W dniu dzisiejszym udałem się na zakupy do supermarketu Tesco. Sala sprzedaży była czysta, produkty były łatwo dostępne i dobrze oznakowane. Pracownicy na sali sprzedaży byli uśmiechnięci i gotowi do pomocy. Przy samym wejściu do kas z koszyka wypadł mi sos. Podeszła do mnie pracownica sklepu i poinformowała mnie, żebym się nie martwił i że zbity sos zostanie zaraz posprzątany. Chciałem zapłacić za to, ale zostałem poinformowany, że nie muszę. Miłe zaskoczenie. Na niższą ocenę sklepu wpłynęło zachowanie pracownika przy kasie, który był nieco opryskliwy dla klientów stojących za mną.
Wybrałem się dziś do banku w celu wpłaty pieniądzy. Na samym wstępie ucieszyłem się, że nie było prawie wcale kolejki. Byłem drugi. Na sali były czynne 4 "okienka": dwa na operacje gotówkowe, dwa na przelewy, obsługę kont itd. Czekanie w kolejce, mimo iż byłem drugi przeciągnęło się do prawie dziesięciu minut. Panie obsługujące klientki banku stojące przede mną wyraźnie musiały coś ze sobą wyjaśnić, odchodziły na zaplecze, wyrażały przy klientach jakieś pretensje względem siebie. Gdy w końcu podszedłem do "okienka" zostałem potraktowany już sprawnie w odniesieniu do wpłaty pieniędzy. Przy próbie zmiany swoich danych (zmieniłem dowód i adres zamieszkania) dowiedziałem się, że"muszę iść do oddziału, w którym zakładałem konto, ze względów bezpieczeństwa".
To była już druga moja wizyta na stacji benzynowej dzisiejszego dnia. Wybrałem Lukoil z powodu niskiej ceny. Do zatankowania miałem dwa kanistry (paliwo do ciągnika). Zgodnie z instrukcją podaną na dystrybutorze do kanistrów nie można tankować samemu co mnie trochę zdziwiło. Należy wezwać pracownika dając trzykrotnie sygnał dźwiękowy. Tak też uczyniłem. Pracownica stacji pojawiła się szybko, była uprzejma i miała. Następnie udałem się do kasy gdzie oprócz paliwa zapłaciłem też za dwa promocyjne hot-dogi. Pani przy kasie była trochę gadatliwa, co mi nie przeszkadzało a wręcz wprowadzało w dobry nastrój. Była miła i obsłużyła mnie profesjonalnie,choć jej strój było nieco ekstrawagancki. Stacja czysta na zewnątrz i w środku. Ocenę stacji psują trzy "black jacki", przy których siedziały osoby czekające na wygraną dnia.
Dziś po siłowni wybrałem się z żoną na lody. Nasze kroki skierowaliśmy do lodziarni "San Remo" przy ul Wyszyńskiego. Zamówiliśmy dwie gałki lodów o smaku "Amarena" (likier wiśniowy zmieszany ze smakiem śmietankowym). Sprzedawczyni była uprzejma i uśmiechnięta, powitała i pożegnała nas werbalnie. Porcje lodów (jedna gałka) za jedyne 1,5 z są naprawdę ogromne. Smak lodów bardzo przyjemny. Przy lodziarni wystawione są estetyczne stoliki i krzesełka,gdzie można w spokoju usiąść i konsumować lody. O jakości lodów świadczą też tłumy "oblegające" "San Remo" w upalne dni. Podsumowując: jak najbardziej polecam.
W sobotę 27 sierpnia udałem się na zakupy do galerii handlowej Focus Mall. W przerwie pomiędzy zakupami udałem się wraz z żoną do "restauracji" sieci KFC. W kolejce przed nami stały trzy osoby. Zamówiliśmy zestaw za 20 zł. Zestaw obejmował kilka tzw. pałek z kurczaka w pikantnej panierce, kanapkę z kurczakiem, porcję frytek oraz napój firmy Pepsi. W pakiecie była jeszcze darmowa dolewka napojów Pepsi, z której z chęcią skorzystałem. Pani przy kasie (brunetka długie włosy spięte w kucyk) była miła i uśmiechnięta. Poinformowała nas o wszystkich możliwych wersjach kupowanego przez nas zestawu. Jedzenie było smaczne i sycące (starczyło dla dwóch osób na tzw. mały apetyt). Polecam to miejsce tym wszystkim, którzy zgłodnieją podczas zakupów. Jedyny mankament jaki dostrzegłem to nieco zatłuszczone stoliki. No ale w końcu to tylko fast food.
Po długim namyśle i porównaniu ofert zdecydowałem się wraz z żoną na zakup netbooka Toshiba nb500. Produkt ten za rozsądną cenę 999 zł oferowała sieć Euro Rtv Agd.
Po wejściu do sklepu udaliśmy się niezwłocznie do półki z laptopami i netbookami. Odnaleźliśmy szybko wybrany produkt. Porównywaliśmy z innymi sprzętami tej samej klasy, oglądaliśmy też produkty o lepszych specyfikacjach technicznych. Przez około 10 min. (nie mierzyłem czasu nikt do nas nie podszedł a stała z nami jeszcze jedna klientka z dzieckiem. W tej części sklepu był tylko jeden pracownik, który obsługiwał innego klienta. Cierpliwie czekaliśmy. W końcu zaczepiłem tego pracownika, prosząc o wydanie nam produktu z magazynu. Obiecał, że przyjdzie za chwilę, więc czekaliśmy nadal. W końcu przyszedł do nas wskazaliśmy mu wybrany towar. Pan wypisał nam jakiś kwit, wcześniej odrzucając jakiekolwiek możliwości negocjacji ceny(kazał rozmawiać z kierownikiem), z którym udaliśmy się do kasy.
Pani w kasie przyjęła pieniądze, paragon przypięła do kwitu. Następnie daliśmy kwit i paragon kolejnemu pracownikowi obsługi, który miał nam wydać towar z magazynu. Po jakimś czasie przy kasie pojawił się pracownik obsługi z kartonem z netbookiem. Zażądał od nas...paragonu. Zaczęła się nerwówka," ale my paragon oddaliśmy Panu". Pracownik twierdził, że niczego nie wziął. Ostatecznie okazało się, że pomyliśmy pracowników o zbliżonym wyglądzie. drugiego pracownika zawołano, paragon się znalazł. Sytuacja się wyjaśniła, ale my przez moment czuliśmy się jak złodzieje, lub, że będziemy musieli walczyć o nasze pieniądze. Ze sklepu wyszliśmy z niesmakiem... i dobrym laptopem.
Największy minus tego sklepu to brak zainteresowania klientem. Jestem w stanie zrozumieć, że wszystkie sklepy minimalizują wydatki na personel. Problem w tym, że kiedy ja czekałem na kogoś kto się mną zainteresuje widziałem, że rozwieszano plakaty wewnątrz sklepu, ktoś krąży i dowcipkuje, ktoś biega z jednego miejsca w drugie. A ja jako klient mam czekać!. Pytanie tylko ile?
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.