Podjechałam pod stację aby zatankować paliwo LPG. Nie było kolejek i nie było tego Pana co zawsze tankował mi samochód. Jakież było moje miłe zaskoczenie, jak wyszła Pani kasjerka, aby zatankować mi paliwo LPG. Nawet nie musiałam dzwonić na guziczek umieszczony przy tankomacie. Pani była bardzo uprzejma, i znakomicie poradziła sobie z zatankowaniem samochodu. BRAWO KOBIETY !!! W końcu nie codziennie widzi się kobietę tankującą komuś samochód. Ta sama Pani przyjęła również moją płatność za paliwo. W sklepie na stacji był porządek, towar był ładnie poukładany. Widać, że właściwie dobrany personel świadczy o firmie.
W dniu 15 października 2009r. udałam się do placówki PZU w Sremie aby ubezpieczyć samochód. Obsługiwała mnie pani w średnim wieku, która przedstawiła mi ofertę PZU, cały pakiet AC,OC i NW. Pani była bardzo obeznana w przepisach, doradziła mi jaką ofertę wybrać, aby była dla mnie najkorzystniejsza, a czego nie poleca szczerze. Tak się złożyło, że w tym roku urodziło mi się dziecko, więc z tego tytułu dostałam 5 % zniżki w ramach pakietu, a że jestem ich klientką od wielu lat, mam też 60 % zniżek z tytułu bezszkodowości. Na zakończenie rozmowy Pani wręczyła mi swoją wizytówkę, a także zachęcała do skorzystania z oferty ubezpieczeń na życie. Jestem zadowolona z obsługi w PZU, ponieważ pracują tam kompetentni ludzie a nie sępy które żerują, żeby klienta naciągnąć na pieniądze i oszukać. Myślałam, żeby zmienić ubezpieczyciela i chodziłam pytałam po innych ubezpieczalniach a i tak na końcu wracałam do PZU, bo to co słyszałam w innych ubezpieczalniach, ukryte opłaty, ograniczona ochrona, to jakaś paranoja. Jak ktoś się nie zna to naprawdę może dać się oszukać.
W 2005r zakupiłam samochód. Chcąc go ubezpieczyć chodziłam po różnych firmach i szukałam najkorzystniejszej oferty. Zamówiłam również przez internet rozmowę z doradcą LINK 4 na konkretny dzień i godzinę. W umówionym idealnie co do minuty czasie zadzwonił doradca LINK 4 aby zweryfikować moje potrzeby i zaproponować mi najkorzystniejsze ubezpieczenie. Podałam mu niezbędne dane i po godzinie doradca ten oddzwonił z konkretną ofertą. Niestety oferta była dość droga więc nie skorzystałam, ale ten sam doradca dzwoni do mnie co roku o tej samej porze przedstawiając ofertę LINK 4 i za to go podziwiam.
W dniu 08 września ubiegłego roku udałam się do firmy ALLIANZ w Środzie Wielkopolskiej aby dowiedzieć się o ofercie ubezpieczenia AC i OC samochodu. Pani która mnie obsługiwała,zadawała szereg pytań dotyczących moich danych osobowych oraz samochodu, który chciałam ubezpieczyć. Wyliczyła mi składkę ubezpieczeniową w pakiecie OC+AC+NW bardzo wysoką. Sama stwierdziła że bardziej opłaca mi się pozostać w firmie w której jestem od lat gdyż mam zniżki za kontynuację, niż zmieniać towarzystwo ubezpieczeń, ponieważ nowi klienci mają zazwyczaj gorsze warunki niż stali klienci. Poleciła mi za to bardzo korzystne ubezpieczenia na życie. Za niewielką składkę mam w pakiecie ochronę całej rodziny. Dostałam ofertę i chyba się zdecyduję.
Pewnej soboty poszłam do sklepu TRIUMPH chcąc kupić bieliznę na swój ślub. Potrzebowałam biustonosza, który byłby dopasowany do mojej suknii ślubnej, wygodny w noszeniu i nie opadał. Pani ekspedientka doradziła mi wziąć bez naramek, z usztywnieniem i na żelowych spodach, który doskonale dopasowuje się do ciała i podczas tańca nie będzie się zsuwał. Byłam bardzo zadowolona z doskonałego zakupu i miłej obsługi. Oprócz tego chciałam dokonać zakupu rajstop w kolorze ecru, lecz Pani ekspedientka doradziła mi wybór pończoch, również na żelowych spodach, które doskonale dopasowują się do kształtu nogi i nie osuwają się. Czasami warto posłuchać ekspertów. Jestem bardzo zadowolona zarówno z dokonanego zakupu jak i profesjonalnego doradztwa.
W niedzielne popołudnie wybrałam się z mężem na zakupy do M1. Wstąpiliśmy do salonu jubilerskiego YES ponieważ mąż chciał kupić mi prezent na gwiazdkę. Pani obsługująca potrafiła doradzić i zareklamować biżuterię, którą byłam zainteresowana. Wybrałam złote kolczyki, które Pani zapakowała w śliczną torebkę i dołączyła kartkę z życzeniami od firmy oraz opłatek. Właśnie ten opłatek był dla mnie symbolem, że firma szanuje swoich klientów.
Bardzo lubię robić zakupy w Intermarche, ponieważ jest tam wszystko co potrzeba w codziennym spożywaniu, jest stoisko ze słodyczami, chlebem, alkoholowe,z mięsem, gazetami i świeży nabiał. Jest też niska cena i dużo promocji. A najlepsze jest to, że są koszyki i wózki bez wrzucania monet, i kartą mozna płacić już od 3 złotych, dla porównania w LIDLU od 20 zł a w Biedronce w ogóle nie można płacić kartą. Zawsze dostaję do domu gazetkę z promocjami.
W dniu 08.11.2008r. wybrałam się na zakupy do Biedronki. Chciałam wziąć wózek na zakupy ale wszystkie były zakluczone, a nie miałam drobnych monet żeby odblokować. Podeszłam do kasjerki żeby rozmienić ale ona nie miała drobnych, więc weszłam na dyskont myśląc, że będą koszyki, ale niestety ich nie było. Kupiłam parę drobiazgów i podeszłam do kasy. Kasjerka wydała mi drobne pieniądze i miałam wreszcie na koszyk więc ponownie udałam się na zakupy, mogłam już kupić więcej towaru.
W dniu 14 maja wpłacałam środki pieniężne we wpłatomacie. Z niewyjaśnionych przyczyn pobrało mi pieniądze a na konto nie wpłaciło. Podeszłam do okienka, pracownik poinformował mnie że złoży reklamacje w mojej sprawie, która zostanie rozpatrzona w ciągu miesiąca. Wpłacałam dużą kwotę aby zrobić ważny przelew i muszę czekać miesiąc aż moje środki wpłyną na konto? Pracownik poinformował mnie, że takie są procedury, być może szybciej zostanie rozpatrzona ta reklamacja. Nie winuje pracownika, ale bank za długoterminowe rozpatrzanie reklamacji. Muszę szukać dodatkowych środków aby zrobić przelew
Kupowałam w markecie klej do płytek z promocji 25kg do którego było 5 kg gratis (tak było w ulotce). Podjechałam wózkiem pod towar, ale nie było nikogo z obsługi, żeby mi załadował 3 worki po 25 kg. na wózek. Obeszłam cały market, wszyscy jakby się pochowali, wreszcie znalazłam Pracownika, ale on stwierdził że nie może mi pomóc bo nie jest z tego działu. Poszłam w stronę działu budowlanego, zauważyłam że idzie inny Pracownik, biegnę za nim, a on wyszedł na magazyn, do którego ja nie mam prawa wejść, więc czekam pod drzwiami aż wyjdzie. Po około 10 minutach znudzona wracam do miejsca gdzie zostawiłam wózek, i widzę, że ten sam pracownik na którego czekałam, pakuje jakiś towar na inny wózek. (pewnie przeszedł na sklep innym wejściem). Proszę go o pomoc,a on mi każe czekać bo już komuś ładuje towar. Przyszedł klient od towaru i zagaduje pracownika o tym i o tamtym, a mi ciśnienie się podnosi. Ten klient ma chyba jakąś firmę budowlaną bo zakupy robi olbrzymie, a jeszcze prosi pracownika na dział z lakierami i Pracownik zniknął mi z pola widzenia. Wkurzona na maxa sama sobie zapakowałam te worki, ale do nich powinny być małe 5 kg gratis, a tych nie było na sklepie. Przy kasie pytam się pani czy są te 5kg jeszcze a pani odpowiada, że jak na sklepie nie ma tzn. że nie ma w ogóle. Promocja do wyczerpania zapasów. W markecie spędziłam około godziny. Na drugi dzień ponownie odwiedziłam Bricomarche i przypadkiem weszłam do działu budowlanego, na wierzchu leżały małe 5 kg woreczki które były gratis do kleju 25kg. Zapytałam kasjerkę czy mogę dostać te 3 woreczki 5kg bo mam paragon, że w dniu poprzednim kupowałam klej. A ona stwierdziła, że nie może mi wydać, bo nie sprawdzi czy ja wczoraj je faktycznie dostałam czy nie. Poczułam się jak złodziejka, która chce wysępić towar i narazić firmę na straty.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.