Bardzo rzadko bywam w tym banku no ale wczoraj tam zaszłam chcąc zapytać o lokaty.W internecie przeczytałam o jakiejś atrakcyjnej..
Budynek okazały, nowy.Otworzyło się przede mną dwoje automatycznych drzwi, hall obszerny.
Po prawej stronie 4 lub 5 stanowisk a w każdym pracownica. Na przeciw kasa i klient przy niej, po lewej stronie też szereg stanowisk.Przy jednym pracownica uśmiechnęła się do mnie gdy stanęłam zdezorientowana na środku sali i spojrzałam na nią nie wiedząc do którego stanowiska podejść.Nikt z tych obecnych osób nie zaprosił mnie do siebie! Ruszyłam więc do przodu. Na pierwszym biurku stała informacja - nieczynne. Podeszłam więc do drugiego spytałam - czy mogę? Chwila ciszy, jakby pani zastanawiała się dlaczego właśnie ją wybrałam a nie koleżankę. Usiadłam, czekając aż odwróci wzrok od komputera sięgnęłam po jakąś ofertę banku. Wtedy pani też postanowiła czekać aż ja odłożę ulotkę i to JA zaczęłam rozmowę. Nie wiem czy nie trwała ona aż 5 min.
Wyszłam więc zdumiona, że i w ten sposób można pracować. I to w banku.
Zaszłam do oddziału tego banku aby zlikwidować lokatę.Jego siedziba znajduje się trochę na uboczu, myślę, że wiele osób w mieście nie potrafi go zlokalizować.Pomieszczenie dość małe, przy 2 biurkach osoby obsługujące.Trzecia osoba zaglądająca im przez ramię albo kontrolując albo ucząc się obsługi.Na ścianach wielkie plakaty reklamujące kredyty. Na biurku przy którym usiadłam dużo różnych rzeczy,stosik jakichś odłożonych papierów,ze 4 ulotki z ofertami lokat i kredytów.
Chciałam wypłacić pieniądze ale pani prosiła o późniejszy termin bo " dużo osób wypłacało i nie mają w kasie ". Poczułam się trochę niespokojna, bo ani otoczenie ani obsługa nie budziła we mnie zaufania do tego banku.
Poszłam rano po drobne zakupy do najbliższego , niestety nie najtańszego sklepu, ale co robić..
Po przebudowie jest tam przestronnie, czysto, ciepło i sympatycznie.
Dwa dni przedtem byłam tam także i kupowałam owoce, w tym mandarynki. Pięknie ułożona piramida zachęcała i wabiła więc się skusiłam.Choć wybierałam sama i te niby twardsze, mięsiste, w domu po obraniu okazały się wysuszone a na drugi dzień aż niesmaczne.
Dlatego dzisiaj z ciekawości pomaszerowałam prosto do nich. I co się okazało ?! Żadnej zmiany,piramidka była mniejsza czyli więcej naiwniaków nabrało się na nie a one same jeszcze bardziej wysuszone z odstającą skórką. Okropność i to w sklepie Społem.
Będąc w Poznaniu i w pobliżu Leroy Merlin postanowiłam wpaść tam i zobaczyć na ile rozwinął się ten hipermarket przez lata.Sprawia imponujące wrażenie. Półki zapełnione pod sufit, taka różnorodność towarów, że trudno się zdecydować.
W dziale ogrodniczym niestety nie znalazłam tak małych doniczek, które by zmieściły się w moje śliczne kolorowe osłonki.Ale podobała mi się decyzja sprzedawania kwiatów cebulowych, typu tulipan, a właściwie cebulek po ich przekwitnięciu, po mocno obniżonej cenie.Zawsze można wzbogacić swój ogród o nowe okazy, które zakwitną w przyszłym roku.
Trochę mnie zaskoczyło wydawanie biuletynu sprzedaży czy coś podobnego, z którym idzie się do kasy zapłacić za towar, trochę długo trwało jego wystawianie.Ale ogólnie ok.
Znalazłam się u córki w Poznaniu i postanowiłyśmy / na przedwiośniu / pojechać do centrum ogrodniczego, gorąco polecanego córce przez koleżankę,jako świetnie zaopatrzone w przeróżny asortyment, bogate w zdobienia ogrodowe i nie tylko, plus atrakcyjne ceny.
Drogowskazem była informacja - jedzie się na Tarnowo Podgórne, za Auchan.
Wyruszyłyśmy, po kilkunastu kilometrach z daleka zobaczyłyśmy magazyny Auchan a obok Leroy Merlin. Przy tym ostatnim córka zauważyła niedużą tablicę z informacją " Jucca, krzewy ozdobne,.. itp. 5 min " Pojechałyśmy więc dalej z ufnością, że zobaczymy wielką reklamę sklepu,bilbord, drogowskaz.. a tu nic podobnego.Dojechałyśmy do kolejnej miejscowości i zawróciłyśmy myśląc, że jednak ją przegapiłyśmy.
Ponieważ w dalszym ciągu Jucca się nie objawiła zajechałyśmy do Leroy Merlin zrobiłyśmy zakupy. Dopiero wyjeżdżając stamtąd znów zobaczyłyśmy inną tablicę z informacją " Jucca sklep ogrodniczy Tarnowo Podgórne 5 min." Nie miałyśmy już ochoty ani czasu szukać sklepu, który tak nie dba o swoje zyski ani o klientów.W totalnym zdumieniu wróciłyśmy do domu.
W prawdzie działo się to miesiąc temu ale nie mogę o tym przykrym zdarzeniu zapomnieć.
Prosiła mnie córka abym kupiła jej bilet powrotny, po świętach ,na 3 stycznia, do Warszawy, bo w dniu wyjazdu biletu się nie kupi, nawet w autobusach tzw. przelotowych tylu jest wracających.Dokonałam więc zakupu 6 grudnia w przedsprzedaży.
W trakcie 2 tygodni, zmieniły się plany i zamierzenia spowodowane znanym już atakiem zimy i bilet okazał się zbędny.Poszłam więc między świętami, do kasy biletowej na dworcu zwrócić niepotrzebny bilet. Spotkałam się ze zdumiewającą uwagą,że tak to jest jak się kupuje bilet tak wcześnie a potem to się go zwraca..Zaskoczona nawet nie ripostowałam ,że przecież o ten bilet będzie pytało tuzin osób ,które w ostatniej chwili będą musiały z jakichś powodów wyjechać z miasta. Ileż razy ja sama byłam w takiej sytuacji.
Do tego po to jest przedsprzedaż aby kupować bilety kiedy się chce i oddawać gdy są niepotrzebne, przecież i tak pobierana jest opłata karna a zamiast mnie może ktoś inny z niego skorzystać .
Nie często chodzę do Biedronki, nie jest to mój ulubiony sklep. Ale chyba będzie! :) Dziś w samo południe wybrałam się tam, ot tak, żeby się przejść. Na parkingu dużo samochodów, zarejestrowałam mimochodem ,no i weszłam do sklepu.A tam bardzo miłe zaskoczenie pierwsze wrażenie: czysto, jasno,dostatnio, przyjaźnie.Półki pełne,towary poukładane.Po pół godzinie chodzenia i wybierania różnych rzeczy ocknęłam się i zauważyłam,że podwoiła się chyba liczba kupujących, w sklepie przecież dość dużym było naprawdę sporo osób. A więc ludzie lubią kupować w Biedronce.Skierowałam się do kasy. Na 5 stanowisk 2 kasy pracowały.Zauważyłam, ze panie kasjerki mają nowe bluzki w groszkowym kolorze z długimi rękawami w granatowe, chyba, paski. Zmiana barw ubioru zrobiła na mnie bardzo miłe wrażenie spokojnego i miłego podejścia do klienta.
Pani kasjerka przy powitaniu spojrzała na mnie i uśmiechnęłyśmy się do siebie. Już odchodząc zauważyłam że zaczęła działać także trzecia kasa.To naprawdę były inne, miłe zakupy.
Na powyższej ulicy znajduje się niewielki oddział tego banku.Dwa stanowiska do obsługi klientów, dwa okienka kasowe, jakieś pomieszczenie za zamkniętymi drzwiami.Przyszłam spytać o aktualne zyski w funduszu Pionier.Zauważyłam 2 krzesła dla oczekujących klientów /plus, bo kiedyś ich brakowało/. Obsłużono mnie sprawnie ale co mi przeszkadza w bankach i w tym też. Fakt ,że moją rozmowę słychać na stanowisku obok. Chciałabym rozmawiać bez świadków o sprawach pieniężnych z obsługującą mnie osobą. Myślę ,że dużo osób podziela moje zdanie.
Wybrałam się na zakupy ,już poświąteczne.Lubię tam chodzić. Jest ciekawie, można spokojnie poszperać,poszukać nowości, promocji,powąchac próbki. Dziś regały przeważnie pełne choć niektóre produkty wyciągałam spod ściany czyli dostawić trzeba. Czynne były 2 kasy a ponieważ jest to sklep lubiany i często odwiedzany uformowały się wkrótce dwie dłuższe kolejki klientów. Ale nie było żadnego problemu z czekaniem . Natychmiast zjawiły się następne kasjerki i zaczęły działać wszystkie 4 kasy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.