Postanowiłem napisać to co zaobserwowałem w Rodeo Drive. Nigdy wcześniej w żadnej restauracji nie spotkałem się z taką obsługą klienta. Na dzień dobry każdy pracownik czy to kucharz, menedżer, kelner czy kelnerka z uśmiechem na twarzy mile wita się z każdą wchodzącą osobą. Na wejściu podstawowe i najważniejsze dla mnie pytanie w jakiej strefie życzę sobie stolik. Tak być powinno wszędzie, pod tym względem jestem bardzo wybredny wręcz uczulony (co z tego, że jest strefa dla niepalących skoro aby do niej wejść trzeba się przedostać przez kłęby dymu strefy dla palących :/ , albo nie jest niczym oddzielona :?) na stoliku czekają już sztućce - jednakowe na każdym i z głową dopasowane m.in. nóż wiadomo, że w restauracji typu American Grill & Bar steki w różnym stopniu wypieczone to można rzec podstawowe danie więc po co zamęczać klienta (jak to w wielu innych restauracjach bywa) nożami nadającymi się tylko do smarowania chleba. Nie zdążyłem się rozebrać a przy stoliku czekał już kelner z menu w dłoniach, przedstawił się imieniem i poinformował, że w dzisiejszego wieczoru będzie Nas obsługiwał. Nie minęła chwila od momentu kiedy się zdecydowałem co zjeść i zamknąłem kartę menu a Krzysiek (kelner) był już gotowy przyjąć zamówienie. Bardzo przydatne okazały się jego sugestie do zamówień, zaproponował małe zmiany, o których nie przeczytałem w menu, za co jestem ogromnie wdzięczny - widać, że ma pojęcie co w połączeniu z czym najlepiej smakuje. Do każdego zamówienia zanim otrzymamy danie główne na stole ląduje przepyszny ciepły chleb z masełkiem ziołowo - czosnkowym. Główne danie podane jednocześnie dla dwóch osób, naprawdę miałem wrażenie, że chwilę po tym jak skończyliśmy zajadać chlebek. I tu dochodzimy do sedna. Jedzenie było tak niewyobrażalnie pyszne, że nie znam słów którymi mógłbym opisać. (Dla porównania dodam, że po wyjściu zadzwoniłem do Mamy, która świetnie gotuje i oznajmiłem, że po 23 latach pojawiła się konkurencja w kuchni). Szczególną uwagę zwróciłem na zachowanie personelu, podczas spożywania posiłku kelner podszedł i zapytał czy smakuje, czy nie brakuje nam czegoś i czy wszystko co zamówiliśmy jest w porządku(może się wydawać, że to trochę natrętne, ale nawet przechodzący kelner czy kelnerka, który obsługiwał inne stoliki zauważył cokolwiek-śledzenie wzrokiem czy cokolwiek, od razu śmiało podchodzi i pyta czy czegoś nie brakuje). Po posiłku i krótkiej chwili, kolejny raz pojawił się kelner z propozycją deseru nie sposób było odmówić. Jak się okazało deser zwrócił na nas uwagę wszystkich gości - widowiskowe smażenie bananów w podpalonej Whisky przy stoliku. Ogólne wrażenie było bardzo pozytywne, wystrój charakteryzowany na dziki zachód, restauracja czysta (również toalety), przytulna, fantastyczna profesjonalna obsługa znająca menu. Miłym gestem w Dniu Kobiet był prezent- kwiatek jaki otrzymywała każda pani przy wejściu. Cena mimo, że jest trochę wyższa niż u konkurencji nie jest wcale przesadnie wygórowana, za tak smaczne jedzenie, atmosferę i obsługę naprawdę warto.
W trakcie codziennych zakupów w hipermarkecie mile zaskoczył mnie sprzedawca na stoisku z świeżym mięsem drobiowym. Zdecydowany co chcę kupić podszedłem do stoiska. Na widok zbliżającego się klienta sprzedawca błyskawicznie założył czyste nowe rękawiczki i z uśmiechem na twarzy obserwował jak podchodzę. Krok przed ladą przywitał się i zaproponował pomoc. Miałem w zamiarze kupić filet piersi indyka. Sprzedawca zaprosił mnie w miejsce gdzie znajdowały się produkty. Wybierał i prezentował najładniejsze z pośród wszystkich jednocześnie pytając mnie o wielkość. Proponował również alternatywne rozwiązanie, na moje wybredne oko co do wielkości, proponując mniejsze filety piersi kurczaka, szukając mojej akceptacji zaproponował również filet z uda indyka jak i kawałki kurczaka na gyrosa również z filetowanego uda (obu tych produktów nie dostrzegłem wcześniej i nie znałem) - zacząłem się zastanawiać czy nie spróbować czegoś innego. Kiedy dodałem, że obiad będę jadł z dziewczyną i nie za bardzo chcę eksperymentować z rodzajem mięsa zdecydowanie zasugerował, że jednak filet piersi indyka jest delikatniejszy a w dodatku w promocyjnej cenie. Estetycznie zapakował i zważył wybrany przeze mnie kawałek mięsa następnie grzecznie (nie jak to się zdarza – rzutem na ladę) podał mi produkt, zapytał czy podać coś jeszcze – podziękowałem. Uśmiechnął się, pożegnał i skinął głową. Człowiek, który pracuje na stoisku w hipermarkecie zachowywał się tak jakby to był jego prywatny biznes, zależało mu na kliencie starał się nawiązać kontakt i zachęcić do zakupu, nie spieszył się, uważnie obserwował moją reakcję na proponowane alternatywne produkty – z wyczuciem je reklamował (nie padały oklepane twierdzenia, wszystko jest dobre, najlepsze) stosownie do moich potrzeb delikatnie proponował bez namawiania. Widać było, że w wolnym czasie nie podpiera lady, czysta waga, szyby lady i ułożone noże na deskach świadczyły o dbaniu o estetykę stoiska. Mimo rękawiczek, zauważyłem czyste dłonie i uważne ruchy by nie rozerwać foliowej rękawiczki. Nie spodziewałem się takiego poziomu obsługi ze strony sprzedawcy na stoisku w nie wczesnych już godzinach pracy w ruchliwym, pełnym szumu i zgiełku hipermarkecie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.