O ile "wewnętrzna" część restauracji jest w porządku, tak w Mc Drivie za każdym razem czegoć nie włożą. Ilekroć z rodziną coś zamówimy, ZAWSZE dostajemy zamówienie bez frytek lub sosu!
W jednym z Mc Donaldów w Gdańsku mój tata, niosąc tacę z napojami, zaczepił kurtką o oparcie krzesła rozlewając przy tym jeden z napojów na podłogę. Kelnerka powiedziała, że to nie jego wina i natychmiast przyniosła nowy napój, za który nie trzeba było już płacić.
Ograniczona ilość toalet, a przy wejściu do nich sprzątaczki ponaglające do płacenia 1 zł. W żadnym innym centrum handlowym nie spotkałam się z opłatą za toaletę.
Spodnie, które kupiłam tydzień wcześniej okazały się jednak trochę za ciasne. Pomimo, że wyrzuciłam już oryginalną plakietkę, ekspedient bez problemu przyjął zwrócony towar.
Kupiłam telewizor kineskopowy, którego jakości obrazu niestety nie dało się sprawdzić w sklepie. Po powrocie do domu okazało się, że telewizor nie spełnia moich oczekiwań. W związku z tym, postanowiłam go zwrócić następnego dnia. Sprzedawca nie robił żadnych problemów-przyjął go od razu i zwrócił całą kwotę.
Na początku tego roku postanowiłam kupić mały telewizor LCD, który miał mi służyć nie tyle do oglądania TV, co do grania na konsoli. Jednak, czytając recenzje wielu modeli stwierdziłam, że nie każdy jest w pełni kompatybilny z moją konsolą. Na zakupy udałam się do Rtv Euro Agd, gdzie obsługa nie tylko udzieliła mi fachowych rad, ale i pozwoliła podpiąć moją własną konsolę do kilku modeli, żeby przekonać się na którym obraz będzie mi najbardziej odpowiadał.
Wiele lat temu, w wyżej wymienionym sklepie na wspólnych zakupach z moją mamą i młodszym bratem, zdarzyła nam się bardzo nieprzyjemna sytuacja. Mój brat, wtedy jeszcze mały chłopczyk, potrącił koszykiem butelką z oranżadą, która spadła i się potłukła. Nie dość, że ochroniarz brutalnie wypchnął z kałuży mojego małego braciszka, to jeszcze kazano mojej mamie zapłacić za tę oranżadę.
Chciałam kupić produkt, którego ani nie było podanej ceny, ani przyklejonego kodu kreskowego. Pani z obsługi, którą poprosiłam o pomoc była nie tylko bardzo uprzejma, ale i...uparta. Szukała informacji o tym produkcie tak długo aż znalazła :) Nie szkodzi, że trwało to 20 minut.
Jakiś czas temu, kupiłam terrarium zrobione specjalnie dla mnie na zamówienie. Umówiłam się z producentem, że wyśle do mnie terra kurierem DHL, bądź co bądź to renomowana firma kurierska, a i on wysyłając terra nigdy nie miał z nimi żadnych problemów. Gotowe terrarium zostało wysłane 30.12 (wtorek). Śledząc losy przesyłki już następnego dnia zauważyłam, że została ona już przekazana kurierowi. Chcąc wiedzieć o której godzinie mogę się go spodziewać, zadzwoniłam na infolinię, gdzie dowiedziałam się, że kurier już wraca i jakimś trafem nie dojechał do mnie. Troszkę zniecierpliwiona, 2.01., czyli po przerwie noworocznej, znów zadzwoniłam na infolinię, gdzie połączono mnie bezpośrednio z samym kurierem. A on jakoś tak nie za bardzo kwapił się aby dostarczyć do mnie tę przesyłkę. Coś tak stękał, wyglądało na to, że nie za bardzo jest mu to na rękę. Ale, co mnie zszokowało, zaproponował żebym sama odebrała od niego paczkę gdzieś na terenie miasta. Odmówiłam, ponieważ było to nie tylko niemożliwe, ale i…trochę podejrzane. Po ponad 4 godzinach kurier wreszcie do mnie dojechał. Zdziwiło mnie to, że przywożąc paczkę wysokości 100 cm i wagi 30 kg zdecydował się wnieść ją sam. Pomimo, że w domu był mój ojciec, który na pewno pomógłby we wniesieniu paczki, kurier sam ją wyjął z samochodu i mimo ponad 20 naklejek z informacją ‘UWAGA SZKŁO’…upuścił ją na ziemię z wysokości ok. 50 cm mówiąc, że jest trochę ciężka i niewygodnie zapakowana. Gdy zgorszona zawołałam: „Co pan wyprawia?! Tam jest szkło!”, odpowiedział (cytuję dokładne słowa): „Myśli pani, że szkło tak delikatnie się pakuje?! W jakiś karton?!”. Po wniesieniu do domu powiedziałam, że nie podpiszę potwierdzenia odbioru dopóki nie otworzę paczki i nie sprawdzę w jakim stanie jest przesyłka. Kurier jednak powiedział, że nie mogę jej otworzyć przed podpisaniem. Po krótkiej wymianie zdań i wytłumaczeniu przez kuriera, że paczka nie należy do mnie póki nie podpiszę kwitka, zdecydowałam się podpisać co trzeba. Po podpisaniu, na oczach kuriera otworzyłam przesyłkę, w której było potłuczone terrarium, absolutnie już nieprzydatne (potłuczone 3 szyby z sześciu!!!). Powiedziałam kurierowi, że nie zgadzam się na przyjęcie tego w takim stanie, na co odpowiedział, że już podpisałam potwierdzenie odbioru i nie może już jej zabrać. Dodał, że przyjedzie za 2 godziny z protokołem reklamacyjnym, ale już nie wrócił. Dopiero po ponownym zadzwonieniu na infolinię powiedziano mi, że przyślą kogoś za kilka dni. Po sporządzeniu protokołu czekałam na reakcję firmy 2 miesiące. Jednak, co mnie zaskoczyło, dostałam całkowity zwrot kosztów wartości przesyłki, czyli 450 zł.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.