Opinie użytkownika (4)

Podczas zakupów w...
Podczas zakupów w Auchanie na Modlińskiej poczułem głód. Udałem się więc do punktu Flunch Pizza, gdzie za szybą były wystawione kawałki pizzy do kupienia "od ręki". Wyglądający na zmęczonego, ale uprzejmy i pomocny pan przyjął ode mnie zamówienie - trzy kawałki pizzy i dwie małe Pepsi, przyjął pieniądze i dwie minuty później zostałem zaproszony do odebrania jedzenia. Niestety, okazało się, że taśma w piecu, podczas podgrzewania, ucięła ok. 1/3, jednego z zamówionych przeze mnie porcji. Miły pan zaproponował, że dorzuci gratis inny kawałek, ale już nie było porcji z tego rodzaju. Chciałem z niej zrezygnować, gdy otrzymałem propozycję zamiany uszkodzonego kawałka na CAŁĄ małą pizze, która akurat czekałą na chętnego. Gdy tylko upewniłem się, że zamiana będzie NA KOSZT FIRMY, od razu się zgodziłem. I tak powinno się załatwiać sporne sprawy - na korzyść klienta! Gdzie indziej niestety różnie z tym bywa ( gdy kiedyś w Pizza-Hut czekałem prawie pół godziny na pizze na wynos, zaproponowano mi, żebym sobie zamówił coś do pizcia... na własny koszt!!! ). Dlatego szczerze polecam Flunch przy Auchan na Modlińskiej - dobre jedzenie i dobra firma!

DonRogallo

31.03.2010

Flunch

Placówka

Warszawa, Modlińska 8

Nie zgadzam się (27)
Razem z ojcem...
Razem z ojcem pojechaliśmy odebrać robione na zamówienie szafki kuchenne do samodzielnego montażu. Uprzejma Pani w kasie skierowała nas do działu obsługi klienta po drugiej stronie sklepu. Miły magazynier odebrał kwit i po kilku minutach wyjechały na palecie paczki z szafkami - od razu zdziwiło mnie, że nikt z magazynu nie porównał zawartości palety z listą ( Sam kiedyś pracowałem jako magazynier i zawsze wszystko sprawdzaliśmy po dwa razy ). Kiedy zwróciłem na to uwagę obsługującego nas Pana, dodając, że zamówienie było modyfikowane, powiedział, że wszystko jest w porządku i mamy jechać do kasy. I tu się zaczęły schody- dziewczyna, na którą trafiliśmy, w żaden sposób nie mogła sobie poradzić z policzeniem paczek - w końcu zawołąła kolegę, ten drugiego i po ok. dwudziestu minutach udało im się ustalić co się nie zgadza. Na palecie przyjechały szafki, z których zrezygnowaliśmy byli w poprawionym zamówieniu. Zdjęli nam z wózka nadmiarowy towar i kasjerka wreszcie mogła wystawić fakturę. Zajęło jej to ok. 10 min ( a do policzenia było całe osiem kartonów !!! ). W sumie odebranie mebli, mimo zupełnego braku kolejki, zajęło nam godzinę lekcyjną. Rozumiem pomyłki przy wydawaniu zamówienia, wszyscy jesteśmy ludźmi, ale żeby W OGÓLE go nie sprawdzić?! Magazynier powinien za to dostać solidnego kopa, a Pani z kasy mogłaby zostać lepiej przeszkolona do wystawiania faktur. Nie każdy może poświęcić tyle czasu na tak prostą sprawę.

DonRogallo

28.02.2010

Leroy Merlin

Placówka

Warszawa, Malborska 51

Nie zgadzam się (18)
Dzisiaj odbierałem w...
Dzisiaj odbierałem w Forpłycie blat kuchenny, cięty na miarę. Sprawę załatwiałem w imieniu ojca, więc nie do końca wiedziałem, o jaki blat konkretnie chodzi, a w dodatku zapomniałem zabrać z domu zamówienie. Poszedłem więc do biura w celu sporządzenia kopii. Najpierw musiałem poczekać, aż panienka skończy telefoniczną pogawędkę z koleżanką. Następnie spojrzała na mnie, jak na Świadka Jehowy, który dzwoni do drzwi w trakcie Mody na Sukces i spytała o co chodzi. Wyjaśniłem swoją sytuację i poprosiłem o kopię zamówienia. Mimo, że znałem nazwisko, na które było wystawione, nie udało jej się go znaleźć. W końcu inna, grzeczniejsza już Pani, zaprowadziła mnie na zaplecze, gdzie wspólnie z sympatycznym magazynierem rozpoczęliśmy poszukiwania płyty. Poszukiwań nie ułatwiał fakt, że nie miałem pojęcia, jak ona wygląda. Ok. 10 minut później wreszcie znaleźliśmy blat na najwyższej półce stelarza. Opadły mi ręce, gdy usłyszałem: - A nie mógłby Pan przyjechać w poniedziałek, bo zepsuł się wózek widłowy i nie sięgniemy tak wysoko. Wyjaśniłem, że ściągnąłem kumpla z przczepą aż z Zielonki po tą płytę, więc Panowie podstawili inny, niższy wózek, po czym z poświęceniem wdrapali się na górę, aby zsunąć na niego blat. Magazynierzy wykazali się sprawnością godną Spidermana i obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie. Wreszcie, z kopią zamówienia, udałem się do kasy aby zapłacić. Wąsaty jegomość spojrzał na mnie spod oka, po czym prokuratorskim tonem zawołał: -A gdzie oryginał?!- Po czym, gdy wyjaśniłem sprawę kazał mi się wylegitymować. Na szczęście nie zdążył oskarżyć mnie o fałszerstwo, bo podeszła inna, nieco milsza Pani i wskazała mi drogę do innego stanowiska, gdzie po kolejnych piętnastu minutach czekania sporządzili mi kopię rachunku. Potem poszło już z górki - Musiałem już tylko zaczekać kilka minut aż jeszcze inna Pani znajdzie dowód wpłaty zaliczki ( mój kwit został w domu razem z zamówieniem ) i kolejnych dziesięć aż wyniosą blat z magazynu. Tym sposobem, około godziny od przyjazdu, mogłem wreszcie zabrać blat. A sądząc po tym, co działo się przy kasach i wydawaniu towaru, to wcale nie był rekord Forpłytu. Ja rozumiem, że nie byłem łatwym klientem, że pracownicy harują już od rana i są zmęczeni. Mimo wszystko mogliby okazać mi minimum szacunku (zwłaszcza Pani z biura i Wąsacz). Co najciekawsze najbardziej uprzejmi i kontaktowi byli pracownicy magazynu, którzy przecież mają najmniejszy kontakt z klientem. Może warto byłoby ich wysłać do biura i kas, a biurwy niech ciężko tyrają w magazynie dopóki im się humor nie poprawi.

DonRogallo

27.02.2010

Forpłyt

Placówka

Warszawa, Grodzieńska 37a

Nie zgadzam się (34)
Pierwszym, co zauważyłem...
Pierwszym, co zauważyłem po wejściu, była spora kolejka i tylko dwie kasjerki przyjmujące zamówienia. Pracowały jednak na tyle sprawnie, że już po ok. 5 min. podszedłem do jednego ze stanowisk. Przyjęła mnie uprzejma, uśmiechnięta dziewczyna, chyba nowa, bo obok stała druga i jej pomagała. Bezbłędnie zrealizowała zamówienie, mimo, że podyktowałem je dość szybko ( a w fast-foodach często zdarzają się przy tym wpadki ). Niestety okazało się, że wszystkie stoliki są zajęte, musiałem więc zaczekać ok. pół minuty na zwolnienie się miejsca, a następnie wygrałem pojedynek szybkościowy z innym czekającym :). Jedzenie było gorące, świeżo przygotowane, a frytki chrupiące i dobrze słone. Do czystości toalety też nie mam zastrzeżeń - byłoby idealnie, gdyby nie znowu kolejka do jedynej kabiny. Ogólnie "restauracja" ( cytuje napis na drzwiach) wypadła dobrze, jedynym minusem jest brak przygotowania na przyjęcie tak dużej liczby klientów.

DonRogallo

25.02.2010

KFC

Placówka

Warszawa, Al. Solidarności 68a

Nie zgadzam się (33)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi