Dziś poszłam do sklepu Arpis w Szczytnie. Zlokalizowany jest on w dobrym punkcie, bo w samym centrum miasta, blisko Poczty głównej, przy głównej ulicy miasta. Sklep posiada szeroki asortyment zabawek, chociaż jest tam dość ciasno i trzeba chodzić w sklepie sprytnie jak kot, aby na nic nie wejść, to bardzo lubię tam robić zakupy. Panie ekspedientki są od lat te same, są bardzo sympatyczne i dobrze doradzają. Znają znakomicie swoje produkty, kiedy czegoś szukam, od razu Panie pokazują mi kilka egzemplarzy w różnych cenach, więc zabawki są na każdą kieszeń. Po wyjściu ze sklepu, na przeciw sklepu znajduje się przystanek autobusów podmiejskich, wiec łatwo i szybko można dotrzeć do domu po zakupach.
Sklep 5-10-15 w Szczytnie to nowy sklep z odzieżą dziecięcą zlokalizowany w centrum miasta w bardzo atrakcyjnym miejscu, blisko sieci restauracji, kwiaciarni, pubów, Urzędu Miasta Szczytno, przychodni lekarskiej itd. Lokalizacja - super. Reklama na oknach sklepowych jest duża i kolorowa - przyciąga wzrok klienta i zachęca do środka sklepu. Asortyment sklepu jest bardzo szeroki w modnych fasonach i kolorach. W sklepie panuje dobra atmosfera, sprzedawca sklepu jest życzliwy i dyskretny. Klient może swobodnie oglądać ubrania w spokoju zastanowić się czego potrzebuje i co mu będzie pasowało. ceny nie są wygórowane. Polecam ten sklep.
W sklepie "Świat dziecka" jest szeroka oferta dotycząca odzieży dziecięcej od niemowlaka do 6 lat, oraz różnych akcesorii dla niemowląt - od butelki i smoczka po wózki i nosidełka. W sklepie ekspedientka jest dobrze zorientowana w asortymencie. Gdy poprosiłam o zaprezentowanie mi tzw. wyprawki dla niemowlaka - pani sprzedawczyni podała mi zestaw bielizny dla noworodka, rożek z usztywnieniem, poinformowała o marce produktu i cenie. Sprzedawca był taktowny i cierpliwy. Umiał doradzić przy wyborze produktów.
Sklep dziecięcy "Dziecko" Chmielińskiej Katarzyny w Szczytnie, jest dobrze zlokalizowany, bo tuż przy sklepie "Biedronka" oraz przy targowisku miejskim. Chętnie tam zaglądam, bo są tam obuwie markowe dla małych dzieci typu "Bartek", oraz bezpieczne zabawki z atestami. Zabawki nie mają w wygórowanych cen i kiedy dokonuję zakupu, zawsze się targuję ze sprzedawcą, a właścicielka daje mi rabat. Dziś też tam byłam i kupowałam pluszaka i grę na baterie. Poprosiłam o rabat, a miła ekspedientka po chwili zastanowienia rabat mi przyznała, zabawę na baterie sprawdziła wkładając swoje baterie i uruchamiając mechanizm. Nie kupuje się w tym sklepie przysłowiowego " kota w worku". W razie gdyby były jakieś problemy z zabawką, ekspedientka poinformowała mnie, że można zgłosić reklamacje w sklepie. Jestem bardzo zadowolona z obsługi.
Najważniejsze dla mnie jest to, że mój synek bardzo chętnie chodzi do przedszkola Kubuś Puchatek. Bardzo obawiałam się płaczu, przykrych rozstań itd. Po kilku dniach adaptacyjnych w wakacje moja pociecha poznała wychowawców i samo przedszkole. Później było tylko lepiej. Dziecko poznało nowych kolegów, inne niż w domu zabawy i zabawki. Zauważyłam jego rozwój. Recytuje w domu wierszyki, śpiewa piosenki poznane w przedszkolu, zaskakuje mnie nowymi słowami, zwrotami. Oczywiście zdarza się, że ktoś go ugryzł czy popchnął...ale tak to już jest z dzieciakami. Sama pamiętam z własnego życia przedszkolnego czy wczesnej podstawówki. Kadra też spełniła moje oczekiwania. Muszę także powiedzieć,że wzruszyłam się na ceremonii pasowania na przedszkolaka. Generalnie przedszkole warte polecenia.
Z gazetką w ręku postanowiłam zrobić wieczorne zakupy w Kauflandzie. Nie sprawdzałam wszystkich artykułów, ale te, które mnie interesowały znalazłam.Poszłam na dział z mięsem,ponieważ chciałam kupić ćwiartkę z kurczaka oraz golonkę. Oba te artykuły były dostępne. Mimo dużej ilości klientów przy stoisku, zostałam szybko i sprawnie obsłużona. Pani, która mnie obsługiwała była miła i uprzejma. Przy kasie ( jak prawie nigdy ) nie było kolejek. Tylko ci menele, którzy za wszelką cenę chcą odprowadzić wózek...
Kolejny raz dostałam na skrzynkę pocztową nową gazetkę Carrefour. Skusiła mnie dobra cena na piersi z kurczaka oraz berlinki w półkilogramowym opakowaniu, które uwielbiają moje dzieciaki jeść na śniadanie. Pracuję do 17 więc na zakupy wybrałam się dopiero o 19. Chciałam kupić też jakieś warzywa i owoce,ale gdy zobaczyłam jak wygląda to stoisko i jakiej jakości ( szczególnie warzywa ) są artykuły,poszłam dalej, po te piersi z kurczaka. Pomyślałam, że warzywniak odwiedzę np. w Kauflandzie. Jak już doszłam do lodówki, gdzie miały być te piersi, to moim oczom ukazały się piękne, puste kartony. A te puste kartony reklamował jeszcze piękniejszy plakacik. Super prezentacja. Gratuluję. Myślę, zapytam kogoś o te piersi, może mają na magazynie czy coś. Pani powiedziała mi, że o tej porze to nie ma szans. Ludzie ustawiają się w kolejce pod sklepem jeszcze przed otwarciem. No tak, tylko co mnie to obchodzi. Ja nie mogę sobie pozwolić na stanie w kolejce pod sklepem, ponieważ nie mam na to czasu. Wystarczy, że muszę stać w kolejce przed kasą. A w tv ładna, urodzinowa reklama i te piersi. No nic.Poszłam po te berlinki. I zobaczyłam jedynie promocyjną cenę i pustą półkę. Moim skromnym zdaniem Carrefour ( jego kierownictwo ) powinien zawalczyć o popołudniowych, czy wieczornych klientów poprzez polepszenie dyspozycji towaru. Powinni chcieć handlować, chyba? Na koniec dodam, że taka sytuacja ma kolejny, kolejny, kolejny i jeszcze kolejny raz. Poważnie zastanawiam się nad zrezygnowaniem z zakupów w tym sklepie, chociaż mam o drodze. W innych sklepach czasami brakuje jakiegoś artykułu z gazetki,ale jest to sporadyczne, natomiast w Carrefour nagminne.
Do drogerii natura wstąpiłam przy okazji. Chciałam kupić lakier do paznokci, cień do powiek itd. W sklepie było czysto, wszystko ładnie poukładane. Gdy zainteresowałam się konkretnym asortymentem natychmiast pojawiła się przy mnie jedna z pracownic. Pani była bardzo miła. Zaproponował pomoc w wyborze, zresztą bardzo fachową. Doradziła też mężowi przy zakupie wody toaletowej. Jednym słowem bardzo dobra obsługa, a personel nastawiony na klienta i jego zadowolenie z zakupów. Polecam.
Kolejny dzień trwania promocji kup towar, a drugi weź za grosz. Oczywiście wymienionych w gazetce reklamowej artykułów nie da się kupić. Raz każdemu się zdarzy, ale w tym sklepie jest to nagminne. Trzeci dzień poluję na ptasie mleczko i płyn do płukania tkanin, z marnym rezultatem. Za każdym razem gdy pytam o te artykuły kogoś z personelu słyszę - przyjdzie pani jutro... I tak zachodzę już trzeci dzień. Dobrze, że mam po drodze z pracy, bo w innym wypadku dałabym sobie spokój. Właściwie to nie wiem w jakim celu roznoszone są gazetki reklamowe sklepu carrefour, gdyż niewiele z tej oferty jest do kupienia. Skusiła mnie też cena pomidorów 1,99 zł, ale gdy podeszłam do stoiska i dotknęłam jednego, w powietrze wzbił się rój muszek owocówek. Wyszłam więc bez płynu, bez ptasiego mleczka no i bez pomidorów...
W związku z tym, że zachorowało mi dwoje dzieci na raz i musiałam wykupić masę leków...antybiotyki, probiotyki, coś do nosa, coś na gardło itd., postanowiłam sprawdzić ceny w kilku szczycieńskich aptekach. Okazało się, że najlepiej pod tym względem wypadła "Super apteka" na ulicy Lwowskiej. Na wszystkich lekach zaoszczędziłam ok. 30 zł w porównaniu do cen konkurencji. Nie ma żadnych haczyków typu krótki termin przydatności do spożycia. Może jedynym mankamentem jest fakt, że pani chciała mi wcisnąć witaminy dla dzieci za kilkadziesiąt złotych, a jak dopytałam, to znalazły się tańsze za 9 złotych. Ale to właściwie praca sprzedawcy. Gorąco polecam tą Aptekę. Mimo, iż jest poza miastem to warto jej poszukać, bo ceny mają naprawdę dobre.
Usługi fryzjerskie są specyficzną i bardzo indywidualną usługą. Jednak w tym salonie nie boję się ścinać. Panie orientują się w preferencjach swych klientów. Panie prowadzą żywa konwersację z klientem. Cena usługi za ścięcie kobiecych włosów nie jest wygórowana bo płaci się około 40 zł. Muzyka w salonie leci z radia i dziś mało co nie zasnęłam w fotelu, al ogólnie jest bardzo miło i przyjemnie. Jeden warunek usługi - koniecznie trzeba się umawiąc na jakiś termin, bo zwykle jest tutaj napięty grafik.
Przyszłam do sklepu bo skusiła mnie kartka w drzwiach sklepu " jeansy - 30%". Podeszłam do sprzedawczyni i poprosiłam o spodnie jak dla mnie. Pani podała mi kilka rodzajów i rozmiarów, doradziła, gdy przymierzałam w przymierzalni. Wybrałam też sobie bluzkę i dostałam rabat na spodnie -30% oraz rabat na bluzkę i inne drobiazgi -10%, gdyż w tym sklepie przy zakupie co najmniej dwóch rzeczy dostaje się rabat 10%. Polecam ten sklep. Jest tam duży wybór również obuwia. Co tydzień jest nowy upust na inny asortyment, o czym poinformowała mnie pani przy kasie. Sprawna i miła obsługa też zachęca do zakupów. W innym sklepie kupiłam tylko spodnie jeansowe i wydałam tam 130zł, a tutaj w "AWA" za bluzkę koszulową, podkolanówki i jeansy zapłaciłam łącznie 155 zł. Super cena.
Ostatnio wybrałam się na zakupy. Chciałam kupić spodnie, bluzki. Ostatecznie wylądowałam w sklepie z odzieżą damską Koloroffa. Wchodzę, Pani z obsługi bardzo miła, fajne ciuchy. Wybrałam kilka rzeczy. Zapłaciłam, dostałam resztę no i proszę o paragon a słyszę od tej miłej Pani "U NAS NIE MA PARAGONÓW". Jak to? A gwarancja, zwrot towaru np. z ukrytą wadą albo wymiana na inny? Na to usłyszałam po raz kolejny "U NAS NIE MA PARAGONÓW". Zdziwiłam się bardzo bo to przecież nie bazar czy rynek. Ciekawa jestem co na to Urząd Skarbowy czy Rzecznik Praw Konsumentów. Ale pani z obsługi bardzo miła... :)
Do salonu T-mobile poszłam zorientować się w cenach laptopów z internetem. Po wejściu do punktu natychmiast zajęła się mną konsultantka, chyba pani Jola. Była bardzo miła,a przede wszystkim mega kompetentna. Nie trajkotała jak automat i reagowała na moje pytania czy wątpliwości. Nie był to monolog, a raczej miła rozmowa.Generalnie obsługa na najwyższym poziomie. Polecam!!!
Kolejki - w tym sklepie to standard. W kolejce stałam dokładnie 10 minut. Nie pamiętam zakupów w Kauflandzie bez kolejek... Mam gdzieś te ich 5 zł za długie oczekiwanie przed kasą. Kierownictwo powinno coś z tym zrobić, tym bardziej, że w Szczytnie mają ok. pięciu konkurentów. Gdyby nie artykuły, które mają w swojej ofercie i są w dobrej cenie, nigdy nie robiłabym tam zakupów... , ale może masakryczne kolejki to cena, którą trzeba zapłacić za kupienie czegoś taniej...
W sklepie stałam w bardzo długiej kolejce, byłam chyba z dziesiąta w kolejce. Wśród osób czekających w kolejce były trzy pracownice tego marketu, które skończyły już pracę. Kasa była otwarta tylko jedna. Wiem, że w kolejce stali pracownicy, bo jestem częstym klientem sklepu. Nikt nie reagował na zastój. Dopiero po chwili, jedna pracownic stojących w kolejce zawołała jedną ze swoich koleżanek ze sklepu, która w pierwszej kolejności oczywiście obsłużyła swoje współpracownice. Zdarzyło to się już nie pierwszy raz w tym sklepie i dla stałego klienta jest to strasznie irytujące.
Sklep "Baby" w Szczytnie ma ciekawy asortyment i bardzo sympatyczną obsługę. Jest zlokalizowany przy głównej drodze w Szczytnie, blisko rynku, ale tak schowany, że tylko tubylcy wiedzą, że można kupić coś tam dla swych dzieci. Asortyment jest szeroki i na czasie. Odzież jest modna i gustowna, zabawki głównie edukacyjne i bardzo ładne. Gdy wchodzi się do sklepu, od razu nawet dorosłej osobie świecą się oczy od burzy żywych kolorów. Ceny artykułów - od wózków, po jeździki, rowery, zabawki po wyposażenie dziecięcego pokoju - są dostępne. Jedyny mankament sklepu to mała sala sprzedaży i ukryta lokalizacja punktu - bo wejście do sklepu jest jakby z boku i jest mało widoczne z głównego chodnika.
Robiąc codzienne spożywcze zakupy, mogę powiedzieć, że w sklepie Carrefour w Szczytnie są stałe miejsca z konkretnymi artykułami, co znacznie ułatwia zakupy. Jednak przy kasie kasjerka nie powiedziała mi "dzień dobry", ani "do widzenia", czy zwykłe "dziękuję". Zwroty grzecznościowe widocznie nie są ważne w tym sklepie.
Byłam dziś na zakupach w Biedronce z dwojgiem dzieci. Jedno - trzy letnie szukało co by tu kupić i wrzucało mi do koszyka, drugie - mniejsze spokojnie siedziało w wózku. Gdy stałam jako trzecia osoba w kolejce do kasy, okazało się, że trzylatek przyniósł mi paluszki, a ja zdecydowałam, że ich nie kupię. Powiedziałam to mojemu dziecku i odłożyłam je na stojak z produktem podobnym do tic-tak ów. Po kliku sekundach słyszę jak ktoś mówi podniesionym głosem: PALUSZKI!! Ktoś powtórzył to słowo trzy razy tonem rozkazującym. Zdezorientowałam się, nie skojarzyłam, że to było do mnie. Pani Katarzyna - kasjerka w kasie do której stałam w kolejce ryczała na mnie: Paluszki!!! Grzecznie i przestraszona spytałam o co chodzi. Pracownica odpowiedziała mi, że to nie jest miejsce dla paluszków i żebym je odniosła na miejsce albo je jej dała. Tłumaczyłam się dwójką dzieci, że wózkiem musiałabym się wycofywać z kolejki, wiec podałam jej te paluszki i ona pozostawiła klientów i poszła je odnieść. Stałam skruszona i zdziwiona bezpośrednim i bezosobowym zachowaniem pracownika wobec mnie. Dziewczyna może miała 20 lat, była młoda i nie znana mi. Po zeskanowaniu moich produktów podziękowała mi i zaprosiła mnie do kolejnych zakupów, ale mimo to czułam się źle obsłużona.
W sklepie Carrefour na dziale warzywa i owoce nie było woreczków jednorazowych, co utrudniało znacznie zakupy, bo żeby coś zważyć, trzeba to zapakować. Obok działu z warzywami i owocami, stoi duże stanowisko z żelkami i cukierkami na rozwagę i tu też nie znalazłam ani jednego woreczka jednorazowego. Znam sklep, więc nie poddałam się i poszukałam woreczków w głębi sali sprzedażowej, przy stoisku z pieczywem, a potem wróciłam na stoisko z warzywami i owocami i poważyłam odpowiednie artykuły. Myślę, że brak jednorazówek na tak dużym dziale jest niedopuszczalne. Podchodząc do kasy, za linią kas zauważyłam stojącego przodem do klientów pracownika ochrony tegoż sklepu ubranego w służbowe ubranie i piszącego długie sms-y. Wyglądało to mało profesjonalnie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.