Z racji nagłej potrzeby zakupu kurtki (poprzednia zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach), wybrałam się po nową. Czasu niewiele więc udałam się do ww. sklepu z informacją od siostry, że znajdę tam czego szukam. Ok, dotarłam. Rozglądam się, szukam, znalazłam. Wisi jedna czarna ramoneska taką jaką chce, rozmiar M więc przymierzam. No chyba schudłam, zadurza. Ale dobra, myślę, może zapytam, a nóż widelec mają S na zapleczu. No i tu się pojawia problem. Zaczepiam dziewczynę z pytankiem moim, zanim zdążyłam dokończyć słyszę odp. "ja dziś jestem tylko na godzinę, nie wiem". Dobra idę dalej. Kolejna pani odsyła mnie do chłopaka na końcu sali sprzedaży. Idę pytam, chłopak średnio zadowolony, ale idzie sprawdzi. Wraca i mówi, że jest na magazynie jednak towar jeszcze nie wypakowany, żebym jutro przyszła. Że mi się kurtka bardzo podobała myślę OK. Więc zadowolona i już ucieszona myślą o nowej kurtce idę tam dnia następnego. Szukam, rozglądam się, nie ma. Patrzę stoi chłopak wczorajszy więc podchodzę i wyjaśniam sytuację. Dalej niezbyt zadowolony ale idzie, sprawdzi. Znów wraca i z miną co prawda skruszoną oznajmia, że nie przyszła z tym towarem i, że w czwartek. Mi ręce opadły. Co to, to nie. Kolejnego dnia to ja marnować nie będę. Rozczarowana poszłam do Zary, kupiłam bez problemu w tej samej cenie, podobną.
Słowem wstępu. Dojeżdżam do pracy pociągiem ok 2 godziny. Z racji tego, że są to wczesne godziny poranne po zapakowaniu się w pociąg ucinam sobie drzemkę. Nigdy nie miałam problemów z kontrolą biletów, zazwyczaj konduktor lekko dotyka śpiącą osobę w ramię, aby ta się obudziła. Nie stety nie tym razem. W okolicach Falenicy do pociągu wpadła tzw. renoma. Ja niczego nieświadoma śpie sobię spokojnie i nagle z tego bogiego stanu wyrywa mnie gwałtowne szarpnięcie. Szok. Co się dzieję. Ktoś mnie okraść próbuję czy co? A może się pociąg wykoleił? Nie... To Jaśnie Pan Renoma stoi nademną i z rozkazem w głosię "BILET POPROSZĘ". OK, OK posiadam, okazuję. Pan poszedł, ani dziekuję, ani dowidzenia, ani s***j. Taka refleksja się nasuwa tylko: czy nie można było tego poludzku zrobić? Ja rozumiem, praca kontrolera biletów do przyjemnych nie należy, ale płacę za bilet, jestem klijentem i wymagam jakiegoś szacunku. A nie szarpania i traktowania jak potencjalnego przestępcy. Żałuję tylko, że w tym nierozbudzeniu nie zarządałam danych owego kontrolera i nie złożyłam skargi.
Bardzo miła i pomocna obsługa. Duży wybór asortymentu, dobrze oznaczony (nie ma problemu ze znaleźieniem ceny danego produktu). Ilość kas czynna w zależności od ilości klijentów. Dość dobrze zachowany porządek, biorąc pod uwagę ilość osób robiących zakupy w sklepie. Spore kolejki niezależnie od ilości czynnych kas.
Najlepiej wyposażony sklep tej sieci w Warszawie. Lokal czysty, a towar ustawiony tematycznie, co ułatwia poruszanie się po sklepie. Jedyne zastrzeżenia do obsługi w dziale z ubrankami niemowlęcymi. Mimo tego, że spędziłam tam ok. 20 min. nikt z personelu nie był zainteresowany moją obecnością. Ponadto była otwarta tylko jedna kasa, co powodowało sporą kolejkę. W tym czasie reszta personelu swobodnie rozmawiała. Natomiast w dziale z zabawkami obsługa sympatyczna i bardzo pomocna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.