Wizyta w tym nieco mrocznym, ale klimatycznym miejscu to sama przyjemność. Kelnerka z kartą pojawiła się niemalże natychmiast, jak tylko usiedliśmy na krzesłach. Nie zdążyłam się rozejrzeć po pomieszczeniu, gdy zamówienie pojawiło się już na stole.
W Kredensie nawet toaleta ma swój niepowtarzalny charakter. Ściany zdobią żartobliwe komiksy i hasła. Naprawdę urocze miejsce.
Dzisiejsza przejażdżka autobusem była miłym zaskoczeniem. Kierowca z cierpliwością wyjaśniał gdzie znajdują się przystanki, na których się zatrzymuje a na dodatek nie robił problemu, gdy starsza pani poprosiła go o pomoc w wyniesieniu ciężkiej walizki. Ponadto nie proszony o pomoc, z własnej woli próbował pomóc wysiąść matce z dwójką malutkich dzieci. Taki kierowca to skarb!
Lubię zaglądać do tego sklepu ze względu na asortyment: mnóstwo fasonów w przyzwoitej cenie. Jednak zachowanie jednej z ekspedientek nie zachęca do robienia zakupów. Co prawda odpowiada na pytania, jednak jakby robiła to z musu, strojąc przy tym miny. Czy tak trudno odpowiedzieć na pytanie bez tej maskarady?
Zostałam bardzo mile zaskoczona, kiedy poszłam do PBP. Bałam się nieco skomputeryzowania i wypełniania karteluszek na książki, które tylko w systemie są na półce. Jednak to, co zastałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pani Bibliotekarka podeszła do mnie, kiedy tylko zauważyła moją strapioną minę i objaśniła działanie komputerowego katalogu. A kiedy miała problemy z przypomnieniem sobie hasła niezbędnego do zamówienia książki, poszła i odszukała ją bez formalności. Z chęcią pójdę po kolejne książeczki.
Panie w biurze reklamy to przemiłe osoby. Biegle władają informacjami na temat pogrubień i ramek. Zamiast krzywić się, że przyszedł klient, który nie wie, czego dokładnie chce, lub wciskać na siłę, jak najwięcej powierzchni,doradzają, by zakupić miejsce adekwatne do potrzeb klienta. A w dni "zamykania" wydania dwoją się i troją, by jak najszybciej rozładować kolejkę.
Wybrałam się z mamą i siostrą na zakupy do Galerii Łódzkiej. Ze względu na długi weekend przed Wszystkimi Świętymi łodzianie wybrali inny rodzaj rozrywek, więc liczyłam na spokojne zakupy. Jednak w butiku Hous'a spotkało mnie rozczarowanie.
Młodzi pracownicy tego sklepu chyba zapomnieli się gdzie i po co są. Kilkuosobowa grupka stała na środku sklepu i zaśmiewała się z sobie tylko wiadomych rzeczy (które później okazały się robieniem niesmacznej wystawy - m.in.rękawiczki z wyciągniętym środkowym palcem, ułożone na stercie ciuchów). Niby śmiech nie jest zły, ale czułam się, jakbym przeszkadzała im w świetnej zabawie.
Weszłam do apteki ze względu na uciążliwe obtarcia stóp. Poprosiłam o plastry na sztuki, lub zestaw turystyczny. Nie było, ale miła pani zaproponowała "plaster z metra cięty" i użyczenie nożyczek, żebym mogła zapanować nad bolesnymi bąblami.
Dodatkowy plus za szybkość obsługi, tj. przerwanie składania zamówienia u przedstawiciela handlowego. Poczułam, że w tej aptece to klient jest najważniejszy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.