawnie pracujący personel to bardzo duży atut i potrafi zatrzymać klienta :) Naprawdę duży plus.
Pierwszy raz robiłam zakupy w tej sieci aptek. Z reguły są one usytuowane przy sklepach Biedronka, stąd jakże fałszywe miałam o nich wyobrażenie. Do tej pory z powodu samej lokalizacji kojarzyły mi się one ze słabą ofertą, niską jkością obsługi. I poszłam pierwszy raz wykupić receptę. Jakież było moje zdziwienie....
Już przy samym wejściu do sklepu widniały standy z ofertą promocyjną na leki. drzwi wejściowe były czyściutkie, co jest rzadkością w jakimkolwiek sklepie. wewnątrz panowała naprawdę sterylna czystość. Sam punkt akurat tejże apteki, a raczej jego wieklość nie należy do tych największych, a jednak dzięki dobrej organizacji jest wypełniony po brzegi. Bardzo miło zaskoczyła mnie strefa samoobsługowa. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, gdy chcemy kupić np. jakiś suplement diety i możemy na na półce odnaleźć w szeregu ustawione różne specyfiki, proównać cenę, dotknąć opakowania, przeczytać ulotkę i nie czuć przy tym skręowania, czy też morderczego wzroku kolejnych chorych pacjentów czekających za naszymi plecami w ogonku. Gdy podchodziłam do stanowsika kasowego, aby wykupić moją receptę, jakież było zdziwnie, gdy Pani sama zaproponowała mi tańsze zamienniki (jeden z nich akurat z promocyjnej oferty). Po czym wszystkie zakupione przeze mnie produkty zapakowała w reklamówkę i dopiero podała wraz z paragonem. Jest to apteka, do której będę wracać. Poza estetyką i częścią samoobsługową w pamięci pozostało mi coś jeszcze - fachowość i kultura osobista sprzedających.
Z reguły jestem zadowlona z oferty jaką swoim klientom proponuje sieć delikatesów Piotr i Paweł. Owszem, nie jest to może najtańszy sklep, ale w śład za ceną podąża jakość oferowanych produktów. Sklepy tej marki usytuwane są z reguły w dużych galeriach handlowych, dlatego też posiadają łatwy dojazd, duży parking, wózki - co niewątpliwie jest dużym atutem. Asortyment jest bardzo zróżnicowany i dobrze wykesponowany. Zawsze jestem zadowlona ze świeżego pieczywa, które przynajmniej w Płocku dostępne jest o każdej porze dnia. Personel jest bardzo grzeczny i kompetentny, aczkolwiek, ostatnio dwa razy pod rząd przydarzyła mi się dziwna sytuacja. Kupując prdukty na stanowisku wędlin i nabiałów, przy kasie stwierdziłam, że na opakowaniach widnieją zupełnie inne nazwy produktów, niż te, o które prosiłam. Ceny były wyższe. Po mojej dociekliwości okazało się, że zapakowany produkt jest zgodny z moim wyborem, natomiast został nabity inny kod porduktu. Sama procedura wycofania takiego produktu z kasy jest w Piotrze i Pawle bardzo zawiła i czasochłonna. Musiałam zapłacić za wędlinę zgodnie z widniejącą ceną na etykiecie, po czym poproszono mnie do stanowiska z alkoholem, tam Pani próbowała wycofać produkt, sprawdziła ponownie jego kod i wbiła prawidłowy numer kodu. Aby zwrócić mi pieniążki, ekspedientka musiała poprosić ochronę, która ponownie wszystko na pragaonie zweryfikowała, razem sporządziliśmy protokół, który następnie musiałam podpisać. W efekcie zapakowano mi "moją wędlinę" i zwrócono nadpłatę w wysokości 1,22zł. Wszystko przebiegało w bardzo grzecznej atmosferze, aczkolwiek to 1,22zł kosztowało mnie dodatkowe 15 minut stania przy ladzie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie moje ponowne zakupy i ta sama sytuacja tym razem z żółtym serem. Ale ponieważ byłam już mądrzejsza... zaraz przy stanowisku z nabiałem spojrzałam na etykietę i poprosiłam o weryfikację kodu i ceny.
Powinnam byc zniechęcona do zakupów w tej sieci... a jednak kuszą bogoatą ofertą i świeżością proponowanych produktów. Z tym, że bardziej jestem wyczulona na sprawdzanie nazw produktów oraz ceny przy stanowiskach wędlinarskich i z nabiałem.
Nie wiem z czego wynikają takie pomyłkii. Nie sądzę, żeby pracownicy w ten sposób próbowali oszulać swoich klientów, raczej wynika to z dużej rotacji pracowników i może zbyt krótkiego czasu na przeszkolenie i przyswojenie sobie wszystkich numerów kodów produktów.
Jak to jesienią bywa, dopadł i mni ejakiś wirus. nie jestem osobą lubiącą lekarzy, więc przez dwa tygodnie próbowałam wyleczyć mój uporczywy, silny kaszel. leczyłam metodami naszych babć szykując mikstury, odwiedzając apteki i wydając pieniądze na kolejne prpopnowane mi specyfiki. Nie pomogło. Zadzwoniłam do Orlenmedici, która posiada na terenie miasta 4 przychodnie, a rejestracji dokonujemy telefonicznie. Uzbroiłam się w cierpliwość, czekałam, słuchając muzyczki i kolejnych komunikatów przez telefon. 3krotnie zostałam rozłączona. Nic to, zdesperowana próbowałam dalej i udało się. Pani w rejestracji nie potrafiła ondaleźć mnie po nazwisku, podałam datę urodzenia, poskutkowało. I jakież było moje zdziwienie gdy zaproponowano mi wizytę na 11 października. dziś jest 6. Czy w okresie wzmożonych zachorowań tego typu placówka, ni epowinna dodatkowo zatrudnić lekarzy pierwszego kontaktu? Ponieważ w pracy jestem w tej placówce dodatkowo ubezpieczona (płacać niemałe pieniądze) wyciągnęłam kolejny właśnie ten argument. Pani sprawdziła w systemie, czekałam, czekałam. Po czym poinformowała mnie, że nieprawdą jest to co powiedziałam, że pani ma podaną inną nazwę instytucji, jako mój zakład. Moja cierpliwość sięgnęła zenitu, zostałam potraktowan jako potencjalny oszust, po to, żeby umówić się na wizytę do lekarza. Poprosiła o kolejne prześłedzenie mojej kartoteki, w celu wykrycia błędu. I bingo, okazało się, że oczywiście, pani znalazła prawdziwe dane i faktycznie, przysługują mi dodatkowe przywileje. Choćby cichutkiego przepraszam nie usłyszałam, a może powinnam zapisać się również na wizytę do laryngologa?
Koniec końców, mój przywilej jest taki, że mogę sobie jutro dzwonić od 6:00 rano i może znajdzie się jakieś wolne miejsce w innej siedzibie firmy, niż ta mi przypisana.
jak mam ocenić tą firmę? nie będe pisać, szkoda mi resztek zdrowia, a najprawdopodbniej muszę dotrzymać do poniedziałku :(
Po wejściu do sklepu nikt się moją osobą nie zainteresował, nikt nie odpowiedział na moje "dzień dobry", choć byłam jedną z tylku dwóch klientek na duże powierzchni tegoż sklepu.Sama poszukałam wśrod półek ubrania, którym byłam zainteresowana i podeszłam do kasy. Za ladą stału dwie Panie, które głośno i dosyć gorączkowo wymieniały między sobą zdania na temat atmosfery panującej wśród obsługi tego sklepu, wyrażały się niepochlebnie o swoim kierowniku i pracodawcy i bez jakiekolwiek zażenowania moją osobą dokonywały wyboru dnia, w którym złożą wypiwedzienie i jakie to z pewnością będą czekały je problemy ze strony pracodawcy. Mimo iż weszłam do sklepu w dobrym nastroju, nagle poczułam się jak intruz, podsłuchiwacz i nie wiedziałam czy mam przy tej kasie stać, czy odejść. Panie obsługiwały mnie przedmiotowo, nadal ze sobą żywiołowo konwersując. Poczułam ulgę wychodząc. I nie muszę chyba nadmieniać, że zmieniło się troszkę moje spojrzenie na tą markę odzieżową, aprzynajmniej już pozytywnie mi się nie kojarzy... choć same ubrania uważam za rewelacyjne, to obsługa sklepu popsuła wizerunek całości reserved w moich oczach
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.