Z racji tego, że nie chce mi się gotować, dość często stołuję się "na mieście". Tym razem, zmęczony po spotkaniu, wszedłem do pierwszego lepszego lokalu, jaki "nawinął się" na mojej drodze. Lokal ten jest jednym z wielu w kraju. Wygląd wnętrza zaskoczył mnie na plus. Ciekawe rozmieszczenie stolików, przytulne oświetlenie i delikatne ozdoby. Kelnerka podeszła z kartą od razu proponując coś do picia. Zamówiłem wodę w temperaturze pokojowej i bez cytryny, a dostałem lodowatą i z cytryną. Na szczęście nie było kłopotu z wymianą. Pani była bardzo miła i przeprosiła tłumacząc, że jest już bardzo zmęczona (może trzeba zatrudnić więcej osób). Kolejnych pomyłek nie było. Dostałem, co zamówiłem, czyli zupę cebulową i wielka porcję sałatki. Smaczne to było. W ogóle oferta Dominium jest o niebo lepsza niż innych pizzerii. do wyboru, oprócz pizzy, kilka dań głównych, przystawki, zupy, kanapki i desery. Na szybko i dla niewybrednych w sam raz.
Kuzyn wpadł z niezapowiedzianą wizyta. W lodówce światło i kilka piw. Przydałoby się coś do piwa. Przypadkiem pod drzwiami leżała ulotka z ofertą ocenianej przeze mnie firmy. Zwykle tego typu ulotki od razu wyrzucam do kosza. Tym razem tego nie zrobiłem i miałem okazję przekonać się na własnej skórze, jak smakuje pizza tejże sieciówki. Po złożeniu zamówienia nie czekaliśmy nawet planowego czasu, gdy dostawca zjawił się w drzwiach. zgodnie z umową wręczył wszystko, co trzeba i zgodnie z umową, miał wydać ze 100 zł. Pizza może nie była najwyższej jakości, ale przy browarze było nam już wszystko jedno:-) i jeszcze jedna uwaga na plus dla potencjalnych klientów: można płacić kartą.
Pierwszy multipleks w stolicy Śląska. I widać, że swoje lata ma. Wewnątrz nie sprawia wrażenia super nowoczesnego centrum filmowego. Ściany i wystrój nie są świeże. Ale w samych kinowych czysto i przyjemnie, tylko fotele też jakby z XX wieku. Nie ma takiego komfortu jak w najbliższym Cinema City w Silesia City Center. Co się tyczy propozycji filmowych, czy przekąsek w kinowym barze - standard Cinema City. Obsługa miła, zarówno w kasie, przy barze, jak i na sali.
Umówiłem się ze znajomymi do kina. Mieliśmy jeszcze sporo czasu, żołądek dawał o sobie znać, więc niewiele myśląc wstąpiliśmy do pizzerii La Primera mieszczącej się w owym przybytku. I czasem nie ma co się zastanawiać, bo taki spontaniczny wybór miejsca może okazać się trafnym strzałem. Wybór pizzy bardzo duży. Kasjerki/kelnerki uśmiechnięte od ucha do ucha. Zamówiliśmy hawajską z porcją brzoskwiń na życzenie na jednej połowie pizzy i kukurydzą, ale bez oregano na drugiej. Nie było problemu z taką kombinacją. Pizza została przygotowana szybko i gorąca, pachnąca przyniesiona do stolika. Smak zależy oczywiście od gustu, ja nie mam zastrzeżeń. Jedyny minus tego miejsca - drogie napoje, ale to oczywista oczywistość we wszystkich miejscach tego typu.
"Dziady" były ostatnim spektaklem, który widziałem w Ślaskim. Niezła inscenizacja. Ale powoli. Bilet zdobyć trzeba wcześniej, bo tydzień przed spektaklem jest ciężko. Mnie się jednak udało, i to całkiem dobre miejsce. Wchodzę do teatru pół godziny przed czasem rozpoczęcia. Miły pan wita i kasuje bilet. W szatni zostawiam płaszcz. Idę do teatralnego baru. Jeszcze nie ma kolejki, więc decyduję się na kawę. Wina brak, co w tego miejscach jest raczej powszechnie przyjęte. Zamierzam kupić program. Ciężko znaleźć osobę odpowiedzialna za sprzedaż programów, bo dziewczyna w najlepsze rozmawia sobie z koleżanką, w ogóle nie przejmując się tym, że jest w pracy. Podchodzę, przepraszam, proszę o jedna sztukę czegoś, co nazywa się programem, a jest koszmarnie wydaną ulotką, i proszę sobie wyobrazić moja minę, gdy wręczam panience 20 zł, a ta do mnie, czy nie mógłbym rozmienić... Szczyt bezczelności i kompletnego braku profesjonalizmu!!!!! Nie chcąc robić afery w tak kulturalnym miejscu, wyjaśniłem grzecznie, że to raczej nie do moich zadań należy, na co panienka z obrażoną miną zdecydowała się zadbać o wydanie reszty.Znikła gdzieś i kazała (dosłownie) poczekać mi w miejscu. Pierwszy dzwonek, drugi. Jej nie ma. Po trzecim "odnalazła"mnie i bez magicznego słowa (no cóż, pewnie go nie zna) wręczyła mi resztę. Tak złej obsługi widza nie doświadczyłem w żadnym teatrze. Co się tyczy samego spektaklu, jak pisałam na początku, nie powala ale i nie rozczarowuje. Poza tym, warto polecić jeszcze tylko dwa tytuły dużej sceny: 'Iwona, księżniczka Burgunda" i "Wizyta starszej pani". Reszta jest raczej słaba, "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" powinno być ściągnięte z afisza po premierze, bo czegoś tak okropnego nie widziałem i już nie zobaczę, mam nadzieję. Jeśli chodzi o scenę kameralną - wszystkie spektakle na wysokim poziomie. Podsumowując, lepiej byłoby gdyby: 1. repertuar był mniej zróżnicowany, a inscenizacje ciekawsze, a 2. obsługa teatru (a przynajmniej jej część) wymieniona.
Fast food jest jak fast sex. Zadowala, ale tylko na chwilę. Nie daje pełnej satysfakcji i chcę się go więcej. Ale są dni, że nie mamy czasu na nic innego. Wpadłem dziś do Maca na śniadanie. Ten pierwszy Mc Donald's w Katowicach nie budzi już taki emocji, gdy byłem dzieckiem i przyjeżdżało się tu na niedzielny obiad. Nie jset już atrakcją i powiedzmy sobie szczerze, już nigdy nie będzie. Bo tu dosłownie wpada się na coś szybkiego do przekąszenia. Asortyment każdy zna. A samo miejsce? Bez wyrazu. Pozornie czysto, bo niby sprząta się tam non stop, ale na tych brudnych siedzeniach trochę strach siadać. Ale obsługa tyle ilie może dba o klienta i to trzeba przyznać. No, więcej kas by mogło działać. I powinni porządnie wycierać tace po ich umyciu. Well, zjadłem, wyszedłem, zapomniałem.
Byłem tu umówiony z przyjaciółką na obiad. Wchodzę i z miejsca uderza mnie bardzo intensywny zapach sosu sojowego. Cały przesiąknę tym smrodem, myślę sobie, ale znajduję moją towarzyszkę przy stoliku. Kelnerka przynosi kartę, ale pytamy, co by mogła polecić i... nastaje cisza. Po krótkiej chwili niezdecydowania, czy też zmieszania mówi, że... nie wie! Nie chciałem być niegrzeczny, ale na końcu języka miałem pytanie: a od kiedy pani tu pracuje, od pięciu minut? Totalny brak profesjonalizmu. Zamówiliśmy w końcu zestaw maki i nigiri i piwo japońskie. Szybka konsupmcja i zmiana miejsca.
Byłem umówiony na obiad. A czasu mało. Więc zdecydowałemn się na taksówkę. Tym razem wybór padł na City Taxi (korzystałem z ich usług już wcześniej). Czas podjazdu na miejsce zamówienia to dosłownie kilka minut, więc właściwie się nie czeka.Czystość auta zależy oczywiście od kierowcy, ogólnie rzecz biorąc - do zaakceptowania. Kierowcy wyposażeni w nowoczesny sprzęt dojeżdżają do miejsca możliwie najkrótszą drogą omijając korki. Pan, który mnie wiózł akurat tego dnia, nie przebierał w słowach na innych kierowców. Jestem odporny na wulgaryzmy, ale niejednemu klientowi na pewno by się to nie spodobało...
Ostatni raz jechcałem z Echo Taxi na imprezę w ostatni weekend, ale z usług tej korporacji korzystałem już wcześniej i moja ocena tyczy się ogólnej jakości usług, nie tylko ostatniego kursu. Największym plusem tej firmy jest to, że to najtańsza taksówka w mieście. Po zamówieniu telefonicznym przyjeżdżają na czas i dojeżdżają w wybrane miejsce najkrótszą trasą (bądź za sugestią klienta). Ale kierowcy są różni, to ludzie w końcu, nie maszyny. Niektórzy mili i rozmowni, inni milczący i słuchający na cały regulator śląskich szlagierów (sic!). No i w niektórych samochodach brud i smród, na szczęście rzadko się to zdarza.
Dobrze, że są miejsca, w których nie ma tłumów i zapachu prażonej kukurydzy, gdzie można zobaczyć film w ciszy i skupić się na tym , co na ekranie. Sprytnie połączono tu kawiarnię z kinem (atmosferę takiego typowego kina czuć na balkonie). Z zewnątrz budynek robi większe wrażenie niż w środku (stare, odrapane ściany, woń sprzed kilkudziesięciu lat). Pani w kasie miła. Film zaczął się punktualnie, taśma się nie zerwała, dźwięk nie nawalił. Niby nie ma się do czego przyczepić, ale czegoś mi tam brakowało. Tego elementu, który powoduje, że chce się wracać do danego miejsca...
Jeśli chcesz przekąsić coś smacznego, ba, czy nawet zjeść porządny obiad, albo chociaż napić się popołudniowej kawy, to śmiało można wstąpić do La Grotty. Ten przyjemny, niewielki lokal mieści się w centrum Katowic. Obsługa z miejsca proponuje stolik i podaje bogatą kartę. Dla kogoś, kto jest fanem kuchni włoskiej, to raj. Jedzenie smacze, gorące, pachnące. Tylko obrusy na stolikach niezbyt czyste (na moim były dwie duże plamy!). I jak na miejsce, gdzie podaje się gorące jedzenie, za gorąco, przydałaby się klimatyzacja.
To nie jest duże kino i na pewno nie można go oceniać w takiej kategorii. To kino studyjne, ze swoją atmosferą i bez wątpienia stałą klientelą. Tam nie chodzi się na popcorn i colę, by przy okazji obejrzeć film. Tam film gra pierwsze skrzypce. Kino oferuje w swoim repertuarze najlepsze filmy artystyczne z całego świata. Są tu również organizowane przeglądy tematyczne, np. Węgierska Wiosna Filmowa. Cena biletu tańsza niż w multipleksie, a dla kinomaniaków możliwość nabycia karty KAŚKA, która daje możliwość obejrzenia filmu właściwie za grosze. Panie z obsługi kina bardzo miłe, służace pomocą i przyjaźnie nastawione do klienta. Dla spragnionych - automat z kawą. Jedyny minus - trochę zimno na sali.
Krótko i na temat. Kawa serwowana szybko i dobra jakościowo, jej aromat unosi się w całym lokalu, co bardzo przyjemne dla naszych nosów. I tyle przyjemności. Obsługa zajęta bardziej sobą niż klientami (smutne), bez uśmiechu, wręcz naburmuszona, nie potrafiąca zaproponować nic od siebie. Wystrój kawiarni dość przyjemny, ale w niektórych fotelach i sofach można się zapaść niemalże do ziemi. Toaleta w fatalnym stanie. Za głośna muzyka. Po co to wszystko, skoro są lepsze miejsca tego typu?
Środek tygodnia. Przedpołudnie. Żeby zabić czas przed spotkaniem, na które klient spóźniał się już pół godziny, zahaczyłem o Tchibo sklep/kawiarnię w Silesia City Center. Przybytek ten, bogaty dość w asortyment wszelkiej maści, niekoniecznie związanej z kawą, nie zrobił oszałamiającego wrażenia. Czułem się tam, jak na targowisku. Kawa jednak bardzo dobra, obsługa szybka i miła, tylko miejsca, by usiąść tak mało, że kawę wziąłem na wynos.
Witam i dzięlkuję za komentarz o sklepie Tchibo w Centrum Handlowym Silesia. Koncept sklepów Tchibo zakłada co tydzień zmieniające się kolekcje i zakupy przy świeżej, aromatycznej kawie. Na niewielkiej powierzchni naszych lokali mieścimy sklep i bar kawowy, dlatego nie w każdej lokalizacji możemy zagospodarować wystarczająco dużą przestrzeń do siedzenia dla klientów. Cieszę się, że wstąpił Pan do nas na kawę i mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz wróci Pan do Tchibo na kawę. Tchibo Warszawa Sp. z o.o.
Pamiętacie 1. część...
Pamiętacie 1. część "Opowieści z Narnii"? Tam przez szafę można było dostać się do magicznej krainy. Podobnie jest z restauracją Via Toscana, której wejście prowadzi z wielkiego biurowca do krainy Włochami pachnącej. Wystrój bardzo przytulny, no może trochę za dużo rzeczy poprzywieszanych tu i ówdzie. Karta prezentuje się wspaniale. W zasadzie można wybierać w ciemno. Dania kuchni śródziemnomorskiej obfitują w bogactwo smaków i aromatów. Każdy z mojego towarzystwa decyduje się na 1 danie (w końcu to dość późna pora) i coś do picia. Na przystawkę dostajemy gorące bułeczki z oliwą i przyprawami. Czas oczekiwania na zamówienie - do 30 minut i czas ten szybko leci w takiej atmosferze. Konsumujemy... Potem 2 osoby decydują się jeszcze na deser. I tu wynikł mały problem. Jedna z osób zamówiła sernik, który został przyrządzony na gorąco (co w karcie nie było zaznaczone!) i zwróciła się do kelnera z prośbą o porcję owego sernika, ale na zimno. Kelner zaczął się wykłócać, że tak, jak to zostało podane, tak smakuje lepiej. Sytuacja absolutnie nie do zaakceptowania. Gdybym był szefem tej restauracji, ten pan już dawno by tam nie pracował... Poza tym musieliśmy bardzo długo czekać na rachunek. Ale to i tak nie zepsuło nam cudownego wieczoru w uroczym miejscu.
Chodzisz do kina, czy na film? Jeśli interesuje Cię tylko ruchomy obraz z wielkiego ekranu, nie czytaj dalej, bo nie będzie to miało dla Ciebie najmniejszego znaczenia. Jeśli zaś ważna jest dla Ciebie atmosfera, w jakiej oglądasz hit tygodnia, odradzam to kino. Fotele niezbyt wygodne, nie w każdej sali dużo miejsca na nogi (wiem, co mówię, bo zaliczam się do tych wyższych), nie w każdym rzędzie czysto. Ponadto, podczas projekcji zdarzyła się przerwa w wyświetlaniu (ponoć zdarza się to tam często). Amatorzy popcornu dostaną go na pewno na 2. piętrze, bo bar piętro wyżej jest zwykle zamknięty. A co do filmów. Porównując repertuar Heliosa np. z Cinema City nie powinno się mieć wątpliwości, które kino wybrać.
To już kolejna z otwiedzanych przeze mnie kawiarnia tej sieci. Zdecydowanie nie najlepsza ale i nie najgorsza w Katowicach. Kawa, kanapki, ciasta, ciasteczka, czekoladki niczym się nie różnią od oferty innych Coffee Heaven. Są pyszne. Obsługa miła. Bariści uśmiechnięci, służący radą, pomocni. Czego chcieć więcej? Miejsca! Ktoś, kto decyduje się na opcję na wynos, na pewno tego nie zauważy. Ale ci, co decydują się wypić kawę, tudzież przekąsić co nieco, mogą mieć problem ze znalezieniem miejsca, ja siebie nie widzę tam w porze lunchu...
Jak lubię sieć Empik, tak do tego salonu już nie wrócę. To, co tam zastałem, to chaos niekontrolowany. Produkty poukładane niealfabetycznie (może się zdarzyć, ale nie w takim małym salonie i nie na praktycznie każdej półce, litości!). Asortymentu, poza nowościami i bestsellerami, w zasadzie śladowe ilości. Obsługa nieprzygotowana, a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Jak szybko wszedłem, tak samo szybko wyszedłem. Smutne.
Koniecznie potrzebowałem obciąć włosy. Nie chciałem tego robić sam. Bo niby można. Maszynka w ruch i po kilkunastu minutach mam 5 mm na całej głowie. Tylko po co, skoro można wejść do jednego z salonów i za kilka(dziesiąt) zł oddać się w ręce profesjonalistów. W salonie Hair Coif w SSC była ku temu okazja. Przy tzw. recepcji/kasie nie siedział nikt (błąd!), ale po chwili wychyliła się zza rogu urocza blondynka pytając w czym może pomóc. Gdy oznajmiłem, że chodzi o ścięcie, zostałem zaproszony na miejsce oczekiwania, które jest bardzo niewygodną pseudosofą, z której po prostu zjeżdża pupa. Ale że nie miałem innj opcji, po zawieszeniu kurtki w szafie, zasiadłem i... przyjrzałem się uważnie samemu miejscu. Kolorowo, ale nijako. Względnie czysto. Zapach neutralny (na szczęście nie śmierdziało starym lakierem , jak u mojego osiedlowego fryzjera). Nikt z obsługi nie zaproponował nic do picia, co jest raczej przyjęte w tego typu miejscach. Gdy już odczekałem swoje, zostałem poproszony na fotel. Po krótkiej rozmowie dotyczącej stylizacji fryzury było już tylko miło. Mycie włosów, cudowny masaż, strzyżenie z pogawędką. Za to wszystko trzeba było oczywiście sowicie zapłacić, ale usługa warta swojej ceny (rytuał Kerastase i strzyżenie męskie - 130 zł). Przy wyjściu otrzymuje się Kartę Lojalności, a wraz z nią zniżki na wszelkie zabiegi pielęgnacyjne. W salonie można także nabyć profesjonalne kosmetyki do pielęgnacji włosów. A o włosy trzeba dbać...
To, co pierwsze rzuca się w oczy to nie za dużo miejsca, co w centrach handlowych jest jeszcze do zaakceptowania. Obsługa jak automat i nie chodzi tu bynajmniej o to, że szybka, a taka mało ludzka, bez uśmiechu, bez wyrazu. Kawa pyszna, jednak podawana w papierowych kubkach i to nie na wynos, a na miejscu! A gdy zdezydowałem się na 2 kawałki ciasta na wynos, okazało się, że nie ma na stanie torby, w którą można by je zapakować. Podsumowując: kawa - na plus, cała reszta - do bani!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.