W ostatni dzień sierpnia, korzystając z chwili wolnego czasu, wybrałem się do sklepu Mix Eletronics by sprawdzić jakość obsługi, a przy okazji, jeżeli nadarzyłaby się okazja, nabyć interesujące mnie drobiazgi, za którymi od dłuższego czasu się rozglądam. Dojazd do celu nie sprawił problemu, sklep bowiem umiejscowiony jest w punkcie centralnym dzielnicy, niedaleko pętli autobusowej i banku, w rozpoznawalnym budynku, w którym od czasów mojego dzieciństwa znajdowały się różne dyskonty i ogólnie rzecz biorąc ośrodek handlu. Obecnie działa tam właśnie sklep Mix Electronics znajdujący poniżej głównej hali zajmowanej przez Biedronkę. Moja fatalna intuicja sprawiła jednak, że wszedłem najpierw do własności Jeronimo Martins, sądząc, że gdzieś tam jest przejście do strefy Mix-a. Dopiero po chwili konsternacji okazało się, że wejście znajduje się całkiem z innej strony, nie od frontu, lecz za parkingiem z boku. Pewnie inna osoba zauważyłaby to od razu, dlatego też nie będę tej kwestii zbytnio roztrząsał, lecz zrzucę na karb własnej gapowatości. Wnetrze sklepu nie wywarło na mnie żadnego wrażenia. Ot, poszeregowany kategoriami sprzęt AGD i RTV, tu rząd pralek, tam linia lodówek. Z większych urządzeń tego właśnie typu stało średnio po 7 z każdego rodzaju, tak że wybór dość spory jak na sklep o wymiarach małej salki gimnastycznej. Szczególnie miło zaskoczyła duża ilość telewizorów, które zajmowały największą powierzchnię, a także stanowisko do testowania jakości obrazu i dźwięku. Drobne urządzenia kuchenne piętrzyły się w równie sporej ilości kasami, przy której siedziały dwie osoby z obsługi. I tu zaczął się problem, który odebrałbym za karygodny minus, gdyż tych dwóch panów ciężko było nazwać obsługą sklepu. Mimo że wraz z moją partnerką byliśmy jedynymi klientami, przez długi czas, żaden z wpatrzonych w monitory własnych komputerów pracowników nie zwrócił na nas w ogóle uwagi. Domyślam się, że przyszedłem w porę ich popołudniowej sjesty, gdy sierpniowe słońce nie pozwala funkcjonować, ale to nie powinno chyba im zakrywać faktu, że są w pracy. Tym bardziej, że ja naprawdę chciałem coś kupić! Tak więc, gdy po10 minutach snucia się po sklepie nie będąc przez nikogo zauważonym podszedłem w końcu do lady, by zagadnąć o towar, który zauważyłem na plakatach, jeden pracownik niechętnie odwrócił wzrok sprzed monitora, poklepał coś na klawiaturze (pewnie spauzował sapera) i spytał czym może służyć. Chodziło mi o rzecz, na której się znam z racji moich zainteresowań, a mianowicie nową lustrzankę Canona – EOS 500D. Produkt ten znajdował się tam przez lato w bardzo korzystnej promocji. Dostępny był ponoć od niecałych 3000 złotych w ratach po sześćset, lecz na jakich zasadach nie udało mi się z plakatu wyczytać, a gdy zapytałem o szczegóły pracownika, odparł jedynie że to było tylko do wczoraj, ale i tak nie mieli tego na stanie. Faktycznie, aparatów fotograficznych nie posiadali zbyt dużo, ale kilka wystawionych sztuk stanowi raczej normę w sklepach z takiej branży. Tak, czy siak, pracownik nie raczył się dłużej mną zajmować i odwrócił wzrok do ekranu. Gdy lekko osłupiały odwracałem się od lady i chciałem już wyjść zawiedziony, druga osoba zapytała mnie, jakim produktem jestem zainteresowany. Gdy powtórzyłem, o co mi chodziło, sprawdził dostępność na magazynie. Gdy po chwili precyzowania, co miałem na myśli mówiąc EOS 500D, w końcu znalazł odpowiedni towar, tu także zdarzyła się niespodzianka. Aparat, którego cena przekreślona przez promocje wynosiła około 3500 zł na plakacie, był dostępny z magazynu za 4200 złotych. Dla mnie stanowiło to już lekką przesadę. Ale pal licho już ten aparat, mam przecież swój własny. Przyszedłem tu by zakupić sobie ściereczki z mikrofibry do czyszczenia obiektywu, które widziałem ostatnio w podobnym sklepie, jednak pracownik mógł mi zaoferować tylko spraye do LCD. Zrezygnowany opuściłem ostatecznie sklep z uczuciami bardzo mieszanymi. Być może przy oferowaniu innych produktów obsługa prezentuje lepszą znajomość towaru, jednak moja dzisiejsza wizyta skutecznie zniechęciła mnie do tej sieci. Zwłaszcza, że, cen również nie posiadają wyjątkowych, tak więc na wszelkie zakupy AGD, czy RTV wybiorę w Zabrzu prędzej sklepy położone bliżej centrum, prezentujące dużo wyższy poziom.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.