Kiedy poprosiłam pracownicę sklepu o to aby mi doradziła w wyborze pędzla do malowania drewna pracownica nie umiała mi pomóc ponieważ się na tym nie znała, zawołała więc swoją koleżankę z pracy która również nie wiedziała jak mi pomóc, po chwili podszedł do nas trzeci pracownik Bicomarche i po przeczytaniu kilku etykiet które były dołączone do pędzli wybrał mi odpowiedni. Wniosek mój jest taki, że pracownicy Bricomarche nie wiedzą co sprzedają.
Sklep jest bardzo ładnie zadbany. Okna i drzwi czyste, podłogi również. Śmietniki opróżnione. Stoisko z warzywami i owocami jest bardzo dobrze utrzymane. Owoce i warzywa wyglądają na świeże. Dostępne są reklamówki. Stoisko z pieczywem również jest bez zarzutów. Dostępne torebki papierowe i foliowe, duży wybór pieczywa (pysznego, świeżego- niektóre produkty były jeszcze gorące). Na stoisku z artykułami przemysłowymi panował mały nieład, niektóre artykuły np. zabawki leżały w koszu z artykułami gospodarstwa domowego. Pracownik sklepu którego poprosiłam o pomoc w znalezieniu masła czekoladowego, pomimo, że w tym momencie rozpakowywał towar, w życzliwy sposób wskazał mi miejsce gdzie znajduje się poszukiwany przeze mnie towar. Dostęp do niektórych artykułów nie był łatwy z powodu palet z towarem które uniemożliwiały zdjęcie z półki np. kakao lub przejcie uliczką na której znajdował się wózek z nierozładowanym towarem. Kasjerka była bardzo miła i fachowa.
Wraz z mężem i 12 miesięczną córeczką staliśmy z zakupami przy kasie. Jedna z kasjerek, która właśnie skończyła pracę, powołując się na to, że jest pracownikiem tego sklepu, podeszła do kasjerki bez kolejki. Po chwili wróciła na sklep, wzięła dwa lody i bezpośrednio nas poprosiła o to, żebyśmy ją przepuścili. My się nie zgodziliśmy, ponieważ nasza córeczka już strasznie łobuzowała, poza tym byliśmy na nią źli za to, że wcześniej "wcięła" nam się w kolejkę. Ona obeszła kasę dookoła i mimo tego, że my się nie zgodziliśmy podała produkty do skasowania. Kasjerka nie zareagowała na tą sytuację. Tutaj pojawił się jeszcze problem z ceną tych lodów i nasz czas oczekiwania zwiększał się, dlatego zostawiliśmy zakupy na taśmie i wyszliśmy.
Z mężem chcieliśmy zakupić sofę z materacem "łóżkowym", poprosiliśmy o pomoc. Sprzedawca był bardzo miły, chętnie odpowiadał na zadawane przez nas pytania, jednak jego wiedza nie była zadowalająca. Informacje, które wyczytaliśmy w katalogu, nie pokrywały się informacjami uzyskanymi od pracownika Ikea.
Pracownica banku wprawdzie odpowiedziała "dzień dobry" na moje "dzień dobry" ale nie nawiązała kontaktu wzrokowego.
Chciałam wypłacić pieniądze. W tym celu musiałam złożyć podpis. Podpisałam się imieniem i nazwiskiem. Pracownica banku powiedziała, ze nie może wypłacić pieniędzy. Nie powiedziała dlaczego. Kiedy o to zapytałam zaczęła na mnie krzyczeć, powiedziała że podpis jest nie zgodny z próbką podpisu którą ona ma. Okazało się, że w podpisie brakowało pierwszej litery drugiego imienia. Oczywiście to była moja wina ale pracownica banku potraktowała mnie zupełnie nieprofesjonalnie.
Zostałam miło przywitana przez obsługę. Nie było żadnego problemu ze zmianą składników na pizzy, nie było również kłopotu z po porcjowaniem pizzy na trzy części i podanie jej na trzech talerzach.
Na danie czekaliśmy ok 7 min. Pizza była gorąca.
Po 1 min. chodzenia po sklepie i oglądania towaru podeszła do mnie pracownica sklepu i zapytała czy może mi w czymś pomóc. Następnie pokazywała mi różne modele butów oraz doradzała w wyborze. Nie mogąc się zdecydować prosiłam o różne rodzaje butów w różnych kolorach, pracownica nie dała mi odczuć, że jestem marudna. Kiedy stwierdziłam, że na razie nie dokonam zakupu grzecznie się ze mną pożegnała i zaprosiła mnie na zakupy kiedy przemyślę, które z modeli podobały mi się najbardziej.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.