W sklepie poczułam się jak intruz. Nie wiem czy panie akurat zmieniały dekoracje, czy po prostu miały zły dzień, ale w sklepie panował bałagan, na ladzie i jakimś ustrojstwie na kółkach leżały zmiędlone ubrania. byłam dosłownie przepychana z kąta w kąt rzeczonym ustrojstwem, jeśli padło słowo 'przepraszam' to takim tonem, że myślałam, że to ja wpadłam na tą wózko-szafę, a nie, że zostałam rozjechana. Poza tym panie robią wrażenie jakby nie akceptowały klientek w rozmiarze powyżej 36. Byłam świadkiem gdy dwie panny naśmiewały się (oczywiście nie w jej obecności) z nieco większej klientki i to w sposób wręcz wulgarny (cyt. 'Ty, idź do przymierzalni, i słuchaj żeby hipopotamus szwów nie rozerwał' - a gdy klientka opuściła sklep wcześniej odkładając sukienkę i mówiąc, że jednak nie pasuje ruda pannica syknęła do koleżanek: 'to może namiot będzie pasował, najlepiej 4-osobowy'. Mnie zwrócono uwagę na to, że biorę do przymierzalni dwie takie same bluzki tylko w innym kolorze, już za plecami usłyszałam, że to bez sensu, a później nastąpiły jęki, wzdychania i przewracanie oczami gdy pani miała odwiesić rzeczy których nie kupowałam. Sytuację starała się ratować pucułowata dziewczyna o ciemnych falowanych włosach, ale i tak prym wiodła ruda pannica oraz dwie wpatrzone w nią ciemnowłose - zachowujące się jak gwiazdorzace gimnazjalistki
Niby wszystko miło i sympatycznie się zapowiadało, niestety brak kompetentnej obsługi. Zdziwiło mnie to, bo w sklepach tej sieci nigdy z kompetencjami personelu nie miałam problemów. Niby pani powiedziała 'dzień dobry' już przy drzwiach, niby spytała w czym może pomóc, niby pomagała, ale cóż z tego gdy nie umiała 'przetłumaczyć' rozmiarówki UK na nasze, tzn. zdawało jej się, że umie w rezultacie wylądowałam przy kasie z sandałkami dla dziecka o rozmiar większymi - na szczęście w ostatniej chwili dostrzegłam wszywkę z rozmiarami i wróciłam wyedukować panią, a tu nowa gafa - inni klienci pytają o piankowe chodaki na plażę (pani robi wielkie oczy), klienci mówią wprost, że chodzi im o coś takiego podobnego jak crocs'y - a pani zasłaniając pupą półkę z piankowymi chodaczkami marki Sahara stwierdza kategorycznie, że takiego czegoś nie ma...
Bardzo miła i cierpliwa pani pomogła mi dokładnie wymierzyć spodenki i koszulę dla mojego 3-latka, a gdy okazało się, że koszuli w odpowiednim rozmiarze nie ma, sama zaproponowała, że zadzwoni do drugiego sklepu tej sieci mieszczącego się przy ul.Fordońskiej, gdzie na 24 godziny zarezerwuje towar.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.