Pewnego razu wracając ze wsi postanowiliśmy z mężem wstąpić do Centrum Handlowego NOMI aby zamówić sobie w tamtejszej restauracji pizze. Niestety na pizze musieliśmy poczekać jakieś pól godz. więc postanowiliśmy pospacerować po centrum. Traf chciał, że na przeciwko tej restauracji znajduje się sklep z obówiem CCC, nie wiele myśląc postanowiłam zajrzeć do niego i obejrzeć jakieś fajne buciki. W wejściu stała młoda dziewczyna(kasjerka) od razu zmierzyła mnie zimnym , lodowatym spojrzeniem, aż ciarki przeszły mi po plecach, trzeba też dodać jak byłam ubrana - jak już wspomniałam wracaliśmy z mężem ze wsi, wiec miałam na sobie luźny strój sportowy (dresy), fakt,że był troszeczkę przyduży. Wracając do tematu, jednak mimi wszystko postanowiłam wejśc do sklepu i obejrzeć buty. Dziewczyna, która stała w wejściu szybkim krokiem podeszła do kasy i nie spuszczała jej z oka. Ja w dalszym ciągu chodziłam po sklepie i oglądała, ale jedny okiem obserwowałam co robi Pani przy kasie, ona zaś patrzyła się na mnie i nagle kiwnęla głową do drugiej dziwczyny, która się tam znajdowała aby zwróciła na mnie uwagę, mój mąż, który stał na zewnątrz również obserwowałcałą sytuację i tylko się uśmiechał. A ja dalej chodziłam po sklepie udając, że nie widzę co się dzieje i postanowiłam zmierzyć pare wybranych butów, gdy tylko się pochyliłam nad nimi obok mnie znalazła sie dziewczyna , która mnie obserwowała i nagle zaczęła układać buty, które się tam znajdowały. Przymierzyłam buty i odstawiłam je na miejsce, ale jeszcze nie wyszłam ze sklepu tylko postanowiłam zmierzyć jeszcze jedną parę. Gdy tylko oddaliłam się od tamtych mierzonych butów dziewczyna odeszła również i stanęła dalej, ale nadal mnie obserwowała. A ja nagle się pochyliłam nad innymi butami, reakcja dziewczyny była natychmiastowa, jak ze sprocy znalazła sie migiem znowu obok mnie. Wtedy już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać na głos, dziewczynom zrobiło się też głupio, ale nic się nie odezwały. Ja roześmiana wyszłam ze sklepu. Teraz już wiem " jak Cię widzą tak Cię piszą" , ale nie osądzajmy ludzi tylko po wyglądzie. Ale i tak dziewczyny u mnie mają duużego plusa za poczucie humoru, za spostrzegawczość , za szybkość.
Jestem stałą klientką sklepów biedronka, ale ten sklep akurat przypadł mi do gustu gdyż jest najbliżej mojego miejsca zamiszkania, ale nie tylko dlatego. Znajduje się w części miasta zwanego '' Nowym Miastem" w samym centrum, w dzień targowy panuje tam istny bałagan. Na pozór jest to niewinnie wyglądający sklepik z wielkim szyldem. Nie wygląda to zbyt ciekawie, mały parking dla klientów(cóż mówi się trudno), wchodząc dalej napotykam sklep mięsny (kolejki jakby wszystko było na kartki) nie ma miejsca gdzie stanąć a co dopiero wjechać wózkiem.Jednak po tych kilku przejściach wchodzę do sklepu i co widzę? moim oczom ukazuje się widok stosu towaru, którego nie można w żaden sposób ominąć bez wózka a co dopiero z wózkiem, towar stoi między regałami ,gdyż nie ma miejsca na magazynie. Gdy już przepcham się między tym towarem i zaczynam robić zakupy to w dalszym ciągu sprawia mi to trudność, gdyż pomieszczenie jest bardzo małe, ciasne, i do tego tłum ludzi, który się pcha na ciebie( kto pierwszy ten lepszy) jest to bardzo denerwujące a zarazem i irytujące. Po całej tej walce z towarem i ludźmi ide w stronę kasy,( jestem tak zmęczona , że jest mi obojętne czy kolejka będzie czy nie).Gdy docieram na miejsce oczywiście okazuje się, że kolejka sięgaja aż na koniec sklepu( nie ma wyboru) staję w kolejce i czekam( jest godz. szczytu). Nagle ku mojemu zdziwieniu, kasy jedna po drugiej otwieraja się i wszystko idzie sprawnie, z tlumu ludzi robią się pustki, od razu odzyskałam humor, i do tego ten personel, bardzo mili ludzie, uczynni, kulturalni, pomocni, i zawsze uśmiechnięci od razu chce się żyć. Wtedy zapominam o całym zamieszaniu, o ludziach, wychodzę zadowolona i uśmiechnięta. Zawsze tam będę robiła zakupy.
Któregoś pięknego dnia razem z mężem wybraliśmy się po zakup płytek podłogowych do remontowanej łazienki. Oczywiście wzięliśmy wózek i pomaszerowaliśmy, podczas przechodzenia przez bramkę ta nagle zaczęła piszczeć, zajęci rozmową nie zwróciliśmy na to uwagi, gdy nagle ktoś łapie nas za ręce, nie wiele myśląc zaczęliśmy się szarpać ( to był ochroniarz )wyskoczył na nas że musi nas obszukać bo włączył się alarm, zaczęliśmy mu tłumaczyć że dopiero co weszliśmy i nic jeszcze nie kupilismy, gdy nagle zaczyna nas obszukiwać na oczach wszystkich klientów sklepu( czuliśmy się jak prawdziwi złodzieje z tandetnego kryminału). Po obszukaniu nas i nie znalezieniu niczego przeprosił i życzył udanych zakupów :). Jednak nie zraziło to na, gdyż uznaliśmy że to jego praca i każdemu może się zdarzyć. Ale jak to bywa, wszystko ma swój początek i koniec. Po tym incydencie pełni wiary że to przypadek, poszliśmy w końcu kupić wymarzone płytki. Jednak nie mogliśmy zdecydować się jakie płytki wybrac więc postanowiliśmy poprosić o pomoc pracownika dzialu, a on poinformował nas, że w tej chwili nie ma dla nas czasu, a potem beszczelnie nas zbywał. Staliśmy jakieś 45 min. i pewnie stalibyśmy do dzisiaj. Wniosek: nie róbcie zakupów w NOMI w Zamościu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.